Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-07-2017, 14:11   #231
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Miecz paladynki zajaśniał, gdy ta zacisnęła mocno dłoń na rękojeści Pożogi. Drobna część panny Oakenfold chciała okazać tej istocie litość, ale rozsądek wsparty doświadczeniem wziął górę.
- Każdy w tym pomieszczeniu może się poddać. Jednak tu kończy się twoja droga - wycedziła Venora i zamachnęła się mieczem by skrócić ją o głowę. Głowa rogatej diablicy potoczyła się pod jedną ze skrzyń. Zbiry Pomocnej Dłoni spojrzały po sobie. W końcu jeden z nich cisnął miecz na ziemię, za nim kolejny i następny.
-Nie wiecie na co się porywacie… To co jest za tymi drzwiami, zniszczy was szybciej niż możecie się w ogóle spodziewać…- rzekł jeden z mężczyzn.
- Co tam się kryje? - zapytała Venora, spoglądając na tego, który się odezwał. - Diabeł? Demon? Już nie jednego odesłaliśmy do piekieł - dodała z powagą w głosie. - Przyszliśmy tu wprowadzić nowe porządki i dokonamy tego. Ten kto odważy się nas w tej walce wspomóc będzie mógł liczyć na przychylność Okhe, która przejmie tu władzę, gdy skończymy.
-Nie… Ani diabeł, ani demon… Za tymi drzwiami spotkacie obserwatora…- odparł człek.
- Beholder? - panna Oakenfold aż uniosła brew z wrażenia. Nie miała dokładnej wiedzy o tym potworze, ale podejrzewała, że jest on potężny, może nawet tak jak demon z ruin. Spojrzała po swoich towarzyszach. - Czas się więc przygotować na to starcie - powiedziała. - Albrechcie, teraz przyda się niebiańskie wsparcie, Gritto, świetnie radzisz sobie z tą różdżką, więc będziesz z nią działać, choćbyś miała wszystkie ładunki wpakować w to latające paskudztwo. Okhe, jakieś sugestie?
-Bijcie aż do utraty tchu i nie dajcie się trafić promieniem z jego oczu. Każdy jest śmiertelnie niebezpieczny…- odrzekła, a następnie wzięła głęboki wdech. -Jestem gotowa- oznajmiła.

- Jak to przeżyjemy i wrócę do zakonu to gdy im to wszystko opowiem to z miejsca uznają mnie za obłąkaną - westchnęła paladynka i spojrzała na kapłana. - Masz coś na ochronę przed złem? Ja to co miałam zużyłam. Niepotrzebnie jak tak teraz pomyślę. Ale któż by się spodziewał? - wzruszyła ramionami i podeszła do diablęcia, by ją przeszukać. Może akurat by miała coś przydatnego. Venora nie była rozczarowana, gdy po za kilkoma złotymi monetami znalazła piękny pierścień na palcu diablęcia.
-Jest w nim zaklęta magia iluzji…- oznajmiła Okhe -Widziałam taki kiedyś. Jego moc raz dziennie przywołuje iluzję twojego klona, a raczej pięciu
-Potrafię wymodlić błogosławieństwo i ochronę przed złem, oczywiście- potwierdził kapłan -Ale najpierw poproszę Helma o zesłanie pomocnika- mężczyzna odwrócił się i zaczął przygotowania do modlitwy.
-A co z tymi skurwielami?- warknął Malvoin -Co jak nas od tyłu zajdą?- uniósł brew.
- To wasz teren, nie będę wam mówić co macie z nimi robić - odparła Venora, ale i ona podzielała zdanie krasnoluda.
-Ja to bym im porozwalał łby i tyle!- warknął brodacz.
-Nie! Pójdą walczyć z nami! Niech sobie wywalczą wolność i życie!- rzucił groźnie Albrecht.
-Wolę zdechnąć od waszych mieczy niż w jego paszczy!- zaprotestował jeden z najemników, a wzrok kompanów znów spoczął na Venorze.

Paladynka przyjrzała się uważnie najemnikom chcąc wyczuć ich aurę. Szczerze nie podobało jej się, że to na jej barki zrzucono decydowanie o ich losie. Wszyscy, z wyjątkiem trójki spośród mężczyzn będących do tej pory na usługach diablęcia, byli źli. Dla rycerki było to tak wyraźne jak dla przeciętnej osoby smród uryny. I równie bardzo nieprzyjemne. Wiedziała, że do nich nie przemówią argumenty o tym by uczynić Ilipur lepszym miejscem dla życia. Ich to nie obchodziło. Kątem oka Venora spojrzała na kapłana. Bardzo ceniła sobie jego zdanie głównie przez wzgląd na jego długi staż posługi ich bogu. I jej zdaniem Albrecht miał zupełną rację. Nie mogli im pozwolić odejść.
- Możecie tu i teraz zginąć jak tchórze walcząc przeciw nam. A to jest pewna i bezsensowna śmierć - rzuciła ostrym tonem do najemników i końcem Pożogi wskazała bezgłowe truchło diablęcia. Powiodła wzrokiem po najemnikach, skupiając swoje spojrzenie na tych trzech spośród nich, którzy nie mieli aury zła w sobie. - Albo możecie znaleźć w sobie resztki honoru i razem z nami stawić czoła tej kreaturze. A to już daje wam całkiem duże szanse, że wyjdziecie stąd żywi.

Zbiry spojrzały jeden na drugiego rozważając dwie różne opcje śmierci. Pokonanie Venory i jej towarzyszy byłoby bardzo trudnym zadaniem. Z drugiej jednak strony za drzwiami czekał na nich najprawdziwszy beholder, który jednym spojrzeniem potrafił zamienić ciało człeka w posąg.
-Będziemy walczyć jeśli przysięgniesz na swego boga, że po wszystkim puścicie nas całych wolno- jeden z osobników próbował jeszcze dopiąć słowną umowę na ostatni guzik.
- Po wszystkim będziecie wolnymi ludźmi. Będziecie mogli odejść lub przyłączyć się. Przysięgam to w imię mojego boga, Helma - odparła mu panna Oakenfold.
-Helm jest lepszy niż Bane… Daje wybór…- fuknął młody chłopak stojący gdzieś w tyle -Pójdę walczyć u twojego boku!- dodał po krótkim namyśle.
-To i ja pójdę!-
-Ja też!-
-I ja!- mężczyźni jeden po drugim deklarowali chęć współpracy i tylko kilku najbardziej zatwardziałych spoglądało na całą tą sytuację z boku, z gniewnym wyrazem twarzy.
-Zatem podnieście swój oręż- przemówił Albrecht.
-I niech choćby jeden tylko spróbuje wywinąć jakiś numer, to nie zdąży tego pożałować… wtrącił Malvoin grożąc palcem.
-Ruszamy?- spytała Okhe.

Venora uśmiechnęła się pod nosem. Spojrzała na tego chłopaka, który jako pierwszy się zadeklarował.
- Kogo tam możemy się spodziewać poza beholderem? - dopytała, bo wolała dowiedzieć się jak najwięcej nim ruszą na tą trudną walkę. - Okhe, Gritto, Albrechcie, przygotujcie się do rzucenia czarów, które mogą nas wesprzeć w tej walce.
-Od cholery posągów, tych którzy próbowali mu się sprzeciwić…- odparł chłopak. Gritta zaintonowała zacną pieśń o elfim bohaterze, obrońcy Leśnego Królestwa, a Albrecht modlił się do Helma o zesłanie niebiańskiej istoty do pomocy. Po chwili ich szeregi zasilił znajomy Archon Ogar, który być może był przy okazji aniołem stróżem Albrechta. Okhe natomiast nie znała zbyt wielu zaklęć wspomagających idąc zdecydowanie w ofensywę, co z resztą było widać od samego początku jej znajomości z Venorą i resztą. Niedługo później byli już gotowi.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline