- Ożesz kurwa! - dziki wrzask wydarł się z gardła Harolda.
Dłonie wzniósł do góry, jakby chciał pokazać, jak bardzo jest bezbronny i słaby. Mniej uważni i co bardziej naiwni mogli wziąć jego zachowanie za objaw strachu i paniki.
Nic, kurwa, bardziej mylnego.
Tryskająca pod niebo krew z przeciętej aorty Hoy sprawiły, że serce Harolda zabiło mocniej i radośniej. Podziwiał z jaką szybkością i precyzją stalowe ostrze rozpłatało wątły i delikatny naskórek, jak niemal niezauważenie przeszło przez tkankę łączną, włókna kolagenowe i warstwę tłuszczu, aby w końcu dotrzeć do splątanych niczym okrętowe węzły mięśni. Rozcięta tętnica zamiast doprowadzać życiodajną krew do serca z siłą ulicznego hydrantu wylewała ją na trawnik i stojącą opodal nagą dziewczynę.
Pozbawione życia i woli cielsko zwaliło się na ziemię.
O yeah! Teraz kolej na was bezmózgie pawiany. Zdechniecie tu i świat po was nie zapłacze.
Przerażone stado z kwikiem i piskiem rzuciło się do ucieczki.
O yeah! Jego prośby zostały wysłuchane i grupa kanibali rozpoczęła krwawe łowy.
Czas kończy waszą pierdoloną telenowelę. Naga panienka jednym błyskawicznym cięciem upierdoli wasze pożal się boże miłosne intrygi, flirty, uczuciowe rozterki i zawody. Nigdy już więcej nie będziecie musieli się martwić kolorem waszych wypiłowanych paznokci, odcieniem skóry po solarium, obwodem bicepsa, czy długością penisa, tępe pokurwy. Za chwile poznacie, czym są prawdziwe uczucia i problemy.
Strach, panika i kurewski, obezwładniający ból. O yeah!
Z politowaniem i radością w sercu spojrzał na pogrążoną w katatonii Lulu.
Żegnaj kiełbasko! - pomyślał, wspominając jeden z utworów “Rzeźnika”
Wyciągnął podarowany mu przez ojca na dwunaste urodziny
nóż i ruszył za grupą uciekającą do jadalni.
Nie chodziło o to, że się bał. Po prostu za wszelką cenę chciał być w centrum tej przecudnej imprezy.
O yeah!