Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 10-07-2017, 18:24   #141
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
- Mam plan - Mary rzekła do Lotte po holendersku.
- Nie przestajesz mnie zadziwiać. – Uśmiechnęła się , po czym upiła łyk kawy.
- Czuję się jak pajac - odparła Mary, na co Lotte zaśmiała się. - Musiałam wyjść na miasto. Jednak nie mogłam w moim poprzednim stanie. Wyglądam choć trochę wiarygodnie? Twoja pielęgniarka pomagała założył mi ten kurewski rekwizyt Barbie - dotknęła pasemka blond włosów. - Jeżeli odzyskałaś kartę, to powinnyśmy kupić jakieś dyskretne słuchawki i mikrofon dla ciebie. Abyśmy mogły być w kontakcie w trakcie śledztwa.
- Dobry pomysł – odparła. Pogrzebała w bocznej kieszeni torby i wyciągnęła notatki, które dostała do śledztwa, po czym przekazała je Mary. – Chciałaś przejrzeć. Będę musiała przebrać się, spodnie i trampki będą wygodniejsze niż to.
- To idź do kibla. Nie ma na co czekać. Będziesz mogła zostawić ubrania córki naszych gospodarzy w samochodzie - Mary wczytywała się w dokumenty uzyskane od Lotte. - Jak wrócisz, to porozmawiamy. Kierowca wciąż tankuje - dodała, choć tak właściwie nie obejrzała się, by ujrzeć, co robi Gabriel. Visser zobaczyła go, gdy zmrużyła oczy. Rzeczywiście stał przy aucie i wpatrywał się w licznik odmierzający przelane litry. Udała się do toalety, dopijając kawę i szybko przebrała. Nie omieszkała też zrobić lekki makijaż. Choć wiedziała, że nie ma nadto dużo czasu, to musiała to zrobić. Nie miała wcześniej ku temu możliwości, ale odzyskawszy torbę mogła choć trochę o siebie zadbać. W końcu wyszła pospiesznie.

- Rozmawiałam trochę z chłopcem, kiedy spałaś. Ismo Pajari. Opowiedział mi wszystko i myślę, że ten wilk, który was zaatakował, jest jednocześnie przyczyną wybuchu hotelu Hiltona - Mary ciągnęła bez dalszych zbędnych wstępów. - Musimy znaleźć jakiś słaby punkt tego Paranormalium. Teraz zajęty jest burzeniem katedr pod wezwaniem Jana Chrzciciela, choć to tylko moje założenie. Jedna poszła w Sztokholmie, druga w Helsinkach i nie mamy powodów, by sądzić, że na tym skończy się niszczenie zabytków. Ogar jednak może wrócić po nas w międzyczasie. A my musimy umieć się bronić. Dlatego koniecznie trzeba zlokalizować szamana, który potencjalnie mógłby nam w tym pomóc. Mamy dwa tropy. Jeden to dom z dokumentów z waszego wprowadzenia. Dobrze byłoby udać się tam i powęszyć. Drugi punkt to inspekcja cmentarza Hietaniemi, który jest akurat w tej chwili zamknięty na czas renowacji nagrobków. Co tak właściwie jest świetną wiadomością, bo to znaczy, że cywile nie będą wchodzić nam w drogę. Trzeba przejrzeć mauzoleum rodziny Aalto w poszukiwaniu wskazówek. A także… - Mary zawiesiła głos. - Pobrać trochę materiału biologicznego do testów DNA. Jest duża szansa, że Ismo jest dziedzicem Alvara Aalto, jakimś jego wnukiem, lub prawnukiem. Krótki research wykazał, że rodzina Pajarich adoptowała go z placówki opiekuńczej gdy był jeszcze niemowlęciem.
- Wilk może też być narzędziem. – Odparła Lotte z bardzo dziwną miną.
Z jednej strony zdziwiła się, że Mary tyle dowiedziała się i wysnuła całkiem trafne wnioski. Zdawać by się mogło, że Visser wcale nie jest tu potrzebna, aby rozwikłać zagadkę. Z drugiej zaś cieszyła się, że nie musi zastanawiać się nad planem działania. Wolała być w ruchu, straciła dużo czasu na nic nierobieniu, a reszta detektywów chyba nie za wiele poszła do przodu ze śledztwem.
- Wybrałabym najpierw cmentarz. – Dodała szybko wracając na właściwy tor myślenia. – Najpierw musimy zrobić małe zakupy jak już wspomniałaś. W końcu tej próbki nie weźmiemy do kieszeni. Chciałam też poszperać w Internecie. Jeśli dobrze pamiętam, to te wybuchy w kościołach i przesilenie letnie pasuje mi do Nocy Świętojańskiej inaczej Noc Kupały. Bardziej pamiętam to z lekcji historii, ale z tego co zrozumiałam w Skandynawii jest to bieżące święto. Wcześniej na to nie wpadłam, ale te kościoły Jana Chrzciciela i ogień nakierowały mnie na to. Pamiętam tylko pobieżnie o co chodziło z tym świętem, dlatego chciałam wyszukać dokładniejszych informacji.
Mary pokiwała głową, słuchając z uwagą słów Lotte.
- Dobrze, że o tym pomyślałaś. Coś już zaczyna się łączyć z sobą - zamyśliła się. - Biorąc pod uwagę wybuchy kościołów pod wezwaniem Jana Chrzciciela, to zapewne nie jest przypadek. Wiesz, że w Finlandii w Noc Świętojańską prawie przez całą dobę świeci słońce? To dlatego, że kraj znajduje się tak blisko bieguna polarnego - Colberg skinęła głową. - Dobrze byłoby coś więcej poczytać na ten temat. I twój plan z udaniem się do sklepu jest dobry. Myślisz, że jesteś w stanie sama zająć się cmentarzem? - kobieta zapytała, zgniatając pusty kubek po kawie.
- Raczej tak, cmentarz nie powinien stanowić większego problemu. Lubię poznawać stare historie czy szukać ukrytych informacji. – Uśmiechnęła się, po czym dodała – To co, w drogę do sklepu? I chyba musimy zmienić kierowcę, bo on cały czas nie będzie nam usługiwał. – Wskazała ruchem głowy w stronę Gabriela, albo przynajmniej tam gdzie go ostatnio widziała. Jak powiodła dalej wzrokiem, to ujrzała go przy myjni automatycznej. Czysty samochód właśnie z niej wyjeżdżał.
Mary skinęła głową, po czym usunęła z twarzy niesforne pasemko blond peruki, które jej ciągle przeszkadzało.
- Może zgodzi się podwieźć nas do jakiegoś supermarketu - Colberg wstała i również spojrzała w tym samym kierunku, co Lotte. Następnie obydwie ruszyły w stronę Gabriela. - Wiesz, że Aliisa i Abul wybrali się na jakieś pieprzone żaglówki? - dodała z głosem zdradzającym, co o tym sądzi.
Visser spojrzała z lekkim niedowierzaniem na swoją towarzyszkę. Potwierdziło się jej przekonanie, że woli pracować w maksymalnie dwuosobowym zespole, jest to bardziej efektywne i mniej problematyczne.
- Ktoś musi zapierdalać, żeby ktoś mógł odpoczywać. – Wzruszyła ramionami, po czym uśmiechnęła się. – Może oni teraz zdobywają bardzo ważne informacje dotyczące misji, dzięki którym uda się rozwiązać całą tą łamigłówkę, włącznie z odnalezieniem zaginionych detektywów… Cóż, to się okaże niebawem.
- Tak, to prawda - Mary skinęła głową. - A nawet jeśli nie, to może potem okażą się bardziej produktywni, kiedy będziemy ich potrzebować. To znaczy, kiedy będziemy ich potrzebować jeszcze bardziej niż teraz - dodała z przekąsem. - Pamiętaj o zakupie jakichś łomów i pojemników na próbki DNA. I zawsze miej przy sobie broń. Natomiast ja muszę zdobyć telefon. Jak to zrobię, to dam ci mój nowy numer. Wysyłaj mi wiadomości co godzinę. Jak jakiejś nie dostanę, to zaalarmuje mnie to i postaram się ci pomóc. Chciałabym, abyś miała włączoną lokalizację GPS, żebym wiedziała, gdzie ruszyć. Sama nie będę do ciebie dzwonić, aby cię nie wkopać, jeżeli będziesz ukrywać się przed jakimiś skurwysynami. Ja spróbuję w tym czasie poszperać w tutejszej bibliotece narodowej i znaleźć coś, co może nam pomóc. Nie wszystko jest w Zbiorze Legend - dodała. - Dobrze też, gdybyś wymyśliła przebranie. Do twarzy ci w tych szarych włosach, ale zwracasz nimi uwagę.
- Dobrze – odparła z lekkim przekąsem, mając dziwne wrażenie, że Mary przejęła dowodzenie. Domyślała się jednak, że towarzyszka chce po prostu pomóc, aby nic złego nie stało się. – Odzyskałam telefon, który wcześniej zakupiliśmy w ramach zadania, aby mieć ze sobą kontakt, to chyba nada się.
- To podasz mi numer? - poprosiła Colberg. Zbliżały się do myjni. Gabriel już zauważył je, jednak z tej odległości wciąż nie mógł usłyszeć ich słów. - Masz dla mnie jakieś rady? A może chcesz, abym zajęła się czymś?
Wyglądało na to, że Mary nie tyle chce być liderem, co po prostu dawała z siebie tak wiele, jak to tylko możliwe. Zapewne nie tyle chciała zdominować Lotte i przejąć dowodzenie, co bardziej pokazać, że ją wspiera i stara się nie być bezużytecznym balastem. W przeciwnym razie nie poprosiłaby jej o sugestie i ewentualne zadania do wykonania. Nie znały się zbyt dobrze, więc intencje mogły być różnie odebrane. Ważnym było, aby nie nastawiać się negatywnie, szczególnie w nerwowych sytuacjach.
- Mhm – odparła wyciągając z bocznej kieszeni torby telefon. Nie znała numeru na pamięć, więc sprawdziła w telefonie i podała go Mary. – Zbieranie informacji, to najlepsza rzecz jaką teraz możesz zrobić, w tym jesteś świetna. Ja jestem od działania w terenie. Zresztą będziemy w stałym kontakcie.
- Dobra, to nie traćmy czasu.

Wsiadły do samochodu i po krótkiej rozmowie z Gabrielem, wybrali kurs do Kamppi Center. Było to centrum handlowe znajdujące się w sercu Helsinek, gdzie prawdopodobnie dostaną wszystko co potrzebują. Lotte podczas podróży zaplanowała już co chce zakupić W końcu dotarli na miejsce, gdzie przywitał ich widok dużego, oszklonego budynku.


Razem z Mary weszły do środka i aby nie kluczyć nadto, skorzystały z interaktywnej mapy. Pierwszym punktem do odwiedzenia był sklep Clas Ohlson. Sklep oferował szeroką gamę produktów, dlatego też Lotte dostała tam prawie wszystko i okazał się on jedynym punktem do odwiedzenia, nie musiała tracić czasu chodząc po centrum handlowym. Zakupiła tam power bank razem z kablem USB, latarkę oraz telefon z kartą SIM dla Mary, który od razu jej przekazała. Oprócz elektroniki zaopatrzyła się w lekki plecak, torbę typu biodrówka, łom i mały, plastikowy, szczelnie zamykany pojemniczek razem z podróżnymi, metalowymi sztućcami. Dodatkowo kupiła jeszcze małe, wodoodporne etui na dokumenty. Ostatnią rzeczą jaką musiała dostać to zestaw z mikrosłuchawką i pętlą indukcyjną, po które musiała udać się do sklepu detektywistycznego zlokalizowanego nieopodal centrum handlowego. Postanowiły rozdzieliła się z Mary, która została w Kamppi.
Gdy wróciła ze sklepu z powrotem do galerii, udała się do toalety, gdzie w jednej z kabin przepakowała większość zawartości torby oraz nowo zakupione rzeczy do plecaka. Dokumenty wraz z kartą kredytową schowała do etui i kieszeni spodni. Pistolet z jednym zapasowym magazynkiem schowała do biodrówki, którą zapięła na pasie z przodu, przekręcając ją trochę na lewo. Znalazł się tam również telefon satelitarny, który wyciszyła zarówno z dźwięku jak i wibracji. To samo zrobiła z drugim telefonem, włączyła także GPS, ale ten wrzuciła do prawej kieszeni spodni.
Wyszła z toalety i zastanowiła się czy na pewno niczego więcej nie potrzebuje. Wnet zadzwonił jej telefon. To była Mary.
- Już nie będę cię teraz szukać, jestem w pawilonie obok. Chciałam się pożegnać i życzyć powodzenia.
- Ty się ze mną nie żegnaj, bo to źle brzmi – odpowiedziała. – Jesteśmy w kontakcie, dostałam zestaw z mikrosłuchawką, będzie wygodnie. Daj znać jak dowiesz się czegoś ciekawego. Na razie.

Była prawie gotowa, aby ruszyć. Sparowała urządzenie „szpiegowskie” ze swoim telefonem i umieściła niewidoczną słuchawkę w prawym uchu. Zamaskowała także kabelek pętli indukcyjnej na szyi wisiorkiem tegoż samego koloru. Włożyła okulary przeciwsłoneczne na czubek głowy i wyszła z centrum handlowego. Torbę podróżną, w której znajdowała się para butów na obcasach i mało ważne drobne rzeczy wyrzuciła do najbliższego kosza na śmieci. Udając się w stronę postoju taksówek napisała i wysłała smsa do pozostałych detektywów, Alice i Sharifa.

Cytat:
Nie kontaktujcie się z siedzibą. Znajdźcie bezpieczne miejsce, tam zostańcie i nie rozdzielajcie się. Jesteśmy w zagrożeniu. Zadzwonię jak tylko będę mogła. Sophie K.
Imogen i Natalie uznała za straconych, nieistotne było czy nie żyją czy zostali pojmani. Nieistotne przynajmniej teraz, bo musiała wyjaśnić tą sytuację, aby zadbać o ich bezpieczeństwo, tych którym jeszcze nic się nie stało.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline  
Stary 11-07-2017, 01:12   #142
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację

Sharif przygotował cumy do zrzucenia, po czym rozwinął żagle. Po tym jak wysunął je z pokrowców i szybko chwycił za ster, ustawiając żaglówkę w odpowiednim kierunku z wiatrem, by ruszyła z miejsca, sprawdził poziom wysunięcia miecza. Przez pierwsze kilkanaście minut był całkowicie pochłonięty pracami na jachcie, nie poświęcając Alice za wiele uwagi. Widać było, że bardzo skupiał się nad swoimi czynnościami, jakby nie był do końca pewien, czy dobrze robi. Kiedy jednak wreszcie złapali odpowiedni hals, zablokował ster i przysiadł na chwilę, by rozciągnąć ramiona. Zerknął za oddalający się za nimi ląd i odchylił głowę, przymykając na moment oczy. Rudowłosa mogła zauważyć, że Irakijczyk porzucił wreszcie swoją uśmiechniętą i uprzejmą maskę, zastępując nią zmęczonym a wręcz wyczerpanym wyrazem twarzy. I nie wyglądało to tylko na wyczerpanie fizyczne.
Uchylił jedną powiekę i spojrzał kątem oka na towarzyszkę, jakby upewniając się, że wciąż tutaj jest.
- Nie sądziłem, że te parę wypadów z Fahimem nad wybrzeże kiedyś mi się przydadzą - powiedział ni to do niej ni to do siebie.
Alice uważnie obserwowała jak mężczyzna porusza się po jachcie. Sama siedziała po nawietrznej, by balastować lekki przechył jachtu i trzymała się ręką want. Nie przeszkadzała mu, układając myśli. Nie sądziła, że okazja do rozmowy przydarzy im się tak szybko…

Kiedy mina Sharifa zmieniła się, rudowłosa spoważniała lekko i przyjrzała mu od stóp do głów. Tak jakby nagle zamiast Khalida siedziała z nią tutaj obca osoba. Słysząc co powiedział, rozluźniła się delikatnie i rozejrzała, przyglądając tafli wody oraz innym jachtom, które przecinały fale, zmierzając w tylko sobie znanych kierunkach
- Co ty zrobiłeś? - wypaliła wprost. Pamiętała w jak dziwnych okolicznościach się spotkali. Chciała jednak wiedzieć więcej. Radio, czy telewizja to nie były dobre źródła wiedzy, ale wolała dowiedzieć się ile było prawdy, ile kłamstwa w tym wszystkim. Najwyżej łatwiej mu będzie ukryć ciało, jeśli planuje skręcenie jej karku.

Sharif wsparł się łokciami o kolana i potarł palcami kąciki oczu, wyraźnie znużony. A może przybity?
- Próbowałem uratować niewłaściwą osobę… - powiedział cicho. - Bee… niech Allah ma ją w opiece - dodał jeszcze i pokręcił głową. Widać było, że nie śpieszył się z wyjaśnieniami. Albo nie chciał tego robić.
Alice zmarszczyła lekko brwi
- Niewłaściwą osobę? W jakim sensie? To ta kobieta naprawdę umarła? Jak to się w ogóle stało? Wyjaśnij mi to… Wolałabym wiedzieć coś takiego. - ucięła zdanie, jakby coś tam jeszcze miało być, ale nie dodała. Śpiewaczka była spokojna, ale było słychać w jej tonie lekkie poddenerwowanie.

Mężczyzna przekrzywił głowę i spojrzał wprost na rudowłosą. Wzrok miał spokojny, choć wkradły się do niego nuty zrezygnowania.
- Jeśli ci powiem… uwierzysz mi?

Harper przyjrzała mu się uważnie
- Nie wiem. Najpierw musisz mi opowiedzieć. Ja też miałam raczej filmowy dzień przed naszym spotkaniem. - powiedziała i westchnęła lekko. Usiadła nieco wygodniej, ale dalej trzymała się jachtu i co jakiś czas zerkała naokoło.
Irakijczyk uśmiechnął się smutno i pokiwał głową.
- Bee Barnett to moja… znajoma - zaczął powoli. - Tam pod kwiaciarnią, gdzie pokazuje telewizja, jej brat narkoman próbował wyłudzić od niej pieniądze - opowiadał, starając się, by jego głos przebił szum wiatru i fal. - Próbowałem ją ochronić… Obezwładniłem go… I wtedy przyłożył nóż do jej gardła - Sharif odetchnął głęboko i spuścił głowę. - To był wypadek. Na mój znak spróbowała się wyrwać i wtedy ten się przewrócił i przywalił głową. Spanikowała, ale ja rzuciłem się mu na pomoc. W tamtej jednak chwili przybiegli gapie. Błędnie ocenili sytuację i… zostałem okrzyknięty terrorystą - wypowiadając ostatnie słowa, Khalid parsknął i uśmiechnął się do siebie.
Alice słuchała go uważnie i nie przerywała, póki nie skończył
- Mmm… A tamta dziewczyna? Co się z nią stało? - zapytała spokojnym tonem. Przyszło jej do głowy, że to co Sharif mówił mogło być prawdą, w końcu ludzie byli tylko ludźmi, a on wyglądał jak wyglądał.

- Bee podrzuciła mnie vanem do hotelu. Tego samego, w którymi pierwszy raz się spotkaliśmy - odparł po chwili przerwy. - Myślałem, że wróciła do matki. Nie miałem z nią później kontaktu. O Allahu, co się jej przytrafiło? Nie wiem, gdzie zniknęła… - mężczyzna schował twarz w dłoniach i zwiesił głowę.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 11-07-2017, 01:14   #143
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Alice kiwnęła lekko głową, układając sobie w głowie to co powiedział. Jeśli tak rzeczywiście wyglądał jego dzień, to był porównywalnie wybuchowy co jej. Zastanawiając się nad tym, nigdy nie zabiła nikogo… A w ciągu paru ostatnich dni widziała więcej śmierci, niż przez całe życie, z czego kilka wyszło spod jej ręki zamierzenie, lub nie. Pobladła zdecydowanie.
- Nad jeziorem Ismo był ze swoją matką i siostrą… W czasie gdy jechaliśmy wozem strażackim… Widziałam jak jego matka jedzie samochodem… - zatrzymała się gdy głos jej się załamał
- Płonące drzewo się na niego zwaliło. Nie wiem co powiedzieć chłopcu, ani kiedy… - powiedziała zmieniając temat, by nieco odwieźć myśli Sharifa od Bee. Sama przy okazji tematu pomyślała o Max i mało nie dostała ataku choroby morskiej.
- To jest jakiś koszmar… Mój zaczął się wieczór przed dniem gdy się spotkaliśmy… - powiedziała starając się uśmiechnąć, ale nie wyszło jej to zbytnio. A miała to być miła kolacja… Do diabła…
Sharif uniósł spojrzenie, zerkając na Alice i przysłuchując się jej uważnie. Kiedy skończyła, nie odpowiedział od razu, tylko wstał z miejsca i odblokował ster. Przez chwilę się z nim siłował, by złapać odpowiedni hals i uchylił się przed strąceniem z pokładu przez żagiel. Na końcu sprawdził jeszcze wysunięcie miecza, a kiedy pokiwał głową, najwyraźniej zadowolony rezultatem, ponownie zablokował ster. Wbił wzrok na miejsce obok panny Harper, jakby zastanawiał się, czy tam usiąść. Ostatecznie jednak powiódł wzrokiem po pokładzie i wiedziony instynktem, usiadł naprzeciwko dla zachowania równowagi.
- Zajmiemy się nim. Po tym wszystkim - odezwał się, wbijając w nią spokojne spojrzenie. - Mały na pewno ma jeszcze jakąś rodzinę - pokiwał z przekonaniem głową.
- Znasz już moją historię. Jaka jest więc twoja? - zapytał i rozsiadł się wygodniej, na ile było to możliwe.
Alice przyglądała mu się cały czas, a gdy poruszał się po jachcie, wykonując manewr, starała się zająć swoją osobą jak najmniej przestrzeni, by mu nie przeszkadzać.
Gdy skończył i zahaczył temat Ismo westchnęła i kiwnęła lekko głową. A kiedy zapytał o jej historię, posmutniała znowu i spojrzała gdzieś za horyzont
- Wieczorem miałam występ. W operze. Grałam jedną z dość istotnych ról… Teraz to jakby to był sen… Po występie przyszedł mężczyzna, zaprosił mnie na kolację. Miałam inne opcje, ale wybrałam tę z czystej ciekawości. Pojechaliśmy do tej bardzo drogiej restauracji. I okazało się, że tam była mafia włoska. Zaczęli jakąś nieprzyjemną akcję… A potem… Potem Pojawiła się Maxinne. To moja przyjaciółka, zaufałam jej. Pojechałam z nią do hotelu. A tam podała mi coś w drinku… Obudziłam się następnego dnia pod kroplówką. Chyba… Zmieniła zdanie i zechciała mi pomóc uciec. I wtedy, w tamtej windzie… To uciekałyśmy właśnie… - westchnęła
- A żeby tego było mało, gdy okazało się, że Natalie to moja siostra… To okazało się, że ów mężczyzna, który zaprosił mnie wtedy na kolację… To mój przyrodni brat. A niech to licho! - westchnęła spoglądając wreszcie na Sharifa. Zmarszczyła lekko brwi
- Minęło tak mało czasu, a tyle wydarzeń stało się naraz. Czy myślisz, że taka ilość zbiegów okoliczności ma sens być nadal tylko zbiegami okoliczności? - Alice powolutku zaczęła się zastanawiać. Łączenie rozproszonych puzzli nie było łatwe. Coś tu jej nie grało w tym wszystkim. Bo kiedy rzeczywistość zaczyna przypominać senną jawę, to znaczy, że gdzieś jest coś poważnie nie tak. Albo cel owego zjawiska jest niespełna rozumu
- Czy jestem szalona? - zapytała go w pełni poważnym tonem, szukając odpowiedzi i jednocześnie potwierdzenia.

Detektyw zacisnął dłoń na prawym przedramieniu i poruszył palcami.
- Jesteś… bardzo ważna, Alice - odezwał się do niej, przypatrując się jej zmieszany. - Nie wiem, czego chcieli od ciebie ci ludzie, ani jak się w to zamieszałaś. Wiem jednak, że dopóki jesteś przy mnie, nie pozwolę, by ktoś cię znowu skrzywdził - dodał, zerkając na swój plecak. Tam właśnie trzymał broń, którą postrzelił wynajętego przez mafię strażaka. - Co do Natalie… tam, w wozie strażackim, zostawiła telefon z włączonym dyktafonem. Nie miałem jeszcze okazji odsłuchać nagrania, ale powinniśmy to zrobić. - W tej chwili wyciągnął z kieszeni komórkę Natalie i podał ją rudowłosej. Po tym spojrzał na nią i kiwnął jej głową. - Istnieje szansa, że pomoże to nam w namierzeniu jej porywaczy.

”Jesteś… bardzo ważna, Alice.” - wcale się taka nie czuła. Nigdy. Nie było zbyt wiele osób, które jej to powiedziały, o ile po prostu czegoś od niej nie chciały i choć miło było to usłyszeć, Alice na obecny czas nie była w swej krainie Nietulandii, tylko twardo grawitacja trzymała ją przy ziemi. Szkoda tylko, że próbowała ją w nią wgnieść. Kobieta milczała chwilę, słuchając słów Sharifa, po czym gdy ten wspomniał o nagraniu, aż prawie wstała z miejsca
- No to czemu nie mówiłeś o tym od razu?! Przecież w końcu to moja siostra… - wyrzuciła trochę z pretensją, a trochę wdzięczna i skołowana. Kobiety…
Chwyciła za ów telefon, jakby była Golumem, a on pierścieniem i zaraz ostrożnie oparła się o oparcie ławeczki na której siedziała i zaczęła przegrzebywać opcje, by odnaleźć i odtworzyć nagranie. Podkręciła głośność, bo przy wietrze i falach mogli nie do końca dobrze usłyszeć co się na nagraniu będzie działo…
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline  
Stary 11-07-2017, 01:16   #144
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Harper drżącym palcem nacisnęła przycisk “play”. Jaką wiadomość kryło w sobie nagranie? Czy niosło za sobą wskazówkę co do miejsca pobytu Natalie? Czy siostra w ogóle jeszcze żyła? Ludzie potrafią wahać się godzinami przed otwarciem listu z uniwersytetu dotyczącego głupiego przyjęcia na studia. Natomiast w tym przypadku stawka była o wiele większa i dotyczyła sprawy życia lub śmierci. Harper dowiedziała się o takim źródle informacji przed niespełna minutą. Mimo to znalazła w sobie odwagę, by od razu odsłuchać nagranie.

Usłyszeli szelest podróży. Koła wozu strażackiego, które łamały powalone gałęzie. Trzask palących się wokół drzew. Świst wiatru uderzającego w przednią szybę.
A także głosy.

Cytat:
Napisał Nagranie z telefonu Natalie
- A-ale - rozbrzmiał głos Natalie. Wydawał się niezwykle wystraszony. Zapewne kobieta łkała z przerażenia, gdyż w chwilę potem rozbrzmiał dźwięk wycierania nosa. - J-ja nic nie rozumiem. Czy m-mogłabyś p-powtórzyć?

Najwyraźniej Douglas sprytnie chciała zmusić swoją rozmówczynię do wypowiedzenia jeszcze raz słów, które przed chwilą usłyszała. Dzięki temu mogłaby uwiecznić je na nagraniu, a zatem zostawić je w spadku detektywom.

- No rozumiem, że niektóre z tych rzeczy mogą być zaskakujące - rozbrzmiał nieco znużony głos Arji. Strażaczki, która uratowała ich, oferując drogę ucieczki z plaży. - Ale czego dokładnie nie rozumiesz?
- Mówisz, że należysz do jakiejś organizacji, tak? I p-potrzebujecie mnie? D-dlaczego?
- Cóż - kobieta westchnęła. - Naprawdę jestem strażaczką w tym sensie, że pracuję w miejscowej straży pożarnej. Ale oprócz tego od czasu do czasu spełniam niektóre zadania, które dostanę od mojego... drugiego szefa. I oto usłyszałam, że mam załatwić przebrania strażaków dla kilku wiernych ludzi Valko... to znaczy tej organizacji, której pomagam. A potem zabrać ich w okolice Oittaa. Mieliśmy czekać na znak. Trwało to kilkanaście godzin - Arja żachnęła się. - Aż w końcu wybuchł pożar i wiedziałam, że to o to chodzi. Niebo rozdarł słup ognia. Patrz, do tej pory zapierdala po nieboskłonie - strażaczka zamilkła na moment. Zapewne wskazywała palcem przedziwny fenomen. - Wtedy otrzymałam informację, że mam jeździć po drogach w poszukiwaniu kobiety o określonym rysopisie. Miała znajdować się na drodze w otoczeniu jakiejś tlenionej blondynki, Turka, rudej i białowłosej. Trudno byłoby przeoczyć taką dziką menażerię. Ale wtedy zadzwonił do mnie Hannes, mój chłopak i musiałam zboczyć z trasy, aby go ratować. I tu niespodzianka! Okazało się, że wy też byliście na plaży! Niestety nie w całym składzie, bo brakowało blondyny, jednak i tak wiedziałam, że to musiało o was chodzić mojemu drugiemu szefowi. Jakieś dziesięć minut temu dowiedziałam się, że blondi spopielała. To dobra wymówka, by wytłumaczyć, czemu jej nie było pośród was.
- IMOGEN?! - Natalie wrzasnęła w przeraźliwym, żałosnym skowycie. - IMOGEN NIE ŻYJE?! DLACZEGO?! DLACZEGO?!

W skromnym głośniczku mikrofonu aż zatrzeszczało, kiedy Douglas krzyczała.

- Uspokój się, na litość boską - Arja westchnęła. - Inaczej cię zaknebluję. Ci z tyłu nie mogą spostrzec, że coś jest nie tak. Za chwilę zdetonuje się bomba wziewna i wszyscy padną trupe...
- CO?! NIE MOŻESZ... - Natalie kontynuowała.

Przez kolejnych kilka sekund nagrania rozbrzmiewało kotłowanie się kobiet. Najwyraźniej Arja dopełniła groźby i założyła knebel biednej Douglas. Komórka w międzyczasie upadła na podłogę pod stopami Natalie, jednak nie przestawała nagrywać.

- Emu a? - zapytała detektyw, skomląc.
- Czemu ty? - Arja zastanowiła się. - Otrzymaliśmy informację od Kościo... to znaczy od innej organizacji, że musimy pojmać prawdziwą dziedziczkę Czarnego Douglasa. Nie wiem, jaki masz związek z tą postacią historyczną. Szczerze mówiąc, nawet nie wiem, kim był ten facet, jednak z jakiegoś powodu jesteś ważna. Ja nie zadaję pytań, tylko robię, to co mój szef mi każe.
- Emu o obisz?
- Czemu to robię? A co cię to kurwa, obchodzi? - strażaczka uniosła się gniewem. - Lumi spłacił wszystkie moje długi. Gdyby nie on, pewnie dalej musiałabym znosić tego obleśnego starucha, pod którego dachem poznałam Hannesa - rozległ się trzask, w trakcie którego Arja zapewne uderzyła Natalie w policzek, na co ta w odpowiedzi zaniosła się przejmującym, dobijającym szlochem.
- E me ezieie?
- Wieziemy cię do... - Arja zamilkła na moment, po czym bez wątpienia zwróciła się do strażaka za kierownicą. - Zatrzymaj się za chwilę. To już tu. Aadolf pewnie czeka na nas z samochodem na sąsiedniej uliczce.
- P-proszę... - dopiero teraz rozległ się głos Aatu, partnera skinheadki mieszkającej niedaleko domku detektywów. - Nie róbcie mi k-krzywdy, ja... Ja przepraszam, że kazałem ci się wrócić do O-oitta, p-proszę… Zostaw mnie w s-spokoju.
- Znowu mam ci przyjebać?! - wrzasnęła Arja.
- E me ezieie? - Natalie powtórzyła głośniej.
- Gdzieś, gdzie będziesz mogła się pomodlić o swoich zmarłych towarzyszy, skarbie - odparła strażaczka.
- Ziee?! - Douglas nie dawała za wygraną.
- Do Skalnego Kościoła, pizdo... - Arja mruknęła cicho, wyraźnie rozkojarzona drogą. Zapewne nawet nie zauważyła, że wymsknęła jej się nazwa.
- Proszę, nie róbcie mi krzywdy...

Ale właśnie wtedy rozległ się strzał. Sharif wiedział, kto padł trupem - to był Aatu. Irakijczyk widział jego zwłoki. Alice jednak nie miała pojęcia czyj zgon usłyszała. Czy to możliwe, że właśnie jej siostra, Natalie, zginęła w uwiecznionym na nagraniu momencie?!

Potem rozległ się jedynie dźwięk wynoszenia szamoczącej się Natalie. Arja i towarzyszący jej strażak najwyraźniej nie mieli problemu, by przytłoczyć Douglas swoją wspólną siłą. Następnie pojawiła się cisza trwająca przez dłuższy czas - aż rozbrzmiał moment podnoszenia komórki przez Sharifa. A potem piknięcie, obwieszczające koniec nagrania.
 
Ombrose jest offline  
Stary 11-07-2017, 02:14   #145
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
- Ona żyła - Sharif nie zawahał się rozwiać wątpliwości. - Nie znalazłem śladów krwi, które mogłyby należeć do niej - dodał z dziwnym spokojem. A może po prostu ukrywał swój gniew gdzieś głęboko?
- Posłuchaj Alice… znajdziemy ją. - Irakijczyk dał czas pani Detektyw do przemyślenia, ponownie wstając z miejsca i dobierając się do steru.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=h1AaKBbNGkk[/media]

Alice słuchała uważnie nagrania z miną, która nie wyrażała kompletnie niczego. Początkowo było widać strach, potem szczyptę złości, a zaraz po tym przyszła ta oziębła pustość. Jedna z tych, którymi chwalić by się mogli lepsi ze snajperów. Panna Harper wyławiała informacje podawane im na talerzu przez zdradliwą kobietę, sprytnie podpuszczaną przez Natalie. Wiedzieli dokąd ją zabrano. Mniej więcej czemu… To jednak kompletnie nic nie wyjaśniało. Skąd Valkoinen wiedzieli, że oni to oni. I to jeszcze po prawdziwych nazwiskach?
Co więcej… Właśnie dowiedzieli się, że Imogen zginęła w tamtym ogniu. Alice czuła jak w jej ciele zakotłował się intensywny ogień. Był wręcz bolesny, a ona chciała go na kogoś wyrzucić. Powoli wsunęła telefon do kieszeni, po czym spojrzała na Sharifa
- Zawracamy. Zabierz nas z powrotem na ląd. Mamy coś do załatwienia i możliwe, że wliczymy w to spalenie pewnego kościoła. Nie pasuje mi tu coś. Musimy porozmawiać z Mary i to jak najszybciej. - powiedziała do niego powściągliwie, po czym odwróciła się przodem do dziobu i nie wyglądała na chętną do rozmowy. Siedziała prosto i mocno zaciskała dłonie na swoich ramionach, to było jedyną oznaką tego, że prowadziła właśnie wewnętrzną walkę.
Walkę, by pozostać sobą, a nie stać się kimś, kto zasieje dziś nowy terror w sercach, chociaż części z mieszkańców Helsinek. A jedna ze stron sporu miała na to ogromną ochotę. Los dał jej siostrę, a teraz chciał jej ją odebrać, na rzecz Kościoła Konsumentów? I skąd oni się tu już wzięli, skoro to miała być specjalna misja, by uchować ich przed nimi. Dużo pytań, które wymagały odpowiedzi, a ona chciała poznać je już, jak najszybciej.

Khalid nie patrząc na Alice, zakręcił sterem, przez chwilę siłując się, by złapać lepszy hals.
- Dobrze, że wspomniałaś o Mary. Rozmawiałem z nią rano. Zanim zeszłaś na śniadanie - mężczyzna rozejrzał się, jakby obawiał się, że ktoś go może podsłuchać. Co raczej było mało prawdopodobne w tym miejscu.
- Tam, w wozie strażackim… Zdradziła mi, że byliśmy przez cały czas śledzeni. Valkoinen obserwowali nas przez kamery miejskie i podążali naszym tropem odkąd wyszliśmy na ulice Helsinek. Z jej zdolnościami udało nam się im umknąć, ale to kwestia czasu, kiedy nas znowu namierzą. A wtedy przyjdą po nas i niewiele będę mógł zrobić, by zapewnić nam bezpieczeństwo - westchnął i zerknął z nutą bezradności na dziewczynę. - Jednakże mamy jeden atut, który jeśli sprawnie wykorzystany, zapewni nam ogromną przewagę. Córka dyrektora przechwyciła lokację ich placówki, skąd nas namierzali. I jest to całkiem niedaleko. Zabunkrowali się pod ruinami twierdzy Suomenlinna. Możemy tam dopłynąć - powiedział z zadowolonym uśmieszkiem. Jak dziecko, które przechytrzyło rodziców i znalazło ukryty słoiki ze słodyczami.
- Jeśli wtargniemy tam niezauważeni, zaskoczymy ich i wyłączymy u źródła. W ten sposób pozbędziemy się ogona i być może przechwycimy więcej informacji o ich organizacji. To nasza pierwsza okazja, by zadać im cios - zakończył skinieniem głowy i wbił spojrzenie w Alice, oczekując jej odpowiedzi.

Harper kiwnęła lekko głową
- A moja siostra? Myślisz, że do tego czasu nie będą chcieli wykorzystać jej jako, chociażby zakładnika przeciw nam? Albo po prostu w zemście ją zabiją? Może i da się to tak płynnie załatwić Sharifie, ale najpierw musimy to skonsultować. Do diabła, jeśli już jest w to zamieszany Kościół, to to nie jest zwykła sytuacja, z którą łatwo damy sobie radę. - pokręciła głową i westchnęła lekko.
- Również martwię się o twoją siostrę. Jestem jednak pewien, że nie skrzywdzą jej, dopóki mogą wywrzeć na nas jakiś nacisk. Poza tym z nagrania wiemy, że potrzebują jej - odparł uspokajająco. - To Mary poleciła mi wyłączenie tej placówki. I znając ją, nie zmieni zdania nawet ze względu na twoją siostrę - odetchnął ciężko, siadając na swoim miejscu. - Posłuchaj Alice… wiem, że się boisz. Nie chcesz nikogo stracić, a póki co niewiele rzeczy idzie po twojej myśli. Musisz jednak zrozumieć, że jeśli pójdziemy teraz do tego kościoła, znowu nas namierzą, a wtedy możemy zapomnieć o ich placówce. Z drugiej strony, jeśli przechwycimy ich sprzęt i zneutralizujemy załogę, pokrzyżujemy ich szyki oraz wprowadzimy przynajmniej chwilowy zamęt. Plus, może dowiemy się, co planują zrobić z Natalie. - Sharif przesunął dłonią po wygolonej głowie i rozmasował kark. - Masz moje słowo, że jak tylko wykonamy zadanie, odbijemy ją. Zrobię wszystko, choćbym miał w pojedynkę szturmować ich kryjówkę. Najpierw jednak wolałbym mieć rozeznanie w terenie - Irakijczyk zawiesił na niej spojrzenie. Widać było, że bał się naciskać. Mimo wszystko determinacja płynąca z jego spojrzenia łatwo utwierdzała w przekonaniu, że cokolwiek postanowi, dociągnie sprawę do końca.
Alice początkowo starała się wyciszyć, by nie reagować głuchotą na to co Sharif do niej mówił. Po kilku wdechach zdołała posłuchać do samego końca. Zmrużyła lekko oczy
- Jest nas… Czwórka, pies i małe dziecko… Przeciw mafii i Bóg wie czemu jeszcze. Chcesz szturmować im na bazę, skąd mają kontrolę techniczną? Dobrze. Świetnie. Wsssss-pa-nia-le. - zakończyła wręcz teatralnym tonem i wróciła do wewnętrznego gotowania się i próby zachowania spokoju. Czemu to wszystko musiało przytrafić się akurat im? Czym zasłużyła sobie Imogen? Czym Natalie? Alice chciała wstać i krzyczeć w złości, dlatego zamknęła usta, sznurując je w cienką linię i nie wyglądało na to, że skłonna była w obecnym momencie dalej rozmawiać. Musiała to wszystko przetrawić, sama ze sobą.
Furia wycisnęła z jej oczu kilka łez, ale dziewczyna odwróciła głowę od wnętrza pokładu i patrzyła na zmieniający się horyzont.

Sharif Khalid, jak krążyły opowieści, uchodźca, który uniknął śmierci w pogrążonym wojną kraju, zacisnął prawą pięść. Najwidoczniej nie był przygotowany na łzy partnerki i chyba nie bardzo wiedział, jak ma na nie zareagować. Odczekał więc parę sekund i po krótkiej acz treściwej burzy myśli, wstał i przemierzając pokład, usiadł tuż obok Alice. Zaciskając dłonie na swoich kolanach, spróbował się uśmiechnąć przyjaźnie.
- Nie… nie będziemy szturmować ich bazy. Jeśli szczątki informacji, które udało się wykraść Mary były prawdziwe, załoga nie jest liczna a ich obrona opiera się głównie na kamerach rejestrujących ciepło. Termowizji - wyjaśnił, choć niepotrzebnie. Spojrzał też na nią wymownie, jakby oczekiwał, że powiąże jakieś fakty.
Alice pociągnęła lekko nosem, ale nadal na niego nie spoglądała. Zaraz jednak jej nachmurzone oczy lekko nabrały innego wyrazu. Pustka, a potem zrozumienie. Chwileczkę, czy on nie mówił, że potrafi manipulować odczytem sensorycznym ciepła własnego ciała? Spojrzała na niego
- Czekaj. Chcesz mi powiedzieć. Że zrobisz to sam? CZYŚ TY NA GŁOWĘ UPADŁ?! - uniosła trochę ton, a przy sile jej głosu to mogło mieć poważny efekt. Aż się sama swoim głosem zaskoczyła, więc zamilkła.
- Wybacz… Znaczy… To może mieć sens, ale jeśli coś poszłoby nie tak? Przecież byłbyś wewnątrz zupełnie sam. - dodała zaraz już spokojniej, jednak było widać, że doskonale odnotowała plusy tego planu. Nie była jednak pewna, czy to dobrze, czy źle złapać się za to. Z drugiej strony, nie mieli wyboru za bardzo. Furia wyparowała, jak powietrze z przebitego balonika. Śpiewaczka nieco uspokoiła się.
- Ale będziemy potrzebować sprzętu do komunikacji, nie chcę siedzieć gdzieś pod drzewem… I… - coś strzeliło jej do głowy. Przecież wcale nie musiało być tak, że musiałaby siedzieć bezczynnie
- Chcę ci jakoś pomóc. - oznajmiła upartym tonem. Zerknęła dokąd teraz zmierzał kurs łódki
- Powinniśmy odbić chyba nieco w prawo, to akurat załapiemy się na tamten podmuch, czyż nie? - wskazała mu zafalowanie powoli zbliżające się do ich jachtu. Na nim szybko dostaną się na ląd, do portu o ile Shari nie miał planu trzymać jej tu dłużej. Ona jednak już się paliła, żeby zadziałać. Jak najszybciej.

- Woah, spokojnie - Sharif zatrzymał natłok jej słów uniesieniem dłoni. - Po pierwsze: oczywiście ryzyko zawsze istnieje. Dlatego potrzebuję twojej pomocy. Ja wyłączę kamery, a wtedy razem dostaniemy się do ich centrum - Detektyw rozmasował kolano i pokiwał głową. - Co zaś do sprzętu… obawiam się, że czas nas goni. A poza tym czy widziałaś gdzieś w pobliżu sklep ze sprzętem dla komandosów? - Wskazał dłonią na zejście pod pokład. - Wziąłem wszystko, co mogłem. Broń, granaty, mamy też telefony. Obawiam się, że na wiele więcej nie możemy sobie w tej sytuacji pozwolić. Najtrudniejsze jednak będzie się dostać do środka. Jeśli już tego dokonamy, reszta pójdzie z górki. Dlatego też ja wchodzę pierwszy. Jeśli coś nie wypali, wracasz do żaglówki i natychmiast wracasz na ląd. Okej? - Sharif nachylił się do niej, zaglądając jej w oczy, jakby upewniając się, że zrozumiała, czego od niej oczekuje.
Alice zmarszczyła lekko brwi
- Ale… Ale… W sensie, że chcesz... Już? - zaskoczył ją, że aż śpiewaczkę zatkało.
- Sharif, nie potrafię sterować jachtem. Tylko tyle co teraz cię obserwowałam! I… I… nie umiem strzelać z broni palnej, a co jak coś się stanie i nie będę wiedziała co robić? - wysapała troszkę zaniepokojonym tonem. A potem znów odezwał się drugi głosik.
”Dobrze, przecież to bardzo dobrze. Oni chcieli być sokołem i wypatrzyć nas z daleka? Wydrapiemy im te oczy.” - jej własna myśl najpierw ją zatrwożyła, a potem nieco uspokoiła.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline  
Stary 11-07-2017, 02:16   #146
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
- Jak planujesz dostać się na miejsce niezauważony? Kamery nie złapią twojej temperatury, ale czy aby na pewno nie mają takich, które ‘widzą’ normalnie? - Alice wolała się upewnić. Była już jednak zdecydowanie spokojniejsza.
- Zaufaj mi, znam się na przekradaniu. Przed wypłynięciem sprawdziłem jeszcze mapy tej wyspy. Przemkniemy jak lisy do kurnika - skwitował Irakijczyk i po chwili zastanowienia, położył dłoń na jej ramieniu.
- Alice… - odezwał się trochę skrępowanym głosem. - Nie chcę zabrzmieć prozaicznie, ale już od momentu, kiedy cię zobaczyłem, tam przed windą… Wiedziałem, że coś w tobie jest. Coś niespotykanego. Obserwowałem cię od tamtej pory. I każde twoje zachowanie tylko utwierdzało mnie w tym przekonaniu - nieśmiało zajrzał jej w oczy. - Wierzę w ciebie. Wiem, że moje zmysły mnie nie okłamują. Poradzisz sobie bo… taka jesteś. Ta, która wszystko przetrwała. Dlatego cię potrzebuję.
Harper zerknęła na dłoń Sharifa, a potem przyglądała się jego twarzy, gdy mówił. Jej oblicze nadal wyrażało ten wcześniejszy spokój, ale spojrzenie iskrzyło delikatnie, ujawniając buzujące emocje.
- Bo kiedy żyjesz od najmłodszych lat pomiędzy Tu, a Indziej, musisz umieć wytrzymać. Los jest dla mnie zawsze bardzo surowy. Jest też moim przyjacielem. - Alice uśmiechnęła się bardzo blado
- Jak rodzic, którego mi zawsze brakowało. Dobrze. Płyńmy i załatwmy ich. - rudowłosa podniosła dłoń i pogłaskała Sharifa po jego na swoim ramieniu, po czym skinęła głową by zabrał się za ‘kapitanowanie’.
- Pójdę zobaczyć, co tam spakowałeś, na dzisiejszy ‘piknik’. - rzuciła bardzo zimnym żartem i ostrożnie podniosła się by zejść na dół i pogrzebać mu w torbie.

Sharif odprowadził ją wzrokiem i zerknął na swoją dłoń, którą jeszcze przed chwilą dotknęła dziewczyna. Zrobił skonsternowaną minę, bowiem wydawało mu się, że czuł rozchodzące się z niej ciepło. Zacisnął pięść i uśmiechnął się delikatnie do siebie.
- Chwytaj to, co zobaczyłeś, a zostaw to, co usłyszałeś - odezwał się cicho w zadumie, po czym wstał, wracając do steru.

Niespodziewanie komórki znowu odezwały się - zarówno Sharifa, jak i Alice. Jedynie telefon Natalie pozostawał niemy, choć przed chwilą wypluwał z siebie długie minuty mrożącego krew w żyłach nagrania. Pojedyncze sygnały obwieściły odebranie wiadomości.

Cytat:
Nie kontaktujcie się z siedzibą. Znajdźcie bezpieczne miejsce, tam zostańcie i nie rozdzielajcie się. Jesteśmy w zagrożeniu. Zadzwonię jak tylko będę mogła.
Sophie K.

Alice zerknęła najpierw na telefon Natalie, a potem na swój gdy zadzwoniły dźwiękiem sygnalizującym wiadomość. Zmarszczyła lekko brwi
- Sophie K… Czy to nie Lotte? - zawołała ze środka jachtu do Sharifa. Cóż, jeśli tak, to by znaczyło, że się ocknęła, gdy ich już nie było… Co skłoniło ją do napisania takiej wiadomości? Niestety nie mogli jej teraz obiecać, że będą grzecznie siedzieć zabunkrowani przed złem. Niee… Oni zmierzali mu utrzeć nosa, do kości.
”To jak gra w szachy. Tylko, że my zagramy teraz koniem... Może i nasze są czarne, ale czarny to elegancki kolor.” - pomyślała i uśmiechnęła się lekko. Jeśli pozbawią Valkoinen wzroku, będą mieli nad nimi ogrom przewagi.
- Tak, też to widzę - odkrzyknął Irakijczyk, jedną ręką sterując, a w drugiej odczytując wiadomość.
- Cóż, jeśli to naprawdę ona, to nie wszystko idzie nie po naszej myśli. Mam nadzieję, że Lotte została z Mary w rezydencji. Jeśli przekonają premiera, powinien ich dobrze schować. Choćby z ciekawości, by dowiedzieć się od nich później, o co tutaj chodzi.
Alice ‘MHMnęła’ głośno ze środka. Rozejrzała się tymczasem za jakimiś luźno pozostawionymi sznurkami. Potrzebowała w końcu jakoś zebrać włosy w kitkę, nie chciała wybierać się na taką akcję w rozpuszczonych, bo to przysporzyłoby problemów jak w domu z ruską mafią.
- Zastanawia mnie tylko, ile one ustaliły już teraz w międzyczasie. Po tym jak skończymy na miejscu, wracamy. Będziemy musieli zabrać Ismo i Fluksa i zmienić miejsce stacjonowania. Może i premier by nas schował, ale nie chcę mieszać jego i jego żony w to wszystko jeszcze bardziej, niż już to zrobiliśmy… To tacy… Mili ludzie. - powiedziała wyglądając ze środka jachtu.

