Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2017, 16:14   #67
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Post wspólny z Corax

Jack Brooks - pechowy awanturnik



Dzień 2 - przed wycieczką w teren (2/2)



Annika wracała na ziemię. I choć cała podróż była fascynująca, to dziewczyna była instynktownie przeświadczona, że ona w przeciwieństwie do Jacka do celu nie dotarła. Zamknęła oczy i pokiwała głową z lekkim uśmiechem.

- Chyba tak - mruknęła wciąż lekko zadyszana.

Coś z nią było nie tak?

Nie była pewna.

Pewna była jednego, że przygotowania były jej ulubioną częścią.

Niemniej jednak przez dłuższą chwile cieszyła się jeszcze bliskością Jacka.

- Chcesz spać? - przypomniała sobie zajęcia z wychowania seksualnego i fizjologię mężczyzn po zbliżeniu.


- Chyba? - ciemno blond głowa pokręciła na boki a przez ciało przeszło zdławione parsknięcie. Pozwolił sobie odejść od okienka i położył się na boku wzdłuż szczupłego ciała o zdublowanych blond włosach. Przez chwilę pozwolił sobie teraz objechać je bezczelnie wzrokiem od twarzy o tych zaskakujących oczach, przez te niesamowite odsetki, wracający do normy oddech na brzuchu, tą blond niespodziankę poniżej, dalej uda, nogi, stopy i potem wszystko to samo w odwrotnej kolejności. Przygryzł nieco wargę. Wysunął do przodu wolną dłoń i zaczął sunąć po wciąż gorącej i wilgotnej skórze bioder blondynki. - To nie jesteś pewna? - zapytał zjeżdżając palcami po jej brzuchu i wędrując opuszkami wyżej. - No wiesz, żebyś potem pretensji nie miała. - pokiwał podpartą na drugiej ręce głową i próbował zrobić mądrą minę wspomagając się w tym uniesieniem brwi. Zaś wolna dłoń dotarła do tych jakże pożądanych i przyjemnych odsetek. Tam zaczęła badanie gruntu pojedynczymi palcami które operowały powolnymi ruchami.


Nie udało jej się powstrzymać głośniejszego stęknięcia, gdy impuls przeszył wprost jej ciało znowu budząc zmysły. Annika wciąż na progu spełnienia uchwyciła dłoń Brooksa i poprowadziła w dół. Chciała poczuć to co on przed chwilą. Nie spuszczała przy tym spojrzenia jasnych oczu z jego twarzy.

Prowadząc dłoń kochanka nisko, uniosła biodra wyżej wciąż zapatrzona w twarz Jacka:

- Zrób tak jak wcześniej - poprosiła cicho, przyciskając się do dłoni blondyna.

Brooks po raz kolejny uniósł brwi widząc ciekawy manewr Anniki. Ale w sumie czemu nie? Zabawa z nią i nią była przednia! Zresztą. Też mu to jak najbardziej odpowiadało. - Mhm. - pokiwał głową starając się zachować poważny wyraz twarzy. No chociaż trochę. Dlatego nadal przygryzał swoja wargę czując na swojej dłoni z jednej strony dłoń dziewczyny a z drugiej jej ciało. I to sama go zaprowadziła tam do samego centrum najciekawszych miejsc i rzeczy do zwiedzania. Do samego skarbca tego banku. Ale jednak czuł satysfakcję, że jej się ta zabawa tak spodobała. - No pewnie. - mruknął i przechylił się nieco jakby stracił równowagę i wciąż na łokciu spadał na nią. Ale zakończył z ustami na tych jej rozedrganych i sprężystych piersiach. Wzrok jednak miał skierowany wzdłuż niej tam gdzie jego dłoń manewrowała wokół jej skarbca. Właściwie było mu trochę niewygodnie. Przekręcił się więc nieco. Tak, że teraz leżał prostopadle do ciała blondynki i miał swobodniejszy dostęp do jej ciała. Palcami zaś wolnej ręki teraz, już bez pośpiechu i nadciśnienia w żyłach operowało mu się dużo swobodniej niż wcześniej. Mógł też więcej uwagi poświęcić na wsłuchiwaniu się w reakcje blond ciała które było tak spragnione tych pieszczot. Ale właściwie przyszedł mu do głowy jeszcze jeden pomysł. - No. A ten. Wiesz. W sumie to chyba by trzeba jakoś potwierdzić zawarcie tej umowy. Wiesz jakoś tak coś podpisać. Albo ustnie. - odwrócił na chwilę głowę w stronę twarzy dziewczyny ale zaraz wrócił do mniej karkołomnej pozycji. Z bliska miał przed sobą jej brzuch i kępkę blond włosków. No i własną dłoń jaka tam buszowała dostarczając im obojgu przyjemności. Pochylił głowę i pocałował jej brzuch. Czuł jak znów zaczyna buzować w nim adrenalina.



Mrucząc cicho, Annika zgodziła się na zawarcie umowy w trybie proponowanym przez Jacka. Nie trzeba było wiele by znowu wróciła na odpowiedni tor ku celowi tak długo budowanemu przez ich wspólne działania. Palce, usta Brooksa pieszczące ją tak bardzo intymnie wywoływały odczucia niczym tsunami. Fala za falą przyjemność w niej rosła, pęczniała wyrywając z jej ust niekontrolowane choć ciche jęki i stęknięcia. Dłonie to zaciskały się na śpiworze, to sięgały ku Jackowi. Wijące się ciało na nowo pokryło się leciutką warstewką potu, uda drgały a ciało napinało się w zaskoczeniu i oczekiwaniu. Czas zatrzymał się pod kurczowo zaciśniętymi powiekami, gdy w końcu rozkosz wybuchła w pełni, pozwalając na złapanie oddechu dopiero po chwili.

Teraz Annika była pewna, że wszystko z nią w porządku.

Uśmiechnęła się leniwie nie otwierając oczu.

- Spłata kredytu to dobry początek dnia, hm? - wymamrotała głosem, z którego wyciekało zadowolenie. Brooks puścił jej oczko, uśmiechnął się i pocałował w usta. Potem z zadowoleniem wyciągnął się na łóżku przyciągając Annike do siebie. W sumie ta bankowość nie musiała być taka nudna i trudna jak się trafiło na odpowiedniego partnera.



---



Teraz




Biegł. Raz czy dwa się obejrzał a potem biegł. Biegł za Anniką która pociągnęła go za rękę w las. Ledwo zarejestrował, że większość chyba pobiegli do tej kuchni w domu obok którego przebiegli by rzucić się w ścianę lasu, dać jej pochłonąć, pozwolić by ich skryła. W głowie zaś zdominowała była przez jedną myśl ~ Co to kurwa było?! ~ widział, słyszał, przeżył, był świadkiem ale nie mógł uwierzyć, że to tak naprawdę, tak na serio. Ale widział. Przeżył.


Najpierw posiłek. Chłopaków co roznosili te dania. Znów rzucili mu się w oczy Ken i Barbie. Znowu wydali mu się całkiem sympatyczni choć nadal miał zagwostkę czy oni wszystko tak na serio. - Dzięki Ken. - podziękował gdy słusznych rozmiarów zawodnik przyniósł mu coś na ząb. A potem zaczął się Sajgon.


Najpierw ta laska. Goła laska. W pierwszej chwili myślał, że to jakaś ofiara wypadku, w szoku jest czy co. Nie miał pojęcia co właściwie mogło się jej przydarzyć ale pewnie nic dobrego. Wstał nawet od stołu ale już widział jak para nauczycieli ruszyła w stronę naguski. Więc się wstrzymał. Jak ciało nauczycielskie gdzieś zasuwało to Brooksowi na pewno nie było po drodze. To czekał co z tego wyniknie. A wynikło i to coś czego w ogóle się nie spodziewał! Ta laska bez wahania zarżnęła parę zaszokowanych nauczycieli! Skąd miała nóż?! Przecież była goła! Ruszył w jej stronę. Laska była pojebana ale goła i jedna. Miała nóż ale wierzył, że dałby jej radę mimo to. Dobry był w pojedynkach. Rzadko ktoś mógł się z nim równać. Nawet z nożem. Ale zawahał się gdy z lasu wypadło całe stado pojebów! No nie, z taką przewagą liczebną nie było co się mierzyć jak to nie był film czy gra. A potem pociągnęła go Nika i zasuwali do lasu.


Gdy minęli pierwsze drzewa i zostawiali coraz bardziej za sobą wrzaski, krzyki i łomoty i ich kolegów, i nauczycieli i tych szaleńców umysł znów wrócił na swoje miejsce. Broń! Musieli mieć broń! Ale nie był pewny ile mają czasu i czy tamci rozlecą się po obozie czy gdzie indziej. Zauważyli, jak we dwoje zniknęli w lesie? Odnajdą ich? Nie miał pojęcia. Ale lepiej czułby się mając jakąś lagę. A nie wiedział czy z te strony też nie czają się jacyś szaleńcy.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline