Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-07-2017, 20:44   #32
Krakov
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Uczucie radości minęło szybko, uczucie fałszywe i sztuczne. Drażniące. Shunsuke nie był specjalnie zainteresowany spotkaniem z Saito. Nie obchodziło go to co ów eseista miał mu do powiedzenia. Szpital dał Sonorokiemu wymówkę pozwalającą przynajmniej opóźnić cały ten projekt Hisashiego, lub się od niego wymigać. A to że ten… osobnik wydawał mu się irracjonalnie znajomy, wcale go nie zachęcało do rozmowy.
Więc… uprzejmie zignorował jego pojawienie i udał się by zwrócić piżamy jak planował.
Wbrew jego nadziejom, Saito nie zamierzał odpuścić tego spotkania i po chwili pojawił się obok niego.
- Dzień dobry Sonoroki-san. Przepraszam, że nachodzę, ale po tym co stało się wczoraj... Chciałem po prostu zapytać jak się czujesz.
- Dobrze.- odparł zdawkowo Shunsuke. - Dziękuję za pamięć.
- Nie ukrywam, że stan twojego zdrowia nie jest jedynym powodem, dla którego tu jestem. Zanim zemdlałeś, złapałeś mnie za rękę i powiedziałeś jedno słowo: mofuputsi. Co to znaczy?
Sonoroki spojrzał zdziwiony na Saito i dodał oschle.
- Nie mam pojęcia. Nic takiego nie powiedziałem, a jeśli bełkot jaki być może z siebie wydałem, zanim przyniosłem wam wstyd tracąc przytomność na waszych oczach, uznałeś za znaczący to cóż… z przykrością stwierdzam, że niepotrzebnie traciłeś czas Saito-san. Nie pamiętam żebym się odzywał, a nawet jeśli coś usłyszałeś, to błędem byłoby nadawać temu znaczenie.
- Sam uznałbym to za bełkot, gdyby nie to, że słyszałem już wcześniej to słowo. To... - mężczyzna wyglądał na zmieszanego. Przez chwilę zastanawiał się, czy powinien kontynuować, w końcu jednak podjął dalej szybko wyrzucając z siebie kolejne słowa - To głupio zabrzmi, ale miałem ostatnio kilka bardzo dziwnych snów, czy może wizji. W jednej z nich padło właśnie to słowo. I gdy usłyszałem je na jawie, pomyślałem, że może... - znów urwał. Jakby dotarło do niego jak idiotycznie brzmi to wszystko, o czym powiedział właśnie obcemu w gruncie rzeczy mężczyźnie.
- Przepraszam Sonoroki-san. - powiedział już spokojniej - Plotę głupstwa i zdecydowanie zagalopowałem się w tym za daleko. To tylko sny, a ja niepotrzebnie próbuję nadać im znaczenie. A może po prostu boję się, że coś jest nie tak z moją głową i wolę chwytać się innych wyjaśnień. Tak czy inaczej nie powinienem zajmować twojego czasu. Raz jeszcze proszę o wybaczenie.
Shunsuke stał sztywno niczym woskowa figura słuchając słów Saito. Eseista miał rację… to brzmiało głupio i niedorzecznie. I pewnie skwitowałby to złośliwym uśmieszkiem i ironicznym komentarzem, gdyby nie fakt, że… jemu przytrafiało się to samo. Zamiast tego rzekł spokojnie.
- Korytarz szpitalny nie jest miejscem na takie rozmowy i wynurzenia Saito-san. Jest jednak taka miła kawiarenka w której można spokojnie porozmawiać na temat wizji, snów, omdleń i tajemniczych słów. Zamierzam tam się pojawić jutro około południa.
Nie był gotów na identyczną szczerość względem rozmówcy, nie w tym miejscu, nie teraz.
Saito był zbity z tropu. Najwyraźniej spotkał się ze zrozumieniem i to akurat w chwili, gdy przekonał sam siebie, że to wszystko nie ma sensu. Może jednak przyjście do tego szpitala nie było złym pomysłem. Może jednak… nie zwariował.
- W porządku. - skinął głową - Co to za kawiarenka?
Sonoroki podał szybko adres bez wdawania się w szczegóły dotyczące samego miejsca. Niemniej informacje jakie podał, wystarczyły by Saito mógł znaleźć ją gdyby chciał.
- Będę na pewno. A zatem do jutra Sonoroki-san.
- Tak. Do jutra. - odparł krótko Shunsuke.

***

Zmierzając szpitalnym korytarzem do wyjścia zastanawiał się, czy aby nie powinien jednak skorzystać z okazji i zapytać chociaż o możliwość umówienia się na wizytę u jakiegoś lekarza, który mógłby rzucić światło na jego problem. Szybko jednak zarzucił ten pomysł. Sonoroki nie kazał mu iść do diabła, więc jednak była szansa, że całą tę sytuację ze snami i dziwnym znikającym tatuażem da się wyjaśnić inaczej niż szajbą czy guzem mózgu. Ta możliwość podobała mu się i napawała ulgą, choć jednocześnie czuł, że wyjaśnienie, za którym pożąda nie będzie takie proste. Ani łatwe do przełknięcia...

Zaburczało mu w brzuchu. Jakby żołądek chciał odpowiedzieć na jego myśli i dać mu do zrozumienia, że przełknięcie czegoś treściwego nie byłoby złym pomysłem. Saito nie zamierzał się z tym kłócić. Był spokojniejszy i właściwie mógł powiedzieć, że wrócił mu apetyt, więc z przyjemnością zje jakiś porządny obiad. Przejście od pomysłu do realizacji nie zajęło mu wiele czasu. Po opuszczeniu szpitala wszedł do pierwszej restauracji, która wyglądała w miarę przyzwoicie i roztaczała przed wejściem miły aromat domowego jedzenia. Pałaszując drugie danie patrzył w okno i uznał, że warto skorzystać z pięknej pogody. Mógł przecież popracować trochę na świeżym powietrzu. Wystarczy mu notes i coś do pisania. Mógłby oczywiście wrócić do domu po laptopa (albo któryś z wcześniej nabytych i nie zapisanych nawet w jednej trzeciej zeszytów), ale jakoś nieszczególnie miał na to ochotę. To była zresztą taka jego mała tradycja - wciąż kupował nowe, a później piętrzyły się w jego mieszkaniu ułożone w wielki stos...
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline