Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2017, 00:56   #142
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
Wychodząc z pomieszczenia Theodor miał wielką ochotę coś zniszczyć. Przez swoją głupotę musiał odsłonił swoją moc i tożsamość. Było w tym coś wyzwalającego, ale nie wróżyło mu dobrze. Wolałby zachować wszystko w tajemnicy, a teraz będzie musiał dzielić się cennymi informacjami. No i jego plany zmycia się wraz z McWolfem cholera wzięła. Z tego powodu odczuwał największy zawód. Nie był w stanie sobie tego wyjaśnić, w końcu znał młodzieńca niezwykle krótko, ale… Czuł się z nim nadspodziewanie dobrze.
Zamknął za sobą drzwi do hali i zogniskował wzrok na czekającym przy wejściu funkcjonariuszu SPdO. Westchnął delikatnie i poprawił dłonią włosy.
- Dzień dobry, Smaug prosił żeby przekazać mi służbowy laptop.
- Dobrze, chodźmy do kwatermistrza - zaprowadził go do budynku obok, gdzie wydano mu sprzęt.

Po wypełnieniu papierków Theo wrócił do swojego pokoju z nową elektroniką pod pachą. Padł na łóżko i wykręcił numer do McWolfa.
- Tak, słucham? - młody odebrał po trzecim sygnale.
- Dean? Jestem po dość długiej rozmowie z Smaugiem i jak jej było... Chezą? Mógłbyś wpaść pogadać? Mamy problem.
- Huh, coś pilnego? Jestem trochę zajęty na wykopaliskach…
- Jakoś ekstremalnie ważnego nie, ale muszę się ci do czegoś przyznać i… Przeprosić. Nasze małe plany cholera strzeliła przez moją nieuwagę. Będzie trzeba wszystko przesunąć w czasie.
- Czyli coś w czym jesteś całkiem niezły - odparł. Widać miał dobry humor.

Theo potrzebował kilku sekund żeby się w sobie zebrać. Młodzieniec mu zaimponował. Widział jego moc jeden raz i domyślił się jej działania? A może to motyw wykopalisk go naprowadził na właściwy trop, a może to wzmianka o banku?
- Jestem... Uch... Zaskoczony. - dodał i zamilkł na kolejne kilka sekund - Jak się domyśliłeś?
- Obserwowałem cię podczas walki... Zbyt szybki byłeś. I później to jak sobie brzuch naprawiłeś. Wyglądało jak puszczony od tyłu film. Zresztą Jean się wygadał jak walczyłeś w Iraku, a potem jak uratowałeś mu życie.
- Tak... Spieprzyłem sprawę. Chciałem żeby to było jeszcze przez jakiś czas tajemnicą dla Światła. Dopóki nie odzyskam pamięci. Właśnie dlatego mnie Smaug dzisiaj przepytywał. Nalega na to żeby dać mi ochronę i zaproponowałem ciebie, ale Cheza chyba nie jest zbyt tym ucieszona.
- Hmm - prychnął nagle rozłoszczony. - Na szczęście jesteśmy w Ameryce Północnej i tutaj nie ma dużo do gadania. Ogarnę temat.
- Super. A co tam na wykopaliskach? - zmienił temat - Coś ciekawego, czy właśnie bawicie się szczoteczkami do zębów?
- Miałem wrażenie, że udało mi się uruchomić te maszyny na chwilę... Ale nie udało mi się tego powtórzyć.
- Tak? - Złoty ożywił się wyraźnie - Co robiłeś? To samo co wcześniej? Miałeś jakąś otwartą ranę? Krew może zastąpić "moc" Obdarzonego, dlatego składano tutaj ludzi w ofierze.
- To znaczy... To tak głupio wyszło... Jakby to powiedzieć... - zakłopotał się. - Tak machnąłem ręką i na moment mignęły ściany. Tak w skrócie. Ale może to był przypadek, bo potem to powtarzałem i nic nie dało.
- Nie, nie, na pewno zrobiłeś coś co trzeba. musimy tylko ustalić co. Co widziałeś? Kolor ścian, hologramów? Jakiś dźwięk? O czym myślałeś jak "machnąłeś" ręką?
- Eee... Nie widziałem w sumie nic, mówię, że mignęło jak zepsuty neon. A o czym myślałem... No to właśnie jest ten głupi moment,naprawdę wolałbym to zachować dla siebie…
- Nie będę naciskać jeśli bardzo nie chcesz. Może spróbuj jeszcze raz myśląc o tym czymś, jak zadziała to dasz znać, jak nie to dam ci spokój. A mówiłeś coś? Może coś brzmiącego podobnie do "uruchom" "włącz" - ostatnie dwa słowa wypowiedział w swojej ojczystej mowie.
- Nie... na pewno nie - zaśmiał się.
- Mhm... Sprawdź proszę czy zadziała jak zrobisz to "coś". Ja się na przykład przytuliłem do tego ołtarza na golasa. I wtedy zaskoczyło. Serio.
- Ech... No dobra, sprawdzę - Theo w jakiś sposób poczuł że Dean pokręcił głową. - Oddzwonię, bo tam pod ziemią nie ma zasięgu.
- Ok, czekam na telefon. - odparł i poczekał aż Dean się z nim rozłączy.

[media]http://www.armyrecognition.com/images/stories/north_america/united_states/military_equipment/dell_E6400_XFR_military_rugged_computer/dell_E6400_XFR_military_army_rugged_computer_lapto p_United_States_US_Army_front_side_view_001.jpg[/media]

Rzucił telefon w nogi swojego łóżka i sięgnął po służbowego laptopa. Nowiutki Dell pachniał jeszcze fabryką, ale zdecydowanie różnił się od typowego przedstawiciela tej linii produkcyjnej. Po pierwsze był o wiele masywniejszy. Theo był niemal pewien że obudowa jest z pancernej stali. Po drugie bateria była z dwa razy większa niż normalna. No i po trzecie, wyświetlacz był wykonany w taki sposób że cokolwiek było na nim widać tylko jeśli siedziało się centralnie przed nim. Kilka stopni w bok i ekran robił się czarny. Sprytne, ale niepraktyczne przy tym rozwiązanie. Brakowało chyba tylko ogniw nuklearnych i schowka na pistolet.

Obdarzony uruchomił komputer i po kilku sekundach wyświetlił się ekran powitalny. Uwagę przykuwał jego wygląd. To zdecydowanie nie był typowy OS, ale Theo… Nic sobie z tego nie robił. W jego oczach ikony były niezwykle gładkie, a tapeta była absurdalnie wysokiej rozdzielczości. Zupełnie jakby ostatni komputer z jakiego korzystał operował na Windowsie 95. Po kilku minutach udało mu się opanować z grubsza elektronikę i obce ikony. Otworzył domyślną przeglądarkę która przywitała go stroną Google. Westchnął delikatnie. W dawnym życiu musiał mieć ludzi którzy się takimi duperelami zajmowali. Z drobną pomocą “wujka Google” stworzył nowy dokument tekstowy i zaczął pisać. Kilkukrotnie odrywał od klawiatury dłonie szukając wózka który przesunął by mu tekst do nowej linii. Brakowało mu prostoty i solidności maszyny do pisania. Tego mechanicznego trzasku i impetu z jakim maszyna wytłaczała kolejne litery. Była w tym pewna ostateczność, która wymuszała na użytkowniku ostrożność ale i pewność siebie.
Dokładnie tego mu ostatnio brakowało jak Obdarzonemu. Ani razu nie wykazał się stosowną uwagą, ani razu też nie był pewien tego co robi. Cały czas przemykał gdzieś w szarościach. Westchnął i wrócił do pisania.

Po dobrej godzinie miał już raport dla Kalipso w którym podał imiona dawnych posiadaczy żywiołów wraz z zaklasyfikowaniem ich do odcienia kryształu i antycznym opisem ich mocy. Po krótkim namyśle przyporządkował ich do sylwetek z płaskorzeźby wydobytej w Grecji. Nie był pewien czy na pewno przyporządkował je odpowiednio, dlatego zastrzegł że lista nie jest jeszcze ostateczna. Chociaż z drugiej strony kilka dobrych trafień musiał mieć. Zbroja która wyglądała trochę jak elektryczna mysz musiała należeć do użytkownika elektryczności. Theo nie był wstanie przypomnieć sobie gdzie widział elektryczne myszy i skąd to skojarzenie pojawiło mu się w głowie. Może jakiś antyczny gatunek który wymarł?

W międzyczasie zadzwonił do niego Dean i zdał krótką relację z swoich prób ponownego uruchomienia systemu. Totalna klapa. Złoty był lekko zawiedziony, ale nie zaskoczony. Wrócą do tej zagadki później.
Następnie przelał na wirtualny papier treść płaskorzeźb które mówiły o osiągnięciach pierwszego Białego i Czarnego i dodał informację że nie ma jeszcze datowania węglowego, ale używany język był popularny grubo ponad tysiąc lat temu. Całość zakończył dość lakonicznym wywodem o Angrze, zwracając uwagę na podobieństwa do biblijnego szatana, czy też innych “złych” charakterów. Milczeniem pominął antyczne systemy. To musiało poczekać do momentu aż będzie wstanie je ponownie uruchomić.
Usatysfakcjonowany zapisał plik. Kolejne kilkanaście minut zajęło mu znalezienie i opanowanie poczty mailowej. Szczęśliwie wszystkie służbowe laptopy posiadały listę odbiorców ze Światła. Te wydane w Ameryce Północnej miały typowych dla tutejszych pracowników odbiorców. Znalazł tam Smauga i wysłał mu przygotowany plik, wraz z prośbą o przekazanie Kalipso jego słów.

Cytat:
Szanowna Pani Kalipso,
piszę do pani w związku z wykopaliskami profesora Massahiego. Nie jestem pewien czy została pani o tym poinformowana, samolot który zaginął pierwszego marca bieżącego roku relacji Mexico City-Bruksela miał na pokładzie Edgara. Przepraszam że nie napisałem do pani wcześniej, byłem tym wydarzeniem rozbity, a potem miałem nieprzyjemność bycia celem kolejnego ataku. W załączniku przesyłam raport z naszych odkryć, wraz z krótkim komentarzem. Prosiłbym o zabezpieczenie domu pana profesora, wspominał o tym że może tam mieć materiały bezpośrednio związane z naszą zagadką.
Z wyrazami szacunku
Theodor Massashi
Usatysfakcjonowany wysłał maila i zamknął komputer. Położył się wygodnie na łóżku i zamknął oczy. Przywołał obraz swojej ukochanej i zasnął
 
Zaalaos jest offline