|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
06-07-2017, 09:12 | #61 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | Nie zabawił długo na imprezie urodzinowej Claire, bo miał tej nocy jeszcze jedną ważną rzecz do roboty. Pokręcił się trochę przy tipich, pogadał z Vesną, wymienił parę zdań z Marty'm i wymknął się w stronę domku Kate. Większość klasy zebrana była w jednym miejscu, więc możliwość nakrycia przez kogoś minimalizowała się, jednak Danny i tak był ostrożny jak zawsze, oglądając się na wszystkie strony. Zrobił to raz jeszcze, gdy cicho, niczym morderca z jakiegoś horroru nacisnął na klamkę drzwi domku nauczycielki i po chwili zniknął w środku. Przynajmniej zapamięta tę wycieczkę z jednego, najprzyjemniejszego powodu. |
06-07-2017, 10:28 | #62 |
Reputacja: 1 |
__________________ |
06-07-2017, 13:21 | #63 |
Konto usunięte Reputacja: 1 | - Ożesz kurwa! - dziki wrzask wydarł się z gardła Harolda. Dłonie wzniósł do góry, jakby chciał pokazać, jak bardzo jest bezbronny i słaby. Mniej uważni i co bardziej naiwni mogli wziąć jego zachowanie za objaw strachu i paniki. Nic, kurwa, bardziej mylnego. Tryskająca pod niebo krew z przeciętej aorty Hoy sprawiły, że serce Harolda zabiło mocniej i radośniej. Podziwiał z jaką szybkością i precyzją stalowe ostrze rozpłatało wątły i delikatny naskórek, jak niemal niezauważenie przeszło przez tkankę łączną, włókna kolagenowe i warstwę tłuszczu, aby w końcu dotrzeć do splątanych niczym okrętowe węzły mięśni. Rozcięta tętnica zamiast doprowadzać życiodajną krew do serca z siłą ulicznego hydrantu wylewała ją na trawnik i stojącą opodal nagą dziewczynę. Pozbawione życia i woli cielsko zwaliło się na ziemię. O yeah! Teraz kolej na was bezmózgie pawiany. Zdechniecie tu i świat po was nie zapłacze. Przerażone stado z kwikiem i piskiem rzuciło się do ucieczki. O yeah! Jego prośby zostały wysłuchane i grupa kanibali rozpoczęła krwawe łowy. Czas kończy waszą pierdoloną telenowelę. Naga panienka jednym błyskawicznym cięciem upierdoli wasze pożal się boże miłosne intrygi, flirty, uczuciowe rozterki i zawody. Nigdy już więcej nie będziecie musieli się martwić kolorem waszych wypiłowanych paznokci, odcieniem skóry po solarium, obwodem bicepsa, czy długością penisa, tępe pokurwy. Za chwile poznacie, czym są prawdziwe uczucia i problemy. Strach, panika i kurewski, obezwładniający ból. O yeah! Z politowaniem i radością w sercu spojrzał na pogrążoną w katatonii Lulu. Żegnaj kiełbasko! - pomyślał, wspominając jeden z utworów “Rzeźnika” Wyciągnął podarowany mu przez ojca na dwunaste urodziny nóż i ruszył za grupą uciekającą do jadalni. Nie chodziło o to, że się bał. Po prostu za wszelką cenę chciał być w centrum tej przecudnej imprezy. O yeah!
__________________ Konto usunięte na prośbę użytkownika. |
07-07-2017, 22:20 | #64 |
Reputacja: 1 | ft. Frank Herbert, cytat z Diuny Przed latami kataloński terapeuta Deana usilnie starał się nauczyć go różnego rodzaju tekstów. Miały pomóc w chwilach kryzysu emocjonalnego. Odegnać złe uczucia zatruwające duszę i umysł. Stanowiły swojego rodzaju modlitwy, które powtarzane w głowie powinny pomóc odzyskać spokój. |
08-07-2017, 11:20 | #65 |
INNA Reputacja: 1 |
__________________ Discord podany w profilu |
09-07-2017, 16:12 | #66 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Post wspólny z Corax (Bankowość nie musi być nudna :) ) Jack Brooks - pechowy awanturnik Dzień 2 - przed wycieczką w teren Annika budziła się powoli, jak w ciepłym kokonie. Rzeczywistość dobijała się do niej z wolna, a i dziewczyna niechętnie ją witała. Wspomnienia minionej nocy napływały stopniowo. Łóżko, śpiwór, czyjaś ręką i jakaś noga obok zdecydowanie jednak doprowadziły Williams do zmysłów. Lekko zesztywniała i odwróciła się powoli by spojrzeć spod przymkniętych powiek na śpiącego obok Brooksa. Pustka w głowie. Zajrzała pod śpiwór i z ulgą stwierdziła, że ciuchy ma na sobie. Odetchnęła głębiej. Podjęła męską decyzję i usiadła na łóżku by zacząć się wygramalać z przytulnego grajdołka. Szturchnęła “przez przypadek” i Jacka. - Hej. Wstawaj. Śniadanie. - mruknęła zaspanym głosem związując splątane włosy w chaotyczny kucyk. - Eee… - zaczął mówić szturchnięty Jack. Otworzył oczy i zobaczył dno pryczy nad sobą i Annikę wiążacą sobie włosy. A tak. Był na tym obozie. Nad tym jeziorem. W tych lasach. Ehh… - Ja nie wiem… Jak mamy wakacje to po grzyba mamy wstawać tak wcześnie? - poskarżył się odwracając się na plecy i pozwalając sobie na moment nic nie robienia i nic nie myślenia. Ale ruchy blondynki jakoś miały manierę ciążenia wzroku ku sobie. - Zasnęliśmy na tym pomoście. Przebudziłem się bo zimno było. Coś mówiłaś ale nie skumałem o co ci chodzi. To cię przyniosłem tutaj. - streścił jej co się działo w nocy. Nie był pewny co Annika kuma. Jak pierwszy raz jarała zioło no to chyba nic nie powinno jej być. Ale na wszelki wypadek jednak wolał jej zdać relację czemu wylądowali tu a nie gdzie indziej. - Hm. - mruknęła mało rozmowna z rana. Odwróciła się jednak do Brooksa, i z jakimś krótkim żalem rzucając spojrzenie na wygniecioną w poduszce dziurkę. - Dzięki. Muszę iść zanim Hoy zacznie raban, że spędziłam tu noc. - zaczęła się nagle tłumaczyć. - I … trzeba to jakoś no… powtórzyć….e… bez urywania filmu. - uśmiechnęła się jakoś nieśmiało jak nie ona. - No to idę. - stwierdziła definitywnie mimo, że nadal siedziała na łóżku. - Ejjj… - zastopował ją jęknięciem z wyrzutem jakby zapomniała o czymś. - Spędziłaś z facetem noc w jednym łóżku i tak chcesz po prostu wyjść? - zapytał unosząc brwi do góry a na ustach zagościł uśmiech. No miała rację z tym spadaniem. Ale po prawdzie już jak ją tu w nocy niósł liczył się z tym, że ich mogą nakryć. Na sobie mu nie zależało choć jej mu byłoby w takim wypadku trochę szkoda. No ale nie nakryli i nie zanosiło by lada chwila miał tu ktoś wpaść. - No nie. Czekam na podziękowania - Annika nagle zaśmiała się z chochlikowatym błyskiem w oku. - Mhm. Więc ja mam ci podziękować za to, że mogłem cię po nocy zgarnąć z molo i przynieść tutaj do łóżka? - Jack spróbował zachować poważny wygląd twarzy choć udawało mu się z trudem. Twardo jednak powoli parł do przodu pomagając sobie co nieco wybijanym przez palec rytmem. Jak skończył równie powoli pokiwał głową jakby musiał sobie podsumować te trudne rachunki. - Mhm. - znowu kiwnął głową jakby właśnie doszedł do jakichś konstruktywnych wniosków. - I czekasz teraz na podziękowanie tak? - zapytał przestając kiwać głową i patrząc na siedzącą obok dziewczynę. - No cóż Nika. Skoro uważasz, że należy ci się podziękowanie… - Brooks rozłożył ramiona jakby stanął wobec oblicza władzy ludowej lub innych tego typu instytucji. - No to chyba muszę ci podziękować. - uśmiechnął się i sięgnął dłonią po jej nadgarstek. Sam oparł się na łokciu by podnieść się bardziej do pionu a chciał przyciągnąć do siebie dziewczynę bliżej. - Wiesz… - chochlikowy wyraz nadal nie schodził dziewczynie z twarzy, szczególnie gdy zdrobnił jej imię. Nikt do tej pory jej tak nie nazywał. - … chcesz świadczyć usługi dla innych, co nie? To patrz… musisz wystawiać rachunki, co nie? - tłumaczyła mętnie - No to… wystawiam… za możliwość niesienia, za to, że w nocy Cię nie kopałam...e… zbytnio, za to, że nie świsnęłam śpiwora dla siebie - teraz Annika wyliczała na palcach wolnej ręki. Za to za każdym punktem nieco się pochylała, by zbliżyć się do twarzy Jacka - Widzisz ile mi jesteś dłużny? - szepnęła tłumiąc chichot i powoli muskając usta Brooksa swoimi. - Kiedy się wypłacisz? - roześmiała się krótko. Uśmiech grał już na wargach Brooksa bo z trudem dawał radę się powstrzymywać. Kiwał głową w miarę jak grzywa blond włosów zbliżała się do niego a właścicielka udowadniała mu ile to przez noc długów sobie u niej narobił. Niezłe! Nawet chłopakowi z dzielni dotąd nie przyszło do głowy, że śpiąc można sobie długów narobić. A tu proszę! Dało się. - No nie wiem. - powiedział udając zamyślenie i patrząc na będące już bardzo blisko kobiece usta. - No ale jak tak strasznie udało mi się zadłużyć niosąc ci pomoc to chyba lepiej zacząć spłacać jak najszybciej. - brwi skoczyły mo co nieco do góry razem z westchnięciem parodiowanej niedoli i zetknął swoje usta z ustami Anniki. Całował ją powoli, delikatnie i bez pośpiechu. Akurat jak na rano. Oderwał się na chwilę choć nadal zachował prawie identyczną odległość. Wolną dłonią przejechał kciukiem po jej policzku zjeżdżając dotykiem w stronę jej karku. - I co? Myślisz, że to już? - zapytał drocząc się z nią ruchem i słowem. Williams zamruczała protestująco, gdy Jack zaprzestał porannych czułości. Czułości, które w zasadzie… zupełnie sobie inaczej wyobrażała do tej pory. Jakoś nie było ani dziwnie, ani niezręcznie - tak podpowiadała jej niedoświadczona, a za to przewrażliwiona jak u każdego nastolatka wyobraźnia. Nie była pewna co sprawiało tę “inność” ale nie chciała się jej pozbywać. - A odsetki? - powieki dziewczyny, dotąd przymknięte uniosły się by znowu spojrzeć na Jacka z rozbawieniem. - Myślisz, że tak łatwo się wykpisz? - nieśmiało przesunęła dłonią po jego twarzy i palcem wskazującym musnęła dolną wargę chłopaka. - Zapomniałam jeszcze o jednej kwestii: o darmowym ogrzewaniu w nocy - pocałowała kącik ust Jacka, który nagle stał się najciekawszym punktem we wszechświecie. - Jeszcze odsetki? - brwi Brooksa skoczyły znowu do góry. Znowu też pokręcił głową i westchnął by dać wyraz w jak głębokie tarapaty się wpakował. Wyglądało, że ten dług coś nie będzie taki łatwy do spłacenia. - No dobrze. Zajmijmy się tymi odsetkami. - ciekawie się robiło. W sumie tak zaczął z głupia frant a tu jakaś taka niespodziewanie interesująca atmosfera i gra się zaczęła. Fascynujące. Palce wolnej dłoni wróciły mu z powrotem z jej karku, wzdłuż szyi i doszły do brody. Tam przejechał kciukiem po linii jej dolnej wargi. Potem skierował go w dół, po jej szyi, krtani, między obojczykami i tam zeszły w bok, w stronę granicy wyznaczanej przez brzeg podkoszulki. Ale postanowił działać dwutorowo. Więc gdy dłoń mu zawędrowała do podkoszulki usta znów zbliżyły się do pocałunku ust Anniki. Nadal stawiał na wolne i delikatne tempo ale tym razem zaczął własnymi ustami przesuwać się niżej. Do brody, szyi i krtani dziewczyny. - I co? Topnieją te procenty? - zapytał przekraczając dolną granicę jej krtani. Akurat był trochę niżej od niej to pasowało mu to jak ulał. Ponownie ciekawie wznowił wędrówkę palcami leniwie sunąć w dół dekoltu koszulki. - Nie jestem pewna - Annika miała zamknięte oczy i lekko zaróżowione policzki. Poddawała się leniwym pieszczotom Brooksa całkowicie rozluźniona - Jeśli tak to barrrrrrdzo powoli - zmieniła pozycję na taką, która bardziej odpowiadała wyluzowanemu porankowi. Osunęła się z powrotem na wymoszczone przez noc miejsce obok Jacka. Przysunęła bliżej niego i leżąc nieco na boku objęła powoli ramieniem. - A masz opcję do wyboru: spłata odsetek lub spłata kapitału najpierw. - improwizowała sama nie do końca pewna co ma na myśli. - za to jej dłoń najwyraźniej wiedziała lepiej, bo samodzielnie, bez udziału woli Anniki, znalazła sposób na wsunięcie się pod koszulkę Jacka i rozpoczęcie lekkich muśnięć rozgrzanej po śnie skóry. - Ah tak? - Jack przerwał na chwilę spłacanie nie wiadomo kiedy i jak zaciągnięteg długu. Pozwolił dziewczynie na zmianę pozycji bo teraz przyjęła znacznie ciekawszą. No a skoro jej dłoń zaczęła bawić się doradztwo bankowe no to uznał, że warto dać się jej wykazać. - To kapitału jeszcze nie spłaciłem? - upewnił się czy dobrze słyszy. A już mowa była tylko o odsetkach. No ale skoro został jeszcze ten kapitał… Nachylił się nad leżącą na boku blondynką i wrócił z całowaniem do jej ust. Cała ta nagła gra i atmosfera już nieźle go pobudziła i chyba Nikę też. Więc tym razem był już bardziej zdecydowany a pocałunki były szybsze, mocniejsze i głębsze. Oddech też znacznie zwiększył swoją częstotliwość w miarę jak pożądanie zaczynało rozlewać swoje moce po jego ciele. Dłonią zaś zaczął pracować nad odsetkami. Przejechał po odkrytym ramieniu dziewczyny i zjechał palcami na jej koszulkę. W tym przednim, górnym rejonie gdzie kumulowały się odsetki. Było to taka interesująca i wymagająca uwagi strategia, że przerwał pracę nad kapitałem i obserwował chwilę jak jego dłoń zajmuję się parą odsetek. - Wiesz co? - wrócił spojrzeniem, dosć zatroskanym, do twarzy blondynki. - Obawiam się, że aby dokładnie omówić i przeprowadzić strategię to musimy bezwzględnie pozbyć się przeszkód stojących nam na drodze i rozebrać problem na części pierwsze. - Brooks pokiwał głową z przekonaniem i zahaczył palcem o dolny brzeg podkoszulki Anniki zaciągając go w górę i odsłaniając kawałek jej ciała pod spodem. Williams oddychała szybko, czując rosnące napięcie w podbrzuszu. Pieszczoty Jacka i jego zdecydowane “spłacanie pożyczki” zaczęły ją mocno nakręcać. Jakaś część jej coś tam marudziła o zasadach, ale bycie pożyczkodawcą zdecydowanie wywaliło tę część na śmietnik. Reakcja jej ciała zaskakiwała ją samą. Reakcje Jacka pobudzały do dalszych wędrówek dłonią po jego plecach i ciaśniejszemu przybliżeniu się ich ciał. Było jej zaskakująco dobrze. I chyba chciała więcej. - I będziesz - zamruczała wpatrując się zamglonym już nieco spojrzeniem w twarz Jacka - marudził, że zdzieram Ci ostatnią koszulę z grzbietu? - wygięła się w lekki łuk by ułatwić usunięcie wspomnianej przez Brooksa bariery. Bariery, przez którą widoczne były wyraźnie odznaczające się szczyty odsetek. - Tylko… Jack - stężała na chwilę obok blondyna - … ja nie… no wiesz… - zagryzła dolną wargę wpatrując się w niego niepewnie. Brooks czuł jak to wszystko co zaczęło się nie wiadomo jak i kiedy przed paroma chwilami nakręcało go coraz bardziej. Ta cała gadka o pożyczkach, bankach które szyli w biegu a dla Brooksa to był kosmiczny świat, reakcja Anniki, i to jak wyglądała, jak się też napalała i rozpalała coraz bardziej ale nadal dalej dawała radę partnerować mu w tej niespodziewanej grze. Podobało mu się to wszystko coraz bardziej. Dalej więc z coraz większą ochotą ciągnął swoją rolę. Skorzystał ze współpracy doradczyni bankowej i razem pozbyli się pierwszych przeszkód. Obserwował z satysfakcją i przyjemnością widok jej szczupłego ciała. Została jeszcze drobna przeszkoda w drodze do dwóch najważniejszych odsetek ale ten jej okryty, coraz szybciej oddychający brzuch też przykuwał jego uwagę. Ale wtedy jakoś powiedziała. Albo coś co chyba do końca nie chciało jej przejść przez gardło. - Eejj, spokojnie. - trochę spoważniał i szybko nachylił się nad twarzą blondynki. - Zajmę się czym trzeba okey? Firma jest firma. - pacnął ją lekko palcem w czubek nosa. - Zajmiemy się tym długiem. A jak coś nie będzie ci pasować to odłożymy na następną ratę. - powiedział znowu całując ją wolno i delikatnie w usta. - Będzie fajnie. Jak wczoraj na kajakach. - uśmiechu z tak bliska mogła nie widzieć ale dał się słyszeć w głosie Brooksa. Pocałował ją jeszcze raz. Oderwał się od jej ust i nieco zwiększył odległość by mogli swobodnie na siebie spojrzeć. - Ale z ostatnią koszulą na grzbiecie to wiesz. Nie taka prosta sprawa. - powiedział wracając do tego udawanego, poważnego tonu bankowego. Spojrzał niżej na dwie ładne, półkule odsetek. Znów przesunął palce dłoni po jej szyi, na barku skręcił do ramiączek stanika i potem zaczął sunąć wzdłuż niego do części głównej. - Myślę, żeby okazać sobie trochę zaufania co do dalszej współpracy, uczciwy byłby układ koszulę za koszulę. - dłoń zawędrowała mu znowu do piersi dziewczyny które nawet przez stanik fajnie się naciskało, ugniatało i głaskało. No ale lepiej było bezpośrednio. Przynajmniej w opinii Jacka. Przesunął spojrzenie na twarz Anniki i uśmiechnął się wyczekująco unosząc brwi czekając co i jak odpowie. * Rosnący niepokój jaki mieszał się z falami podniecenia ustąpił po czułych słowach Jacka i Annika z kolei poczuła wdzięczność za takie podejście. Szczególnie, że reakcja Danny’ego jakoś niespecjalnie nastrajała ją pozytywnie do rodzaju męskiego. Brooks kilkoma słowami i wolnymi pocałunkami wymazał strach. Pozostało pożądanie. - Ja koszulki nie mam - żądza przejęła myślenie dziewczyny, która w odpowiedzi na pieszczoty Brooksa odpowiedziała własną ich wersją. Zacisnęła dłoń na pośladku Brooksa chwilę rozkoszując się nowym doznaniem a potem z rosnącymi wypiekami na twarzy zaczęła wsuwać palce za pasek spodni by poczuć ten sam pośladek skóra na skórze. - Masz na myśli inne hm… nieruszane do tej pory aktywa, które mógłbyś wykorzystać do spłaty zadłużenia? - ukąsiła lekko dolną wargę Jacka. Na próbę. I na zachętę do dalszych rozliczeń finansowych pocałowała namiętnie, wtulając ciaśniej, by sprawdzić lub przetestować jego chęci spłaty. - O tak. - Brooks był trochę zaskoczony nagłym przelewem w zachowaniu blondynki z pasywów na aktywa ale bardzo mu się to spodobało. Przynajmniej nie leżała jak zdechła ryba. - Właśnie tak. Są jeszcze w grze środki o jakich nie wspominaliśmy. - pokiwał z zadowoleniem głową. Czuł na sobie dotyk dziewczyny, jej dłoń buszującą mu pod spodniami, niegrzeczne zachowanie i to wszystko razem nakręcało go coraz bardziej. Gdy wreszcie pocałowała go sama z siebie i to mocno i namiętnie, gdy poczuł jak się w niego wtula, wyczuł w niej żar jaki dotąd zdołał się w niej rozpalić też mu odeszła ochota na zbędne subtelności. Oddał jej pocałunek równie mocny, namiętny i z rosnącą drapieżnością. Tak samo ją objął mocno, przyciskając do siebie jakby się bał, że mu ucieknie. Chłonął i sycił się nią całą. Jej gorącem, jej gładkim ciałem, zapachem ciała i włosów, jej gwałtownością i namiętnością. Stracił też cierpliwość więc pośpiesznie zaczął gmerać przy staniku by się go pozbyć. Nieszczęsny i ulubiony stanik przeszedł niejedno. Annika jednak nie miała teraz cierpliwości i odsunęła się na chwilę od Jacka by ściągnąć z siebie kawałek szmatki. Mimo odsunięcia wyciągała wciąż szyję by sięgnąć ust Brooksa, w między czasie wprawnym ruchem pstryknąć zapięcie i pozbyć się przeszkody. Na chwilę zamarła, wpatrzyła się w oczy blondyna i pociągnęła jego dłoń układając sobie na prawej półkuli. - Ah… - westchnęła wciągając powietrze, gdy poczuła nowy dotyk. Teraz