Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 12-07-2017, 07:08   #31
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Kazuo pociągnął ją niemal biegiem, śmiejąc się przy tym zaraźliwie. Zachowywali się jak para nastolatków. Przebiegnąwszy przejazd kolejowy i jedną przecznice, faktycznie dotarli do sporego, choć wkomponowanego w zabudowę osiedlową Love Hotelu.
Na recepcji za szybką było widać głowę jakiegoś starszego gościa, który tylko zmierzył ich wzrokiem, po czym wrócił do stukania na klawiaturze. To był wszak jeden z tych obiektów, gdzie wynająć hotel można bez rozmowy z kimkolwiek, a zadaniem gościa z recepcji było najwyżej wywalać klientów, którzy przekraczali czas wynajmu.
Haruka i Yuri, tuląc się do siebie, on z ręką na jej pośladku, stanęli przed tablicą, na której widniały możliwe do wynajęcia pokoje. Te “wolne” były podświetlone.


- To co bierzemy, księżniczko? - zapytał Yuri - Coś standardowego czy może misja na Marsa? Albo statek piracki? Byłabyś moim majtkiem…
- Heh, chyba nie mamy czasu na przebieranki, więc możemy wybrać dowolny. - Haruka trochę nie wierzyła, że robi to co robi. Uśmiechała się mimo, że miała coraz więcej wątpliwości.

Jakby czując to, Kazuo nie wypuszczał teraz jej ręki, trzymając za przegub. Zapłacił kartą za godzinę, bo taka była najniższa stawka, po czym pociągnął kobietę ku windzie. Mieli wjechać na 3 piętro. Mimochodem tatuażystka zauważyła, że króliczek na jej dłoni znów zaczął zanikać. A więc to jednak było tamto miejsce. Będzie musiała tam zajrzeć później… i do szkoły. Haruka przyglądała się swojej dłoni, jakby tam mogła znaleźć jakąś odpowiedź.
- Myślałem o tym od momentu, gdy cię zobaczyłem. - wyznał jej do ucha dawny chłopak, przywołując myśli do chwili obecnej.

Właśnie wciągnął ją do niewielkiej, ale całkiem ładnie urządzonej sypialni z wielkim łóżkiem, niebieskawym oświetleniem i ogromnym lustrem na suficie. Mężczyzna dopadł szyi Haruki ustami, jakby był drapieżnikiem i całując ją bez opamiętania, zaczął rozbierać. Dziewczyna zepchnęła myśli o znamieniu na drugi plan. Zaczęła powoli oddawać pocałunki, rozpinając jego koszulę. Powoli przypominała sobie podniecenie w jakim opuszczała kawiarnię. Skóra Kazuo wydawała się być niebieska w tym świetle, zupełnie jak skóra księżniczki, albo… tamtego faceta. Chwyciła jego twarz i zaczęła całować gorąco.

Mężczyzna zamruczał z zadowolenia i pozostawiwszy na Haruce jedynie bieliznę, sięgnął do jej pośladków. Z pasją zaczął je ugniatać. Po chwili kobieta poczuła, jak były unosi ją do góry, dając znać gestem, by oplotła go nogami w pasie.
- Trochę przypakowałem. - wyznał między pocałunkami.
- Widzę. - Haruka przyglądała się swojemu ex. Nie widziała go tyle czasu. Nawet nie była pewna czym się zajmował, a mimo to… Oplotła go nogami, czując jak cienkie majteczki zaczynają pomału przemakać.

Nie odrywając warg od jej ust, Kazuo przeniósł Japonkę na łóżko i rzucił na plecy. Uśmiechając się łobuzersko, zdjął z siebie resztki odzieży. Kiedy pozbywał się podkoszulka, Haruka na moment zobaczyła jego plecy i... wkomponowany w dawne ozdoby spory tatuaż skorpiona - znak jednego z tokijskich gangów. Czyżby były dołączył do jakiejś organizacji przestępczej?
Jej uwagę jednak rozproszyła radość, jaką Yuri okazywał na jej widok, a konkretnie jedna część jego ciała. Taaak, zdecydowanie Kazuo był najhojniej obdarzonym z jej kochanków. Mężczyzna klęknął teraz u stóp łóżka i sięgnął dłońmi do majteczek kobiety.

- Jakie życzenia, moja księżniczko? Zanim ja spełnię swoje... - zapytał.
- Wycałujesz mi szparkę, jak za starych dobrych czasów? - Haruka nie mogła oderwać wzroku od swojego ex.
- Tęskniłaś co? - zapytał z satysfakcją Kazuo, pozbawiając ją spodniej części bielizny i rozszerzając dłońmi nogi, między którymi się usadowił. Trzeba przyznać, że “technika” Yuriego zawsze doprowadzała ją do szaleństwa, mężczyzna bowiem faktycznie zaczynał od pocałunków. Tak też zrobił teraz. Na początku delikatnych, jakby lękliwych (co oczywiście było tylko grą z jej temperamentem), potem coraz bardziej namiętnych, coraz głębszych, aż w końcu poczuła, jak języczek Kazuo sięga jej klejnociku rozkoszy i zaczyna się nim bawić. Haruka chwyciła jego włosy, zmuszając się by nie docisnąć go do siebie. Zaparła nogi o pościel i delikatnie poruszała biodrami.
- Tęskniłam… cholernie tęskniłam. - Wymruczała, zaciskając pięści na włosach kochanka.

On chyba też, bo bawił się nią długo... naprawdę długo. Doprowadzał ją do granicy, za którą skrywało się spełnienie, po czym odpuszczał, drocząc się z nią delikatnymi muśnięciami warg lub niespiesznymi ruchami czubka języczka wzdłóż jej muszelki.
Haruka dociskała jego twarz do siebie. Chciała więcej, szybciej.
- Kazuo… jak nie ruszysz tyłka, to skończymy na grze wstępnej.
- A jeśli cię nie wypuszczę? - zapytał mężczyzna, ponownie muskając jej kwiat kobiecości wargami, by po chwili wsunąć weń swój ruchliwy języczek. Kątem oka zaś Haruka uchwyciła odbicie zegara w lustrze nad nimi. Do końca jej przerwy zostało raptem 15 minut - wiedziała, że nawet samochodem na dojazd do pracy potrzebuje jakichś 10.Jeśli więc miała się nie spóźnić, musiała skończyć to teraz. Natychmiast! Tymczasem Yuri wbił język jeszcze głębiej, spijając przy tym soczki kochanki i trącając nosem jej łechtaczkę.
- Kazuo, muszę zdążyć do pracy. - Haruka niechętnie spróbowała go odepchnąć nogą.
- Nie musisz. I nie chcesz. - powiedział, pieszcząc teraz palcem wskazującym jej guziczek rozkoszy. - Połóż się na brzuchu i wypnij dupcię. Dostaniesz księżniczko to, po co tu przyszłaś. - oświadczył z pewnością w głosie, gdy odsunęła go od siebie stopą.

Haruka patrzyła na niego lekko zaskoczona. Chciała zdążyć, ale chciała też by ją wziął. Pytanie co bardziej. Przeklęła cicho. Powoli obróciła się na brzuch wypinając w jego stronę pośladki.
- Grzeczna dziewczynka. - pochwalił Oshiro były chłopak. Miał w sobie jakąś nową, nieznaną jej wcześniej pewność i skłonność do dominacji.
Przy okazji jednak, gdy wstał, tatuażystka zobaczyła jak bardzo on jest gotowy, by w nią wejść i na samą myśl o tym przeszył ją dreszcz rozkoszy.
- Rozchyl bardziej nogi. - poinstruował ją Kazuo - I wypnij się. Chcę widzieć jak bardzo mnie chcesz... - dotknął jej szparki czubkiem męskości, ocierając się przyjemnie.

Haruka nie była pewna na ile jeszcze był to jej Kazuo. Zacisnęła ręce w pięści. Nie była przyzwyczajona do wykonywania poleceń. Tylko czemu tak cholernie go pragnęła. Powoli rozchyliła nogi, a jej biodra już same wypięły się chcąc nabić jej kobiecość na drażniące ją rozpalone ciało.
Yuri wszedł w nią powoli, delektując się każdym zdobytym milimetrem. Słyszała jego syk, wyrażający rozkosz nad sobą. I sama też to czuła.

- Haruka... nawet nie wiesz ile na to czekałem. - wyszeptał, po czym wykonał pierwsze pchnięcie, znów zastygając w niej na chwilę. I znów się poruszając. Z każdym zadanym sztychem tempo ruchów bioder Japończyka było większe, a penetracja głębsza.

