Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-07-2017, 18:24   #141
Szaine
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
- Mam plan - Mary rzekła do Lotte po holendersku.
- Nie przestajesz mnie zadziwiać. – Uśmiechnęła się , po czym upiła łyk kawy.
- Czuję się jak pajac - odparła Mary, na co Lotte zaśmiała się. - Musiałam wyjść na miasto. Jednak nie mogłam w moim poprzednim stanie. Wyglądam choć trochę wiarygodnie? Twoja pielęgniarka pomagała założył mi ten kurewski rekwizyt Barbie - dotknęła pasemka blond włosów. - Jeżeli odzyskałaś kartę, to powinnyśmy kupić jakieś dyskretne słuchawki i mikrofon dla ciebie. Abyśmy mogły być w kontakcie w trakcie śledztwa.
- Dobry pomysł – odparła. Pogrzebała w bocznej kieszeni torby i wyciągnęła notatki, które dostała do śledztwa, po czym przekazała je Mary. – Chciałaś przejrzeć. Będę musiała przebrać się, spodnie i trampki będą wygodniejsze niż to.
- To idź do kibla. Nie ma na co czekać. Będziesz mogła zostawić ubrania córki naszych gospodarzy w samochodzie - Mary wczytywała się w dokumenty uzyskane od Lotte. - Jak wrócisz, to porozmawiamy. Kierowca wciąż tankuje - dodała, choć tak właściwie nie obejrzała się, by ujrzeć, co robi Gabriel. Visser zobaczyła go, gdy zmrużyła oczy. Rzeczywiście stał przy aucie i wpatrywał się w licznik odmierzający przelane litry. Udała się do toalety, dopijając kawę i szybko przebrała. Nie omieszkała też zrobić lekki makijaż. Choć wiedziała, że nie ma nadto dużo czasu, to musiała to zrobić. Nie miała wcześniej ku temu możliwości, ale odzyskawszy torbę mogła choć trochę o siebie zadbać. W końcu wyszła pospiesznie.

- Rozmawiałam trochę z chłopcem, kiedy spałaś. Ismo Pajari. Opowiedział mi wszystko i myślę, że ten wilk, który was zaatakował, jest jednocześnie przyczyną wybuchu hotelu Hiltona - Mary ciągnęła bez dalszych zbędnych wstępów. - Musimy znaleźć jakiś słaby punkt tego Paranormalium. Teraz zajęty jest burzeniem katedr pod wezwaniem Jana Chrzciciela, choć to tylko moje założenie. Jedna poszła w Sztokholmie, druga w Helsinkach i nie mamy powodów, by sądzić, że na tym skończy się niszczenie zabytków. Ogar jednak może wrócić po nas w międzyczasie. A my musimy umieć się bronić. Dlatego koniecznie trzeba zlokalizować szamana, który potencjalnie mógłby nam w tym pomóc. Mamy dwa tropy. Jeden to dom z dokumentów z waszego wprowadzenia. Dobrze byłoby udać się tam i powęszyć. Drugi punkt to inspekcja cmentarza Hietaniemi, który jest akurat w tej chwili zamknięty na czas renowacji nagrobków. Co tak właściwie jest świetną wiadomością, bo to znaczy, że cywile nie będą wchodzić nam w drogę. Trzeba przejrzeć mauzoleum rodziny Aalto w poszukiwaniu wskazówek. A także… - Mary zawiesiła głos. - Pobrać trochę materiału biologicznego do testów DNA. Jest duża szansa, że Ismo jest dziedzicem Alvara Aalto, jakimś jego wnukiem, lub prawnukiem. Krótki research wykazał, że rodzina Pajarich adoptowała go z placówki opiekuńczej gdy był jeszcze niemowlęciem.
- Wilk może też być narzędziem. – Odparła Lotte z bardzo dziwną miną.
Z jednej strony zdziwiła się, że Mary tyle dowiedziała się i wysnuła całkiem trafne wnioski. Zdawać by się mogło, że Visser wcale nie jest tu potrzebna, aby rozwikłać zagadkę. Z drugiej zaś cieszyła się, że nie musi zastanawiać się nad planem działania. Wolała być w ruchu, straciła dużo czasu na nic nierobieniu, a reszta detektywów chyba nie za wiele poszła do przodu ze śledztwem.
- Wybrałabym najpierw cmentarz. – Dodała szybko wracając na właściwy tor myślenia. – Najpierw musimy zrobić małe zakupy jak już wspomniałaś. W końcu tej próbki nie weźmiemy do kieszeni. Chciałam też poszperać w Internecie. Jeśli dobrze pamiętam, to te wybuchy w kościołach i przesilenie letnie pasuje mi do Nocy Świętojańskiej inaczej Noc Kupały. Bardziej pamiętam to z lekcji historii, ale z tego co zrozumiałam w Skandynawii jest to bieżące święto. Wcześniej na to nie wpadłam, ale te kościoły Jana Chrzciciela i ogień nakierowały mnie na to. Pamiętam tylko pobieżnie o co chodziło z tym świętem, dlatego chciałam wyszukać dokładniejszych informacji.
Mary pokiwała głową, słuchając z uwagą słów Lotte.
- Dobrze, że o tym pomyślałaś. Coś już zaczyna się łączyć z sobą - zamyśliła się. - Biorąc pod uwagę wybuchy kościołów pod wezwaniem Jana Chrzciciela, to zapewne nie jest przypadek. Wiesz, że w Finlandii w Noc Świętojańską prawie przez całą dobę świeci słońce? To dlatego, że kraj znajduje się tak blisko bieguna polarnego - Colberg skinęła głową. - Dobrze byłoby coś więcej poczytać na ten temat. I twój plan z udaniem się do sklepu jest dobry. Myślisz, że jesteś w stanie sama zająć się cmentarzem? - kobieta zapytała, zgniatając pusty kubek po kawie.
- Raczej tak, cmentarz nie powinien stanowić większego problemu. Lubię poznawać stare historie czy szukać ukrytych informacji. – Uśmiechnęła się, po czym dodała – To co, w drogę do sklepu? I chyba musimy zmienić kierowcę, bo on cały czas nie będzie nam usługiwał. – Wskazała ruchem głowy w stronę Gabriela, albo przynajmniej tam gdzie go ostatnio widziała. Jak powiodła dalej wzrokiem, to ujrzała go przy myjni automatycznej. Czysty samochód właśnie z niej wyjeżdżał.
Mary skinęła głową, po czym usunęła z twarzy niesforne pasemko blond peruki, które jej ciągle przeszkadzało.
- Może zgodzi się podwieźć nas do jakiegoś supermarketu - Colberg wstała i również spojrzała w tym samym kierunku, co Lotte. Następnie obydwie ruszyły w stronę Gabriela. - Wiesz, że Aliisa i Abul wybrali się na jakieś pieprzone żaglówki? - dodała z głosem zdradzającym, co o tym sądzi.
Visser spojrzała z lekkim niedowierzaniem na swoją towarzyszkę. Potwierdziło się jej przekonanie, że woli pracować w maksymalnie dwuosobowym zespole, jest to bardziej efektywne i mniej problematyczne.
- Ktoś musi zapierdalać, żeby ktoś mógł odpoczywać. – Wzruszyła ramionami, po czym uśmiechnęła się. – Może oni teraz zdobywają bardzo ważne informacje dotyczące misji, dzięki którym uda się rozwiązać całą tą łamigłówkę, włącznie z odnalezieniem zaginionych detektywów… Cóż, to się okaże niebawem.
- Tak, to prawda - Mary skinęła głową. - A nawet jeśli nie, to może potem okażą się bardziej produktywni, kiedy będziemy ich potrzebować. To znaczy, kiedy będziemy ich potrzebować jeszcze bardziej niż teraz - dodała z przekąsem. - Pamiętaj o zakupie jakichś łomów i pojemników na próbki DNA. I zawsze miej przy sobie broń. Natomiast ja muszę zdobyć telefon. Jak to zrobię, to dam ci mój nowy numer. Wysyłaj mi wiadomości co godzinę. Jak jakiejś nie dostanę, to zaalarmuje mnie to i postaram się ci pomóc. Chciałabym, abyś miała włączoną lokalizację GPS, żebym wiedziała, gdzie ruszyć. Sama nie będę do ciebie dzwonić, aby cię nie wkopać, jeżeli będziesz ukrywać się przed jakimiś skurwysynami. Ja spróbuję w tym czasie poszperać w tutejszej bibliotece narodowej i znaleźć coś, co może nam pomóc. Nie wszystko jest w Zbiorze Legend - dodała. - Dobrze też, gdybyś wymyśliła przebranie. Do twarzy ci w tych szarych włosach, ale zwracasz nimi uwagę.
- Dobrze – odparła z lekkim przekąsem, mając dziwne wrażenie, że Mary przejęła dowodzenie. Domyślała się jednak, że towarzyszka chce po prostu pomóc, aby nic złego nie stało się. – Odzyskałam telefon, który wcześniej zakupiliśmy w ramach zadania, aby mieć ze sobą kontakt, to chyba nada się.
- To podasz mi numer? - poprosiła Colberg. Zbliżały się do myjni. Gabriel już zauważył je, jednak z tej odległości wciąż nie mógł usłyszeć ich słów. - Masz dla mnie jakieś rady? A może chcesz, abym zajęła się czymś?
Wyglądało na to, że Mary nie tyle chce być liderem, co po prostu dawała z siebie tak wiele, jak to tylko możliwe. Zapewne nie tyle chciała zdominować Lotte i przejąć dowodzenie, co bardziej pokazać, że ją wspiera i stara się nie być bezużytecznym balastem. W przeciwnym razie nie poprosiłaby jej o sugestie i ewentualne zadania do wykonania. Nie znały się zbyt dobrze, więc intencje mogły być różnie odebrane. Ważnym było, aby nie nastawiać się negatywnie, szczególnie w nerwowych sytuacjach.
- Mhm – odparła wyciągając z bocznej kieszeni torby telefon. Nie znała numeru na pamięć, więc sprawdziła w telefonie i podała go Mary. – Zbieranie informacji, to najlepsza rzecz jaką teraz możesz zrobić, w tym jesteś świetna. Ja jestem od działania w terenie. Zresztą będziemy w stałym kontakcie.
- Dobra, to nie traćmy czasu.