ona z kolei poczęła szarpać za koszulkę Jacka, chcąc uregulować rachunek. Jack westchnął z ulgi i satysfakcji gdy poczuł pod własną dłonią te obiecane i tak wyczekiwane procenty. I to z aktywną współpracą dłoni samej właścicielki. Nie dała mu co prawda nacieszyć się tym do woli bo zaczęła szarpać się z jego koszulką ale właściwie to sam się zdziwił, że ją wciąż ma na sobie. Jakoś tak to wszystko szybko się potoczyło… Zaczął więc zdejmować tą cholerną koszulkę a właściwie ściągnął ją jednym ruchem i gdzieś tam rzucił. Włosy mu się przez to trochę rozstrzepały ale nie zwracał na to uwagi. Pochylił się nad Anniką zaraz potem i znów zaczął całować ją w usta. Szybko, gwałtownie i mocno. Czuł się napędzany adrenaliną i pożądaniem więc spieszył się. Już teraz się bardzo spieszył a postawa blondynki nakręcała go jeszcze bardziej. Zjechał i dłońmi i ustami i językiem niżej. Tym samym gardłowym szlakiem co na początku ale teraz już miał w pełni swobody manewru nad oprocentowaniem. Teraz też mógł popracować nad nim swobodnie. Zaczął dłońmi by wreszcie je nasycić tym przyjemnym kształtem i konsystencją. Ale dość szybko doszły do tego usta, język i czasem zęby. Annika trzymała się ramion Jacka i wyginała w łuk by pomóc mu i ułatwić cały proces wyrównywania zadłużenia. Z ust Williams wydostał się przeciągły jęk zadowolenia zmieszanego ze zdziwieniem, gdy Jack muskał, trącał i podgryzał szczyty krągłości. Wsunęła palce we włosy blondyna i ni to przycisnęła lekko jego głowę do siebie, ni to podsunęła prosząco swoje ciało. Wyszeptała jego imię z nieśmiałą prośbą, choć jej ciało wołało o jej pragnieniach. Poruszyła się sugestywnie pod Brooksem, sama nie wiedząc skąd się to w niej bierze. Otarła biodra o ciało Jacka raz, a potem i drugi. Jack bardzo lubił zabawę w rejonie odsetek chociaż wcześniej ani razu tak ich nie nazywał. Ale widocznie Annika też lubiła tą zabawę sądząc po jej reakcjach. To znów nakręcało go coraz bardziej. No ale przecież firma jest firma. Nie mógł ta zostawić nieobrobionej reszty długu. Pierwszy głód został nasycony choć akurat do kobiecych piersi miał słabość i lubił i mógłby się bawić nimi non stop. Ale ano on ani kobiety ani ta na której właśnie leżał i nawzajem sprawiali sobie przyjemność i radość nie mieli samych kobiecych piersi do zabawy. - Oo. Zobacz co znalazłem. - powiedział już z ciężkim oddechem i czując poszum w uszach i rozchodzacy sie mrowieniem aż na kark a czasem falami przeszywający także kręgosłup. Czuł, że musi trochę zwolnić jeśli nie chce zakończyć zabawy na szybko. Zresztą. Zostało jeszcze całkiem sporo Anniki do zbadania i wycałowania i te wciąż niezbadane rejony kusiły go coraz bardziej. Oderwał się więc od dwóch źródełek odsetek i spojrzał łobuzersko na rozognioną twarz o zaskakujących nieziemskich oczach. - Nieużywany kapitał. - spojrzał niżej na jej brzuch, tak żywy i tak gwałtownie oddychający. Jego wskazujący palec już sunął po nim w dół, doszedł do połowy, przesunął się po pępku i zjechał na podbrzusze aż doszedł do granicy gdzie zaczynał się materiał spodni. - Myślę, że jest w nim spory potencjał. - mruknął z przekonaniem Brooks. Kucnął nieco by mieć lepszą swobodę manewru i do badania nad płaskim i żwawym brzuchem blondynki dołączył drugą dłoń. Chwile bawił się muskając i drażniąc opuszkami palców napiętą skórę, czasem zasunął po niej paznokciami by wzbudzić mocniejsze doznanie. Ale w końcu znowu postanowił spróbować tego potencjału osobiście więc obniżył twarz i zaczął kosztować tego potencjału za pomocą ust i języka, podobnie jak to czynił przed chwilą przy spłacaniu procentów. Kierował się z góry na dół aż doszedł do bariery złożonej ze spodni blondynki. Wzgórza naprężonych odsetek, stromizna wyraźnie zarysowanych żeber przechodzących stromo choć łagodnie w dolinę i płasowyż brzucha - wszystko to prężyło, drgało i reagowało na dotyk Brooksa. Annika to przyglądała się z napiętą uwagą jego poczynaniom to niesiona rosnącą ekstazą przymykała oczy i odginała głowę do tyłu. Dłonie bez ustanku błądziły po ramionach, karku i głowie Jacka, muskając płatki uszu. Ciszę jaka nagle zapadła wypełniały jedynie głośniejsze westchnienia i przyspieszone oddechy. To tak czuć było rozkosz… Annika wyciągnęła ramiona za głowę niesiona instynktem i wygięła ciało w łuk, otaczając biodra Jacka udami i przyciągając go bliżej. Poddawała się mu rozluźniona do momentu gdy palce blondyna nie dojechały do paska spodni. Przez mgiełkę pożądania przebiła się szpila strachu… Annika spięła się, zamarła i przechwyciła dłoń Jacka przed dalszą wędrówką. Zamiast tego uniosła się by pocałować Brooksa w usta. Liczyła, że zajmie go czymś innym i odwróci uwagę. Było jej głupio. Myślała, że jest gotowa, jednak coś w ostatnim momencie ją zablokowało. A mimo to, nie chciała kończyć raptownie tego przyjemnego poranka… Było zajebiście! Jack czuł, że jest na fali. I to nie sam! Annika reagowała prawidłowo i widział i czuł, że ona też ma z tego poranka kupę radochy co nakręcało go jeszcze bardziej. Czuł jej dłonie we włosach, na plecach, karku i ramionach, czuł jej skórę tak rozgrzaną i przyjemna w dotyku pod swoimi dłońmi, ustami i językiem, słyszał jej ciche jęki i oddech i właśnie czuł ją całą. Czuł też jak przerwała im tą zabawę gdy palce zawędrowały mu na tyle nisko jej tak żywego i rozognionego ciała, że miał przed sobą te chyba najciekawsze okolice. Oddał jej pocałunek dając się z powrotem podciągnąć nieco do góry bez oporu. W ruchach i spojrzeniu Anniki dostrzegł jednak wahanie. Chyba. Coś podobnego. Gdy wziął pod uwagę co mu powiedziała przed chwilą wychodziło mu, że chyba się jeszcze tripuje. ~ Noo niee… Dziewczyno nie rób tego… Przecież tak świetnie nam idzie… ~ przemkło mu przez myśl gdy poukładał sobie pod ciemno blond czupryną czemu nagle mogło znów ją wziąć na całowanie. Chyba. On czuł się już całkiem nieźle podjarany i miał cholerną ochotę przejść do dalszych etapów spłacania zaległości i zastopowanie zabawy na tym etapie kompletnie mu się nie uśmiechało. Ale też jak z niej był taki świeżak nie chciał być zbyt ostry czy brutalny by sobie laska przez to jakiejś schizy nie wyrobiła czy co. - Ej. - powiedział filuternie z czołem przyklejonym do jej czoła i lekko przesuwając pionowym ruchem, kciukiem z jej ust na czubek jej brody. - No chyba nie sądzisz, że tak będę spłacał bez namacalnego dowodu co? Musiałbym mieć jakieś namacalne pokwitowanie wpłaty gotówki. - spróbował czegoś pośredniego. Nie miała na sobie zwykłych spodni tylko leginsy. Świetnie na niej leżały ciasno opinając ciało jak to legginsy umiały i świetnie podkreślały te jej zgrabne pęcinki więc pasowały jej jak ulał. No ale to nadal był materiał blokujący kontakt skóry ze skórą i dostęp do tego co Brooksa interesowało najbardziej. Ale wpadł mu do głowy pewien pomysł. Lekko nacisnął palcami dłoni na ramiona Anniki, skłaniając ją by się odchyliła w tył. Palce przesunęły mu się po tych kuszących odsetkach oprocentowania do spłaty i jak zwykle poświęciły im chwilę uwagi. Ale tym razem był to tylko przystanek. Palce mężczyzny zsunęły się niżej po bokach jej brzucha i dotarły ponownie do granic jej legginsów. Przez chwilę droczył się z nią spojrzeniem gdy jeden palec zahaczył o gumkę spodni i przejechał, nieśpiesznie w poprzek jej podbrzusza po linii gumki. Brooks czuł bijące z wnętrza, kuszące ciepło. Ale po chwili zostawił gumkę w spokoju i zaczął sunąć palcami niżej. Po biodrach i udach dziewczyny. Unosił jej nogi stopniowo wyżej a sam dłońmi schodził niżej na jej łydki aż leginsy się gdzieś przy kostkach dziewczyny skończyły i znów wyszedł na tą przyjemną gładkość nagiej skóry. - Próbka reprezentacyjna wygląda przyzwoicie… - uśmiechnął się do blondynki składając pocałunek na jej stopie. - Ale sama rozumiesz… - dodał całując ją niespiesznie ponownie w kostkę. - Że to tylko próbka a główna część wciąż zostaje tylko w sferze domysłów. - powiedział zbliżając się ustami do nogawki legginsów. - A domysły nie wzbudzają zaufania. - pokiwał głową z tak poważną miną jak zdołał zachować. Legginsy ciekawie wyglądały optycznie na tak zgrabnej łani jak Annika ale nie były choć trochę tak ciekawe jak sama Annika. Więc gdy Brooks wrócił w ich rejony znów przekierował swoje zabawy z ust i języka na dłonie. Tym razem odtwarzał poprzednią drogę swoich dłoni po nogach blondynki ale tym razem sunął zewnętrzną stroną dłoni, sunąć po nich paznokciami a nie opuszkami jak poprzednio. Doznanie nieco mocniejsze niż poprzednio. Przesunął nimi na górę jej ud, zwolnił i dalej przesuwał kierując się ku centrum. Akurat przez legginsy wyglądało to centrum bardzo zachęcająco. Po chwili uda się skończyły i palce znów wróciły do gumki i zahaczyły o nie. Z gumki skierował wzrok na twarz właścicielki. Nie chciał dłużej czekać! Miał nadzieję, że da im to co oboje mieli w tej chwili ochotę i okazję wziąć. Mógł się tak pobawić jeszcze trochę a nawet i jeszcze trochę bo w sumie w pytę była to zabawa ale do cholery nie chciał na tym skończyć. Dla niego był to etap czy środek a nie cel. Przynajmniej nie tu i nie teraz. Powoli palce zagłębiały się pod gumkę legginsów i zaczęły je odchylać i zsuwać. Ciekaw był jak to u niej z tym zaufaniem. Annika prężyła się pod dotykiem Jacka czując, że narasta w niej oszałamiająca fala przyjemności. Wciąż czuła się niepewnie, ale uwaga jaką poświęcał jej Brooks przełamywała jej opory, pocałunek po pocałunku. Wiedziała, że coś mówił, ale słowa utonęły w szumie pragnienia jakie odczuwała. Napędzała ją ciekawość, palce i usta Jacka sprawiały, że całe ciało przepełniały wibracje. Z podbrzusza płynęło gorąco, fala za falą i słodkie skurcze oczekiwania, jakie mimowolnie wyginały jej ciało w łuk i wydzierały ciche westchnienia z ust. Jeśli w dziewczynie tliła się jeszcze jakaś silna wola, to prysnęła gdy wytrwałe pieszczoty stóp, szczupłych nóg przeniosły się w epicentrum żaru. Uniosła biodra w górę, napinając mięśnie brzucha i zagryzając dolną wargę. Sama też wsunęła palce za gumkę ubrania i kręcąc biodrami pomogła Jackowi je osunąć. Została jeszcze jedna zdecydowanie mniejsza bariera - ciemne, króciutkie bokserki. - Teraz ja… - szepnęła Annika prawie na bezdechu unosząc się ponownie z Jackiem pomiędzy ugiętymi w kolanach nogami - … przeprowadzę kontrolę ksiąg… - musnęła palcami pierś i brzuch Brooksa z diabelskim błyskiem w oku szukając po omacku zapięcia jego spodni. Trzęsły się jej dłonie gdy mocowała się z klamrą. Stwardniałe czubki ulubionych, krągłych odsetek Jacka ocierały się o jego pierś potęgując pragnienie dziewczyny. W między czasie usta Anniki pieściły szyję i ramię Jacka. Jasny i dotąd spięty węzeł włosów nie wytrzymał i rozplątał się, osuwając się miękką falą częściowo na ramię blondyna. Annika stęknęła z frustracji szarpiąc się z ubraniem Brooksa. - Pomoc w kontroli zaowocuje obniżeniem opłat bankowych - szepnęła zachęcająco, pokyrwając szczękę Jacka ukąszeniami. Drżała cała już nie ze strachu lecz z chęci bycia bliżej, dużo bliżej… Brooks czuł triumfujące, radosne pulsowanie. Począwszy od okolic wnętrza potylicy i karku aż gdzieś tam rozlewające się kolejnymi falami po jego trzewiach. Wreszcie Annika uległa pokusie i to jak! Dziewczyna wydawała się być rozgrzana namiętnością jak wulkan. Wszelkie wahania i opory zdawały się zniknąć tak samo jak legginsy z jej zgrabnych nóżek. Pomogła mu je nawet ściągnąć co doceniał i strasznie go rajcowało. Było warto! Efekt był niesamowity, nie pamiętał kiedy ostatni raz był tak nabuzowany dopiero na etapie wyłuskiwania dziewczyny z ubrania ale do cholery teraz i zabawa okazała się przednia i spłacało się z nawiązką! Zwłaszcza jak sama została już tylko w cienkim, poziomym pasku czerni na biodrach a poza tym była całkowicie toples! I wyglądała w tym świetnie! Tak świetnie, że aż na chwilę chciał się nią nasycić w tym zestawie ubraniowym który wydawał mu się idealnie pasujący do rozognionej obecnie blondynki o długich włosach. Sam już nie wiedział czy dłuższe miała te włosy czy nogi. Ale ten jasny kontrast między jej skórą i włosami a czernią materiały strasznie go nakręcał. No i sama Nika przystąpiła do