Rozdzwoniła się komórka w kieszeni młodego maga. Michael zawył z bólu i skręcił się do prawej. Niestety pociągnął kierownicę za sobą i limuzyna skręciła gwałtownie mocno się przechylając. Swordich przytomnie wyprostował się i starał się ustabilizować kierunek jazdy. Stopa z gazu przeskoczyła na hamulec i gdy biały czołg zaczynał wracać na tor jazy zapiszczały opony, a auto stanęło w poprzek jezdni.
Limuzyna stanęła a kierowca z grymasem na twarzy i zaciśniętymi zębami starał się przezwyciężyć ból. Ostatkiem opanowania sięgnął myślami ku dzwoniącemu cholerstwu i magią zmienił płytkę przy baterii na papierową.
Ulga przyszła momentalnie. Odetchnął z ulgą i wyprostował się na fotelu. Spojrzał na zszokowanego Oliviera i tylko krótko powiedział.
- Masters.-
Swordich podniósł wzrok na Billa, który go ostrzegał przed większymi.
- Ja mu się odgryzę i to niebawem.- Uśmiechnął się wrednie przez zaciśnięte zęby.
Gdy tylko Arnul przedstawił gości, którymi będą się zajmować skrzywił się.
- No sami nie mogli po nie pojechać? Uprzedzam. Jak będą robić sobie jaja to dupami po asfalcie przejadą.- Jęknął przypominając sobie napaloną wilczycę z inicjacji Billa.
- Dobra. Nie ma na co czekać. Jedźmy i miejmy już to z głowy.- Odpalił ponownie samochód i gdy Bill był przy motorze ruszył spokojnie do miejsca docelowego.
- Oli. A ty z nimi stoisz? No i czy Żona nie będzie zazdrosna jak ktoś przyuważy Ciebie z pięcioma laskami?- Dodał poprawiając sobie humor głupim żartem.