W drodze do domu Sonoroki wysłał SMSa informując Hisashiego o całej sprawie i swojej kilkudniowej niedyspozycji w związku z wczorajszym omdleniem. Krótko i oszczędnie, by uniknąć wdawania się w szczegóły. Na razie to powinno wystarczyć. Ocenił w pamięci czy Chisako już kończyła robotę na dziś i zadzwonił do niej.
Tym razem odebrała błyskawicznie po pierwszym sygnale.
- Właśnie kończymy. Co ci przywieźć? Wypuścili cię? - przeszła od razu do konkretu.
- Tak. Na szczęście to chyba nic poważnego. Jadę do domu, ale mógłbym… po drodze zahaczyć o wasze biuro i wracalibyśmy razem.- zaproponował Shunsuke.
- Nie jestem w biurze, tylko w studiu nagraniowym, mówiłam ci - odparła Ayame, po czym dodała jakby z wahaniem -
Nie powinieneś chyba się przemęczać. Może... może ja cię odwiedzę? Albo skoczymy na obiad gdzieś w twojej okolicy?
- Ty do mnie zajrzyj, a potem zdecydujemy, czy jemy na mieście czy coś zamówimy. - zgodził się z nią Sonoroki. -
Albo coś ugotuję jeśli powiesz na co masz apetyt.
- Miałeś się nie przemęczać! - zaprotestowała Chisako, po czym roześmiała się nieco bardziej rozluźniona -
Dziś to ciebie rozpieszczamy, więc szykuj listę życzeń, mój książę. Powinnam być u ciebie za dwie godziny.
- Dobrze… przyszykuję. Ale może wyjść długa… - odparł ze śmiechem Shunsuke. -
więc mam nadzieję że wieczór masz wolny.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. - odparła kobieta, po czym się rozłączyła.
Życzenie rozkazem… brzmiało to całkiem jak tekst z haremówek, w których produkcję oboje bywali zaangażowani.
“Ja potrafię mieć całkiem kosmate życzenia.”- pomyślał ironicznie Shunsuke. Na razie jednak zamiast rozmyśleć nad implikacjami słów Chisako i wyciąganiem z nich błędnych wniosków, Sonoroki rozważał co zrobić z danymi mu “witaminkami”... chyba ordynarnie spuścić je w sedesie. Ale dopiero po powrocie do domu. Na razie ruszył w kierunku najbliższego publicznego transportu, by zrobić zakupy. W zasadzie wiedział co już planować. Nie zamierzał ruszyć się z domu, więc posiłek zjedzony w towarzystwie Chisako musiał być zamówiony. Ale nie wszystko zamierzał zamawiać. Wiedział co ona lubi. Jakie przysmaki, jakie potrawy i jakie piwo.
Echigo Koshihikari - ulubione piwo Chisako należało kupić w sklepie, bo zamówienie dostawy kosztowało horrendalną sumę. No i trzeba było je wstawić do lodówki by było idealne, gdy Chisako się pojawi. Wieczór więc zapowiadał się naprawdę miło, na tyle że Shunsuke zapomniał o projekcie Hisashiego, króliczych uszkach, wizjach i Saito.