aktywnych działań. Teraz Brooks ją obejmował, sunął dłońmi po jej ramionach, plecach a ustami po jej twarzy i ustach. Nie dał rady jednak nie uśmiechnąć się gdy bardziej poczuł niż zobaczył jak gwałtownie próbuje wyłuskać go z ubrania. A ta jej nerwowość i pośpiech wydały mu się w jakiś dziwny sposób rozczulające. Pocałował ją z rozbawieniem w policzek. I te jej sprawdzanie ksiąg. jeszcze fantazję i finezję do tego miała! Na chwilę poznęcał się nad nią gdy przytrzymał palcami jej brodę tak, że musiała spojrzeć na niego. - No skoro takie stawiasz propozycję… - sam się musiał powstrzymywać czystą siłą woli by się na wyścigi wręcz nie rzucić do rozbierania i do dalszych zabaw z tak rozkoszną dziewczyną no ale jednak chciał jeszcze trochę się pobawić w tą bankowość. - … no to po przemyśleniu sprawy… - zmrużył oko i spojrzał niby mądrze w dno pryczy nad nimi. Właściwie to już się trochę gubił. Kto co komu jest winny i czy podnoszenie czy obniżanie, zwiększenie czy zmniejszenie to właściwie jest dla kogo bardziej lub mniej korzystne. Coraz ciężej mu się myślało i wyszukiwało obcych dla niego słówek. Ale docierało do niego, że póki trwało to było zarypiaście! - … no to któż by się nie skusił na taką ofertę! Ale na partnerskich warunkach naturalnie. - spuścił głowę znowu na dół na bardzo dół, i za spojrzeniem powędrowała mu dłoń. Przesunęła się po dwóch tak cudnie muskających mu tors piersiach, po płaskim, gwałtownie oddychającym brzuchu dziewczyny i doszedł do podbrzusza ukoronowanego cienką barierą czarnego materiału. Przerobił jeden palec na haczyk i znów lekko odwinął materiał od gorącego, gładkiego ciała a sam wrócił spojrzeniem do tych nietuzinkowych oczek dziewczyny. Uniósł pytająco brew. Ale gdy zobaczył przyzwolenie w spojrzeniu, figlarnie kuszący uśmieszek i lekkie przygryzanie wargi dłużej ściemniać nie wytrzymał. - Dobra, brzmi świetnie! - energicznie kiwnął głową i na moment oderwał się od dziewczyny by jak na pitstopie Formuły 1 ściągnąć z siebie spodnie. Rozpiął je, grzmotnął łopatkami o łóżko i błyskawicznie ściągnął z siebie spodnie razem z własnymi bokserkami. Jednym ruchem już podnosząc się znów do przysiadu. Śpieszył się! Z lekka popchnął Annikę na łóżko, tak, że wróciła do horyzontalnej pozycji a sam sięgnął by ściągnąć z niej ostatnią przeszkodę. * Udało się mu i wkrótce kawałek materiału został mu w ręce. Odsłonił za to wyczekiwane podstawowe aktywa, których wierzch układał się w wąski pasek o kolorze nieco ciemniejszym niż długie włosy Anniki. Dziewczyna odruchowo próbowała się osłonić czując się nadspodziewanie odsłonięta ale zamiast tego zapatrzyła się w wyeksponowane zasoby Jacka. Przyciągneła Brooksa bliżej do siebie, otaczając jego biodra długimi nogami. Wpatrzyła się w jego oczy i gładziła plecy pociągnięciami paznokci. A potem zmarszczyła lekko brwi: - Masz - wyszeptała oddychając szybko - zabezpieczenie aktywów, prawda? - No. - Brooks kiwnął głową patrząc zafascynowany na to co się kryło dotąd pod paskiem czarnego materiału. Aż musiał to powiedzieć na głos. - O w mordę, jesteś blondynką… - powiedział zaskoczony widząc zaskakujące jasne włosy także na dole. Niby słyszał czy nawet widział takie cudo ale nigdy wcześniej sam nie doświadczył na żywo. - Superblondynką. - uśmiechnął się i skierował dłonie pod jej kolana. Chciał się nią nacieszyć. Dokładnie. Palce sunęły mu więc ponownie po udach Anniki ale tym razem skóra palców i dłoni pieściła nagą skórę ud a nie opinających ją legginsów. Sunęły w górę uda, choć horyzontalnie to zjeżdżały na dół, kierując się ku jej biodrom. Gdy tam doszły objechały je półkolem i zsunęły się w rejon zakryty dotąd czarną bielizną. Przejechał palcami po jej krótkich włoskach jakby chciał sprawdzić czy naprawdę tam są a jak są czy są prawdziwe. Przesuwał się niżej aż palce zjechały mu do tego najciekawszego rejonu. Bawił się tam chwilę podrażniając i badając ten najgorętszy rejon i ciekawie sprawdzając jak właścicielka na to reaguje. Zaskoczenie i satysfakcją z tego osiągnięcia zaczynały już znów tonąć i znikać gdy władzę nad Brooksem znów zaczynało przejmować pożądanie i pośpiech. Annika na chwilę straciła oddech, gdy poczuła palce Jacka drażniące naintymniejsze fragmenty jej ciała. Drżała cała z napięcia, pragnienia i nowych bodźców przeszywających ją całą. Wyciągnęła ramiona za głowę, zaciskając palce na drewnianej ramie łóżka. Rozsunęła nieco odważniej uda, mową ciała dając przyzwolenie i prosząc o więcej. Jęknęła nieco głośniej niż dotychczas gdy ciekawskie palce Brooksa rozpędziły się i zawędrowały nieco dalej. Ledwo rejestrowała narastające ciepło i wilgoć unoszona falami nowych impulsów. Otworzyła zaciskane dotąd powieki by spojrzeć na Jacka niemal błagalnie. Czuła się pusta. Chciała poczuć się cała, pełna… całe ciało pulsowało pragnieniem. Raz jeszcze oplotła Brooksa nogami, przyciągając mężczyznę zapraszająco do źródła gorąca: - Proszę… - udało jej się wymamrotać na bezdechu. Brooks obserwował wijące się z rozkoszy kobiece ciało z niemniej rosnącą własną rozkosza. Była taka… Aż brakowało mu myśli by to z czymś porównać. Ale no sam już też miał ochotę na konsumpcję głównego dania. Nachylił się nad tak rozkosznie rozgorączkowaną blondynką by sfinalizować transakcję ale gdy już prawie był w punkcie docelowym, w samym okienku kasy i spojrzał na własny wkład osobowy coś mu to o czymś przypomniało. - Kurwa… - stęknął cicho i trochę nerwowo. Kurwa gdzie te cholerne spodnie?! Rozejrzał się gorączkowo po okolicy łóżka. Są! Nosz kurwa co za debil je rzucał tak daleko?! Zirytował się widząc, że będzie musiał się oderwać od tego źródełka cudności. Zazgrzytał ze złości zębami i nie chcąc tracić dogodnej pozycji wychylił się w tył by sięgnąć po spodnie. Nerwowymi ruchami zaczął grzebać w kieszeni co jak zwykle gdy się nie miało ich na sobie było cholernie niewygodne. Ale wygrzebał wreszcie te zabezpieczenie aktywów. - Aha! - [/i]syknął patrząc triumfalnie na niewielki kwadracik trzymany w palcach. Annika bardzo chciała pomóc w poszukiwaniach, gdy w końcu do niej dotarło czemu Jack nagle się odsunął. Uniosła się na łokciu i wolną ręką zaczęła motywować Brooksa do działań. Jej ciekawska dłoń błądziła badawczo po podbrzuszu blondyna by zjechać niżej, całkiem blisko jego wkładu własnego. Palcem wskazującym trąciła go lekko by musnąć go za chwilę opuszkami wszystkich palców. - Ciekawe - mruczała - jak poważnie podchodzisz do spłaty kredytu skoro zabezpieczenie rzucone w kąt - zaśmiała się cicho zamykając wkład Jacka w dłoni i poruszając nią wolno. Zdołał rozerwać paczuszkę i gdzieś rzucić opakowanie wydobywając jej zawartość gdy poczuł na sobie dłoń blondynki. Tym razem tam gdzie lubił na obie czuć kobiece dłonie. na chwilę więc zamarł sycąc się doznaniem i zacisnął szczęki i powieki. Tylko nozdrza mu się rozdymały i kurczyły. Otworzył oczy gdy usłyszał złośliwostkę od Anniki. - Drobne niedogodności. - machnął wolną ręką. - No ale widzisz, firma jest firma. - triumfująco machnął gumką i spojrzał w dół i na dłoń blondynki którą w tej pozycji i widział oczami i czuł tam na dole, też na sobie. Zarąbiste kombo! No ale póki tam ich zabawiała oboje to jednak dalej operowali przed okienkiem kasowym a już go trochę a nawet bardzo piliło do złożenia depozytu. - A teraz pani wybaczy ale… - wolną dłonią chwycił jej pracującą dłoń i uniósł ją do górę by po dżentelmeńsku ją pocałować. A gdy skończył znów wkradł się w jego ruchy i działania pośpiech więc zajął się montażem zabezpieczania aktywów. Obserwacja tego procesu pochłonęła Williams całkowicie. Jak zahipnotyzowana, nie mogła oderwać wzroku od gotowego ciała Jacka. Uśmiechnęła się zdając sobie sprawę, że i on był równie podekscytowany co ona. Dodało to Annice pewności siebie do tego stopnia by przejechać nieco mocniej paznokciami po udzie Brooksa. Stopą przesunęła po pośladku, opadając ponownie na plecy i dla odmiany przesuwając dłońmi po własnym ciele zabawiając Jacka mini spektaklem. Palce zatoczyły koła wokół szczytów odsetek by przesunąć się w dół wzdłuż linii żeber, bioder i kierowały się ponownie pomiędzy ich ciała. Annika zawiesiła dłoń tuż nad złocistym meszkiem obserwując twarz Brooksa. Była na krawędzi i chciała doprowadzić tam i Jacka. Jack skrzywił się trochę i syknął gdy paznokcie dziewczyny zarysowały mu skórę zanim zdążył sobie przypomnieć, że chłopakowi z dzielni nie wypada kwękać na takie drobiazgi. Ale nawet to utonęło jak zobaczył i poczuł ruchy i manewry Anniki. Ale z niej była superlaska! No przynajmniej teraz jak ją tak i widział i czuł jak jest taka rozogniona. Nie miał zamiaru dłużej czekać i miał już dość tych wstępnych zabaw! Były zajebiste ale do cholery czas było już na złożenie wkładu osobistego! Pogmerał chwilę na zmontowaniu połączenia między swoim wkładem osobowym a jej szeroko rozwartymi aktywami i wreszcie tam był. Na chwilę znieruchomiał gdy po tym pełnym oczekiwania momencie powolnego ładowania wreszcie był tam wewnątrz cały! chciał tam się załadować od razu ale no jak kasjereczka była na pierwszym dniu w pracy no to choćby najsympatyczniejsza i najbardziej skora do współpracy mogło jednak coś jej tam strzelić. Jakiś nerw czy inny gul. Znieruchomiał podpierając się dłońmi o łóżko i mając pod sobą twarz okoloną blond włosami. Nie dostrzegł żadnych oznak do niepokoju ani pęknięcia gula czy tam innego nerwa. Czyli było widać jej tak zarypiaście jak i jemu! Pocałował ją szybko w usta, puścił jej jeszcze oczko i zaczął pracować w pocie czoła i pleców nad zlikwidowaniem zadłużenia. Łóżko coś tam stukało o coś, coś trzeszczało a oddech ciemnego blondyna przyśpieszał w rytm klaszczących odgłosów ich ciał. Brooks czuł szum w uszach i w karku i pod potylicą i wszystko docierało do niego jakby był gdzieś pod wodą albo na niezłym haju.Wszystko zostało zdominwane przez ten zbliżający się moment kulminacyjny. Gdy wreszcie nadszedł Brooks zajęczał, stęknął, ciałem szarpnął mu jeden spazm i kolejny by wreszcie znieruchomieć. Wciąż ciężko dysząc otworzył oczy i spojrzał na leżącą pod nim blondynkę. Roześmiał się cicho. - I co? - zapytał ocierając przedramieniem spocone czoło. - Teraz chyba wyszłem na prostą nie? - zapytał sięgając do prapoczątków tej rozmowy i gry i tego wszystkiego co chyba właśnie sfinalizowali.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
09-07-2017, 16:14 | #67 |
Majster Cziter Reputacja: 1 | Post wspólny z Corax Jack Brooks - pechowy awanturnik Dzień 2 - przed wycieczką w teren (2/2) Annika wracała na ziemię. I choć cała podróż była fascynująca, to dziewczyna była instynktownie przeświadczona, że ona w przeciwieństwie do Jacka do celu nie dotarła. Zamknęła oczy i pokiwała głową z lekkim uśmiechem. - Chyba tak - mruknęła wciąż lekko zadyszana. Coś z nią było nie tak? Nie była pewna. Pewna była jednego, że przygotowania były jej ulubioną częścią. Niemniej jednak przez dłuższą chwile cieszyła się jeszcze bliskością Jacka. - Chcesz spać? - przypomniała sobie zajęcia z wychowania seksualnego i fizjologię mężczyzn po zbliżeniu. - Chyba? - ciemno blond głowa pokręciła na boki a przez ciało przeszło zdławione parsknięcie. Pozwolił sobie odejść od okienka i położył się na boku wzdłuż szczupłego ciała o zdublowanych blond włosach. Przez chwilę pozwolił sobie teraz objechać je bezczelnie wzrokiem od twarzy o tych zaskakujących oczach, przez te niesamowite odsetki, wracający do normy oddech na brzuchu, tą blond niespodziankę poniżej, dalej uda, nogi, stopy i potem wszystko to samo w odwrotnej kolejności. Przygryzł nieco wargę. Wysunął do przodu wolną dłoń i zaczął sunąć po wciąż gorącej i wilgotnej skórze bioder blondynki. - To nie jesteś pewna? - zapytał zjeżdżając palcami po jej brzuchu i wędrując opuszkami wyżej. - No wiesz, żebyś potem pretensji nie miała. - pokiwał podpartą na drugiej ręce głową i próbował zrobić mądrą minę wspomagając się w tym uniesieniem brwi. Zaś wolna dłoń dotarła do tych jakże pożądanych i przyjemnych odsetek. Tam zaczęła badanie gruntu pojedynczymi palcami które operowały powolnymi ruchami. Nie udało jej się powstrzymać głośniejszego stęknięcia, gdy impuls przeszył wprost jej ciało znowu budząc zmysły. Annika wciąż na progu spełnienia uchwyciła dłoń Brooksa i poprowadziła w dół. Chciała poczuć to co on przed chwilą. Nie spuszczała przy tym spojrzenia jasnych oczu z jego twarzy. Prowadząc dłoń kochanka nisko, uniosła biodra wyżej wciąż zapatrzona w twarz Jacka: - Zrób tak jak wcześniej - poprosiła cicho, przyciskając się do dłoni blondyna. Brooks po raz kolejny uniósł brwi widząc ciekawy manewr Anniki. Ale w sumie czemu nie? Zabawa z nią i nią była przednia! Zresztą. Też mu to jak najbardziej odpowiadało. - Mhm. - pokiwał głową starając się zachować poważny wyraz twarzy. No chociaż trochę. Dlatego nadal przygryzał swoja wargę czując na swojej dłoni z jednej strony dłoń dziewczyny a z drugiej jej ciało. I to sama go zaprowadziła tam do samego centrum najciekawszych miejsc i rzeczy do zwiedzania. Do samego skarbca tego banku. Ale jednak czuł satysfakcję, że jej się ta zabawa tak spodobała. - No pewnie. - mruknął i przechylił się nieco jakby stracił równowagę i wciąż na łokciu spadał na nią. Ale zakończył z ustami na tych jej rozedrganych i sprężystych piersiach. Wzrok jednak miał skierowany wzdłuż niej tam gdzie jego dłoń manewrowała wokół jej skarbca. Właściwie było mu trochę niewygodnie. Przekręcił się więc nieco. Tak, że teraz leżał prostopadle do ciała blondynki i miał swobodniejszy dostęp do jej ciała. Palcami zaś wolnej ręki teraz, już bez pośpiechu i nadciśnienia w żyłach operowało mu się dużo swobodniej niż wcześniej. Mógł też więcej uwagi poświęcić na wsłuchiwaniu się w reakcje blond ciała które było tak spragnione tych pieszczot. Ale właściwie przyszedł mu do głowy jeszcze jeden pomysł. - No. A ten. Wiesz. W sumie to chyba by trzeba jakoś potwierdzić zawarcie tej umowy. Wiesz jakoś tak coś podpisać. Albo ustnie. - odwrócił na chwilę głowę w stronę twarzy dziewczyny ale zaraz wrócił do mniej karkołomnej pozycji. Z bliska miał przed sobą jej brzuch i kępkę blond włosków. No i własną dłoń jaka tam buszowała dostarczając im obojgu przyjemności. Pochylił głowę i pocałował jej brzuch. Czuł jak znów zaczyna buzować w nim adrenalina. Mrucząc cicho, Annika zgodziła się na zawarcie umowy w trybie proponowanym przez Jacka. Nie trzeba było wiele by znowu wróciła na odpowiedni tor ku celowi tak długo budowanemu przez ich wspólne działania. Palce, usta Brooksa pieszczące ją tak bardzo intymnie wywoływały odczucia niczym tsunami. Fala za falą przyjemność w niej rosła, pęczniała wyrywając z jej ust niekontrolowane choć ciche jęki i stęknięcia. Dłonie to zaciskały się na śpiworze, to sięgały ku Jackowi. Wijące się ciało na nowo pokryło się leciutką warstewką potu, uda drgały a ciało napinało się w zaskoczeniu i oczekiwaniu. Czas zatrzymał się pod kurczowo zaciśniętymi powiekami, gdy w końcu rozkosz wybuchła w pełni, pozwalając na złapanie oddechu dopiero po chwili. Teraz Annika była pewna, że wszystko z nią w porządku. Uśmiechnęła się leniwie nie otwierając oczu. - Spłata kredytu to dobry początek dnia, hm? - wymamrotała głosem, z którego wyciekało zadowolenie. Brooks puścił jej oczko, uśmiechnął się i pocałował w usta. Potem z zadowoleniem wyciągnął się na łóżku przyciągając Annike do siebie. W sumie ta bankowość nie musiała być taka nudna i trudna jak się trafiło na odpowiedniego partnera. --- Teraz Biegł. Raz czy dwa się obejrzał a potem biegł. Biegł za Anniką która pociągnęła go za rękę w las. Ledwo zarejestrował, że większość chyba pobiegli do tej kuchni w domu obok którego przebiegli by rzucić się w ścianę lasu, dać jej pochłonąć, pozwolić by ich skryła. W głowie zaś zdominowała była przez jedną myśl ~ Co to kurwa było?! ~ widział, słyszał, przeżył, był świadkiem ale nie mógł uwierzyć, że to tak naprawdę, tak na serio. Ale widział. Przeżył. Najpierw posiłek. Chłopaków co roznosili te dania. Znów rzucili mu się w oczy Ken i Barbie. Znowu wydali mu się całkiem sympatyczni choć nadal miał zagwostkę czy oni wszystko tak na serio. - Dzięki Ken. - podziękował gdy słusznych rozmiarów zawodnik przyniósł mu coś na ząb. A potem zaczął się Sajgon. Najpierw ta laska. Goła laska. W pierwszej chwili myślał, że to jakaś ofiara wypadku, w szoku jest czy co. Nie miał pojęcia co właściwie mogło się jej przydarzyć ale pewnie nic dobrego. Wstał nawet od stołu ale już widział jak para nauczycieli ruszyła w stronę naguski. Więc się wstrzymał. Jak ciało nauczycielskie gdzieś zasuwało to Brooksowi na pewno nie było po drodze. To czekał co z tego wyniknie. A wynikło i to coś czego w ogóle się nie spodziewał! Ta laska bez wahania zarżnęła parę zaszokowanych nauczycieli! Skąd miała nóż?! Przecież była goła! Ruszył w jej stronę. Laska była pojebana ale goła i jedna. Miała nóż ale wierzył, że dałby jej radę mimo to. Dobry był w pojedynkach. Rzadko ktoś mógł się z nim równać. Nawet z nożem. Ale zawahał się gdy z lasu wypadło całe stado pojebów! No nie, z taką przewagą liczebną nie było co się mierzyć jak to nie był film czy gra. A potem pociągnęła go Nika i zasuwali do lasu. Gdy minęli pierwsze drzewa i zostawiali coraz bardziej za sobą wrzaski, krzyki i łomoty i ich kolegów, i nauczycieli i tych szaleńców umysł znów wrócił na swoje miejsce. Broń! Musieli mieć broń! Ale nie był pewny ile mają czasu i czy tamci rozlecą się po obozie czy gdzie indziej. Zauważyli, jak we dwoje zniknęli w lesie? Odnajdą ich? Nie miał pojęcia. Ale lepiej czułby się mając jakąś lagę. A nie wiedział czy z te strony też nie czają się jacyś szaleńcy.
__________________ MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić |
09-07-2017, 22:40 | #68 |
Reputacja: 1 | Kimberly nie zdołała odnaleźć Jerry’ego poprzedniego wieczora. Postanowiła więc spróbować swoich sił zaraz po śniadaniu. |
09-07-2017, 23:12 | #69 |
Reputacja: 1 |
__________________ „Wiele pięknych pań zapłacze jutro w Petersburgu!” |
09-07-2017, 23:55 | #70 |
Reputacja: 1 | & Zombi Dzień pierwszy, popołudnie
__________________ “Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.” Ostatnio edytowane przez Grave Witch : 10-07-2017 o 00:00. |
| |