Zajmuje się archeologią i lubię broń, chyba muszę być Indiana Jonesem...
Jedną z rzeczy które zwróciły moją uwagę jest to że większość maszyn (w zasadzie z wyjątkiem Żółwi) jest w "ludzkiej skali" czyli zazwyczaj dające się rozwalić środkami występującymi w podręczniku w zasadzie nie ma potrzeby żeby na potrzeby Frontu utrzymywać w użyciu czołgi bo poza Żółwiem nie ma godnego przeciwnika. Do tego dochodzi spory nacisk maszyn Molocha na walkę w zwarciu.
O ile głęboko wątpię żeby kiedyś przyszło mi stworzyć sesję w neuro "czterej promienni i mutt" to jednak aż się prosi żeby stalowe potwory były obecne na froncie więc trzeba im dać godnego przeciwnika.
A moloch jest w stanie to zrobić kiedy w trakcie wojny pojawił się T72 wzbudził on panikę w NATO, T72 jest o metr niższy od M60 co dawało łatwiejszą do ukrycia i trudniejszą do trafienia. Teraz pomyślmy co można by zrobić gdyby czołg nie wymagał ludzkiej załogi...
Ale nie musimy się ograniczać do czołgów przecież spora część maszyn ma mały zasięg i wymaga pojazdu matki ale czemu musi to być jakaś ociężała maszyna inżynieryjna? Czemu nie wprowadzić maszynowego odpowiednika piechoty zmechanizowanej z Molochowym odpowiednikiem Bojowego Wozu Piechoty?
np TO:
+ 10 łowców w środku