Haruka poluzowała, w końcu pięści czując ulgę. W końcu ją wypełniał. W końcu, w ten cholernie znajomy i przyjemny sposób. Żałowała, że nie może go widzieć, ale teraz liczyło się tylko to, że w końcu był w niej.
- To po co czekałeś… - Wymruczała w pościel.
- To ty... się odcięłaś. Byłem dumny. I głupi. - wysapał mężczyzna, nabierając tak szybkiego tempa, że lada mógł skończyć. Kazuo najwyraźniej nie miał na to jeszcze ochoty, by kończyć zabawę, toteż złapał Harukę za ramię i dość brutalnie obrócił na plecy. Sam zarzucił sobie jej nogi na jedno ramię i wszedł w nią znów. Oshiro tym razem widziała wszystko - przód kochanka i odbicie jego pleców w lustrze oraz własnej, rozpalonej pożądaniem twarzy.

Haruka zerkała to na jego twarz to na tatuaż na jego plecach. Nie był to zając, ale był wspaniały. Czuła jak jej ciało spina się, gotowe by w każdej chwili dojść.
- Jesteś głupi i cudowny. - Wymruczała, a jej biodra dobiły do mężczyzny potęgując jego kolejny atak.
Doszli mniej więcej w tym samym czasie, jeno pociągając za sobą drugie. On z przeciągłym jękiem, ona z krzykiem na ustach.

Kiedy opadł na nią, tuląc do siebie i całując, elektroniczny budzik wyświetlił godzinę 13:03.

Haruka oddawała pocałunki, sunąc dłońmi po tatuażach Kazuo.
- Przez ciebie znów skończę na zmywaku. - Zażartowała między pocałunkami. Asao będzie na nią zła. Niby do tej pory raczej była punktualna, ale kto wie jak zareaguje szefowa. - Tęskniłam.
Yuri tylko uśmiechnął się łobuzersko, po czym wstał.
- Dobra, odwiozę cię do tej pracy. - powiedział, zaczynając się ubierać.
Haruka chwilę obserwowała go, po czym podniosła się i sama zaczęła zbierać swoje rzeczy.
- Będę wdzięczna. - W głowie dziewczyny kłębiły się setki pytań.


Kwadrans później była już pod drzwiami salonu, gdzie czekał nieco zniecierpliwiony klient. Na szczęście Asao jeszcze się nie pojawiła. Haruka przeprosiła go kłaniając się głęboko i zaprosiła do środka.
- Niedługo znów cię odwiedzę, księżniczko - powiedział jej na odchodne Yuri, po czym ruszył z piskiem opon.
Haruka pomachała mu bez słowa. Miała złe przeczucia, że słabość do Kazuo może jej sprawić co nieco kłopotów. Wzięła głębszy oddech i ruszyła do salonu. Na zapleczu szybko opłukała twarz, zmywając ostatnie myśli o seksie i zabrała się do roboty.

Praca poszła jej na tyle sprawnie, że nie dość, że udało się jej przygotować herbatę dla Asao, to poprawiła jeszcze obrys. Gdy więc pojawiła się szefowa, Haruka sama zajęła miejsce w fotelu. Miejsce było o tyle paskudne, że mocno ukrwione, co w obliczu braku lanchu, wywołało u Oshiro mały zawrót głowy. Jednak udało się! Nousagi san dorobił się kolejnego tatuażu na jej ciele! Chyba tylko utrzymało ją na nogach do końca dnia.


Gdy wieczorem opuszczała studio marzyła tylko o porządnej kolacji i łóżku. Powolnym krokiem, z radością zerkając na nową dziarę owiniętą folią, ruszyła w kierunku najbliższej knajpy. Jej myśli kłębiły się wokół wydarzeń dzisiejszego dnia. Znamię, błękitne światło, to jak Kazuo nazywał ją księżniczką. W tamtym śnie też była niebieska księżniczka... Burczenie w brzuchu odrywało ją nieco od tych rozmyślań, o których przypominał lekki ból na dłoni, po nowym tatuażu.
 

Ostatnio edytowane przez Aiko : 12-07-2017 o 08:27.
Aiko jest offline  
Stary 13-07-2017, 20:44   #32
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Uczucie radości minęło szybko, uczucie fałszywe i sztuczne. Drażniące. Shunsuke nie był specjalnie zainteresowany spotkaniem z Saito. Nie obchodziło go to co ów eseista miał mu do powiedzenia. Szpital dał Sonorokiemu wymówkę pozwalającą przynajmniej opóźnić cały ten projekt Hisashiego, lub się od niego wymigać. A to że ten… osobnik wydawał mu się irracjonalnie znajomy, wcale go nie zachęcało do rozmowy.
Więc… uprzejmie zignorował jego pojawienie i udał się by zwrócić piżamy jak planował.
Wbrew jego nadziejom, Saito nie zamierzał odpuścić tego spotkania i po chwili pojawił się obok niego.
- Dzień dobry Sonoroki-san. Przepraszam, że nachodzę, ale po tym co stało się wczoraj... Chciałem po prostu zapytać jak się czujesz.
- Dobrze.- odparł zdawkowo Shunsuke. - Dziękuję za pamięć.
- Nie ukrywam, że stan twojego zdrowia nie jest jedynym powodem, dla którego tu jestem. Zanim zemdlałeś, złapałeś mnie za rękę i powiedziałeś jedno słowo: mofuputsi. Co to znaczy?
Sonoroki spojrzał zdziwiony na Saito i dodał oschle.
- Nie mam pojęcia. Nic takiego nie powiedziałem, a jeśli bełkot jaki być może z siebie wydałem, zanim przyniosłem wam wstyd tracąc przytomność na waszych oczach, uznałeś za znaczący to cóż… z przykrością stwierdzam, że niepotrzebnie traciłeś czas Saito-san. Nie pamiętam żebym się odzywał, a nawet jeśli coś usłyszałeś, to błędem byłoby nadawać temu znaczenie.
- Sam uznałbym to za bełkot, gdyby nie to, że słyszałem już wcześniej to słowo. To... - mężczyzna wyglądał na zmieszanego. Przez chwilę zastanawiał się, czy powinien kontynuować, w końcu jednak podjął dalej szybko wyrzucając z siebie kolejne słowa - To głupio zabrzmi, ale miałem ostatnio kilka bardzo dziwnych snów, czy może wizji. W jednej z nich padło właśnie to słowo. I gdy usłyszałem je na jawie, pomyślałem, że może... - znów urwał. Jakby dotarło do niego jak idiotycznie brzmi to wszystko, o czym powiedział właśnie obcemu w gruncie rzeczy mężczyźnie.
- Przepraszam Sonoroki-san. - powiedział już spokojniej - Plotę głupstwa i zdecydowanie zagalopowałem się w tym za daleko. To tylko sny, a ja niepotrzebnie próbuję nadać im znaczenie. A może po prostu boję się, że coś jest nie tak z moją głową i wolę chwytać się innych wyjaśnień. Tak czy inaczej nie powinienem zajmować twojego czasu. Raz jeszcze proszę o wybaczenie.
Shunsuke stał sztywno niczym woskowa figura słuchając słów Saito. Eseista miał rację… to brzmiało głupio i niedorzecznie. I pewnie skwitowałby to złośliwym uśmieszkiem i ironicznym komentarzem, gdyby nie fakt, że… jemu przytrafiało się to samo. Zamiast tego rzekł spokojnie.
- Korytarz szpitalny nie jest miejscem na takie rozmowy i wynurzenia Saito-san. Jest jednak taka miła kawiarenka w której można spokojnie porozmawiać na temat wizji, snów, omdleń i tajemniczych słów. Zamierzam tam się pojawić jutro około południa.
Nie był gotów na identyczną szczerość względem rozmówcy, nie w tym miejscu, nie teraz.
Saito był zbity z tropu. Najwyraźniej spotkał się ze zrozumieniem i to akurat w chwili, gdy przekonał sam siebie, że to wszystko nie ma sensu. Może jednak przyjście do tego szpitala nie było złym pomysłem. Może jednak… nie zwariował.
- W porządku. - skinął głową - Co to za kawiarenka?
Sonoroki podał szybko adres bez wdawania się w szczegóły dotyczące samego miejsca. Niemniej informacje jakie podał, wystarczyły by Saito mógł znaleźć ją gdyby chciał.
- Będę na pewno. A zatem do jutra Sonoroki-san.
- Tak. Do jutra. - odparł krótko Shunsuke.

***

Zmierzając szpitalnym korytarzem do wyjścia zastanawiał się, czy aby nie powinien jednak skorzystać z okazji i zapytać chociaż o możliwość umówienia się na wizytę u jakiegoś lekarza, który mógłby rzucić światło na jego problem. Szybko jednak zarzucił ten pomysł. Sonoroki nie kazał mu iść do diabła, więc jednak była szansa, że całą tę sytuację ze snami i dziwnym znikającym tatuażem da się wyjaśnić inaczej niż szajbą czy guzem mózgu. Ta możliwość podobała mu się i napawała ulgą, choć jednocześnie czuł, że wyjaśnienie, za którym pożąda nie będzie takie proste. Ani łatwe do przełknięcia...

Zaburczało mu w brzuchu. Jakby żołądek chciał odpowiedzieć na jego myśli i dać mu do zrozumienia, że przełknięcie czegoś treściwego nie byłoby złym pomysłem. Saito nie zamierzał się z tym kłócić. Był spokojniejszy i właściwie mógł powiedzieć, że wrócił mu apetyt, więc z przyjemnością zje jakiś porządny obiad. Przejście od pomysłu do realizacji nie zajęło mu wiele czasu. Po opuszczeniu szpitala wszedł do pierwszej restauracji, która wyglądała w miarę przyzwoicie i roztaczała przed wejściem miły aromat domowego jedzenia. Pałaszując drugie danie patrzył w okno i uznał, że warto skorzystać z pięknej pogody. Mógł przecież popracować trochę na świeżym powietrzu. Wystarczy mu notes i coś do pisania. Mógłby oczywiście wrócić do domu po laptopa (albo któryś z wcześniej nabytych i nie zapisanych nawet w jednej trzeciej zeszytów), ale jakoś nieszczególnie miał na to ochotę. To była zresztą taka jego mała tradycja - wciąż kupował nowe, a później piętrzyły się w jego mieszkaniu ułożone w wielki stos...
 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.
Krakov jest offline  
Stary 13-07-2017, 22:14   #33
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację
Orochi korzystał z czasu wolnego, póki jeszcze go miał, najwydajniej jak tylko potrafił:
Siedział więc przygarbiony przed monitorem komputera i z fascynacją oglądał amatorskie nagranie z chińskiej ubojni. Otóż rozrywkowa grupa młodzieży z państwa środka, postanowiła zabawić się kosztem pędzonych na rzeź bernardynów, kiedy to psy zerwały się i powodowane stresem oraz złością, dosłownie rozszarpały jednego z nastolatków. Ktoś wtedy upuścił kamerę, ale śledzący zdarzenie klatka po klatce Orochi zauważył, że zwierzęta nie tylko zagryzły żartownisia, ale i go jadły!
fascynujące.
Chłopak tak odpłynął oczarowany magią szklanego ekranu, że zupełnie nie zwrócił uwagi na pająka, który wlazł mu na rękę. Dopiero kiedy stworzonko wpełzło Orochiemu na twarz, ten wreszcie się nim zainteresował. Nastolatek niechętnie zapałzował nagranie, podszedł do okna i ostrożnie ułożył pająka na parapecie. Po wszystkim wrócił do transmisji z Chin...
 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 13-07-2017 o 22:16.
Amon jest offline  
Stary 14-07-2017, 12:28   #34
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
W drodze do domu Sonoroki wysłał SMSa informując Hisashiego o całej sprawie i swojej kilkudniowej niedyspozycji w związku z wczorajszym omdleniem. Krótko i oszczędnie, by uniknąć wdawania się w szczegóły. Na razie to powinno wystarczyć. Ocenił w pamięci czy Chisako już kończyła robotę na dziś i zadzwonił do niej.
Tym razem odebrała błyskawicznie po pierwszym sygnale.
- Właśnie kończymy. Co ci przywieźć? Wypuścili cię? - przeszła od razu do konkretu.
- Tak. Na szczęście to chyba nic poważnego. Jadę do domu, ale mógłbym… po drodze zahaczyć o wasze biuro i wracalibyśmy razem.- zaproponował Shunsuke.
- Nie jestem w biurze, tylko w studiu nagraniowym, mówiłam ci - odparła Ayame, po czym dodała jakby z wahaniem - Nie powinieneś chyba się przemęczać. Może... może ja cię odwiedzę? Albo skoczymy na obiad gdzieś w twojej okolicy?
- Ty do mnie zajrzyj, a potem zdecydujemy, czy jemy na mieście czy coś zamówimy.
- zgodził się z nią Sonoroki. - Albo coś ugotuję jeśli powiesz na co masz apetyt.
- Miałeś się nie przemęczać! -
zaprotestowała Chisako, po czym roześmiała się nieco bardziej rozluźniona - Dziś to ciebie rozpieszczamy, więc szykuj listę życzeń, mój książę. Powinnam być u ciebie za dwie godziny.
- Dobrze… przyszykuję. Ale może wyjść długa… -
odparł ze śmiechem Shunsuke. - więc mam nadzieję że wieczór masz wolny.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem.
- odparła kobieta, po czym się rozłączyła.
Życzenie rozkazem… brzmiało to całkiem jak tekst z haremówek, w których produkcję oboje bywali zaangażowani.
“Ja potrafię mieć całkiem kosmate życzenia.”- pomyślał ironicznie Shunsuke. Na razie jednak zamiast rozmyśleć nad implikacjami słów Chisako i wyciąganiem z nich błędnych wniosków, Sonoroki rozważał co zrobić z danymi mu “witaminkami”... chyba ordynarnie spuścić je w sedesie. Ale dopiero po powrocie do domu. Na razie ruszył w kierunku najbliższego publicznego transportu, by zrobić zakupy. W zasadzie wiedział co już planować. Nie zamierzał ruszyć się z domu, więc posiłek zjedzony w towarzystwie Chisako musiał być zamówiony. Ale nie wszystko zamierzał zamawiać. Wiedział co ona lubi. Jakie przysmaki, jakie potrawy i jakie piwo.


Echigo Koshihikari - ulubione piwo Chisako należało kupić w sklepie, bo zamówienie dostawy kosztowało horrendalną sumę. No i trzeba było je wstawić do lodówki by było idealne, gdy Chisako się pojawi. Wieczór więc zapowiadał się naprawdę miło, na tyle że Shunsuke zapomniał o projekcie Hisashiego, króliczych uszkach, wizjach i Saito.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline  
Stary 15-07-2017, 19:47   #35
Konto usunięte
 
Mira's Avatar
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Japonia, Tokyo, sobota, wieczór

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=2qHehK4MXwQ[/MEDIA]

Haruka i Saito
Po ciężkim dniu pracy Haruka uznała, że trzeba uczcić nowy tatuaż i zjeść coś pysznego. Miała w końcu prawo się porozpieszczać. No i co by nie mówić, skoro kalorii dziś spaliła.

Ponieważ kojarzyła w pobliżu jedną taką knajpkę z domową kuchnią, postanowiła jednak nieco nadłożyć drogi i zajrzeć do niej. Lokal był dość daleko, ale jeśli ktoś znał okolice, wiedział, że może skrócić sobie drogę przez niewielki park z placem zabaw dla dzieci.

Co prawda, o tej porze dzieci już prawie żadnych nie było, za to coraz częściej na ławeczkach można było spotkać mizdrzące się do siebie małolaty. Ech, młodość!

Tym bardziej jednak zaciekawił Oshiro widok samotnego, długowłosego mężczyzny z notatnikiem, który najwyraźniej był tak pochłonięty swoją pisaniną, że nie zwracał uwagi ani na macające się nastolatki, ani na to, że pora robi się już późna i światła dziennego jest coraz mniej.

Haruka zatrzymała się i zmrużyła oczy. Skądś znała tego gościa… tylko skąd? Mężczyzna skrzywił się na moment, gdy coś mu nie wyszło. Oshiro zaś doznała olśnienia. To był jej klient! Jeden z pierwszych, który pozwolił jej w pełni wykonać swój tatuaż, gdy zatrudniła się u Asao. Jak mu tam było? Akutagawa chyba… Ciekawe czy od czasu ich ostatniego spotkania zrobił sobie jakąś nową dziarę.? Kobieta odruchowo spojrzała na swój najnowszy nabytek i z zachwytem spostrzegła, że metaliczne uszka znów wypełniły kształt, który dziś wytatuowała jej szefowa.

Tymczasem Saito właśnie przeżywał ten straszny moment w życiu każdego pisarza – zaciął się. Choć wcześniej opowieść sama niemal skapywała mu z pióra, teraz każdy kolejny wyraz wydawał się nie dość dobry. Mężczyzna westchnął i uniósł rękę, by odgarnąć z czoła włosy. Wtedy to zobaczył. Na śródręczu znów jakby namalowane fluorescencyjną, metaliczną farbą pokazały się królicze uszka.


Alice
Płacz oczyszczał duszę… o ile się ją miało. Dla Alice’a była to po prostu reakcja organizmu na stres tak naturalna jak oddychanie, spanie czy pieprzenie. Gdy poczuł wibrację telefonu od razu przestał. Otarł łzy rękawem i spojrzał na czarny jak noc wyświetlacz. No tak, bateria się rozładowała. Chichot losu.

Ponieważ niespodziewana wycieczka do dzielnicy magazynów zabrała sporo czasu, Lindsay musiał się spieszyć, by zdążyć do teatru na wieczorne przedstawienie, w którym grał. Dopiero więc w przebieralni udało mu się podłączyć ładowarkę do telefonu. Akurat był w połowie ubierania, gdy sygnał wibracyjny dał znać o nadejściu czterech zaległych wiadomości: jednej od operatora i trzech… od niej.

Cytat:
Sailor Merkury, 20:02
Spotkałam kolejną osobę z tym znamieniem. Moje też się pojawiło na jakiś czas. To pewnie nic.

Sailor Merkury, 20:03
Sny o niebieskich ludziach?

Sailor Merkury, 20:04
To pewnie nic.
Lindsay zmrużył oczy. Nagle literki na wyświetlaczu stały się bardzo niewyraźne.

Zobaczył nad sobą niebieskie niebo, a pod stopami niebieski piasek. Wędrował wzdłuż czegoś, co wydawało się kanałem z – a jakże – błękitną, półprzezroczystą galaretką. Wszystko tu było niebieskie, a jednak… wydawało się bardzo rzeczywiste i… przyjemne. Takie same ciepłe uczucia żywił wobec idącej obok błękitnoskórej dziewczyny.
- Więc stało się… zostałaś Tkaczką. – zagadał. Miał ogromną ochotę złapać ją za dłoń, lecz nie śmiał.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę. – zaszczebiotała bez otwierania ust, po czym dodała – A ty już wkrótce będziesz medykiem. Czy to nie fascynujące?!
- W moim przypadku raczej nudne, ale cieszę się twoim szczęściem. Jak personel bazy?
- Wszyscy są dla mnie niesamowicie mili. Kapitan jest bardzo wyrozumiały. Tylko…
- Tylko?
Dziewczyna wydawała się zmieszana.
- Pierwszy oficer chyba za mną nie przepada. Jak próbowałam zagadać, to burknął coś tylko i wyszedł.
- Nie przejmuj się. Wojskowi tacy bywają. – pocieszył ją. Znów miał ochotę chwycić jej rękę i… znów stchórzył.
- Och, nawet nie wiesz jak czasem mi ciebie brakuje. Zawsze byłeś mi jak brat! – spojrzała na niego z uczuciem, aż musiał odwrócić wzrok, by nie wyczytała w jego oczach, że też jest mu droga. Bardziej niż siostra.
- Nie wiesz dokąd prowadzą nas ścieżki losu, siostro. – odparł - Może akurat po zakończeniu studium, dołączę do twojej placówki.
- Och, byłoby wspaniale! Choć raczej nie będziemy mieć wolnego wakatu.
- Nie wiesz dokąd prowadzą nas ścieżki losu… - powtórzył tylko w odpowiedzi, a ona posłała mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów, jakie kiedykolwiek widział.



Wtem Alice usłyszał głos inspicjenta:
- Wejście za 10 minut, szykujcie się!

Pospiesznie zaczął się więc ubierać i tylko mimochodem zauważył, ze piętno na jego dłoni znów się pojawiło. Na szczęście występował w rękawiczkach.


Shunsuke
Spodziewał się jej około 19-20 godziny, dotarła jednak dopiero po 21.
Ayame Chisako wyglądała jak zwykle bez zarzutu, jakby ją ktoś wyjął z modowego magazynu z działu business woman style.

[MEDIA]http://2.bp.blogspot.com/-XLRyleuUewU/VXT0Qh2OQwI/AAAAAAAAExI/jC1FWb28e3o/s1600/Woman-business-attire-warm-velvet-shirt8.jpg[/MEDIA]

- Przepraszam za spóźnienie. – powiedziała, gdy otworzył jej drzwi – Jeszcze musiałam zajrzeć do biura. Nie zdążyłam nawet się przebrać. Gomen nasai!

Zgięła się w głębokim ukłonie, nie bacząc na wycięcie bluzki, które odchyliło się nieco za bardzo, ukazując śnieżną biel biustonosza.


Yamasaki
Wizyta w świątyni shinto wcale jej nie uspokoiła. Może dlatego, że nie mogła oddać się modlitwie tak długo, jakby chciała? Tego dnia wszędzie były tłumy. Ledwo Yamasaki opuściła święte mury, a już musiała pędzić do kolejnej pracy – tej mniej lubianej może, ale za to lepiej płatnej. Nie było nawet czasu wpaść do biblioteki czy do domu i rozmówić się z współlokatorką na temat jej… wyboru miejsca do spania. Miyako zdążyła ledwo zerknąć na telefon, gdy już podjechał jej pociąg. Potem jeszcze jedna przesiadka i czekał ją krótki spacer do klubu, w którym pracowała. Krótki… o ile ktoś go nie zakłócił.

Ponieważ Yamasaki wchodziła od zaplecza, zwykle poruszała się tymi mniej uczęszczanymi, wąskimi ścieżynkami pomiędzy budynkami. Rzadko kiedy napotykała tutaj jakieś inne osoby, a jeśli już tak się działo, zwykle zachowywały się podobnie – unikając kontaktu wzrokowego i jak najszybciej mijając się.

Tym razem jednak to nie był przypadkowy przechodzień. W alejce za zakrętem stało trzech gości w okularach przeciwsłonecznych. Dwóch miało na sobie garnitury, jeden, który wydawał się im przewodzić ubrany był mniej formalnie. Tego właśnie gościa Yamasaki kojarzyła – to był ten wytatuowany facet, który przyszedł do kawiarni z równie wydziaraną babeczką złożył zamówienie, a w trakcie przygotowywania dań po prostu wyszedł z partnerką, przez co ona i Joe zjedli nieplanowany deser.

- Och, witaj, ślicznotko. Przyszedłem odebrać moje zamówienie. – zagadał wesoło na jej widok. Zbyt wesoło.


Orochi
No i stało się. Ubrany w zapiętą pod samą szyję białą koszulę i ołówkowy garnitur, Orochi sztywno przywitał się z podstawioną pod sam teatr przez własną matkę Arashi. Dziewczyna była chyba jeszcze bardziej spięta niż on i jeszcze bardziej wystrojona. Oglądali się za nią nawet przechodnie. W końcu kimono zakładało się raczej na święta, a nie idąc na sztukę o wojnie.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/7a/33/5d/7a335d4f3109a61757bd4962287d87d2--kimono-dress-kimono-style.jpg[/MEDIA]

Po żenująco uprzejmym powitaniu i wręczeniu dziewczynie lekko już zwiędłego kwiatka, Orochi zabrał swoją przymusową randkę do środka budynku.

Teatr prezentował się doprawdy bogato i aż roiło się w nim od snobów, zerkających krzywo na dwójkę, niepasujących tu nastolatków. Dziennik Anny Frank to nie było przedstawienie rozrywkowe, lecz wymagające pewnej dojrzałości od odbiorcy.

Po mozolnym marszu wśród tłumu, sprawdzeniu biletów, wyminięciu szatni i znów marszu w tłumie Arashi i Oki dotarli na swoje miejsca w trzecim rzędzie.

No i zapadło kłopotliwe milczenie.

Matka Orochiego wpajała chłopakowi, że to on ma się opiekować towarzyszką, mimo iż ta była od niego starsza. Wypadało więc jakoś zagaić… Dziewczyna pewnie nie oglądała filmików z youtube’a ani nie znała najbardziej krwawych kanałów na rosyjskich serwerach. No to o czym z nią gadać? Może o tych jej figurkach?

Nim Orochi otworzył jednak usta, odezwała się Arashi, wskazując na jego dłoń.
- Co to? – zdziwiła się, pokazując na zajęcze uszka, połyskujące metalicznie na jego śródręczu.

Znów ten komunikat…
KANAŁ TRANSFERU ZAMKNIĘTY
- Yakalafi! YAKALAFI!!! – słyszał własny ryk – Dorwę cię Yakalafi! Dorwę i zabiję! Choćbym nie wiem ile musiał czekać, zabiję cię! Słyszysz Yakalafi?I SŁYSZYSZ MNIE?!!!
KANAŁ TRANSFERU ZAMKNIĘTY


Oki poczuł jakby potężna siła wcisnęła go znów w teatralny fotel. Czuł zew… tylko czego? Królicze uszka połyskiwały na jego dłoni, nie niosąc z sobą żadnej podpowiedzi.

Przedstawienie się rozpoczynało.
 

Ostatnio edytowane przez Mira : 15-07-2017 o 20:23.
Mira jest offline  
Stary 17-07-2017, 12:04   #36
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


To zaczynało wymykać się spod kontroli.

Wizja jakiej doświadczył wytrąciła go z równowagi do tego stopnia, że nie odpisał sailorce odruchowo. Wspomniał dwa sny jakie miał przez dwie ostatnie noce i odnosił wrażenie jakby się zazębiały przynajmniej postacią mężczyzny, z którego perspektywy widział to… coś. Dziwne i niesamowicie realne sny zrozumieć potrafił, bo nie były mu one obce. Identycznie śnił o sobie, o czasach w Szkocji, o tym co skryte było mgłą okresowej amnezji. W nich też były wydarzenia, których był centrum, choć takie które nie miały prawa się zdarzyć.
Czytając artykuły z zakresu psychologii Szkot doszedł do wniosku iż tak bardzo pragnie zrozumieć i dowiedzieć się co stało się w czasie którego nie pamięta, że jego podświadomość w czasie snu tworzy fantastyczne scenariusze. Logiczna część umysłu błyskotliwego Szkota dbała zapewne aby zazębiały się w jedną spójną historię, a bardziej chaotyczna część dba o płaszczyznę fantastycznej nierealności. Nie było dziwne nawet pojawianie się tam i demonów, biorąc pod uwagę jego dzikie fantazje o seksie z diablicą.
Wszystko to zazębiało się i oplatało nierealnym story to co Alice desperacko i rozpaczliwie próbował sobie przypomnieć.
Tu było zupełnie inaczej.
Nie miał przecież żadnych ciągów do jakichś wyimaginowanych tematów rodem z Avatara aby tym tłumaczyć sobie pochodzenie tych snów. Tłumaczyć logicznie dlaczego mózg podczas snu idzie właśnie w tę pojebaną, niebieską stronę. W dodatku to zaczęło przeciekać na jawie.

Nie miał czasu nawet odpisać sailorce, bo grał w pierwszej scenie, a poza tym nie bardzo wiedział co wystukać na klaw. Zastanowiło go czemu wysłała aż trzy sms, jeden po drugim. Trzecią z wiadomości odrzucił jako bzdurę próbującą ukryć fakt, iż sny o niebieskich ludziach mocno zainteresowały dziewczynę. Gdyby ten motyw nie zwrócił w ogóle jej uwagi to nie wspomniała by o tym wcale, a gdyby jedynie lekko zaciekawił to wpisałaby to w sms nr 1, lub dała sobie spokój. Wyglądało to jakby zdecydowała się nie poruszać tej kwestii, ale w końcu nie wytrzymała i zagadnęła o to, a potem usiłowała ukryć to zbyciem w postaci sms nr 3.

Boże jakież to wszystko było popierdolone.
Do tego ten sam tatuaż.
W głowie Szkota zaczęła nieśmiało kiełkować pewna myśl…

[MEDIA]http://i.imgur.com/ROL9MDp.png[/MEDIA]


Pojawiła się już gdy włączono reflektory inicjując początek pierwszej sceny sztuki.
Alice nie musiał się mocno koncentrować, bo jedynie siedział w głębokim staromodnym fotelu i udawał czytanie podniszczonego grubego zeszytu. Karuzela myśli i emocji, oraz resztki roztrzęsienia nie tylko nie przeszkadzały w graniu, co nawet pomagały i nadawały naturalności jego roli w tej scenie, bo Otto Frank czytając po raz pierwszy te zapiski też musiał być roztrzęsiony.
Mocno.
Sama scena dla osoby nie znającej tej historii nie miała większego sensu. Starszy pan siedzący w fotelu. Ani mówionej kwestii ani nic, tylko kilka minut ciszy i przekładanie stron.
I te emocje pojawiające się na twarzy. Jakby miał się rozpłakać z rozpaczy, oraz jakby doznawał ulotnej radości obcowania z niezwykle drogim artefaktem.
Światło zgasło, a operator włączył drugie, oświetlające przeciwną część sceny na której stało proste łóżko, a raczej brudna rozsypująca się przycza. Dwie pielęgniarki zdejmowały z niej właśnie ciało, które grał Iko. Nie był nawet aktorem, a jedynie jedenastoletnim synem bileterki, wysokim jak na swój wiek i wprost przeraźliwie chudym. Nie miał dużo do roboty bo musiał jedynie grać trupa dziewczyny, która w chwili śmierci jedynie umownie przypominała istotę ludzką.
Bardzo umownie.
Pielęgniarki komentowały jej śmierć.
Tyfus, a przecież niedawno na tym samym łóżku zmarła jej starsza siostra. Ot zwykła rzecz w obozie koncentracyjnym gdzie trafiła Anne Frank. W obozie, któremu wystarczyło pół roku by z dziecka zrobić pseudoludzki strzęp.

Każda kolejna scena zaczynała się monologiem Ryōko, grającej tę żydowską dziewczynkę, która zapisała swoje wspomnienia w zeszycie. Wspomnienia paru lat ukrywania się całej rodziny w Amsterdamie podczas niemieckiej okupacji. Ryōko deklamowała to co Anne naprawdę napisała, ale już po kilku zdaniach operator oświetlenia wydobywał z mroku grupkę aktorów odgrywajacych scenę z życia opisywaną w pamiętniku. Ryōko cichła wtedy dołączając do reszty w graniu tego co zanicjowała wstępnym monologiem. Było to niesamowicie płynne, bo reżyser uczulał ich aby do tego przywiązywali największą wagę. Aby zapiski płynnie przechodziły w całą scenę pokazująca strach, zaszczucie i rozpacz rodziny Żydów, ale i małe radości oraz wszelkie inne wycinki ich życia w ukryciu podczas okupacji. Ryōko była ledwie kilka lat młodsza od Alice’a, ale niska i drobna aktorka dzięki charakteryzacji wpasowywała się w nastoletnią dziewczynę wprost świetnie. Dzięki tej samej charakteryzatorce co popracowała nad Ryōko, niespełna trzydziestoletni Lindsay grał tu sześćdziesięcioletniego ojca dziewczynki.
Charakteryzatorka Kumi była prawdziwą arcymistrzynią.

Ostatnia ze scen zagrana była odwrotnie. Zaczynali aktorzy odgrywający ją, by światło przeniosło się na drugą część sceny gdzie Ryoko jako Anne deklamowała ostatni z zapisków kierowanych do swej przyjaciółki Kitty
(...) a w końcu znowu
odwracam swoje serce, to, co złe, wywracam na zewnątrz, to, co dobre, do środka,
i nieustannie szukam sposobu, żeby stać się taką, jaką chętnie chciałabym być i jaką
mogłabym być, gdyby... na świecie nie mieszkali żadni inni ludzie”.
Twoja Anne M. Frank
Czarnego munduru oficera Gestapo z czerwoną opaską ozdobioną swastyką nie pomyliłby chyba nikt na świecie, tak samo jak baniastych hełmów dwóch żołnierzy ze schmeisserami w dłoniach. Gdy Ryōko deklamowała finał dziennika, podeszli do niej od tyłu i jakby jedynie z przyzwoitosci pozwolili jej skończyć.

[MEDIA]http://i.imgur.com/PERfpij.png[/MEDIA]


Światło zgasło dosłownie w chwilę po tym gdy Adam grający nazistowskiego oficera, położył w brutalnym i wymownym geście dłoń na ramieniu “dziewczynki”. Oświetliło za to Alice’a, który tak jak na początku siedział w fotelu i czytał pamiętnik zmarłej w obozie córki, z którą został rozdzielony w chwili aresztowania.
Bezgłośnie płakał.
Tym razem ta scena nie była tak długa jak na początku.
Przeciwnie, spinająca klamrą to wszystko z początkiem, trwała może kilkanaście sekund.
Światło znów zgasło, a gdy zapaliło się znowu przed widownią stała cała trupa “Tokio International Theatre” kłaniając się w podziękowaniu za przybycie widzów na ich występ.

 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 17-07-2017 o 12:09.
Leoncoeur jest offline  
Stary 20-07-2017, 23:57   #37
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację


Orochi sam wpatrywał się we własną rękę.
- To królicze uszka. - odpowiedział zbity z tropu, bo nic innego nie przychodziło mu do głowy.
- Eeeej… - jęknął, kiedy jednak coś mu do głowy przyszło, a raczej przypomniało się - w teatrze nie wolno rozmawiać - spojrzał lekko przestraszony na swoją “dziewczynę”. Miał jakieś zwidy, może był chory? Orochi nie rozumiał co się z nim dzieje a do tego cały ten stres związany z randką nie poprawiał jego nastroju.
Arashi zatkała sobie usta dłońmi, nic więcej nie mówiąc. Po chwili też zgasły światła na widowni i rozpoczęło się przedstawienie. Jednakże królicze uszka wciąż tam były na dłoni Okiego, co rusz przyzywając go, by na nie spojrzał.
Orochi zakrywał uszka drugą dłonią licząc, że gdy znów spojrzy już ich nie będzie.
To było jakieś chore! to się nie działo. Chlopakowi robiło się coraz goręcej z nerwów, postarał się odwrócić uwagę od wszystkiego. Co w ogóle powinien zrobić? no chyba objąć “dziewczynę” jego “uszkowata” dłoń powędrowała więc sztywno na ramię Arashi. Może to coś na dłoni wreszcie zniknie… zaraz! czy on niechcący dotknął właśnie jej dekoltu? Arashi nawet nie zareagowała, patrząc w kierunku sceny, choć bez zainteresowania na twarzy, jakby ktoś wcisnął jej przycisk Hibernacji.
ojej, ojej, ojej! - Orochi zamarł a z czoła popłynęła mu kropelka potu.
Najgorszy wieczór w życiu…

W przerwie Orochi czym prędzej podreptał ku toalecie. Oczywiście zaszyta w kimono Arashi dreptała za nim w japonkach. Chłopak ciągnął ją ze sobą za rękę. Przecież rodzice zabiliby go gdyby się nią nie opiekował.
No może nie zabiliby, ale na przykład odłączyli by internet a to przecież prawie jak śmierć.
Prawda?

- Jest dobrze, jest dobrze - tłumaczył podenerwowany Orochi kiedy Arashi przystopowała przed progiem męskiego kibla. Jego “dziewczyna” była przymulona, ale widocznie nie aż do tego stopnia jak bohaterki hentai, które chłopak tak zapalczywie oglądał…
intensywnie…
Orochi energicznie starał się zmyć “króliczka”, a gdy to nie pomagało, tarł go a nawet ślinił.

W pewnym momencie uświadomił sobie, że przecież lada moment ktoś może do szaletu wejść!
Paranoja nakazała chłopakowi już teraz słyszeć “głosy”, chcąc oszczędzić wstydu sobie oraz “dziewczynie”, Oroczi wraz z Arashi zatrzasnął się w jednej z kabin.

Kiedy upewnił się, że jednak nikogo w pobliżu nie ma, poświęcił trochę uwagi samej Arashi, nie mając najmniejszego pojęcia co właściwie powinien powiedzieć, po prostu głupawo zamachał dłonią z “króliczkiem”
- To już. - wydukał wreszcie i pociągnął “dziewczynę” w drogę powrotną… “na teatr”

Teatr oczywiście był stratą czasu, nie było żadnej akcji, krwi, przemocy. Oczywiście Orochi wątpił czy i tak mógłby się na niej skupić, bo przecież te “króliczki”, a nawet gdyby nie to niebieskie gówno, była jeszcze cała ta sprawa z “randką”

Chłopak zerkał co jakiś czas nerwowo na “dziewczynę”. W głowie kołatało mu od tego wszystkiego co mówiła mama i tata. O byciu mężczyzną, taksówkach, rachunkach, ukulturanieniu się, hotelu…

W drodze do wyjścia do Orochiego w końcu dotarło!
- Arashi - chłopak spojrzał dziewczynie prosto w oczy - musimy teraz pojechać do hotelu i być dorośli - oświadczył. - Bo jesteś moją dziewczyną i… - przełknął nerwowo ślinę - bo tak chcą rodzice. - zakończył jeden z dłuższych wygłoszonych w życiu monologów stwierdzeniem, które nadawało wszystkiemu sakrę prawomocności.


 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 21-07-2017 o 00:00.
Amon jest offline  
Stary 21-07-2017, 15:35   #38
tajniacki blep
 
sunellica's Avatar
 
Reputacja: 1 sunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputacjęsunellica ma wspaniałą reputację
Miyako drałowała po chodniczku jak rozpędzona mrówka. Nie chciała się spóźnić do pracy, niezależnie od tego jaka ona była. W Japonii szanowało się punktualność i pracowitość. Uczyła się o tym przez pierwsze cztery lata szkoły. Poddawała się programowaniu jej umysłu tak, by stać się porządnym obywatelem, wspaniałym pracownikiem i… dobrym człowiekiem. Z tym ostatnim miała rzecz jasna kłopoty, ale na szczęście po czterech latach w końcu mogła zacząć tuszować swoje braki wspaniałymi osiągnięciami na testach.
Zaczepiona w najmniej oczekiwanym miejscu i momencie, podniosła wzrok z ziemi i utkwiła go w pierwszej twarzy. Nie znała jej. Spojrzała więc w drugą… ale tej też nie kojarzyła. Westchnęła bezgłośnie i poparzyła na trzecią. Nic… pustka… zero… czarna dziura.
Skupiła się więc na całości kompozycji osób jej z nieznanych, a zagradzających perfidnie drogę, by w końcu rozpoznać wydzieranego wieprza, który najwyraźniej był też i tchórzem, skoro łaził z obstawą dwóch goryli po mieście… po kraju… gdzie jedyną zbrodnią jaką przez lata była rejestrowana przez policję, była kradzież… rowerów.
- Poproś któregoś ze swoich kochasiów… na pewno z przyjemnością zrobi ci loda - mruknęła po chwili z totalną obojętnością. Tekst nie był jej… nauczyła się go od Nany, gdyż Yamasaki z zasady jak i swojego charakteru… po prostu wszystko olewała…
Zobaczyła, coś tam sobie pomyślała i… zaraz zapominała.
- Pyskata, lubię takie. - powiedział z uśmiechem wytatuowany koleś, bynajmniej nie zbity z tropu. Jego koledzy stanęli w alejce tak, że nie było opcji ich wyminąć bez opcji dotknięcia któregoś.
- Zostawmy więc kwestię słodyczy na potem i porozmawiajmy o pracy. Chciałbym ci zaproponować zmianę klubu. Większe pieniądze, lepsza ochrona, więcej nadzianych klientów. Sam zysk, czyż nie?
- Nie. - Miya stała w miejscu w którym się zatrzymała, obserwując przeciwników z lekko znudzoną miną. Rozejrzała się po bokach, by sprawdzić jakimi dysponowała “broniami” pod ręką.
Niestety ściany były gołe i musiałaby się cofnąć za zaułek, gdzie stał kontener ze śmieciami żeby coś znaleźć. To samo, gdyby próbowała ominąć mężczyzn inną alejką - było to możliwe, lecz wiązało się z wycofaniem... a ciężko przypuszczać, by panowie w garniakach mieli jej na to pozwolić.
- Dlaczego? Sypiasz z tym opasłym wieprzem, mała? - zapytał mężczyzna z tatuażami, zapewne mając na myśli właściciela klubu - Ta stara świnia jest skończona, niedługo wasze zgrabne dupcie wylądują na bruku. Ja ci daję alternatywę…
- Nie… - Kobieta nie będąc kelnerką, szczędziła i w ekspresji i w słowach. - Jak się skończy, to wtedy się dopiero zastanowię co robić dalej. - Nie miała ochoty zdradzać swojego managera. Znała go. On znał ją. Znajomość ta dawała jej pozory bezpieczeństwa i stałości. A tego w życiu potrzebowała najbardziej. Nie pieniędzy i nie sławy. Bo tańczyła dla przyjemności i nienawiści do tych, którzy ją oglądali. Yamasaki podejrzewała, że jej pracodawca o tym wiedział, lub przynajmniej się tego domyślał… nie przeszkadzało mu to, tak samo jak nie przeszkadzała mu jej umowa o nietykalności. Nie chciała więc dobrowolnie rezygnować z ciepłego kokoniku stałej, jaką sobie tu uwiła, na rzecz nieznanego… z którym na początku musiałaby przeprowadzić “rozmowę”, a jak widać, nie była w tym dobra.
- Myślisz, że ten tłuścioch też wykaże się taką solidarnością względem ciebie, jeśli... powiedzmy... czysto hipotetycznie... złamałabyś teraz nogę... - rzekł mężczyzna, spuszczając nieco okulary z nosa, by spojrzeć na kobietą ponad ich krawędzią.
- Myślisz, że ktoś będzie ciebie szukać? - Czarnooka spojrzała rozmówcy w oczy bez lęku, ani gniewu.
Pazury ukrytej w jej głowie bestii, drapały bez ustanku z tyłu czaszki, chcąc wyrwać się na powierzchnię i zatopić swe kły w ofierze. Miyako czuła narastające podniecenie tym co mogło nastąpić. Wystarczyło przestać się hamować i połamać delikwentowi nogi… by następnie rozetrzeć go pod butem o asfalt.
Nie da rady trójce na raz… musi ich jakoś rozdzielić, a później nauczy te psy chodzić przy nodze… Zaczęła się powoli i nieznacznie cofać do kosza na śmieci, którego pokrywą, mogłaby zdzielić w pysk jednego z pitbulli wydzierganego fagasa.
Wtedy też usłyszała czyjeś kroki. Wszyscy je usłyszeli, toteż gościu od “gadki” uśmiechnął się i powiedział.
- Nie chcę cię krzywdzić, mała. Po prostu to przemyśl. Obiecuję, że wpadnę jeszcze na ciacho. - cmoknął jakby jej chciał dać buziaka, po czym dał znać osiłkom, że się zbierają.
Ta nic mu nie odpowiedziała, poprzysięgając, że następnym razem nie da się zaskoczyć. Będzie mieć ze sobą broń i zacznie chodzić w lepszych butach i ciuchach do walki.
Nie będzie jej tu jakiś męski przygłup mówić co ma robić, wystarczy jej jeden Matsumoto, następnych… po prostu zabije.


Po poinformowaniu naczelnego ochroniarza o incydencie z nieproszonymi gośćmi, poprosiła, by od czasu do czasu wysyłał na fajka jednego ze swych osiłków na tyły budynku, zwłaszcza, gdy zbliżały się godziny jej przyjścia. Manager nie musiał na razie nic wiedzieć, bo i sprawa nie była jeszcze na tyle… „poważna”.

W pracy nie zabawiła długo. Koło trzeciej nad ranem nie miała już dla siebie roboty, toteż zamówiła taksówkę i wróciła do domu. Miyako czuła się strasznie zmęczona… nie fizycznie, a psychicznie. Gnębił ją ten wytatuowany wieprz, któremu chciała zedrzeć świński ryj o asfalt.
Dlaczego?
Bo mogła… i miała na to ochotę, więc czemu nie? Ludzie gdy czegoś chcą, zazwyczaj dążą do tego, by to zdobyć. Idą i kupują, albo gotują, szyją, malują, wyjeżdżają za granicę… zamawiają przez telefon, albo w internecie.
Yamasaki nie lubiła mężczyzn, którzy, nawet w żartach, pretendowali do zawłaszczania sobie jej ciała, czasu, czy myśli. Jakby była ich przedmiotem i własnością, jakby nie miała własnego zdania…
Żadnemu z takich chujów nie była niczego dłużna, żadnego się nie bała, żadnego nie słuchała i żaden ją nie interesował…
Była wolna i chadzała swoimi ścieżkami. Nie miała właściciela… i nie chciała takowego mieć, a więc… czemu nie? Czemu by go nie skopać, nie zranić, nie złamać mu nosa, wybić przednie zęby, roztrzaskać kolano i wyrwać bark ze stawu?
Nie zważając na to, czy Nana spała, czy miała u siebie klienta… weszła do domu, włączyła telewizje i zrobiła sobie grzanki z masłem i cynamonem. Oglądała przez godzinę powtórkę programu w downtown, zamówiła na amazonie gaz pieprzowy, nóż sprężynowy i olejek arganowy do włosów, nowy szampon H2O i kilka par koronkowej bielizny, bo była akurat w przecenie. Następnie wypiła podgrzane w mikrofali mleko sojowe o smaku czekolady i przebierając się w koszulę nocną, poszła spać.
 
__________________
"Sacre bleu, what is this?
How on earth, could I miss
Such a sweet, little succulent crab"
sunellica jest offline  
Stary 22-07-2017, 08:53   #39
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Haruka i Saito

- Czekaj ty znikający, fluorescencyjny draniu. Inaczej pogadamy... - mruknął sam do siebie Saito sięgając po telefon. Na wszelki wypadek postanowił nie mrugać i nie spuszczać tatuażu z ręki. Szybko wydobył smartfona z kieszeni, odblokował ekran i włączył aparat. Wciąż gapiąc się na królicze uszka zrobił kilka zdjęć własnej dłoni. Dopiero wtedy zerknął na ekran swojego urządzenia by sprawdzić, czy tajemniczy znak udało się uwiecznić. Owszem, ten był widoczny na fotkach w całkiem niezłej ostrości zarówno przy zdjęciach z lampą, jak i bez.
- Ha, mam cię! - powiedział na głos zadowolony z tego, że udało mu się udokumentować ten dziwny “tatuaż” czy co to było. Gdyby jeszcze mógł w podobny sposób nagrać którąś ze swoich wizji… Wtedy miałby względną pewność, że nie jest wariatem. No i mógłby to komuś pokazać co, być może, przybliżyłoby go do rozwiązania.

Haruka przystanęła na chwilę widząc znajomą twarz. To był problem z tatuowaniem, tych znajomych twarzy robiło się więcej i więcej. Po chwili japończyk zaczął robić coś co wydało się jej dziwnie znajome. Odruchowo zerknęła na swoją zafoliowaną dłoń. Uśmiechnęła się widząc błyszczące znamię i jeszcze raz zerknęła na dawnego klienta. Po chwili namysłu podeszła do jego stołu.
- Konbanwa. - Skłoniła się lekko. Była ciekawa czy ją rozpozna. Troszkę wody w strumieniu już upłynęło od tamtej dziary.

Zaskoczony Saito podniósł wzrok znad ekranu. Zupełnie nie spodziewał się spotkać tutaj kogokolwiek ze swoich znajomych i prawdę mówiąc nieszczególnie miał na to ochotę, gdy planował tutaj przyjść i popisać. Z drugiej strony w ciągu ostatnich dwudziestu minut napisał może ze dwa zdania. Może pora przyznać przed samym sobą, że póki co, jego anioły go opuściły.
- Konbanwa, Oshiro-san - skłonił głowę rozpoznając kobietę.
- Mogę się dosiąść czy pracujesz? - Haruka wskazała zapiski mężczyzny.
- Zapraszam - uśmiechnął się zamykając zeszyt - chyba i tak wyczerpałem dzisiejszy zapas weny.
- Mogę zadać dziwne pytanie?
- Jasne - spojrzał na nią z pewną dozą ciekawości w oczach - Choć prawdę mówiąc… coraz mniej mnie ostatnio dziwi…
- Czemu przed chwilą robiłeś zdjęcie? - Haruka wskazała na dłoń, którą przed chwilą fotografował japończyk.

Saito westchnął.
- To dopiero głupio zabrzmi...
Pokazał kobiecie dłoń z dziwnym tatuażem.
- Wczoraj zauważyłem na swojej dłoni coś takiego. Nie pamiętam bym to sobie zrobił. Co gorsza to draństwo zdaje się być zrobione jakąś sympatyczną farbką, która sprawia, że raz się pojawia a raz znika. Nie wiem od czego to zależy. Ale jak się znowu pokazało, chciałem zrobić zdjęcie, żeby mieć dowód. Dowód, że mi nie odbija... - uśmiechnął się znowu, choć ta opcja wcale go nie bawiła.

Haruka z zachwytem spojrzała na znajome uszka i pokazała swoją dłoń ze znamieniem. Pod folią w obrysie z cieniutkiej linii lśnił metalicznie identyczny wzór.
- Pytam bo jeszcze wczoraj robiłam takie samo zdjęcie. - Japonka przez chwilę przyglądała się obu znamionom. - Wątpię by ci odbijało.
Saito również przeskakiwał wzrokiem od jednych do drugich “króliczych uszu”.

- Od dawna to masz?

Japonka zamyśliła się. Wydarzyło się tyle, że mógł minąć rok.
- Od wczoraj. Zasłabłam,miałam dziwny sen i pojawiło się to.
- Hmmm… ja też mam to od wczoraj. I też miałem dziwne sny, także na jawie. Tyle tylko, że zasłabł ktoś inny… - mężczyzna zawiesił głos - Trochę za dużo wspólnych elementów, by nazwać to zbiegiem okoliczności, nie sądzisz?

Haruka poczuła jak burczy jej w brzuchu.
- Nie masz może ochoty zjeść czegoś i pogadać? -Spytała niepewnie.
- Niedawno jadłem, ale chętnie się czegoś napiję. I porozmawiam. Tu niedaleko jest fajna knajpka z domowym jedzeniem. Chyba, że masz ochotę na coś bardziej egzotycznego?
- Na coś sytego. - Haruka uśmiechnęła się. - Może być ta knajpka.
- To kryterium z pewnością spełnia - odwzajemnił uśmiech - jestem tego żywym przykładem. Chodźmy zatem.
 
Aiko jest offline  
Stary 22-07-2017, 10:09   #40
 
Krakov's Avatar
 
Reputacja: 1 Krakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputacjęKrakov ma wspaniałą reputację
Haruka i Saito

Kilkanaście minut później siedzieli przy wąskim stoliku w niedużej ale zawsze pełnej klientów knajpce.




Kiedy kelnerka przyjęła zamówienie, patrząc trochę krzywo na ich wytatuowane ramiona, zostali względnie sami.
Haruka poczuła jak od zapachu w jej ustach zbiera się ślinka. Postanowiła jednak skupić się na rozmówcy.
- Nie wiem jak u ciebie ale u mnie w tych snach są zawsze niebieskie postaci. Do tego to znamię zawsze pojawia się w najmniej oczekiwanych momentach.

“Niebieskie postaci”. A więc jednak nie był świrem. Albo właśnie spotkał osobę chorą na to samo co on. Tak czy owak ulżyło mu. W końcu poczuł, że może się z kimś podzielić tym, co go trapi.
- W moich też - odparł podekscytowany. - Rozmawiają, mówią coś o jakimś wirusie. Pojawiło się też takie dziwne słowo, może imię: mofuputsi. Mówi ci to coś?

Haruka pokręciła przecząco głową.
- Ja zazwyczaj słyszę o transferach... danych. - Zamyśliła się. - O księżniczce. Dziwne bo te sny przypominają raczej wspomnienia.
- Hmmm. Księżniczka… Transfer duszy księżniczki… Coś mi to mówi. Chyba też to słyszałem, w którejś z wizji. A to całe mofuputsi jest o tyle ciekawe, że słyszałem to też na jawie. Wczoraj poznałem pewnego człowieka. Siedzieliśmy w restauracji. Chciałem mu podać sos, a on chwycił mnie za rękę i powiedział do mnie “mofuputsi”. Jakby… - Akatugawa wrócił myślami do tamtej sytuacji starając się przypomnieć sobie szczegóły - jakby to było moje imię. Bez sensu… A potem stracił przytomność i zabrało go pogotowie. Następnego dnia nic z tego nie pamiętał.
- Po jednym ze snów odniosłam wrażenie, że te znaczki - Haruka wskazała.na swoje znamie. - są po to byśmy mogli ją znaleźć. Tak w ogóle to ciekawe, że nadal go widać.

Saito popatrzył na swoją dłoń.
- Mój też. A może… służą też temu, byśmy odnaleźli siebie nawzajem? Teraz są widoczne, bo jesteśmy blisko. Pierwszy raz zobaczyłem u siebie ten znak właśnie wtedy w restauracji, w obecności Sonorokiego, który też zdaje się mieć z tym coś wspólnego. Może takich jak my jest więcej i powinniśmy zacząć od odszukania pozostałych…

Haruka aż uśmiechnęła się na pomysł. Więcej zajęczych ludzi!
- Moje pojawiło się przy szkole i w kawiarni… - nagle spochmurniała. - … ale tam mnie już chyba nie wpuszczą.
- Jeśli mam rację, to moglibyśmy sprawdzić na jaką odległość to działa. To znaczy jak daleko musimy się od siebie oddalić, aby znaki zniknęły… A dlaczego mieliby cię nie wpuścić do kawiarni? - zainteresował się długowłosy.
- Heh… zdradzę tylko, że mój eks ma na mnie zły wpływ. - Haruka mrugnęła do Saito. - Jeśli chodzi o “testowanie” znamion, możemy się wymienić numerami i dawać sobie znać gdy będą się pojawiać itp.
- Mhmm - mruknął mężczyzna nie zamierzając ciągnąć tematu “złego wpływu”. Zamiast tego sięgnął po telefon. - Jasne. A jak się dziś rozejdziemy do domów możemy sobie wysłać SMS-a, gdy zauważymy, że uszka zniknęły. Poza tym… co robisz jutro, około południa?

Haruka podała swój numer.
- Pewnie będę miała przerwę w pracy. - Japonka przypomniała sobie dzisiejsze spóźnienie. - Ale chyba lepiej będzie jak tym razem nie ruszę się ze studia.
- Rozumiem - kiwnął głową - Po prostu jutro się widzę z tym człowiekiem, który również wydaje się być w to zamieszany i pomyślałem, że mogłabyś pójść tam ze mną. Ale skoro tak to po prostu dam ci znać, gdy uda mi się czegoś dowiedzieć.
- Oh! Byłoby super. - Haruka ucieszyła się szczerze. Była ciekawa czy jeśli są inni też mają te sny. - Jestem ciekawa ile takich osób jest w Tokio… czy w ogóle jest ich więcej.

Dalszą rozmowę ukróciło podejście kelnerki, która podała posiłek Haruce. Czy mieli też wiele więcej do omówienia? Jak przystało na Japończyków zaczęli wymieniać się uprzejmościami i rozmawiać o wszystkim, co znajdowało się poza sferą prywatną: pogodzie, pracy, polityce, ciężkim życiu osób z tatuażami...
Rozstali się, gdy na zewnątrz było już zupełnie ciemno.

Haruka spokojnym krokiem ruszyła w kierunku domu. Cały czas zerkała na znamię, patrząc kiedy zacznie znikać. To był męczący dzień, jednak już z pełnym brzuchem i po zajęczej rozmowie jawił się w jaśniejszych barwach. Była ciekawa co u Kazuo. Czy po tym jednym “wybryku” znów zerwą kontakt.

Saito postanowił zostać jeszcze chwilę w restauracji. Zamówił sobie kolejną lemoniadę i obserwował swój tatuaż przeglądając newsy w sieci. Przez dłuższy - jak mu się wydawało - czas nic się z nim nie działo. Zaczął się nawet zastanawiać, czy słusznie zakładał, że widoczność znaczka zależy od obecności drugiej osoby z takim samym znamieniem. Gdy spojrzał na królicze uszka po raz któryś z kolei wydało mu się, że grafika stała się jakby bledsza i mniej intensywna. Może to tylko zapadający zmrok, albo wzrok mu się już zmęczył? Na wszelki wypadek spojrzał na zegarek i zanotował godzinę. Kolejne minuty potwierdziły jednak jego teorię - tatuaż stopniowo stawał się coraz mniej wyrazisty, aż w końcu zniknął całkowicie. Mężczyzna niezwłocznie wysłał SMS-a do Haruki:

Cytat:
Tatuaż zniknął. Dokąd udało Ci się dojść?
Nie było już powodu, by tu dłużej siedział. Dopił resztę napoju i ruszył w drogę do domu.
Haruka widząc, że znaczek zniknął rozejrzała się w poszukiwaniu adresu. W między czasie dotarł do niej sms od Saito. Szybko odpisała, że jej znamię też zniknęło i podała adres, przy którym się znajdowała. Teraz już nie patrząc na dłoń ruszyła szybszym krokiem w kierunku mieszkania. Niby dostała liścik od Ichiro, ale jakoś nie spodziewała się fanfarów gdy wróci. Po chwili namysłu zahaczyła o sklep i kupiła wino. Już z takim wyposażeniem wróciła do mieszkania.

 
__________________
Gdzieś tam, za rzeką, jest łatwiej niż tu. Lecz wolę ten kamień, bo mój.
Ćwierćkrwi Szatan na forumowej emeryturze.

Ostatnio edytowane przez Krakov : 22-07-2017 o 11:19. Powód: Poprawiam obrazek po złośliwej MG...
Krakov jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:22.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172