Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2017, 01:14   #143
Vesca
 
Vesca's Avatar
 
Reputacja: 1 Vesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputacjęVesca ma wspaniałą reputację
Alice kiwnęła lekko głową, układając sobie w głowie to co powiedział. Jeśli tak rzeczywiście wyglądał jego dzień, to był porównywalnie wybuchowy co jej. Zastanawiając się nad tym, nigdy nie zabiła nikogo… A w ciągu paru ostatnich dni widziała więcej śmierci, niż przez całe życie, z czego kilka wyszło spod jej ręki zamierzenie, lub nie. Pobladła zdecydowanie.
- Nad jeziorem Ismo był ze swoją matką i siostrą… W czasie gdy jechaliśmy wozem strażackim… Widziałam jak jego matka jedzie samochodem… - zatrzymała się gdy głos jej się załamał
- Płonące drzewo się na niego zwaliło. Nie wiem co powiedzieć chłopcu, ani kiedy… - powiedziała zmieniając temat, by nieco odwieźć myśli Sharifa od Bee. Sama przy okazji tematu pomyślała o Max i mało nie dostała ataku choroby morskiej.
- To jest jakiś koszmar… Mój zaczął się wieczór przed dniem gdy się spotkaliśmy… - powiedziała starając się uśmiechnąć, ale nie wyszło jej to zbytnio. A miała to być miła kolacja… Do diabła…
Sharif uniósł spojrzenie, zerkając na Alice i przysłuchując się jej uważnie. Kiedy skończyła, nie odpowiedział od razu, tylko wstał z miejsca i odblokował ster. Przez chwilę się z nim siłował, by złapać odpowiedni hals i uchylił się przed strąceniem z pokładu przez żagiel. Na końcu sprawdził jeszcze wysunięcie miecza, a kiedy pokiwał głową, najwyraźniej zadowolony rezultatem, ponownie zablokował ster. Wbił wzrok na miejsce obok panny Harper, jakby zastanawiał się, czy tam usiąść. Ostatecznie jednak powiódł wzrokiem po pokładzie i wiedziony instynktem, usiadł naprzeciwko dla zachowania równowagi.
- Zajmiemy się nim. Po tym wszystkim - odezwał się, wbijając w nią spokojne spojrzenie. - Mały na pewno ma jeszcze jakąś rodzinę - pokiwał z przekonaniem głową.
- Znasz już moją historię. Jaka jest więc twoja? - zapytał i rozsiadł się wygodniej, na ile było to możliwe.
Alice przyglądała mu się cały czas, a gdy poruszał się po jachcie, wykonując manewr, starała się zająć swoją osobą jak najmniej przestrzeni, by mu nie przeszkadzać.
Gdy skończył i zahaczył temat Ismo westchnęła i kiwnęła lekko głową. A kiedy zapytał o jej historię, posmutniała znowu i spojrzała gdzieś za horyzont
- Wieczorem miałam występ. W operze. Grałam jedną z dość istotnych ról… Teraz to jakby to był sen… Po występie przyszedł mężczyzna, zaprosił mnie na kolację. Miałam inne opcje, ale wybrałam tę z czystej ciekawości. Pojechaliśmy do tej bardzo drogiej restauracji. I okazało się, że tam była mafia włoska. Zaczęli jakąś nieprzyjemną akcję… A potem… Potem Pojawiła się Maxinne. To moja przyjaciółka, zaufałam jej. Pojechałam z nią do hotelu. A tam podała mi coś w drinku… Obudziłam się następnego dnia pod kroplówką. Chyba… Zmieniła zdanie i zechciała mi pomóc uciec. I wtedy, w tamtej windzie… To uciekałyśmy właśnie… - westchnęła
- A żeby tego było mało, gdy okazało się, że Natalie to moja siostra… To okazało się, że ów mężczyzna, który zaprosił mnie wtedy na kolację… To mój przyrodni brat. A niech to licho! - westchnęła spoglądając wreszcie na Sharifa. Zmarszczyła lekko brwi
- Minęło tak mało czasu, a tyle wydarzeń stało się naraz. Czy myślisz, że taka ilość zbiegów okoliczności ma sens być nadal tylko zbiegami okoliczności? - Alice powolutku zaczęła się zastanawiać. Łączenie rozproszonych puzzli nie było łatwe. Coś tu jej nie grało w tym wszystkim. Bo kiedy rzeczywistość zaczyna przypominać senną jawę, to znaczy, że gdzieś jest coś poważnie nie tak. Albo cel owego zjawiska jest niespełna rozumu
- Czy jestem szalona? - zapytała go w pełni poważnym tonem, szukając odpowiedzi i jednocześnie potwierdzenia.

Detektyw zacisnął dłoń na prawym przedramieniu i poruszył palcami.
- Jesteś… bardzo ważna, Alice - odezwał się do niej, przypatrując się jej zmieszany. - Nie wiem, czego chcieli od ciebie ci ludzie, ani jak się w to zamieszałaś. Wiem jednak, że dopóki jesteś przy mnie, nie pozwolę, by ktoś cię znowu skrzywdził - dodał, zerkając na swój plecak. Tam właśnie trzymał broń, którą postrzelił wynajętego przez mafię strażaka. - Co do Natalie… tam, w wozie strażackim, zostawiła telefon z włączonym dyktafonem. Nie miałem jeszcze okazji odsłuchać nagrania, ale powinniśmy to zrobić. - W tej chwili wyciągnął z kieszeni komórkę Natalie i podał ją rudowłosej. Po tym spojrzał na nią i kiwnął jej głową. - Istnieje szansa, że pomoże to nam w namierzeniu jej porywaczy.

”Jesteś… bardzo ważna, Alice.” - wcale się taka nie czuła. Nigdy. Nie było zbyt wiele osób, które jej to powiedziały, o ile po prostu czegoś od niej nie chciały i choć miło było to usłyszeć, Alice na obecny czas nie była w swej krainie Nietulandii, tylko twardo grawitacja trzymała ją przy ziemi. Szkoda tylko, że próbowała ją w nią wgnieść. Kobieta milczała chwilę, słuchając słów Sharifa, po czym gdy ten wspomniał o nagraniu, aż prawie wstała z miejsca
- No to czemu nie mówiłeś o tym od razu?! Przecież w końcu to moja siostra… - wyrzuciła trochę z pretensją, a trochę wdzięczna i skołowana. Kobiety…
Chwyciła za ów telefon, jakby była Golumem, a on pierścieniem i zaraz ostrożnie oparła się o oparcie ławeczki na której siedziała i zaczęła przegrzebywać opcje, by odnaleźć i odtworzyć nagranie. Podkręciła głośność, bo przy wietrze i falach mogli nie do końca dobrze usłyszeć co się na nagraniu będzie działo…
 
__________________
If I had a tail
I'd own the night
If I had a tail
I'd swat the flies...
Vesca jest offline