- Masz rację - przytaknął, zerkając za siebie na Alice. - Zabierzemy stamtąd resztę i ukryjemy się. Kiedy Ismo będzie już bezpieczny, niezwłocznie ruszymy po Natalie. A później… później się pomyśli. Najważniejsze, by trzymać się już razem.
Alice zaczęła się tymczasem rozglądać znów po wnętrzu jachtu za jakimiś chociaż dwiema koszulami. Po znalezieniu dwóch, z całkiem sympatycznymi nadrukami, wywróciła je na drugą stronę i z jednej pomyślała, że zrobi sobie chustkę na głowę, a z drugą wyszła do Sharifa na górę
- Zwolnij trochę i zrób sobie z tego nakrycie głowy z takim zawinięciem rogu na twarz… Wiesz, jak turban… - zasugerowała i zarumieniła się, że tłumaczy jak zawiązać turban z koszuli Irakijczykowi. Zamrugała skonfundowana, bo przecież normalnie ludzie nie umieją, ale on to na pewno tak i wróciła ponownie na dół. Porozglądała się jeszcze po jachcie
- Albooo.. Wiesz co… Chyba mam lepszy pomysł… - odezwała się zaraz mocno rozedrganym tonem, bo w sumie doszła do wniosku, że to by było trochę głupiutkie. Wybrała sobie jakąś broń z torby Sharifa i wyciągnęła SIG Sauer’a P226, razem z magazynkiem który by do niego pasował. Po czym wyłączyła dźwięk w telefonie swoim i Natalie.
- Biorę tego. - z jachtu wysunęła się ręka z bronią, by znów skryć i na zewnątrz wyjrzała głowa Alice z włosami ściśle poupychanymi pod szerokim, jasnym kapeluszem i tylko paroma niesfornym kosmykiem dyndającym to tu to tam spod brzegów.
- Może lepiej to… - rzuciła podsuwając mu czapkę.
- Częstuj się - skinął głową na wybrany przez nią pistolet, po czym przyjął czapkę, osadzając ją na swojej wygolonej głowie.
- Fajny kapelusz - zagaił z uśmiechem rozbawienia. - Jak wyglądam?
Alice uśmiechnęła się bardzo słabo, bo nadal nie była w najlepszym nastroju, ale chociaż była już spokojniejsza
- Dzięki… - przyjrzała mu się, zerkając na niego przez ramię
- Hmm, całkiem dobrze. Jak turysta… - stwierdziła i pokiwała głową, po czym rzuciła okiem na linię brzegu, gdzie się zbliżali. A ta była coraz bliżej. Pomyślne wiatry szybko pchały ich w kierunku Suomenlinny. Pozostawało jedynie mieć nadzieję, że premier Holkeri nie napuści na nich patrolu wodnej policji z powodu nieoczekiwanego pożyczenia żaglówki na dłużej. Zresztą nic na to nie wskazywało. Z jednej strony przecież zajęty był niesforną księgową, a z drugiej wydał im łódź za swoją świadomą zgodą. Nawet dłuższa wyprawa nie powinna zwrócić jego uwagi.
W linii prostej Alice i Sharif ujrzeli prostą linię z zalesionym brzegiem, za którym w pewnej odległości piętrzył się wysoki, wiekowy kościół. Mogli skręcić w lewo - w stronę portu, przy którym znajdowało się wiele łodzi oraz turystów. Ewentualnie, gdyby podążyli w prawo, dotarliby do nieco mniejszej wyspy połączonej dwoma mostami z resztą Suomenlinny. Wydawała się najbardziej dziewicza, surowa i najmniej popularna wśród odwiedzających.
- Jak myślisz, gdzie powinniśmy przybić? - zawołał Sharif, zachęcając Alice, by dołączyła do niego.

[media]http://i.imgur.com/hsLpBht.jpg[/media]

Alice rozejrzała się po tym co widzieli i zmarszczyła lekko brwi, myśląc
- Jeśli zatrzymamy się w głównym porcie, będzie nam najwygodniej wmieszać się w tłum… Ale wiesz co. Nie mam chyba pieniędzy na opłatę portową? Czy jak to działa z jachtami w takich miejscach? - zapytała zerkając na Sharifa
- Myślę, że nawet jeśli, pieniądze nie byłyby problemem, jednakże… tę jednostkę miejscowi mogą kojarzyć. Pan premier na pewno często tu bywał i ma swoje miejsce wykupione. Myślę, że możemy spróbować szczęścia - mrugnął, odbijając w lewo.
Alice kiwnęła głową, po czym zeszła pod pokład, rozejrzeć się znowu trochę po rzeczach. Jeśli mieliby wykupione stałe miejsce, na pewno powinno być gdzieś to napisane, prawda? Byłoby im wtedy łatwiej je znaleźć, niż pływać od punktu do punktu.
Znalazła wiele różnych, ciekawych rzeczy. Papierośnicę, która wyglądała na równie drogą, co nieużywaną. Pudełeczko z dropsami. A nieopodal kilka podniszczonych książek. Wydawało się, że były to ulubione lektury premiera, bo nosiły na sobie ślady częstego użytkowania. Alice już straciła nadzieję, że znajdzie jakieś dokumenty, kiedy podniosła ostatni, ciężki tom. Kalevala. Zbiór mitologii fińskiej, prawiący o tutejszych duchach, zjawach, demonach, bohaterach, bogach. Mniej więcej w połowie zatknięto kopertę. Alice rzecz jasna wolałaby nie ingerować w prywatność Holkeriego, jednak znalezisko wydawało się obiecujące. I rzeczywiście - okazało się, że kryje w sobie książeczkę portową, legitymację, dowód własności żaglówki i kilka innych dokumentów.
Alice zaraz przeczytała jaki numer stanowiska portowego im przysługiwał, po czym wetknęła kopertę za okładkę książki o mitologii fińskiej. Wyszła na zewnątrz, by wskazać Sharifowi odpowiednie miejsce i pomóc przy przybijaniu do brzegu, jeśli oczywiście jej pomocy będzie potrzebował. Obecność dużego tłumu nieco ją denerwowała wewnętrznie, bo jakby to był teatr, to byłoby w porządku, ona na scenie, oni na widowni. Tak jednak będzie miała z nimi cały czas kontakt blisko, a przez swoją empatię, było to dość… Męczące doświadczenie. Przygotowywała się więc na to mentalnie, pozwalając, by ten dziwny, nieco obcy spokój i wola działania powolutku zaczynały nią władać.
- Trzymaj się blisko, dopóki nie powiem inaczej - zagaił Khalid, kiedy już podpływali. - Pamiętaj o naszej przykrywce. I cały czas miej oczy szeroko otwarte. Zrozumiano?
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline  
Stary 15-07-2017, 22:45   #147
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Lotte Visser


Dzielnica Töölö w Helsinkach znajdowała się niedaleko centrum miasta, po zachodniej stronie półwyspu. Lotte, jadąc jej ulicami, ujrzała w oddali słynną, wysoką wieżę stadionu olimpijskiego. Następnie liczne domy handlowe, teatr narodowy, budynek parlamentu Finlandii, poczta główna, muzeum sztuki nowoczesnej Kiasma, opera, kilka pomników. Visser była z wykształcenia architektem, więc z ciekawością analizowała konstrukcje. Jej uwagę przykuł ogromny gmach o nieco surowych, geometrycznych kształtach. Fasadę wykonano z białego marmuru i czarnego granitu. Główną bryłę tworzyła część wieżowa z pochyłym dachem, który skojarzył się Lotte z dobrą akustyką budynków rozrywkowych.
- To Finlandia Talo - mruknął taksówkarz, jakby zauważając jej spojrzenie. - Sala koncertowa, centrum konferencyjne, siedziba Filharmonii Helsińskiej i Orkiestry Symfonicznej Fińskiego Radia.
"Zaprojektowana przez Alvara Aalto", Lotte dodała w myślach, kojarząc nazwę z materiałów z wprowadzenia. IBPI zamieściło w nich krótką notatkę na temat architekta, włączając w to listę jego dzieł.

Minęli Skalny Kościół Temppeliaukion - kolejną ważną atrakcję turystyczną, kierując się dalej na zachód Töölö. Lotte spojrzała na uniwersytet Aalto-yliopiston kauppakorkeakoulu, a potem droga wyprowadziła ich w nieco mniej zaludnioną część stolicy. Budynki zaczęły przerzedzać się, a na ich miejscu pojawiły się drzewa. Lato ubrało je w grube poszycie z zielonych liści i Visser odniosła wrażenie, jakby wjechali do lasu, lub parku.

Wysiadła, zapłaciła taksówkarzowi i usiadła na ławeczce obok przystanku autobusowego. Zaczęła przeglądać na komórce informacje o cmentarzu Hietaniemi.


Dowiedziała się, że w jego obręb wchodziła duża część dla żołnierzy zmarłych w wojnach przeciwko ZSRR i nazistowskim Niemcom: Zimowej (1939-1940), Kontynuacyjnej (1941-1944) i Lapońskiej (1944-1945). W samym środku tej dzielnicy znajdował się również grób nieznanych żołnierzy oraz marszałka Mannerheima. Kolejny dystrykt przeznaczono Fińskiej Straży, gdzie indziej piętrzyło się Wzgórze Artystów oraz Gaj Mężów Stanu. Dwie luterańskie kaplice pogrzebowe oferowały miejsce do modlitwy. Oprócz tego było tu również krematorium.

Cmentarz Hietaniemi leżał częściowo na cyplu, a częściowo na lądzie przyległym do plaży. Lotte znalazła wiele artykułów, według których miało to znaczenie dla lokalnej społeczności. Imprezy tuż przy morzu niejednokrotnie przenosiły się na teren nieboszczyków, gdzie flirty, pocałunki i nie tylko spotykały się z oburzeniem tutejszych duchownych. Na dodatek zalesiony teren cmentarza chętnie traktowano jak park i atrakcję turystyczną.

Przedostanie się na teren cmentarza nie wydawało się trudne. Lotte nie spostrzegła żadnych strażników, jak to miało miejsce na terenie campingu. Uliczki zagrodzono jedynie taśmą z napisem informującym w kilku językach o prowadzonych akcjach remontowych i renowacji nagrobków. Wokół Visser nie było ani żywego ducha, więc przynajmniej na pierwszy rzut oka mogła założyć, że ostrzeżenia wystarczyły, aby przerzedzić turystów.

Problem leżał gdzie indziej - teren cmentarza zdawał się rozległy, a Lotte nie wiedziała, gdzie dokładnie leżał grobowiec Aalto. Powinna pieszo przemierzyć obszar, w poszukiwaniu celu? Zdawało się to jak najbardziej wykonalne, lecz jednocześnie czasochłonne. Czy Visser potrafiłaby w jakiś sposób prędzej dotrzeć do sarkofagów rodziny szamanów?

[media]http://i.imgur.com/wvvJ9Up.jpg[/media]

Sharif Khalid i Alice Harper


Suomenlinna oznacza Twierdzę Fińską. Znany zabytek, który wznosi się na sześciu wyspach niedaleko brzegu Helsinek.


Została zbudowana przez Szwedów w 1748 roku, kiedy Finlandia wciąż jeszcze zaliczała się do terytorium Królestwa Szwedzkiego. Wtedy nosiła nazwę Seaborg - czyli Twierdza Szwedzka. Forteca miała chronić Helsinki przed siłami rosyjskimi od strony morza.

Niestety w wyniku paktu pomiędzy carem Aleksandrem Pierwszym i Napoleonem Rosja przeprowadziła kampanię przeciwko Szwecji. Zaczęła okupować Finlandię w 1808 roku. Wschodni sąsiedzi bez trudu zajęli Helsinki i zaczęli bombardować fortecę. Dowódca oporu, Carl Olof Cronstedt, wynegocjował wstrzymanie ognia. Kiedy do maja tamtego roku nie nadciągnęły wybawcze siły wsparcia ze Szwecji, poddał Sveaborg wraz z prawie siedmioma tysiącami żołnierzy skrytymi w jego murach. Powody działania Cronstedta są niejasne, jednak beznadziejna sytuacja, psychologiczny ciężar, przekupieni doradcy, brak prochu strzelniczego, fizyczna izolacja... to wszystko musiało nałożyć się na siebie. Zgodnie z postanowieniami Traktatu w Fredrikshamn z 1809 roku Finlandia oddzieliła się od Szwecji jako niezależne wielkie księstwo należące do Imperium Rosyjskiego. Tym samym szwedzki okres w fińskiej historii, trwający przez siedem wieków, zakończył się.

Rosjanie rozbudowali Sveaborg, przygotowując fortecę do Wojny Krymskiej - wojny pomiędzy Imperium Rosyjskim a Imperium Osmańskim i jego sprzymierzeńcami. Choć połączone siły Anglii i Francji bombardowały twierdzę przez 47 godzin i zdołały wyrządzić poważne szkody, to nie pokonały sił rosyjskich. Zawiedzione porażką, ruszyły na Kronsztad. Sveaborg następnie naprawiono. Podczas Pierwszej Wojny światowej przydzielono mu za zadanie ochronę Sankt Petersburga. Forteca stała się częścią niepodległej Finlandii dopiero w 1917 roku po Rewolucji Rosyjskiej. Natomiast po Fińskiej Wojnie Domowej zaczęła pełnić funkcję więzienia.

W czasach obecnych przestała mieć znaczenie jako baza wojskowa. Została oddana władzy cywilnej w 1973 i po krótkiej debacie zmieniono nazwę twierdzy na Suomenlinna.

Alice i Sharif bez problemu przybyli żaglówką do brzegu i zacumowali łódź w miejscu wynajmowanym przez premiera Holkeriego. Wyszli na brzeg i spojrzeli na piętrzące się fortyfikacje. Prawie byli w stanie poczuć napierającą zewsząd historię. Niestety została naznaczona tłumami turystów oraz związaną z tym komercyjną infrastrukturą. Głośniki, uśmiechnięte panie, stoiska z pamiątkami, lodami, watą cukrową. Ktoś wręczył detektywom po jednym egzemplarzu barwnej ulotki.

Cytat:
Suomenlinna to jedna z najbardziej popularnych atrakcji turystycznych w Helsinkach w okresie wakacyjnym, a na co dzień popularne miejsce na pikniki wśród mieszkańców miasta. W zeszłym roku pomiędzy majem, a wrześniem odwiedziła nas rekordowa liczba 713 000 osób! Dziękujemy za Twoją wizytę. Być może właśnie dzięki Tobie pobijemy tę ilość w 2010!

Polecamy wizytę w niezliczonym muzeach na wyspie, a także odwiedzenie ostatniej przetrwałej fińskiej łodzi podwodnej Vesikko! Suomenlinna jest znana jako centrum kultury avant-garde. W środku lat 80. założono tu Centrum Sztuk Nordyckich. Wiele budynków zostało przekształconych w pracownie artystów. Zapraszamy do pawilonu! Wciąż można zakupić wiele wspaniałych dzieł! W lecie odbywają się szkoły artystyczne dla dzieci, a tutejsze wystąpienia w teatrze letnim regularnie przyciągają tłumy. Przyjdź i Ty!

Suomenlinna zawsze była czymś więcej niż tylko częścią Helsinek. To miasto wewnątrz miasta. Na stałe mieszka tutaj 900 osób, a 350 z nich pracuje przez cały rok, by zapewnić utrzymanie tego wspaniałego pomnika historii. Między innymi to sprawia, że forteca jest tak unikalna - to nie tylko relikt przeszłości, lecz element wciąż żywej, lokalnej społeczności!

Życzymy dobrej zabawy!
Na drugiej stronie ujrzeli mapę Suomenlinny.

[media]http://i.imgur.com/PabEebR.jpg[/media]
 

Ostatnio edytowane przez Ombrose : 15-07-2017 o 22:57.
Ombrose jest offline  
Stary 21-07-2017, 19:20   #148
 
Szaine's Avatar
 
Reputacja: 1 Szaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputacjęSzaine ma wspaniałą reputację
Lotte oprócz informacji na temat samego cmentarza, poszukała także tych dotyczących miejsca spoczynku Alvara Aalto. Po kilku minutach szperania w Internecie zdawało się, że nie będzie prostym znalezienie jego grobu na własną rękę. Dowiedziała się przynajmniej jak on wygląda, co choć trochę ułatwiało poszukiwania, ale nieznacznie.

[media]https://s3-us-west-2.amazonaws.com/find-a-grave-prod/photos/2012/216/6390160_134409070237.jpg[/media]

Zdała sobie też sprawę z tego, że pobieranie jakiegokolwiek materiału DNA od zmarłych było niemożliwe. Pomysł dobry, ale nie wykonalny, ponieważ trudno jest dostać się do trumny, która jest w ziemi. Kosztowałoby to zbyt dużo czasu. Nie pomoże więc Ismo dowiedzieć się kto jest jego biologicznym rodzicem, przynajmniej nie w taki sposób.
Trochę zrezygnowana opuściła dłoń z telefonem wyświetlającym zdjęcie i rozejrzała się po okolicy. Trzeba było przyznać, że miejsce miało swój urok. Dużo zieleni, ładnie przystrzyżone krzewy i murek porośnięty bluszczem. Domyślała się, że za bramą cmentarz musiał być bardzo piękny z wyjątkowym klimatem. Lubiła takie miejsca, spokojne, ciche, gdzie spacer przynosi ukojenie i wywołuję przyjemną nostalgię.
Znów spojrzała na ekran telefonu. Nie chciała poddać się, szukanie kogoś kto jej pomoże było trudnym zadaniem, zważywszy, że nie widziała nikogo w zasięgu wzroku, a sam cmentarz był zamknięty. Przyjrzała się dokładniej zdjęciu nagrobka Alvara. Oprócz niego w grobie spoczywały jego dwie żony Aino i Elissa. Obie były również architektami i to równie znanymi jak ich mąż. Okazało się to kluczem do sukcesu Lotte. Szukając grobu Aino natrafiła na stronę Internetową z jego dokładną lokalizację i dzięki mapce wiedziała jak tam trafić.
Odetchnęła z ulgą, wiedziała gdzie ma iść i nie potrzebowała niczyjej pomocy. To lubiła najbardziej, polegać na samej sobie. Wstała z ławeczki i ruszyła w odpowiednią stronę, którą wskazywała jej droga zaznaczona na mapie. Miało jej to zająć około siedmiu minut, czyli czekał ją krótki, miała nadzieję, że miły spacer.

Lotte bardzo sprytnie rozwiązała problem. Zamiast tracić czas na podążanie tropem architekta, podeszła do zagadnienia z innej strony. Dzięki temu mogła bez zwłoki ruszyć prosto do celu. Ścieżka wyglądała na bardzo zadbaną. Wiatr lekko powiewał, poruszając gałęziami i liśćmi kryjącymi przed silnymi promieniami słońca. Ławki i dyskretne kosze na śmieci dopełniały widoku starego parku. Widziała ludzi krzątających się przy grobach w uniformach pracowników. Dyskretna obserwacja pozwoliła jej zrozumieć, że zajmują się nie tylko renowacją, lecz także podnoszeniem płyt, wyjmowaniem grobów, przekładaniem ich na wózki… jednym słowem relokacją. Cmentarz Hietaniemi był rozległy, lecz mimo to ilość miejsc miał ograniczoną. O ile dobrze Visser zrozumiała, znajdowało się tu kilka sektorów podzielonych względem stopnia ekskluzywności. Jeżeli rodziny przestały płacić - lub składka w funduszu wyczerpała się - spokój nieboszczyka został zaburzony i przenoszono go do tańszej strefy. Z drugiej strony nowobogackie małżeństwa mogły również zażyczyć sobie przeniesienie matek i ojców na tereny z ładniejszymi trawnikami, oświetleniem, bardziej przystrzyżonymi krzewami i praktycznymi udogodnieniami.

Robotnicy mieli dużo pracy i nikt nie płacił im za wyszukiwanie intruzów, tak więc nie zaczepiono Lotte. Jak zauważyła, znajdowało się tu również kilka osób ubranych po cywilnemu - jak ona. Być może byli to członkowie rodzin, których groby przenoszono. Wydawało się uprzejmym gestem zaproszenie ich na teren cmentarza.

Faktycznie po siedmiu minutach znalazła się przy grobie rodziny Aalto. Był położony w strefie nazwanej Wzgórzem Artystów. Wyglądał tak, jak na zdjęciu na stronie Internetowej. Pobieżne oględziny nie przyniosły zbyt ciekawych rezultatów. Czy to możliwe, że przybyła całą tę drogę na darmo? Wtedy jednak ujrzała zastanawiający szczegół. Nagrobek wyglądał na nowy. Wyglądał czyściej i bardziej nowocześnie, niż inne znajdujące się w tej okolicy, których rezydenci zmarli w podobnym wieku. Ziemia naokoło była delikatnie rozkopana, co sugerowało niedawne prace. Wszystko wskazywało na to, że stosunkowo niedawno przeniesiono tutaj rodzinę Aalto. Tylko czy mogło to mieć jakieś znaczenie?
Przez jej ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Zważywszy na obecne wydarzenia ten drobny szczegół jak najbardziej mógł być istotny. Obawiała się, że w jakiś sposób ktoś mógł wykorzystać szczątki szamana do rytuału, który od kilku dni ukazywał swe oblicze. Ewentualnie przedmiot, który został złożony w jego grobie, choć tu bardziej zakładała, że takowy zostałby przekazany kolejnej osobie z rodu. W poszukiwaniu informacji doczytała, że w obecnych czasach dwójka dzieci Alvara jeszcze żyje. Dziwnym więc byłoby, gdyby chcieli zmienić miejsce pochówku swoich rodziców.
Lotte przeniosła wzrok ponownie na nagrobek. Był to dosyć prosty przedmiot do sczytania przez jej moce, tym bardziej, że niedawno musiał „widzieć” osoby, które grzebały w ziemi. Może to dałoby jakąś wskazówkę. Nawet poznanie twarzy żyjących przedstawicieli rodziny Aalto byłoby pomocne. Nie używała ostatnio swoich zdolności, więc była w pełni sił, aby przeszperać historię. Kucnęła obok kamiennej płyty z nazwiskami i dotknęła ją dłonią.
 
__________________
"Promise me this
If I lose to myself
You won't mourn a day
And you'll move onto someone else."
Szaine jest offline  
Stary 21-07-2017, 23:36   #149
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Wizja Lotte

Wnet obraz pojawił się w umyśle.

Cytat:

Lotte ujrzała mężczyznę siedzącego na murku nieopodal grobu. W pierwszej chwili nie rozpoznała go, choć była pewna, że gdzieś go już widziała. Minęło kilka sekund zanim zrozumiała. Miała przed sobą policjanta z Helsinek, Attego! Mężczyznę, który wcześniej należał do IBPI, ale zrezygnował ze służby, kiedy poznał na misji Irvinę Korhonen z Helsinki City Museum. Ojciec Agnety - małej dziewczynki, którą spotkali po niefortunnym przejściu przez Portal.

Skinął głową kobiecie, która pojawiła się kadrze wizji. Splotła ręce za sobą i oparła się o nagrobek Alvara Aalto. Ładna brunetka ubrana w lekki, czarny top z czerwonym motywem.
- Josie - przywitał się Atte.
- Nie - pokręciła głową. - Josefiina umarła dawno temu i nie mam z nią nic wspólnego. Ja nazywam się Lea Virtanen.
- Jak sobie chcesz. Niech ci będzie. Cudowna Lea z Grand Casino Helsinki - policjant zaszydził.
- Przejdźmy do sedna - westchnęła ciężko, podnosząc wzrok na niebo. Mówiła grobowym tonem, bardzo pasującym do cmentarnego otoczenia. - Oboje nie chcemy tutaj być. Miejmy to za sobą. Nie zamierzam spędzić tu całego dnia, aż znudzisz się zabawą w kotka i myszkę.
Atte parsknął śmiechem.
- Będziesz tutaj tak długo, aż otrzymasz ode mnie to, po co cię wysłał Lumi. Zdaję sobie sprawę, że ponury cmentarz to nieodpowiednie miejsce dla pięknej Lei, jednak mi się tu podoba. Bo widzisz. Hietaniemi to pomnik mojego triumfu. Ty, Lumi i całe Valkoinen spóźniliście się. Tak bardzo zajęci byliście ganianiem za detektywami z IBPI, podpaleniem kościołów i lasów, że zapomnieliście o starym dobrym Alvarze. W przeciwieństwie do mnie - Atte uśmiechnął się drapieżnie.


- Skorzystałeś z okazji, jesteś bystry, przyznaję. A teraz dojdźmy do porozumienia - Lea wydawała się zmęczona. - Co znalazłeś w trumnie Aalto? Po całym mieście rozproszone są wskazówki ukryte gdzieś w budynkach, które zaprojektował. Czy znalazłeś klucz? Ślady prowadzące do tego, gdzie dokładnie szukać?
- Znalazłem coś lepszego niż klucz. Alvar Aalto posiadał endoprotezę biodra, na której wygrewerował całą przepowiednię - uśmiechnął się. - Nie muszę szukać rozproszonych wersetów.
- Gdzie ona jest? - Lea powiedziała bezbarwnym głosem, jednak musiała gotować się w środku.
- Wyrzuciłem ją do morza - Atte wyszczerzył zęby. - Ale przed tym wszystko zapamiętałem - postukał palcem wskazującym po skroni. Całe dziesieć wersetów, tak właściwie dziewięć, bo piąty i dziesiąty brzmią tak samo. Ile znacie wy?
Lea milczała przez chwilę. Chyba postanowiła być szczera.
- Wiemy jedynie to, co było w starym grobowcu rodziny Aalto. Przed przeniesieniem ich tu - piętą kopnęła nową tablicę upamiętniającą sławnych, pochowanych architektów. - Trzy pierwsze wersety.
- Czyli nic nie wiecie - Policjant skinął głową. - Pracujecie w ciemno. Te palone kościoły... działacie w ciemno, nie wiedząc, co dokładnie robicie.
- Po prostu powiedz, czego chcesz. Damy ci to. Mamy coraz mniej czasu.
- Porozmawiamy o tym 25. w piątek. W Skalnym Kościele.
Lea zasyczała jak wąż. Zerwała się z miejsca, nie panując nad emocjami, jednak nie rzuciła się na mężczyznę.
- To dzień przed Przesileniem! - pokręciła głową. - Jeśli myślisz... Jeżeli myślisz, że posiadasz nad nami absolutną władzę, to mylisz się. Ja i Lumi... zmieniliśmy się po tamtym wybuchu.
- Masowe mordy zmieniają ludzi - Atte wycedził lodowatym tonem.
- Nie, zmieniły nas w inny sposób. Teraz słyszymy rzeczy. Widzimy rzeczy - zawiesiła głos. - Potrafimy rzeczy - dodała spokojniej, po czym ruszyła w stronę Attego z lodowatym błyskiem w oku.

Wtedy też wizja Lotte skończyła się. Kontakt Lei z nagrobkiem skończył się i moce Parapersonum już dalej nie sięgały.
 
Ombrose jest offline  
Stary 25-07-2017, 16:13   #150
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Alice nie przeszkadzała Sharifowi w całym procesie przybijania do brzegu. Gdy więc wydostali się na ląd, starała się nie wyglądać na spiętą. Rozejrzała się, spoglądała na ulotkę i zerknęła uważnie na mapę z tyłu. A potem wróciła spojrzeniem do swojego towarzysza.
- A więc, jaki mamy plan zwiedzania? - zapytała tak, by niewtajemniczony słuchacz nie miał pojęcia, że mówi o czymś innym, niż o faktycznym planie zwiedzania. Poprawiła lekko kapelusz na głowie, upewniając się, że odpowiednio tam siedzi i czekała co odpowie jej Sharif. Nadal czuła tę chłodną pustość i spokój w duchu, które jednocześnie zakrywał wrzące w niej emocje swym płaszczem. Doprawdy dziwne doznanie…

Nieoczekiwanie odwróciła się w ich stronę jedna z turystek. Była szczupła, średniej wysokości i w średnim wieku. Siwe, rzadkie loki przykrywał niebieski, dżinsowy kapelusz. Cyrkonie wprawione w kolczyki zdobiące uszy błyszczały w mocnym, finlandzkim słońcu.
- Proszę się do nas dołączyć - wskazała grupkę koleżanek stojących nieopodal. Mówiła po angielsku z typowym, brytyjskim akcentem. - Stowarzyszenie Izraelitów Szkockich wynajęło przewodnika. Urocze małżeństwo na przyczepkę nikomu z nam nie przeszkodzi w zwiedzaniu - uśmiechnęła się uprzejmie.

- Słyszałaś panią, Aliiso. Plan chyba właśnie odnalazł nas - Sharif błyskawicznie podłapał okazję i odwzajemnił uśmiech starszej kobiety. - Nie jesteśmy jednak małżeństwem - wyjaśnił szybko, poważniejąc. Nie chciał zmuszać rudowłosej do obrania takiej roli. - Natomiast chętnie skorzystamy z propozycji, prawda? - zagaił, zerkając na Alice. Wydawał się całkowicie wyluzowany jak na turystę przystało. Żadnym gestem nie zdradzał stresu, nawet jeśli takowy gdzieś ukrywał.
- Jest nam z tego powodu bardzo miło - uśmiechnęła się kobieta. - Jesteście Amerykanami? - zapytała, kiedy podeszli do miejsca zbiórki. Wnet dołączył do nich również przewodnik turystyczny i rozpoczęli zwiedzanie, kierując się ku pierwszej z fortyfikacji. Tym samym Alice i Sharif świetnie wmieszali się w tłum. Dla postronnego obserwatora byli szkockimi Żydami, a więc nikim podejrzanym… zapewne.

Alice uniosła brew i zerknęła na Sharifa. Tym razem nie chciał udawać małżeństwa? W gruncie rzeczy tyle razy ich już mylili, że się nie dziwiła, że mu się znudziło nie reagować i wreszcie zaprzeczył głośno. Kiedy jednak postanowił, że dołączą do wycieczki, popatrzyła po zebranych i uśmiechnęła się.
Jesteśmy na wakacjach, zwiedzamy. Tak? Świetnie. No to gramy.
- Abul, wziąłeś ten aparat jak cię prosiłam rano? - zapytała kompletnie swobodnie, zerkając na jego ręce i torbę.
- Nie zapomniałeś, prawda? - zapytała teraz tak naturalnie zaniepokojonym tonem, jakby to była prawda, co prezentuje swoimi uczuciami. Nawet jej mimika i sposób poruszania się na to wskazywał, a jednak oczywistym było, że gra. Ciekawiło ją, jak Sharif później chce to rozwiązać, skoro będą przyczepieni do grupki zwiedzających, pewnie przez dłuższy czas…

Kobiety ze Stowarzyszenia Izraelitów Szkockich pokiwały ze zrozumieniem głowami. Jedna spojrzała ze współczuciem, druga uśmiechnęła się do siebie, trzecia spojrzała z niesmakiem - widocznie uważała, że należy być zorganizowanym nawet na wakacjach.
- W razie potrzeby możemy zrobić wam pamiątkowe zdjęcie i przesłać mailem - nieśmiało wtrąciła się turystka, która zaczepiła ich w pierwszej kolejności. - Mój email to barbara.abrahams@yahoo.com.
Tymczasem przewodnik prowadził wzdłuż wysokich, ceglanych murów. Przeszli do punktu oznaczonego na mapce numerem 10. Muzeum Zabawek Suomenlinny. Był to zadbany, pokaźny budynek, przed którym rosło pole kapusty. Nieopodal spostrzegli stoisko z tekturową rodziną misiów.
- Zróbmy sobie z nimi zdjęcie! - ochoczo zaproponowała Barbara.

 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 11:52.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172