Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-07-2017, 21:51   #233
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
Podejrzany podróżny zniknął i nikomu więcej nie udało się go wypatrzeć. Chwilę potem pojawiła się Karelia, niosąc jakieś zawiniątko. Z dumą położyła je na stole i odpakowała. Wewnątrz znajdował się kremowy, filcowy kapelusz z kolorowymi wstążkami. Panna Maitner założyła go, poprawiła włosy i ugięła kokieteryjnie głowę.

- I jak wyglądam, moi Panowie? - spytała.

*

Ostatni nocleg przed Pfeildorfem wypadał w Hinkend. Wieś znajdowała się niecałe trzydzieści mil od celu podróży, u ujścia rzeki Kautlauf. Wieś była ufortyfikowana i otoczona fosą, a nie dalej niż pół mili od zabudowań wznosił się kasztel Helbolz, siedziba włodarza okolicznych ziem, barona Immanuela Grillparzera. Jedynym miejscem, w którym można było spędzić noc był zajazd "Wiejska Ostoja", będący równocześnie miejscem spotkań lokalnych mieszkańców i ich obrad nad bieżącymi sprawami, gdyż oberżysta był równocześnie sołtysem we wsi. Na szczęście takie zebranie kolektywu akurat się nie odbywało i gospoda świeciła pustkami. Było w niej kilku żeglarzy i mieszkańców Hinkend, raczących się piwem, a poza tym stary mnich w sigmaryckim habicie i podróżny, z kosturem opartym o stół. Wszyscy oni podnieśli głowy taksując nowoprzybyłych spojrzeniem i wrócili do swoich spraw.

*

Gdy następnego dnia w południe, na ostatnim przed Pfeildorfem postoju, w miejscowości Durbhein, odbili już od brzegu i przyspieszali w głównym nurcie rzeki, Bodo zobaczył kręcących się między zabudowaniami, dwóch mężczyzn. Obaj byli mu znani - tego w szarej opończy zaskoczył w Wurmgrube, ten drugi poprzedniego wieczoru siedział w zajeździe w Hinkend. Gdy ta dwójka zobaczyła płynącą barkę, przez chwilę się jej przyglądała, po czym obaj wycofali się i zniknęli między domami.

*

- Jesteśmy na miejscu. Cali i zdrowi - oznajmił kapitan Datz, gdy barka przybiła do nabrzeża w Pfeildorfie. Było popołudnie, siedemnastego Pflugzeita. Słońce jeszcze świeciło na niebie, a wiatr przeganiał niewielkie obłoczki. Datz po kolei uścisnął wszystkim dłonie. - Uważajcie na siebie, to miasto jest pełne złodziei i innych szumowin. Aby wejść do miasta będziecie musieli zapłacić szylinga i zdać broń. Takie zasady. Żegnajcie.

- Misja wykonana - chwilę potem powiedziała Karelia, pewnie stojąc na nabrzeżnym bruku. - Spotkacie się z Mossbauerem w "Uśmiechniętym Pstrągu". To gospoda tuż za bramami miasta, które są tam - wskazała ręką. - A teraz się żegnamy, bo ja wam towarzyszyć nie będę, nie należy to do moich obowiązków. Miło było poznać. Pa! - uśmiechnęła się promiennie i odchodząc posłała wszystkim całusa.
 
xeper jest offline