Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-07-2017, 11:14   #74
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Totalnie się zdziwił, gdy zobaczył Vesnę i Byrona uciekających do lasu. Annika nie zrobiła na nim takiego wrażenia, bo ta foczka lasy traktowała chyba jak drugi dom, ale z drugiej strony, kto o zdrowych zmysłach ucieka w knieję, w której roi się od drapieżników, zwłaszcza, gdy gonią cię uzbrojeni mordercy? Przecież to jak podpisywanie na siebie wyroku śmierci! Danny nie zastanawiał się nad tym jednak długo, gdy napastnicy dorwali Kate i zaciągnęli ją do masztu z flagą, przywiązując do niego.
- Pokurwieni psychopaci! Jebane skurwysyny! Pierdolone chuje! - Calistri warknął gardłowo, widząc, do czego szykują się te dzikusy. Biedna Kate. - Musimy jej jakoś pomóc. Musimy! Chcecie patrzeć, jak te gnoje zabijają naszą nauczycielkę?
Miałby totalnie w dupie, gdyby to była Hoy. Ale Kate nie dość, że dobrze się pieprzyła, to jeszcze była miłą osobą. Pomoc takim ludziom ciężej jest odpuścić, nawet, jeśli tak naprawdę nie było sposobu, żeby to zrobić. Danny sapał ciężko, przechadzając się w tę i wewtę, od kuchni do jadalni. Dłonie mimowolnie zacisnęły się mocniej na rękojeściach tłuczka i noża. Co tu się kurwa wyrabiało? Co to była za banda pojebów?

Próbował coś wymyślić, ale nie był w stanie złożyć niczego sensownego. To była totalnie patowa sytuacja. Jeśli wybiegną tam, próbując ją uratować, to sami zginą, a tamci pewnie tylko na to czekali. Zresztą, nawet jeśli by starali się coś zrobić, nie wiadomo, czy Kate i tak by przeżyła, a gdy te dzikusy skończą z nauczycielką, zabiorą się za domek i za nich. Z trudem to przyznawał, ale Gaudencio miał rację.
- Co za pojebana sytuacja... - Calistri czuł całkowitą niemoc, przez co jeszcze bardziej nakręcał się w środku. Chciał pomóc pani Marshall, ale wiedział, że nie mógł. Po prostu. Trzeba było odpuścić. Nie był bohaterem komiksu; miał przed sobą całe życie i karierę sportową. Musiał przede wszystkim postarać się wyjść z tego cało. Dla Muffin i mamy.

Westchnął ciężko i spojrzał na pozostałych.
- Pan Gaudencio ma rację. Nie możemy jej pomóc, oni na pewno tylko czekają, aż otworzymy drzwi i wybiegniemy, a pani Marshall i tak by pewnie zginęła. - Pociągnął nosem i odchrząknął. - Zresztą, ona pewnie chciałaby, żebyśmy zostali w środku, byli bezpieczni.
Odłożył tłuczek i nóż na stół, po czym z szafek zaczął wyjmować garnki. Duże, mniejsze, z rączką, bez rączki i ustawił je na palnikach.
- Musimy mieć się czym bronić, a olej może nam w tym pomóc. Chyba wiecie, co może zrobić gorący olej w kontakcie ze skórą, nie? - Uśmiechnął się ponuro i zaczął przelewać żółty płyn do garnków. Gdy napełnił wszystkie, ustawił ogień, by zaczęły się gotować.

Nie podchodził już do okna, nie chciał widzieć, jak tamci mordują Kate. Zrobiło mu się przykro, bo przypomniał sobie, że przecież nauczycielka miała rodzinę, która będzie zdewastowana, gdy dowie się o wszystkim. Chyba wszyscy mieli jakieś rodziny, dlatego choćby z tego względu musieli przeżyć.
- Panie Gaudencio. - Zwrócił się do nauczyciela. - Gdzie są kluczyki do autobusów? Może spróbujemy się do nich dostać?
W swojej naiwności Danny liczył, że te dzikusy nie zajęły się odpowiednio ich jedynym środkiem transportu do cywilizacji, ale przecież nie będą wiedzieć, jeśli nie sprawdzą.
- Lambo... Lambo ma je w swoim pokoju - odrzekł nauczyciel.
Super. Jak już się pierdoli, to wszystko po kolei.
- Zajebiście... z drugiej strony, ja i Marty moglibyśmy spróbować się tam dostać i ich poszukać, jesteśmy chyba najszybsi w bieganiu z całej klasy, nie sądzę, żeby tamci nas dogonili. Poza tym, możemy wyjść tylnym wyjściem, wejść do lasu i idąc przy ścieżce okrążyć ośrodek i zakraść się do domku Lambo od tyłu - powiedział Danny, wyrzucając z siebie pomysły, które przyszły mu na szybko do głowy. - Wiem, że to ryzykowne, ale jeśli będziemy siedzieć na dupach, to w końcu te dzikusy nam się do nich dobiorą. I tak, wiem też, że w horrorach zwykle na samym początku mordercy zajmowali się środkami transportu ofiar, ale tamci nie wyglądają mi na fanów kinematografii. Warto sprawdzić każda ewentualność.

Calistri zebrał ze stołu tłuczek i nóż, po czym usiadł na krześle.
- No chyba, że ktoś ma inny pomysł, to słucham. Myślę, że przez jakiś czas możemy tu zostać, ale tamci na pewno będą próbować się do nas dostać. Wtedy może się zrobić nieciekawie. Tamci może znają teren, są uzbrojeni, ale nie wydaje mi się, żeby byli sprytniejsi od nas. Zresztą, widać po nich, że to ryje niepobłogosławione inteligencją. - Prychnął i odruchowo spojrzał w stronę okna. Nie podejdzie tam, nie ma mowy. W oczekiwaniu na to, co powie reszta, myślał o Kate. Mimo wszystko dobrze, że była nieprzytomna, gdy zaczną ją mordować.
 
Kenshi jest offline