James "Nitro" Carter - znerwicowany technik
Średniego wzrostu, wygolony mężczyzna wysiadł razem z resztą grupki. Razem z nimi wysłuchał co mundurowi tubylcy mają do powiedzenia. Miał na sobie zwykłą podkoszulkę i wytartą dżinsową kurtkę. Gdy wyszli na zewnątrz na głowę nałożył wytartą bejzbolówkę. Nie wyglądał ani na specjalnie silnego, nie posiadał żadnej widocznej broni za to już prędzej wyglądał na zmęczonego i niewyspanego bo ziewnęło mu się tam i tu. Właściwie z bliska wyglądał dość mało zdrowo, jakby był przeziębiony albo i miał gorączkę.
~ Spać... Jezu dajcie mi się wyspać... ~ nie chciało mu się stać i gadać. Chciało mu się spać. Miał ochotę walnąć się nawet tu na miejscu. Był tak zmęczony, że dla wygody usiadł sobie na swoim plecaku. Ale zawsze był w takim stanie. Po Przejściu. Przespał większość lotu. Póki nie zaczęli spadać po utracie mocy w silnikach. Serio SHIELD nie miała jakichś latadełek co się nie psują? A potem jak zmajstrował chłopakom tv też przespał aż zmienili brykę i zawitali tutaj. Odespał i coś mu się przypomniało. Miał podwójne Przejście. Jedno po drugim. Obrazy były jeszcze mętne i chaotyczne. Ale pamiętał dziką przemianę jaka nastąpiła w vanie. Reszta zmieniła mu się w pamięci w wyrwane, zamazane obrazy, ślady dźwięków które ciężko mu było ułożyć w jakąś sensowną całość.
- Ale przyjemniaczek. - powiedział patrząc ciężko na plecy odchodzącego sierżanta. Nawet jeśli nie był sierżantem to darł się jak wszyscy sierżanci z filmów więc dla Cartera był jakimś sierżantem. Potarł spocone czoło dłonią zbierając się by powstać. A tak dobrze mu się siedziało. Obserwował odchodzącą dwójkę. Najchętniej to dałby się komuś tam zanieść. Ale jednak duma mu na to nie pozwalała.
- No cześć. Ja jestem James. - odpowiedział temu facetowi w dziwnym stroju. Eddie. Nitro nie był pewny czy zapamięta. Powinien. Ale musiał odespać. To zregeneruje siły i odzyska klarowność myśli. Podniósł się z powrotem na nogi zbierając z ziemi swój plecak. Ten czarny też poszedł do domku. Robiło się ich coraz mniej.
- Nic mi nie mówili. Może przez tą awarię. - wskazał kciukiem mniej więcej w stronę lądowiska.
- Ale zwerbował mnie jakiś Coulson. Rany... Serio myślałem, że się ugadał bo szuka hydraulika. Albo kogoś do remontu. Właściwie to jestem hydraulikiem. - przez ciężki umysł z trudem przebijały się jakieś sensowniej poukładane myśli. A może i coś mu mówili ale zapomniał? Po Przejściu i to tak mocnym to nie było niemożliwe.
- Słuchajcie pogadamy potem dobra? Ja muszę walnąć w kimę bo zaraz padnę. - przeprosił pozostałych zmęczonym głosem a gestem ręki przetarł sobie powieki jakby to coś miało mu pomóc. Ruszył w stronę baraku.