Wsiadły do samochodu i po krótkiej rozmowie z Gabrielem, wybrali kurs do Kamppi Center. Było to centrum handlowe znajdujące się w sercu Helsinek, gdzie prawdopodobnie dostaną wszystko co potrzebują. Lotte podczas podróży zaplanowała już co chce zakupić W końcu dotarli na miejsce, gdzie przywitał ich widok dużego, oszklonego budynku.


Razem z Mary weszły do środka i aby nie kluczyć nadto, skorzystały z interaktywnej mapy. Pierwszym punktem do odwiedzenia był sklep Clas Ohlson. Sklep oferował szeroką gamę produktów, dlatego też Lotte dostała tam prawie wszystko i okazał się on jedynym punktem do odwiedzenia, nie musiała tracić czasu chodząc po centrum handlowym. Zakupiła tam power bank razem z kablem USB, latarkę oraz telefon z kartą SIM dla Mary, który od razu jej przekazała. Oprócz elektroniki zaopatrzyła się w lekki plecak, torbę typu biodrówka, łom i mały, plastikowy, szczelnie zamykany pojemniczek razem z podróżnymi, metalowymi sztućcami. Dodatkowo kupiła jeszcze małe, wodoodporne etui na dokumenty. Ostatnią rzeczą jaką musiała dostać to zestaw z mikrosłuchawką i pętlą indukcyjną, po które musiała udać się do sklepu detektywistycznego zlokalizowanego nieopodal centrum handlowego. Postanowiły rozdzieliła się z Mary, która została w Kamppi.
Gdy wróciła ze sklepu z powrotem do galerii, udała się do toalety, gdzie w jednej z kabin przepakowała większość zawartości torby oraz nowo zakupione rzeczy do plecaka. Dokumenty wraz z kartą kredytową schowała do etui i kieszeni spodni. Pistolet z jednym zapasowym magazynkiem schowała do biodrówki, którą zapięła na pasie z przodu, przekręcając ją trochę na lewo. Znalazł się tam również telefon satelitarny, który wyciszyła zarówno z dźwięku jak i wibracji. To samo zrobiła z drugim telefonem, włączyła także GPS, ale ten wrzuciła do prawej kieszeni spodni.
Wyszła z toalety i zastanowiła się czy na pewno niczego więcej nie potrzebuje. Wnet zadzwonił jej telefon. To była Mary.
- Już nie będę cię teraz szukać, jestem w pawilonie obok. Chciałam się pożegnać i życzyć powodzenia.
- Ty się ze mną nie żegnaj, bo to źle brzmi – odpowiedziała. – Jesteśmy w kontakcie, dostałam zestaw z mikrosłuchawką, będzie wygodnie. Daj znać jak dowiesz się czegoś ciekawego. Na razie.

Była prawie gotowa, aby ruszyć. Sparowała urządzenie „szpiegowskie” ze swoim telefonem i umieściła niewidoczną słuchawkę w prawym uchu. Zamaskowała także kabelek pętli indukcyjnej na szyi wisiorkiem tegoż samego koloru. Włożyła okulary przeciwsłoneczne na czubek głowy i wyszła z centrum handlowego. Torbę podróżną, w której znajdowała się para butów na obcasach i mało ważne drobne rzeczy wyrzuciła do najbliższego kosza na śmieci. Udając się w stronę postoju taksówek napisała i wysłała smsa do pozostałych detektywów, Alice i Sharifa.

Cytat:
Nie kontaktujcie się z siedzibą. Znajdźcie bezpieczne miejsce, tam zostańcie i nie rozdzielajcie się. Jesteśmy w zagrożeniu. Zadzwonię jak tylko będę mogła. Sophie K.
Imogen i Natalie uznała za straconych, nieistotne było czy nie żyją czy zostali pojmani. Nieistotne przynajmniej teraz, bo musiała wyjaśnić tą sytuację, aby zadbać o ich bezpieczeństwo, tych którym jeszcze nic się nie stało.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline