- Za długo siedzę w księgach Volstaghu? A Ty skąd niby masz swą wiedzę magiczną jeśli nie z ksiąg. Gdzie niby zapisujesz swoje zaklęcia jak nie w księgach?.. słuchając słów Honoriusz gnom postanowił nie informować uczonego jak płytka jest jego wiedza i oczytanie. "Czego oczy nie widzą, tego sercu nie żal"- jak mawiał jeden z jego krewnych.
Volstagh łyknął nieco wina zatapiając się w ponurych myślach- To nie miejsce dla mnie. Zakulisowe rozgrywki wielmożów o rodowodach dłuższych niż te rasowych koni z Calimshanu, to nie sprawy dla takiego gnoma jak ja.Gnom wstał od stołu, pacnął delikatnie w czubek głowy kruka i milcząc wskazał mu ramię. Purchawek widząc, że jego pan nie jest w nastroju do dysput, w milczeniu wylądował na ramieniu. Volstagh przechadzał się pomiędzy poszczególnymi grupkami szlachciców ufny, że mizerna postura i to że jest gnomem ( a niewiele ludzi, krasnoludów i elfów, traktowało gnomy poważnie) pozwoli mu podsłuchać rozmowy i zdobyć przydatne informacje. Uwagę Volstagha przykuł dość ekstrawagancko ( lub jakby niektórzy stwierdzili ekskluzywnie) ubrany gnom, nieudolnie śledzący wzrokiem sługę Kossutha. Volstagh nie przepadał Władcą Płomieni i jego sługami, z praktycznych powodów. Zwykle sprzymierzali się oni z Thay, a z czerwonymi czarnoksiężnikami Volstagh był w nienajlepszej komitywie.
__________________ I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny. |