Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-07-2017, 21:46   #220
Avitto
Dział Fantasy
 
Reputacja: 1 Avitto ma wyłączoną reputację

Adelmus nie szczędził żadnego z trzech swych kulasów by znaleźć się jak najszybciej przy kopcu. Wokół wielu poruszało się w sobie tylko znanych kierunkach. Gdy stanął przed zadrzewionym wzniesieniem pojął, że w promieniu dwudziestu metrów nie ma żywej duszy. Choć jakby spojrzeć na to z drugiej strony... Kapłan przypomniał sobie wizję, jaką doświadczył podczas pierwszego dnia pracy na pińskim cmentarzu.
Cytat:
Do środka świątyni prowadziły trzy schodki w dół. Wewnątrz było pusto i surowo. Katafalk zlokalizowany centralnie, cztery filary i przestrzeń. Wielebny Kamorow. Były jeszcze nieduże, drewniane drzwi pod identycznym jak wejściowe nadprożem. Niespodziewanie się otworzyły. Po wyjściu przez nie na zewnątrz kapłan ujrzał gospodarstwo a po chwili jak gdyby nigdy nic zaczął zapadać się pod ziemię. Krzyczał, póki mokra glina nie zakleiła mu gardła. Niemy i nieruchomy osuwał się coraz niżej, a pomiędzy grudami gruntu dostrzegał potworne postaci próbujące pochwycić mlecznobiały ognik. Niczym w lesie, obraz wymykającego się szponiastym łapom świetlika znikał i pojawiał się zza skał, piasków i organicznych resztek.

Adelmus opadł na dno. Leżał. Było mokro i chłodno. Warstwa wodonośna? Podziemna rzeka? Amencja? Stuk-stuk. Umysł zamroczony. Krakanie wysoko ponad nim. Nie ruszałby się nawet, gdyby mógł, bestie mogły być ciągle w pobliżu. Krakanie...
Czy zawsze dojrzenie boskiego ostrzeżenia nadchodzi tak późno? Wizja dotyczyła przecież bezsprzecznie zwierzoludzi, których wojownicy zasiekli na farmie Kulawego Zenka prawie miesiąc temu. Czy bielejący ognik symbolizował duszę? Jeśli ognik zbiegł to gdzie się skrył? A jeśli nie zbiegł to dlaczego zwierzoludzie nie znaleźli go od razu? Splądrowali wszak Isk rok wcześniej.

Z tego zamyślenia aż wszedł w krzak malin. Walcząc z rośliną o swoją szatę wydawał wyraźny stukot, gdyż zawieszone na gałązkach rybie kręgi uderzały o siebie. Dźwiękom wturowały rytmicznie podmuchy świeżego powietrza znad rzeki. Kapłan przestał się szarpać zaniepokojony aurą tego miejsca. Od strony wsi usłyszał kolejne krzyki. Było ciemno, on z pochodnią w jednej i kosturem w drugiej ręce. Ziemia pod jego nogami tąpnęła, wydając podejrzany dźwięk. Albo tylko tak się zdawało. W mroku nocy dźwięki zazwyczaj są niepokojące.

Najemnicy i milicjanci już przy pierwszych sygnałach wzywających do obrony wioski zgromadzili się na drodze przy przenośnej barykadzie. Teraz stali na wylocie ze wsi wraz z Leonardem w oczekiwaniu najgorszego. Wierzchowiec cicho rżał z niepokoju a jeździec wypatrywał oczy. Niewysoki dąb wydawał się być jednak tylko drzewem. Nie zareagował nawet na głośną deklarację Tankreda.

Najgorsze nie bało się jednak ujawnić. Wyczekało moment największego skupienia. Dotąd przyczajeni obserwowali przygotowania obrońców i jasnym świetle wielu pochodni. Przeciągły skrzek dał przedzierającym się przez bagna napastnikom do wzmożonego wysiłku i szarży. Po chwili dało się słyszeć głęboki, tubalny ryk od strony grobli i drogi do wsi oraz odgłos gotującego się bagna. Nic jednak nie wylazło na drogę, a po ich lewej stronie było głośno.

Rulf, widząc nadbiegającego Wasyla wybiegł mu naprzeciw.
- Jeśli przeżyjesz naucz się znaków bitewnych - rzucił krótko.
- Te drzewa to szpieg? Chciałeś wywołać panikę czy - urwał sołtys. Zwierzoludzie kroczyli trawiastym cyplem z południowego-wschodu. Jakby na potwierdzenie kilka strzał śmignęło w powietrzu nad dowódcami i wbiło się w ścianę budynku za nimi. Wieśniacy zgromadzeni w opłotkach odpowiedzieli tym samym i wywołali kilka pisków w grupie przeciwników.
- Ranald jest łaskawy. A oni ciasno ściśnięci na cyplu. Mamy strzelać czy odetniesz ich od wsparcia Wasylu?

Test inteligencji
Adelmus (49+10+10=69): 13 udany


 

Ostatnio edytowane przez Avitto : 11-07-2017 o 20:10.
Avitto jest offline