Frederick ocknął się z ogólnego marazmu. Doszły go słuchy, że bijatyka szła w najlepsze, a tym czasem on dopiero kończył kufel piwa. Prawdopodobnie kozacko by wyglądało jakby wybiegł do walki krzycząc "co jest kurwa, kto na wpierdol", ale nie bardzo orientował się w sytuacji i nie chciał oberwać. Tym razem. Nie po tym co zobaczył wcześniej na drodze. Jak ginąć to w chwale, a nie jak byle zawalidroga. Dlatego przyczaił się i zobaczył jak wygląda sytuacja z punktu widzenia taktycznego. Jeżeli Adelmus jest zabroniony to Frederick pójdzie mu pomóc, no bo z tego co się orientował to prosiak Aldemus znał się coś nie coś na medycynie, a to mogło się jeszcze przydać jeżeli byli tak głęboko w dupie jak było słychać po krzykach i odgłosach walki. |