Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-07-2017, 20:21   #83
Asuryan
 
Reputacja: 1 Asuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputację
2 Dni później
Lokalizacja: Teren Zachodnich Równin, dzień drogi od San Serandinas
Godziny południowe
Podróżująca, na wozie z zaopatrzeniem, dwójka rozmawiała beztrosko z nowo poznaną osobą.
- Jeszcze raz dziękuję za pomoc. - rzekła zabrana z samego rana kobieta

- Dziwny zbieg okoliczności prawda. Wszyscy zmierzamy do Klasztoru Sióstr Uzdrowicielek. A w podróży zawsze raźniej.
Napotkana kobieta szła poboczem drogi zmierzając w tą samą stronę. Tym który do niej zagadał o drogę, był sigma.
Ciekawe czy zwrócił na nią uwagę, przez to że miała czym oddychać?
- Co Cię tam sprowadza - zagadał dla zabicia czasu, do świeżo co poznanej kobiety.
- Interesy. - przytaknęła prężąc się na siedzeniu.
Wóz załadowany był towarem, a na siedzeniu woźnicy spokojnie mieściły się 3 osoby. Co więcej konie były niezwykle spokojne, więc całość powożenia skupiała się na dwóch komendach “stać” i “ruszać”. Więc stosunkowo sama podróż była wielce monotonna.
- Mam zamiar spotkać się ze znajomymi i wspólnie coś… ubić interes z zakonem. - szybko zmieniając tok myślenia.- Wy jak rozumiem podobnie.
- Tak, cienko u nas z pieniędzmi dlatego na razie przyjmujemy każdą nie zagrażającą życiu pracę.
- To... nie zagrażającą życiu pracę? Pewnie jakieś 3 miesiące temu, to była by faktycznie taka. Ale teraz pojawiło się sporo łotrów złodziei i bandytów czekających właśnie na taki prosty łup. A szczególnie w okolicach Targas i Donowan. Słyszałam też pogłoski że lubią się zapuszczać bliżej stolicy... Nie odbierajcie tego źle, ale bezpieczne prace to raczej coś w obrębie miasta. Nawet na głupim zbieraniu ziół coś potrafi cię zeżreć.
I jakby na zawołanie gdzieś w oddali słychać było wycie jakiejś bestii... a może było to tylko złudzenie.
-Czy te trzy miesiące temu zdarzyło się coś co mogło wpłynąć na wzrost niebezpieczeństwa?- zapytała dziewczyna.
- Wiele mniejszych i większych zdarzeń. Upadek Lofar, zamach stanu w Targas, zwiększona liczba demonów, wojenne nastroje, walki o puszczę, wstrząsy. Jednak ilość bandytów wzrosła dopiero ostatnimi czasy. Wszystko wskazuje na to że złe rzeczy dzieją się na zachodzie.
-Będziemy musieli przemyśleć nasze zdolności do walki- rzekła Yoshiko zwracając się do Sigmy- nie wiem jak Ty, ale ja średnio się do tego nadaję. Przydrożni bandyci to jedno ale demony i inne potwory to zupełnie inna para kaloszy..
-Może i ta zbroja stanowi doskonały pancerz, ale ofensywie nie pomaga, przecież nie wyskoczę z pięściami na demony.
-Przydałaby jakieś szkolenie i broń. Z mieczem wyglądałbyś groźniej, i może zniechęcił cześć bandytów.


Na horyzoncie widać było już klasztor.
Mały zamek tudzież inna rycerska budowla, opuszczona przez lata i przyjęta bez większych niesnasek przez zakon sióstr.
Jednak hałasy i krzyki raczej nie należały do codzienności tutejszej okolicy.
Przed bramą stało dwój mężczyzn z bronią w rękach.


-Oho, chyba mamy kłopoty- mruknęła dziewczyna. Spojrzała na wóz szukając czegoś co mogło by posłużyć do obrony.
-Nie możemy wysuwać pochopnych wniosków, może uda nam się złagodzić spór pokojowo? -Powiedział pełen nadziei blaszak.
Na wozie poza samymi dobrami, nie było broni. Jedynie wałek, chochla, patelnia i drobne noże kuchenne.
- Podjedźmy od nich. - zakomunikowała wojowniczka.
-Można spróbować- odparła nie tak optymistyczna Yoshiko.

- Hou! - zakrzyknął pierwszy z bandziorów. - Zatrzymać się! Odda… O! Siostrzyczka, co tak póź..
Bandzior otrzymał kopnięcie w twarz od dziewczyny.
- Ile razy wam kretyni powtarzałam, nie nazywać mnie siostrzyczką!
- [Sory Boss]! - obaj odpowiedzieli z ukłonem
- Zobaczcie, wóz nam załatwiłam. - odpowiedziała z uśmiechem.
Nie trzeba było długo się zastanawiać o co w tym wszystkim chodzi. Zabrana dama, okazałą się być przywódcą bandytów.
- Wjedźcie na dziedziniec i dołączcie do reszty sióstr. - zakazała Yoshiko i Sigimie.
- Bruno, Hiris raport i wprowadźcie mnie w sytuację. Swoją drogą gdzie jest Henryk?
- Jeszcze ich nie ma. Mieli przybyć wczoraj od strony Lofar.
- No mniejsza. Może odłączą. Co z zakonnicami?
- Kilka zabarykadowało się w piwnicy i nie możemy ich wyciągnąć, kilka zamknęliśmy w spichlerzu. Dwie wizieliśmy dla siebie. - paskudnie się przy tym uśmiechnął.
-Sigma- wyszeptała japonka czując że robi jej się gorąco- nieźle się wpakowaliśmy..
-To prawda - powiedział wzdychając. - Czyli jeśli chcemy być posłuszni tej siostrzyczce to mamy dołączyć do zakonnic i postępować jakby nigdy nic? - zapytał w stronę Yoshiko, pewnie przez ten szok nie wszystko dla Sigmy było jeszcze jasne.
-W chwili obecnej staliśmy się częścią łupu- mruknęła rozglądając się skrycie- jest ich co najmniej czworo i są dobrze uzbrojeni..
-Czyli zamierzają nas sprzedać jako niewolników? - zapytał nadal nie dowierzając.
-Nie wiem co planują, ale mam co do tego dość złe przeczucia.
-Mam plan, nie jest on idealny, jak coś po prostu graj wraz ze mną, a w międzyczasie wymyśl coś gdyby mój plan zawiódł - wyszeptał szybko Sigma po czym dodał: -Jestem pewien, że da się to załatwić pokojowo, przecież jeszcze przed chwilą jej pomogliśmy, może da się coś zrobić. - powiedział po czym pokierował się w stronę szefowej całej bandy.
Przywódczyni spojrzała na niego już całkiem innym wzrokiem, niż poprzednio. Nie było to przyjemne spojrzenie.
- Masz jakiś interes do mnie? - zapytała przeglądając listę otrzymaną od jednego z bandziorów. - Chcesz się uwolnic w zamian za przyjaciółkę?
-Pozwól, że na to pytanie odpowiem troszeczkę później, bo to ja chciałem o coś zapytać, czemu? Czemu napadacie na klasztor bezbronnych sióstr zakonnych? Musicie mieć powód- próbował to powiedzieć jak najspokojniej się dało, jednak było słychać, że przychodzi mu to z trudem.
- Zysk. Napaść na bezbronnych to najszybszy sposób by coś zdobyć. Prawda? - odwróciła wzrok od blaszaka, ale włócznię wciąż miała w pogotowiu. Pomimo nie pozorów wciąż była gotowa go zabić, bez większych skrupułów.
- Każ, przebić się reszcie przez barykadę. Musimy dostać się do spichleża. - wydała komendę do jednego z drabów, oddając mu notatkę. A ty jeśli to wszystko to wracaj do reszty.
Yoshiko w tym czasie próbowała wymyślić plan rezerwowy. Po cichu zsiadła z wozu i schowała do rękawa bluzy nóż kuchenny który wcześniej tam znalazła. Nie zamierzała nikogo zabić, ale dobrze było mieć coś wcześniej pogotowiu. Korzystając z faktu że bandyci najwyraźniej byli zajeci rozglądneła się po okolicy szukając możliwej drogi ucieczki.
Jako stary zamek, zakon miał tylko główną bramę wjazdową i jedno wejście boczne przy samej bramie.
Może istniała droga ewakuacyjna, jednak w tej sytuacji pozostawało to niewiadomą.
-Nie ma innych, bardziej legalnych sposobów na wzbogacenie się?- przyciągając temat chciał dać Yoshiko jak najwięcej czasu. Ktoś mógłby pomyśleć, że szuka na siłę usprawiedliwienia dla bandziorów, ale on już od dawna wiedział, że nie ma dla nich ratunku i niedługo niebezpieczny plan blaszaka będzie wprawiony w ruch.
- Tak, tak bohaterzyku, a teraz wracaj do reszty.
Wraz z ciężkimi odgłosami stąpania na plac wyszedł ciężkozbrojny rycerz.

- Ougu. Dobrze że już jesteś odprowadź tego tutaj do reszty i pilnuj ich.
- Yes ma’am. Go. - powiedział ciężki m basem wskazując toporem drogę do reszty jeńców.
Sigma nie mógł już dłużej zwlekać, postanowił działać i powiedział: - Wcześniej pytałaś się czy chce się uwolnić za przyjaciółkę. -Popatrzył wtedy w stronę Yoshiko i powiedział: -Przepraszam. -Po czym z niebywałą szybkością odwrócił się i prawą ręką wycelował w gardło szefowej. Planował ją chwycić i powalić na ziemię, żeby ta rzuciła broń, całe to gadanie miało tylko uśpić jej czujność, miał on też również nadzieję, że nie spodziewa się ona tak szybkiej reakcji od kogoś w tak z pozoru ciężkiej zbroi. Sigma był teraz napędzany strachem, bo jeden zły ruch mógł zakończyć jego żywot.
Odgłos uderzającego metalu i niebo.
Ciężkozbrojny był zbyt wolny…
Stalowa ramie zostało odbite jednym końcem włóczni, a gdy ta wykonała obrót uderzyła od spodu w szczękę (hełm) sigmy. Z ostatnim obrotem, ostrze włóczni spoczęło na gardle blaszaka.
- Nie jeden już próbował. - stęknęła ze zmęczenia - Co drugi nie dożywa trzeciego razu.
Nim jednak Sigma zdołał zareagować kolejny raz ciężkie stalowe ramie złapało go za kark i podniosło (jedną ręką).
- Calm down. - rycerz przeniósł sigmę do miejsca gdzie znajdowały się zakonnice.
- Nie zapomnij o dziewczynie. - dodała szefowa.
Yoshiko zdając sobie sprawę że nie jest w stanie nic zrobić w tej sytuacji, podniosła dłonie w pokojowym geście i sama udała się na wyznaczone miejsce. Po drodze przyglądnęła się opancerzeniu przeciwników szukając luk i słabych punktów. Szczególnie zaciekawił ja ciezko zbrojny mówiący po angielsku.
Zbroja była dość masywna. Nawet jeżeli znalazło by się jakąś lukę, to raczej nóż kuchenny to za mało. Chociaż... jedna szpara znajduje się na udzie. Tylko czy w tej sytuacji, zamieszanie będzie wskazane?
Sigma i Yoshiki bardzo wyróżniali się z tłumu identycznie ubranych zakonnic. A szczególnie blaszak który był prawie o głowę od nich wyższy, jak także był tam jedynym facetem.
Zza pleców Yoshiko dobiegl głos, nie mogła się jednak odwrócić bo dziewczę załapało ją za ramię i mówiło wprost do ucha.
- Widzę że nie tylko ja wpakowałam się w kabałę. Ale... jeśli mi pomożecie, może uda nam się z tego wydostać.
-Kim jesteś? Czego chcesz?- zapytała cicho dziewczyna, nie będąc pewna czy zaufać nieznajomej. Zdarzało się jej czytać o grupach które umieszczały swoich ludzi pośród zakładników, by demaskowali osoby szukające ucieczki.
- Takim samym pechowcem, jak ty. - poklepała dziewczynę po ramieniu - Moi towarzysze za moment tu będą. Ale czekanie raczej mi nie leży. Czego potrzebuję? Dobre pytanie. Na pewno jesteście warci coś więcej niż zakonnice. Jeśli sama zacznę działać, nie dam sobie rady. Jednak, jeden na jednego, jestem w stanie poradzić sobie nawet z tym ciężko zbrojnym. Pytanie jak jesteście w stanie mi pomóc. Ty i twój stalowy kolega.
-Sigma? Co o tym myślisz?- zapytała zwracając się do zbrojnego- we dwójkę niewiele zdziałamy, a ciężko stwierdzić co się wydarzy nim przybędą jej znajomi.
-Nie wiem, widocznie mój plan kolejny raz zawiódł, zostawiam wszystko Tobie, cokolwiek wybierzesz poprę Cię w 100%. - Powiedział zdołowany. Sigma kolejny raz był bezradny w tym świecie i nie mógł się z tym pogodzić.
-Spróbujemy- stwierdziła japonka po sekundzie namysłu- kiedy Twoi towarzysze tutaj dotrą?
- Lada moment. Ale nie mamy tutaj komunikatorów, ani chociaż prymitywnych komórek czy pagerów by móc się zsynchronizować. Nie wiem też ilu ich przybędzie, ale co najmniej dwójka. A to mi wystarczy. Wezmę olbrzyma na siebie. Przywykłam do walki z większymi od siebie. Wam zostaje reszta. Czyli ta ździra i przynajmniej jeden z jej fagasów.
-Spróbujemy ich przytrzymać, przydała by się jakaś broń..
- Może być miecz? - zapytała wsuwają małe czarne ostrze pod dłoń dziewczęcia.
Ta faktura i lekkość... włóko węglowe? i ostrze z czarno-barwionej stali.
Japonka złapała rękojeść. Ważyło mniej więcej tyle samo co shinai i miało podobną długość.
-Prawie idealnie- stwierdziła chowając broń przed bandytami- Sigma, pozwól że ja się nim posłużę
-Jasne, mi ono się nie przyda. - Powiedział przeżywając nadal swoją wcześniejszą porażkę.
- Podejdę bliżej olbrzyma. Mam obawy zostawiając wam to babsko, mimo że mam do niej nie smak, to nie mogę uwłaczać jej umiejętnością.
Sytuacja rysowała się następująco. Grupy, zakładników pilnował olbrzym. Dowódczymi bandytów rozmawiała z bandytą wyglądającym na pirata, przy którego nodze leżał pies.
Jeden strażnik przy zewnętrznej bramie i co najmniej 2 osoby w piwnicy. Odgłosy trzasków wskazywały, że właśnie próbowali się przebić do spichleża.
Zakapturzone dziewczę podkradło się do olbrzyma i dało znać że jest gotowe, oczekując na pierwszy ruch uwikłanej dwójki.
-Spróbuję przytrzymać tą kobietę..-wyszeptała niepewnie Japonka zwracając się do zbrojnego towarzysza- potrzebuję żebyś zajął się tym drugim i w miarę możliwości pomógł mi ją ogłuszyć. Podejdźmy do nich powoli, tak jak zrobiłeś to ostatnio, może zaskoczy ją gdy tym razem ja zaatakuję.
Dziewczyna odwróciła miecz w dłoni, tak by ostrze zniknęło za jej plecami, schowane przed wzrokiem bandytów.
Sigma uczynił to o co poprosiła go towarzyszka, po części czuł się odpowiedzialny za tą beznadziejną sytuację w której się znaleźli, dlatego teraz pełny skupienia podążał jak tylko cicho mógł w stronę bandytów.
Yoshiko podeszła, tak jakby jeszcze raz chciała porozmawiać.Kierowała się prosto na przywódczynię bandytów starając się ukryć broń za plecami.
-Wycofajcie się- stwierdziła gdy została już zauważona.
- Hę?
- Oso ej choci? - zapytał bandzior na zdziwiony wyraz swej przywódczyni.
Dziewczyna skinęła znajdującemu się w pobliżu Sigmie by zajął się bandytą. Sama stanęła przed “szefową”. Bała się, ale nie mogła stać i przyglądać się bezczynnie.
Sigma niczym robot w sekundzie postanowił rzucić się na bandytę, tym razem chciał go znokautować lewym sierpowym.
Lekka parada, ale zbyt słaba by oprzeć się sile blaszaka.
Szefowa była bardziej ogarnięta od swojego podkomendnego i już wykonywała cięcie “nyżkiem” po obrocie włóczni.
- Ougu!
Zawołała lecz w tym momencie ciężkozbrojny lewitował metr nad ziemią. Zakapturzonego dziewczęcia nie było przy nim.
Yoshiko nie miała czasu na obserwowanie zbrojnego. Obracając miecz zza pleców odbiła ostrze włóczni, i wykorzystując siłę ataku zatoczyła krąg by ostatecznie oba ostrza znalazły się powyżej jej prawego barku. W tym samym ruchu skróciła dystans i cięła na kote (cięcie na dominujący nadgarstek- ten z przodu).
Zmiana postawy, nacisk na tylną nogę, delikatne odchylenie punktu ciężkości. Obrót włóczni wykorzystujący zbicie i nadający szybkość jej zakończeniu bez ostrza. Uderzenie trafiło w podstawę miecza. A dokładniej w zaciśniętą na rękojeści pięść Yoshiko. Nie wykonała kolejnego obrotu, bo w aktualnej pozycji tępa strona włóczni blokowała cięcie z góry. Ale z pewnością wykona cięcie w kolejnym ruchu.
Yoshiko nie zaatakowała, cofnęła się kilka kroków zachowując bezpieczny dystans. Poruszała palcami obolałej ręki. Adrenalina w większości tłumiła ból, palce nie zdawały się być złamane. Szczęściem była to prawa ręka, potrzebna do modyfikacji kierunku ataku, nie musiała więc tak mocno zaciskać jej na rękojeści. Czekała grając na czas.
Szefowa stanęła w pozie do wykonania pchnięcia, ale trzymała włócznię w połowie długości. Można było się domyślić, że kosztem zasięgu zostawia sobie drogę, do wykorzystania siły która mogła powstać podczas sparowania. Grot wycelowany był szyję.
Gdy tylko huk upadającego rycerza zabrzmiał, ruszyła do ataku
Dziewczyna zbiła ostrze na bok, dodatkowo odruchowo odskakując z toru lotu broni. Całe szczęście, gdyż kobieta zaatakowała mocniej niż japonka zakładała. Zmieniła gwałtownie taktykę, z nadzieją że zaskoczy przeciwniczkę, i niemal wbiegła w szarżującą na nią kobietę. W ostatniej chwili przed zderzeniem złapała przeciwniczkę za okolicę łokcia oraz kołnierz i oparła stopę na przedniej stronie uda. Następnie korzystając z pędu przeciwniczki, przesunęła wspólny ciężar do tyłu wykonując jedną ze swoich preferowanych technik- tomoe nage.
Stalowy po dość krótkiej walce z oprychem, którego udało mu się w końcu pokonać rozejrzał się dookoła.
Stalowy rycerz właśnie się podnosił, a jego dowódczyni leżała na ziemi. Yoshiko całkiem dobrze sobie radziła jak na tak drobną istotkę. Niestety prosty rzut nie wystarczył by pozbyć się kobiety. Choć w lekkim oszołomieniu, sprawnie podniosła się z ziemi opierając o włócznię.
W tej samej chwili, z jednego z wejść wyleciała, dosłownie, dwójka oprychów. Za nimi wybiegła zakapturzona dziewczyna, goniona przez jeszcze dwójkę
Dziewczyna skierowała swe kroki w stronę ciężko zbrojnego celując w niego ręką.
- Graviti Eater - Rycerz znów uniósł się w powietrze.
Z aktualnej sytuacji przybyło 4 wrogów atakujących młode dziewczę. Jej sytuacja malowała się gorzej niż ta Kawashimy.
Przywódczyni skoczyła w stronę Yoshiko atakując zza głowy. Atak miał siłę, ale nie był zbyt zmienny dlatego dziewczę uniknęło go wykonując krok w tył. W momencie gdy włócznia uderzyła płasko o ziemię, wojowniczka wykonywała obok niej przewrót, by zaraz po uderzeniu poderwać ją z obrotem i trafił w przeponę młodej studentki.
Kolejny obrót włóczni, celował ostrzem w jej twarz.
Dziewczynie pociemniało w oczach, nie była w stanie złapać oddechu nie mówiąc o uniknięciu ciosu. Odruchowo zasłoniła się przedramieniem, jakby to mogło w czymś pomóc. Ostrze uderzyło , ale o dziwo nie w głowę Yoshiko. Broń trafiła w jakby niewidoczną ścianę, sypiąc iskrami i ześlizgując się na bok. Sekundę później coś uderzyło atakującą w brzuch. Słychać było nieprzyjemny trzask pękających żeber, gdy szefowa bandytów plując krwią, przeleciała przez plac, wpadając na jednego z towarzyszy. Japonka nie miała czasu przyglądać się dziwnemu zjawisku. Klęcząc na jednym kolanie powoli odzyskiwała oddech.
“... mamoru...” [jp.chronić] - niewyraźny szept dotarł do jej uszu.
-Nic Ci nie jest?- Powiedział blaszak i nie czekając na odpowiedź pomógł wstać japonce.
- Nareszcie - Krzyknęła dziewczyna zrzucając płaszcz. - Ile można było czekać. Liza, Geko.

W tym samym momencie, przywódczynię bandytów trafił jakiś wodny obiekt, a goniący ją bandycie odlecieli na wszystkei strony. Miedzy nimi stała kobieta. Nie! Smoczyca. A na dachu, zamkowej nawy, mężczyzna.


-Chyba jestem cała- odparła obolała Yoshiko korzystając z pomocy- ale będzie po tym siniak...Widzę że kawaleria przybyła. Czy to Ty albo ktoś z nich powalił tą kobietę?
-Bardzo chciałbym to być ja, jednak to zasługa tych… - W słowniku Sigmy zabrakło słowa, żeby opisać nowych sprzymierzeńców, jeszcze nigdy nie widział hybrydy smoka z człowiekiem.
-Dobrze że są po naszej stronie. Chyba muszę im podziękować- stwierdził a dziewczyna kierując się do grupy- Dziękuje za pomoc. Było blisko, uratowaliście mi życie.
Geko ukłonił się w stylu ninjy.
- Ou! - Odparła smoczyca.
- Dobra ferajna, czas to zakończyć. Liza, weź przywódcę, Geko, zajmij się resztą. - na palcu wytorzyła małą czarną kulę, zdającą się pochłaniać światło. - Void Eater

Czarna dziura pochłonęła ciężkozbrojnego wojownika, siejąc strach wśród bandytów.

Walka dobiegła końca niespełna 2 minuty później. Bandyci byli związani, siostry zakonne uwolnione.
- Dzięki za pomoc - oświadczyłą przywódczyni grupy, przysiadajac przy Sigmie i Yoshiko.
-Również dziękuję- odpowiedziała dziewczyna podając oburącz porzyczone ostrze- niezły miecz. Skąd go masz? Materiały zdają się być dość nietypowe.
- Hmm... Włókno węglowe. Bodajże jeden z pomysłów na platformie. No wiesz... mieczy laserowych tu nie znajdziesz, więc musiałam się zadowolić czemuś bliższemu moim... czasom. Choć tak między nami. To słyszałam, że coś z przyszłości da radę znaleźć pod Barierą. - Rozgadała się na całego.
-Barierą? Platformie? Wybacz, ale jestem tu dosłownie kilka dni i nie orientuje się jeszcze zbyt dobrze..
- Acha. Pokrótce więc... na terenie Uni znajdują się 2 odizolowane tereny. Jednym jest platforma. Nazwa jest dość wymowna. Jest to budowla sięgająca a raczej zawieszona 50 kilometrów nad ziemią. Przynajmniej tak powiadają. Prowadzi do niej filar pełniący rolę windy lub teleportu. Winda to coś co się unosi... No mniejsza. Filar pozwala dostać się na szczyt, pod warunkiem... no właśnie. To też nie jest potwierdzone. Wychodzi na to że otwiera się tylko dla tych co są z pewnego okresu przyszłości. Jeśli się nie otwiera oznacza, że sama się tam nie dostaniesz... choć są tacy co próbowali się wspinać po filarze. Natomiast bariera to kopuła energetyczna. Wielka jak jeden kraj, który się pod nią znajduje. Tu jest gorzej bo nikt nie wie jak się przez nią przedostać. Więc wszystkie informacje to plotki.
-Z punktu widzenia tego świata jestem z “przyszłości” więc może udać się tam wejść. Ta bariera brzmi ciekawie...Od zawsze taka była? Nigdy nie było dostępu do tego co jest w środku?
- Cóż... tego nie wiem. Twierdzą, że jest pod nią cały kraj, więc skądś muszą to wiedzieć. Może to taki sam twój jak czarna brama?
-Może. Chciałabym zobaczyć tą barierę..<zadanie:zobaczenie bariery gromu>
Z spichlerza wyłonił się ninja prowadząc przed sobą zakapturzone dziewczę. A raczej dziewczynkę, sięgającą mu pępka. Miała może 1-1,2 m wzrostu.
- Geko, znalazłeś ją?
- Tak~gero. Była w spichlerzu~gero.
- Kto to?- zagadnęła Kawashima.
- Mędrzec Wiedzy. - Odparła, gdy mężczyzna ściągnął jej kaptur.

- Mędrczyni... wybacz sytuację, ale potrzebujemy twej wiedzy. Chcemy tylko odpowiedzi na nasze pytania. Potem puścimy cię wolno.
“Lisie uszy” To pierwsza myśl jaka zagościła w głowie Yoshiko. Miała jednak wrażenie że coś z dziewczynka jest nie tak.
- Zadośćuczynienie za ratunek bezbronnych, pod pretekstem szantażu. - odparłą trochę mechanicznie
- Nic z tych rzeczy. Ale możesz to określić nagrodą za pomoc. - mruknęła dziewczyna.
- Przyjęłam. Słucham.
- My nie byliśmy ludźmi~gero.
- Chcemy wiedzieć co się stało i jak to cofnąć. - Podsumowała Liza
- Przyjęłam. Łączenie z Edios. - dziewczynka zamknęła oczy, po kilku minutach ponownie je otworzyła - Organizmy zostały poddane działaniu siły magicznej. Obiekt wywoławczy - artefakt. Wygląd i nazwa - nieznane. Właściwości - przemiana do postaci humanoidalnej wraz z zasobem wiedzy intelektualno ruchowej. Zakres działania - nieznane, punktowe lub bezpośrednie. Działanie obszarowe zostało wykluczone. Obiekt magiczny utworzony niedawno. Prawdopodobna lokalizacja kolejnego objawienia - koordynaty przestrzenne... nazwa użytkowa - Północna Puszcza. Powód wykorzystania mocy - nieznany. Operacja cofnięcia zmian - nieznana. Na podstawie analizy obiektu magicznego, nazwa użytkowa - Orb of Pioneer, efekt może być cofnięty za pomocą tego samego obiektu. Informacje potwierdzające - brak. - wywód brzmiał iście mechanicznie.
Sigma do tej pory siedział cicho, tylko przyglądając się całemu zajściu, jednak powoli czuł jakby obwody mu się przegrzewały i zapytał Kawashimę: - Rozumiesz coś z tego?
-Kula zdolna do zmiany różnych stworzeń w ludzi była ostatnio użyta w Północnej Puszczy-przetłumaczyła Japonka- Ciekawa sprawa, ale nie mam pojęcia gdzie to jest. Oni pewno bardziej się orientują.
-Kula do zmiany stworzeń w ludzi… ten świat mnie już chyba niczym nie zaskoczy.
Dziewczynka przekrzywiła głowę, na słowa Kawashimy.
- Artefakty o zbiorczej nazwie Orb of Pioneer, zdolność zmiany rasy względem przydzielonej mu specyfikacji. Wyglądają jak kryształowe kule o różnym zabarwieniu. Wśród tych artefaktów nie istnieje taki, który zmieniał by rasę na: Człowiek. Dlatego też nie istnieje więcej niż 67% pewność że odwrócenie działania artefaktów będzie odbywać się tą samą metodyką. Dodatkowo istnieje 49.5% szansy że obiekt też będzie przyjmował kształt kuli.
- Dobrze dobrze. - Przytknęła dziewczyna. - Rozumiem. To coś nowego, czyjś dziwny wymysł więc nie znajduje się w wiedzy jaką posiadasz. Pytanie numer dwa. Najbliższy w okolicy artefakt, którego wartość rynkowa była by większa niż 2000 złotych monet. I stosunkowo łatwy do zdobycia.
- Przeliczenie na walutę Uni? - zapytała mędrczyni.
- Niekoniecznie.
- Określ “stosunkowo łatwy do zdobycia”
- Im mniejsza trudność tym lepiej. Mogą być pułapki, ale nie chcę walczyć z silnymi potworami czy innym cholerstwem. Jak także dotarcie do celu nie powinno zająć więcej niż 5 dni.
- Przyjęłam. Łączenie Edios. - ponownie zamknęła oczy - Włócznia Eskandril. Położenie... wejścia do przestrzeni zawierającej artefakt. Koordynaty... brak nazwy wywoławczej. Położenie zależne: 2 dni na północ od Donovan. Wejście przez lisią norę pod drzewem w kształcie miotły. Nazwa drzewa... Prawdopodobne napotkanie istot agresywnych 62%. Skład możliwych stwożeń: Wik 12.2%i, Ludoth 14%, Tigrex 21%, Nietoperze 85%...
W przestrzeni do 100m znajdują się takżę obiekty typy Gift oraz złote i srebne obiekty określane nazwą wspólną - skarby.
-Imponujące zdolności- stwierdziła Kawashima- jesteście łowcami artefaktów?
- Nie inaczej. Nawet prywatną grupą. Ale w kwestii interesów nie podam naszego pracodawcy.
- Zwiemy się Kaleidoskop. - rzekła smoczyca - Cokolwiek to jest.
- Zaiste~sesha~gero. - przytaknął ninja.
-To taka zabawka na kształt lunety- wyjaśniła- gdy się przez nią patrzy widzi się różne kształty i kolory. Trochę ciężko wytłumaczyć to słowami.. Ciekawa nazwa dla łowców artefaktów.
- Mamy żabę, smoka i słodką lolitę. Jak dla mnie idealna - mówiąc lolitę wskazała na siebie. Faktycznie barwna z nich gromadka. - Jeszcze jest ten czwarty, ale on aktualnie prowadzi interesy z pracodawcą. - wyjasniła.
Określenie “ten czwarty” raczej nie wskazywało, że jest do niego ciepło nastawiona.
Słysząc określenie “lolita” Kawashima parsknęła cicho zakrywając usta dłonią. Prawie jak w domu.
-Wesoła gromada- stwierdziła- nasz też było więcej, ale dziwnie szybko się wykruszyli, a w dwójkę trudniej się obronić.
- Tak... wiem coś o tym. Jeśli potrzebujesz kogoś do kompani polecam bary, lub zamek gildii. Gero poznałam właśnie w karczmie. Zamek jest raczej dla osób chcących prowadzić własną działalność lub dołączyć do istniejącej.
-Nie mamy pieniędzy by kogoś wynająć, a nasze towarzystwo byłoby chyba zbyt nudne dla łowców przygód- stwierdziła z kwaśną miną- ale może ktoś się kiedyś znajdzie, póki co jakoś dajemy z Sigmą radę- dodała bardziej optymistycznie, zaczepnie szturchając blaszaka w bok.
- Tak, żyjemy póki co, więc chyba nie jest tak źle? - dodał humorystycznie.
-Ano dajemy radę. Przydałoby się trochę poćwiczyć ale dajemy radę. Teraz tylko do kogo mieliśmy się zgłosić z tym transportem?
- Do mnie. Jestem siostra Teresa.

- Dziękujemy wam za pomoc. - Odparła w głębokim ukłonie - Przygotowałam już dla was dokument i zapłatę.
-Ależ nie ma za co- odparła japonka. Chcąc nie chcąc zwróciła uwagę na “atrybuty” zakonnicy, czując przy tym lekką zazdrość. Domyślała się czemu bandyci mogli wybrać ten właśnie zakon.
- Wóz jest już gotowy do drogi powrotnej. A tutaj jest jeszcze list do osoby odpowiedzialnej za zadania, zapewne do dowódcy rycerzy. Prośba o przysłanie stacjonującej jednostki. Prosiłbym, byście ją go dostarczyli do rąk własnych.
-Jasne, przekażę mu go osobiście- stwierdziła Kawashima chowając list do plecaka.
- Pytanie. - Zgłosiła się nagle Mędrczyni - Cel trasy San Serndinas? W zamian za pomoc pragnę się tam udać.
-Myślę że możemy Cię zabrać skoro i tak tam jedziemy. Na wozie jest pełno miejsca.
-Tak, i gdyby nas znowu coś zaatakowało będzie nas więcej do obrony.
- Ostrzeżenie. Nie zostałam wyposażona w sprzęt do walki. - Odparła z ukłonem podziękowania. Zapewne.
-W sumie my też nie mamy jakichś umiejętności bojowych, ale cały czas trzymamy się przy życiu, może mamy po prostu szczęście?
- Definicja szczęścia, nie jest optymalna.
-Jakoś sobie poradzimy- stwierdziła Yoshiko, wyciągając z rękawa nóż o którym prawie zapomniała i odkładając go na wóz. Chwilę później wskoczyła na miejsce woźnicy- to co? Wracamy?


Droga mijała spokojnie. Pustego wozu, raczej nikt by nie chciał kraść.
Tak więc drugiego dnia dotarli z powrotem do stolicy. Oddali worek z zapłatą barmanowi otrzymując swoją dole 30 srebrnych monet.
-Co taraz?-zaczeła japonka-mamy już trochę grosza, dobrze byłoby ruszyć z naszymi sprawami.
-Prawda, ale czy cały czas możemy liczyć na szczęście? Jak pokażą się kolejne problemy, znowu mamy liczyć na czyjąś pomoc? Trzeba coś z tym zrobić, masz jakiś pomysł? - odpowiedział jakby jego ostatnia porażka przez którą o mało co nie przegrali odtwarzała się teraz mu w głowie w nieskończonej pętli.
-Czuje się słabo… - dodał cicho jakby wyczuwał, że niedługo znowu zostanie “wyłączony”.
Mędrczyni nie było już w pobliżu by mogła im doradzić, zaraz po powrocie do miasta udała się w nieznane.
-Hmm..wiem że niewiele pamiętasz, ale czy jest coś w czym mógłbyś zabłysnąć? Szermierka? Walka wręcz? Strzelectwo? Chodźmy gdzieś usiąść, przyda sie odrobina odpoczynku -dodała słysząc ton Sigmy.
-To dobry pomysł - odpowiedział wpierw na sugestie japonki, po czym dodał: - Nie pamiętam, żebym był w czymś dobry, patrząc na to kim, albo czym jestem mogę się tylko domyślać, że po coś jestem w tej zbroi, może gdzieś mam jakiś tajemny przycisk z którego wyjdzie mi jakaś kosmiczna broń? - starając się sobie coś przypomnieć Sigma tym razem delikatnie zapadł w kolejny “sen”, chociaż daleko mu było do prawdziwego, bardziej przypominało to reset, kiedy to wszystkie podzespoły powoli się wyłączają.
-Sigma? Hej Sigma?- zaczepiała go zdziwiona Yoshi, zobaczyła żę ten jakby zasnął i klapnęła obok, nie pewna co począć. Nie była w stanie przenieść zbrojnego i nie chciała go też zostawiać. Cieszyła się że sama nie miała ataku. Dwie śpiące osoby były łatwym celem dla złodziei, a szkoda było żegnać się ze świeżo zdobytą gotówką.
-Przepraszam?- zaczepiła barmana- czy są tu jakieś pokoje gdzie kolega mógłby się zdrzemnąć?
- Na górze. 10 pirytów sala wspólna. 1 srebrnik pokój od osoby. Rozliczymy się jak się wyśpicie. Bo widzę że twój kolega już raczej nie wstanie. - powiedział z uśmiechem.
-Ekhem..a czy mogę prosić o pomóc w przeniesieniu? Jest dla mnie trochę za ciężki…
- Lion. Pomóż no z tym blaszakiem! - Zakrzyknął barman
Z zaplecza wyłonił się mężczyzna w stroju prawdziwego barmana, z papierosem w ustach.

- Już idę.
Oczywiście, gentleman nie pozwolił dziewczynie nic dźwigać i sam zabrał stalowego na górę.
Dziewczyna podziękowała Lionowi i jeszcze na chwilę wróciła do barmana.
-Zapłacę za niego teraz. Pójdę się przejść. Gdyby szybko się przebudził, proszę przekazać że niedługo wrócę.
- Dobrze. Bezpiecznej drogi.
***
Opuściwszy karczmę dziewczyna skierowała się do siedziby rycerzy stolicy.
-Przesyłka do rąk własnych dowódcy- powiedziała do strażnika pilnującego wejścia.
Tym który aktualnie stał przy wejściu był Gimbei.
- Popatrzmy, popatrzmy. No, yhym. Ta... to było do przewidzenia, dziękuję za pomoc. Postaram się kogoś tam wysłać, o ile będę miał kogo. Jest sporo ważniejszych rzeczy na głowie, ale stalowy pewnie by mi łeb ukręcił gdyby jego kochane cyca... znaczy, świętej piękności zakonnice ucierpiały więcej. Gdy odbiorę... złoczyńców przekażę nagrodę. - wyjaśnił chowając list do kieszeni.
-Ummm. Przepraszam, ale miałam dostarczyć to do rąk własnych…
- Spoko. Jestem kwatermistrzem. Z resztą, i tak ta robota spadła by na mnie. Znam Stalowego jak własną kieszeń.
-No dobra, trzymam za słowo- odparła- dziękuję.
Nie mając chwilowo nic do roboty postanowiła przejść się po mieście.
W pewnej uliczce. Dokładnie jednej z bardzij głównych uliczek. Yoshiko zauważyła coś dziwnego. Postać leżącą na samym środku drogi.

***
 
__________________
Once the choice is made, the rest is mere consequence
Asuryan jest offline