Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2017, 02:14   #145
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
- Ona żyła - Sharif nie zawahał się rozwiać wątpliwości. - Nie znalazłem śladów krwi, które mogłyby należeć do niej - dodał z dziwnym spokojem. A może po prostu ukrywał swój gniew gdzieś głęboko?
- Posłuchaj Alice… znajdziemy ją. - Irakijczyk dał czas pani Detektyw do przemyślenia, ponownie wstając z miejsca i dobierając się do steru.

[media]http://www.youtube.com/watch?v=h1AaKBbNGkk[/media]

Alice słuchała uważnie nagrania z miną, która nie wyrażała kompletnie niczego. Początkowo było widać strach, potem szczyptę złości, a zaraz po tym przyszła ta oziębła pustość. Jedna z tych, którymi chwalić by się mogli lepsi ze snajperów. Panna Harper wyławiała informacje podawane im na talerzu przez zdradliwą kobietę, sprytnie podpuszczaną przez Natalie. Wiedzieli dokąd ją zabrano. Mniej więcej czemu… To jednak kompletnie nic nie wyjaśniało. Skąd Valkoinen wiedzieli, że oni to oni. I to jeszcze po prawdziwych nazwiskach?
Co więcej… Właśnie dowiedzieli się, że Imogen zginęła w tamtym ogniu. Alice czuła jak w jej ciele zakotłował się intensywny ogień. Był wręcz bolesny, a ona chciała go na kogoś wyrzucić. Powoli wsunęła telefon do kieszeni, po czym spojrzała na Sharifa
- Zawracamy. Zabierz nas z powrotem na ląd. Mamy coś do załatwienia i możliwe, że wliczymy w to spalenie pewnego kościoła. Nie pasuje mi tu coś. Musimy porozmawiać z Mary i to jak najszybciej. - powiedziała do niego powściągliwie, po czym odwróciła się przodem do dziobu i nie wyglądała na chętną do rozmowy. Siedziała prosto i mocno zaciskała dłonie na swoich ramionach, to było jedyną oznaką tego, że prowadziła właśnie wewnętrzną walkę.
Walkę, by pozostać sobą, a nie stać się kimś, kto zasieje dziś nowy terror w sercach, chociaż części z mieszkańców Helsinek. A jedna ze stron sporu miała na to ogromną ochotę. Los dał jej siostrę, a teraz chciał jej ją odebrać, na rzecz Kościoła Konsumentów? I skąd oni się tu już wzięli, skoro to miała być specjalna misja, by uchować ich przed nimi. Dużo pytań, które wymagały odpowiedzi, a ona chciała poznać je już, jak najszybciej.

Khalid nie patrząc na Alice, zakręcił sterem, przez chwilę siłując się, by złapać lepszy hals.
- Dobrze, że wspomniałaś o Mary. Rozmawiałem z nią rano. Zanim zeszłaś na śniadanie - mężczyzna rozejrzał się, jakby obawiał się, że ktoś go może podsłuchać. Co raczej było mało prawdopodobne w tym miejscu.
- Tam, w wozie strażackim… Zdradziła mi, że byliśmy przez cały czas śledzeni. Valkoinen obserwowali nas przez kamery miejskie i podążali naszym tropem odkąd wyszliśmy na ulice Helsinek. Z jej zdolnościami udało nam się im umknąć, ale to kwestia czasu, kiedy nas znowu namierzą. A wtedy przyjdą po nas i niewiele będę mógł zrobić, by zapewnić nam bezpieczeństwo - westchnął i zerknął z nutą bezradności na dziewczynę. - Jednakże mamy jeden atut, który jeśli sprawnie wykorzystany, zapewni nam ogromną przewagę. Córka dyrektora przechwyciła lokację ich placówki, skąd nas namierzali. I jest to całkiem niedaleko. Zabunkrowali się pod ruinami twierdzy Suomenlinna. Możemy tam dopłynąć - powiedział z zadowolonym uśmieszkiem. Jak dziecko, które przechytrzyło rodziców i znalazło ukryty słoiki ze słodyczami.
- Jeśli wtargniemy tam niezauważeni, zaskoczymy ich i wyłączymy u źródła. W ten sposób pozbędziemy się ogona i być może przechwycimy więcej informacji o ich organizacji. To nasza pierwsza okazja, by zadać im cios - zakończył skinieniem głowy i wbił spojrzenie w Alice, oczekując jej odpowiedzi.

Harper kiwnęła lekko głową
- A moja siostra? Myślisz, że do tego czasu nie będą chcieli wykorzystać jej jako, chociażby zakładnika przeciw nam? Albo po prostu w zemście ją zabiją? Może i da się to tak płynnie załatwić Sharifie, ale najpierw musimy to skonsultować. Do diabła, jeśli już jest w to zamieszany Kościół, to to nie jest zwykła sytuacja, z którą łatwo damy sobie radę. - pokręciła głową i westchnęła lekko.
- Również martwię się o twoją siostrę. Jestem jednak pewien, że nie skrzywdzą jej, dopóki mogą wywrzeć na nas jakiś nacisk. Poza tym z nagrania wiemy, że potrzebują jej - odparł uspokajająco. - To Mary poleciła mi wyłączenie tej placówki. I znając ją, nie zmieni zdania nawet ze względu na twoją siostrę - odetchnął ciężko, siadając na swoim miejscu. - Posłuchaj Alice… wiem, że się boisz. Nie chcesz nikogo stracić, a póki co niewiele rzeczy idzie po twojej myśli. Musisz jednak zrozumieć, że jeśli pójdziemy teraz do tego kościoła, znowu nas namierzą, a wtedy możemy zapomnieć o ich placówce. Z drugiej strony, jeśli przechwycimy ich sprzęt i zneutralizujemy załogę, pokrzyżujemy ich szyki oraz wprowadzimy przynajmniej chwilowy zamęt. Plus, może dowiemy się, co planują zrobić z Natalie. - Sharif przesunął dłonią po wygolonej głowie i rozmasował kark. - Masz moje słowo, że jak tylko wykonamy zadanie, odbijemy ją. Zrobię wszystko, choćbym miał w pojedynkę szturmować ich kryjówkę. Najpierw jednak wolałbym mieć rozeznanie w terenie - Irakijczyk zawiesił na niej spojrzenie. Widać było, że bał się naciskać. Mimo wszystko determinacja płynąca z jego spojrzenia łatwo utwierdzała w przekonaniu, że cokolwiek postanowi, dociągnie sprawę do końca.
Alice początkowo starała się wyciszyć, by nie reagować głuchotą na to co Sharif do niej mówił. Po kilku wdechach zdołała posłuchać do samego końca. Zmrużyła lekko oczy
- Jest nas… Czwórka, pies i małe dziecko… Przeciw mafii i Bóg wie czemu jeszcze. Chcesz szturmować im na bazę, skąd mają kontrolę techniczną? Dobrze. Świetnie. Wsssss-pa-nia-le. - zakończyła wręcz teatralnym tonem i wróciła do wewnętrznego gotowania się i próby zachowania spokoju. Czemu to wszystko musiało przytrafić się akurat im? Czym zasłużyła sobie Imogen? Czym Natalie? Alice chciała wstać i krzyczeć w złości, dlatego zamknęła usta, sznurując je w cienką linię i nie wyglądało na to, że skłonna była w obecnym momencie dalej rozmawiać. Musiała to wszystko przetrawić, sama ze sobą.
Furia wycisnęła z jej oczu kilka łez, ale dziewczyna odwróciła głowę od wnętrza pokładu i patrzyła na zmieniający się horyzont.

Sharif Khalid, jak krążyły opowieści, uchodźca, który uniknął śmierci w pogrążonym wojną kraju, zacisnął prawą pięść. Najwidoczniej nie był przygotowany na łzy partnerki i chyba nie bardzo wiedział, jak ma na nie zareagować. Odczekał więc parę sekund i po krótkiej acz treściwej burzy myśli, wstał i przemierzając pokład, usiadł tuż obok Alice. Zaciskając dłonie na swoich kolanach, spróbował się uśmiechnąć przyjaźnie.
- Nie… nie będziemy szturmować ich bazy. Jeśli szczątki informacji, które udało się wykraść Mary były prawdziwe, załoga nie jest liczna a ich obrona opiera się głównie na kamerach rejestrujących ciepło. Termowizji - wyjaśnił, choć niepotrzebnie. Spojrzał też na nią wymownie, jakby oczekiwał, że powiąże jakieś fakty.
Alice pociągnęła lekko nosem, ale nadal na niego nie spoglądała. Zaraz jednak jej nachmurzone oczy lekko nabrały innego wyrazu. Pustka, a potem zrozumienie. Chwileczkę, czy on nie mówił, że potrafi manipulować odczytem sensorycznym ciepła własnego ciała? Spojrzała na niego
- Czekaj. Chcesz mi powiedzieć. Że zrobisz to sam? CZYŚ TY NA GŁOWĘ UPADŁ?! - uniosła trochę ton, a przy sile jej głosu to mogło mieć poważny efekt. Aż się sama swoim głosem zaskoczyła, więc zamilkła.
- Wybacz… Znaczy… To może mieć sens, ale jeśli coś poszłoby nie tak? Przecież byłbyś wewnątrz zupełnie sam. - dodała zaraz już spokojniej, jednak było widać, że doskonale odnotowała plusy tego planu. Nie była jednak pewna, czy to dobrze, czy źle złapać się za to. Z drugiej strony, nie mieli wyboru za bardzo. Furia wyparowała, jak powietrze z przebitego balonika. Śpiewaczka nieco uspokoiła się.
- Ale będziemy potrzebować sprzętu do komunikacji, nie chcę siedzieć gdzieś pod drzewem… I… - coś strzeliło jej do głowy. Przecież wcale nie musiało być tak, że musiałaby siedzieć bezczynnie
- Chcę ci jakoś pomóc. - oznajmiła upartym tonem. Zerknęła dokąd teraz zmierzał kurs łódki
- Powinniśmy odbić chyba nieco w prawo, to akurat załapiemy się na tamten podmuch, czyż nie? - wskazała mu zafalowanie powoli zbliżające się do ich jachtu. Na nim szybko dostaną się na ląd, do portu o ile Shari nie miał planu trzymać jej tu dłużej. Ona jednak już się paliła, żeby zadziałać. Jak najszybciej.

- Woah, spokojnie - Sharif zatrzymał natłok jej słów uniesieniem dłoni. - Po pierwsze: oczywiście ryzyko zawsze istnieje. Dlatego potrzebuję twojej pomocy. Ja wyłączę kamery, a wtedy razem dostaniemy się do ich centrum - Detektyw rozmasował kolano i pokiwał głową. - Co zaś do sprzętu… obawiam się, że czas nas goni. A poza tym czy widziałaś gdzieś w pobliżu sklep ze sprzętem dla komandosów? - Wskazał dłonią na zejście pod pokład. - Wziąłem wszystko, co mogłem. Broń, granaty, mamy też telefony. Obawiam się, że na wiele więcej nie możemy sobie w tej sytuacji pozwolić. Najtrudniejsze jednak będzie się dostać do środka. Jeśli już tego dokonamy, reszta pójdzie z górki. Dlatego też ja wchodzę pierwszy. Jeśli coś nie wypali, wracasz do żaglówki i natychmiast wracasz na ląd. Okej? - Sharif nachylił się do niej, zaglądając jej w oczy, jakby upewniając się, że zrozumiała, czego od niej oczekuje.
Alice zmarszczyła lekko brwi
- Ale… Ale… W sensie, że chcesz... Już? - zaskoczył ją, że aż śpiewaczkę zatkało.
- Sharif, nie potrafię sterować jachtem. Tylko tyle co teraz cię obserwowałam! I… I… nie umiem strzelać z broni palnej, a co jak coś się stanie i nie będę wiedziała co robić? - wysapała troszkę zaniepokojonym tonem. A potem znów odezwał się drugi głosik.
”Dobrze, przecież to bardzo dobrze. Oni chcieli być sokołem i wypatrzyć nas z daleka? Wydrapiemy im te oczy.” - jej własna myśl najpierw ją zatrwożyła, a potem nieco uspokoiła.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline