Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2017, 19:47   #35
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Japonia, Tokyo, sobota, wieczór

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=2qHehK4MXwQ[/MEDIA]

Haruka i Saito
Po ciężkim dniu pracy Haruka uznała, że trzeba uczcić nowy tatuaż i zjeść coś pysznego. Miała w końcu prawo się porozpieszczać. No i co by nie mówić, skoro kalorii dziś spaliła.

Ponieważ kojarzyła w pobliżu jedną taką knajpkę z domową kuchnią, postanowiła jednak nieco nadłożyć drogi i zajrzeć do niej. Lokal był dość daleko, ale jeśli ktoś znał okolice, wiedział, że może skrócić sobie drogę przez niewielki park z placem zabaw dla dzieci.

Co prawda, o tej porze dzieci już prawie żadnych nie było, za to coraz częściej na ławeczkach można było spotkać mizdrzące się do siebie małolaty. Ech, młodość!

Tym bardziej jednak zaciekawił Oshiro widok samotnego, długowłosego mężczyzny z notatnikiem, który najwyraźniej był tak pochłonięty swoją pisaniną, że nie zwracał uwagi ani na macające się nastolatki, ani na to, że pora robi się już późna i światła dziennego jest coraz mniej.

Haruka zatrzymała się i zmrużyła oczy. Skądś znała tego gościa… tylko skąd? Mężczyzna skrzywił się na moment, gdy coś mu nie wyszło. Oshiro zaś doznała olśnienia. To był jej klient! Jeden z pierwszych, który pozwolił jej w pełni wykonać swój tatuaż, gdy zatrudniła się u Asao. Jak mu tam było? Akutagawa chyba… Ciekawe czy od czasu ich ostatniego spotkania zrobił sobie jakąś nową dziarę.? Kobieta odruchowo spojrzała na swój najnowszy nabytek i z zachwytem spostrzegła, że metaliczne uszka znów wypełniły kształt, który dziś wytatuowała jej szefowa.

Tymczasem Saito właśnie przeżywał ten straszny moment w życiu każdego pisarza – zaciął się. Choć wcześniej opowieść sama niemal skapywała mu z pióra, teraz każdy kolejny wyraz wydawał się nie dość dobry. Mężczyzna westchnął i uniósł rękę, by odgarnąć z czoła włosy. Wtedy to zobaczył. Na śródręczu znów jakby namalowane fluorescencyjną, metaliczną farbą pokazały się królicze uszka.


Alice
Płacz oczyszczał duszę… o ile się ją miało. Dla Alice’a była to po prostu reakcja organizmu na stres tak naturalna jak oddychanie, spanie czy pieprzenie. Gdy poczuł wibrację telefonu od razu przestał. Otarł łzy rękawem i spojrzał na czarny jak noc wyświetlacz. No tak, bateria się rozładowała. Chichot losu.

Ponieważ niespodziewana wycieczka do dzielnicy magazynów zabrała sporo czasu, Lindsay musiał się spieszyć, by zdążyć do teatru na wieczorne przedstawienie, w którym grał. Dopiero więc w przebieralni udało mu się podłączyć ładowarkę do telefonu. Akurat był w połowie ubierania, gdy sygnał wibracyjny dał znać o nadejściu czterech zaległych wiadomości: jednej od operatora i trzech… od niej.

Cytat:
Sailor Merkury, 20:02
Spotkałam kolejną osobę z tym znamieniem. Moje też się pojawiło na jakiś czas. To pewnie nic.

Sailor Merkury, 20:03
Sny o niebieskich ludziach?

Sailor Merkury, 20:04
To pewnie nic.
Lindsay zmrużył oczy. Nagle literki na wyświetlaczu stały się bardzo niewyraźne.

Zobaczył nad sobą niebieskie niebo, a pod stopami niebieski piasek. Wędrował wzdłuż czegoś, co wydawało się kanałem z – a jakże – błękitną, półprzezroczystą galaretką. Wszystko tu było niebieskie, a jednak… wydawało się bardzo rzeczywiste i… przyjemne. Takie same ciepłe uczucia żywił wobec idącej obok błękitnoskórej dziewczyny.
- Więc stało się… zostałaś Tkaczką. – zagadał. Miał ogromną ochotę złapać ją za dłoń, lecz nie śmiał.
- Nawet nie wiesz, jak się cieszę. – zaszczebiotała bez otwierania ust, po czym dodała – A ty już wkrótce będziesz medykiem. Czy to nie fascynujące?!
- W moim przypadku raczej nudne, ale cieszę się twoim szczęściem. Jak personel bazy?
- Wszyscy są dla mnie niesamowicie mili. Kapitan jest bardzo wyrozumiały. Tylko…
- Tylko?
Dziewczyna wydawała się zmieszana.
- Pierwszy oficer chyba za mną nie przepada. Jak próbowałam zagadać, to burknął coś tylko i wyszedł.
- Nie przejmuj się. Wojskowi tacy bywają. – pocieszył ją. Znów miał ochotę chwycić jej rękę i… znów stchórzył.
- Och, nawet nie wiesz jak czasem mi ciebie brakuje. Zawsze byłeś mi jak brat! – spojrzała na niego z uczuciem, aż musiał odwrócić wzrok, by nie wyczytała w jego oczach, że też jest mu droga. Bardziej niż siostra.
- Nie wiesz dokąd prowadzą nas ścieżki losu, siostro. – odparł - Może akurat po zakończeniu studium, dołączę do twojej placówki.
- Och, byłoby wspaniale! Choć raczej nie będziemy mieć wolnego wakatu.
- Nie wiesz dokąd prowadzą nas ścieżki losu… - powtórzył tylko w odpowiedzi, a ona posłała mu jeden z najpiękniejszych uśmiechów, jakie kiedykolwiek widział.



Wtem Alice usłyszał głos inspicjenta:
- Wejście za 10 minut, szykujcie się!

Pospiesznie zaczął się więc ubierać i tylko mimochodem zauważył, ze piętno na jego dłoni znów się pojawiło. Na szczęście występował w rękawiczkach.


Shunsuke
Spodziewał się jej około 19-20 godziny, dotarła jednak dopiero po 21.
Ayame Chisako wyglądała jak zwykle bez zarzutu, jakby ją ktoś wyjął z modowego magazynu z działu business woman style.

[MEDIA]http://2.bp.blogspot.com/-XLRyleuUewU/VXT0Qh2OQwI/AAAAAAAAExI/jC1FWb28e3o/s1600/Woman-business-attire-warm-velvet-shirt8.jpg[/MEDIA]

- Przepraszam za spóźnienie. – powiedziała, gdy otworzył jej drzwi – Jeszcze musiałam zajrzeć do biura. Nie zdążyłam nawet się przebrać. Gomen nasai!

Zgięła się w głębokim ukłonie, nie bacząc na wycięcie bluzki, które odchyliło się nieco za bardzo, ukazując śnieżną biel biustonosza.


Yamasaki
Wizyta w świątyni shinto wcale jej nie uspokoiła. Może dlatego, że nie mogła oddać się modlitwie tak długo, jakby chciała? Tego dnia wszędzie były tłumy. Ledwo Yamasaki opuściła święte mury, a już musiała pędzić do kolejnej pracy – tej mniej lubianej może, ale za to lepiej płatnej. Nie było nawet czasu wpaść do biblioteki czy do domu i rozmówić się z współlokatorką na temat jej… wyboru miejsca do spania. Miyako zdążyła ledwo zerknąć na telefon, gdy już podjechał jej pociąg. Potem jeszcze jedna przesiadka i czekał ją krótki spacer do klubu, w którym pracowała. Krótki… o ile ktoś go nie zakłócił.

Ponieważ Yamasaki wchodziła od zaplecza, zwykle poruszała się tymi mniej uczęszczanymi, wąskimi ścieżynkami pomiędzy budynkami. Rzadko kiedy napotykała tutaj jakieś inne osoby, a jeśli już tak się działo, zwykle zachowywały się podobnie – unikając kontaktu wzrokowego i jak najszybciej mijając się.

Tym razem jednak to nie był przypadkowy przechodzień. W alejce za zakrętem stało trzech gości w okularach przeciwsłonecznych. Dwóch miało na sobie garnitury, jeden, który wydawał się im przewodzić ubrany był mniej formalnie. Tego właśnie gościa Yamasaki kojarzyła – to był ten wytatuowany facet, który przyszedł do kawiarni z równie wydziaraną babeczką złożył zamówienie, a w trakcie przygotowywania dań po prostu wyszedł z partnerką, przez co ona i Joe zjedli nieplanowany deser.

- Och, witaj, ślicznotko. Przyszedłem odebrać moje zamówienie. – zagadał wesoło na jej widok. Zbyt wesoło.


Orochi
No i stało się. Ubrany w zapiętą pod samą szyję białą koszulę i ołówkowy garnitur, Orochi sztywno przywitał się z podstawioną pod sam teatr przez własną matkę Arashi. Dziewczyna była chyba jeszcze bardziej spięta niż on i jeszcze bardziej wystrojona. Oglądali się za nią nawet przechodnie. W końcu kimono zakładało się raczej na święta, a nie idąc na sztukę o wojnie.

[MEDIA]https://s-media-cache-ak0.pinimg.com/736x/7a/33/5d/7a335d4f3109a61757bd4962287d87d2--kimono-dress-kimono-style.jpg[/MEDIA]

Po żenująco uprzejmym powitaniu i wręczeniu dziewczynie lekko już zwiędłego kwiatka, Orochi zabrał swoją przymusową randkę do środka budynku.

Teatr prezentował się doprawdy bogato i aż roiło się w nim od snobów, zerkających krzywo na dwójkę, niepasujących tu nastolatków. Dziennik Anny Frank to nie było przedstawienie rozrywkowe, lecz wymagające pewnej dojrzałości od odbiorcy.

Po mozolnym marszu wśród tłumu, sprawdzeniu biletów, wyminięciu szatni i znów marszu w tłumie Arashi i Oki dotarli na swoje miejsca w trzecim rzędzie.

No i zapadło kłopotliwe milczenie.

Matka Orochiego wpajała chłopakowi, że to on ma się opiekować towarzyszką, mimo iż ta była od niego starsza. Wypadało więc jakoś zagaić… Dziewczyna pewnie nie oglądała filmików z youtube’a ani nie znała najbardziej krwawych kanałów na rosyjskich serwerach. No to o czym z nią gadać? Może o tych jej figurkach?

Nim Orochi otworzył jednak usta, odezwała się Arashi, wskazując na jego dłoń.
- Co to? – zdziwiła się, pokazując na zajęcze uszka, połyskujące metalicznie na jego śródręczu.

Znów ten komunikat…
KANAŁ TRANSFERU ZAMKNIĘTY
- Yakalafi! YAKALAFI!!! – słyszał własny ryk – Dorwę cię Yakalafi! Dorwę i zabiję! Choćbym nie wiem ile musiał czekać, zabiję cię! Słyszysz Yakalafi?I SŁYSZYSZ MNIE?!!!
KANAŁ TRANSFERU ZAMKNIĘTY


Oki poczuł jakby potężna siła wcisnęła go znów w teatralny fotel. Czuł zew… tylko czego? Królicze uszka połyskiwały na jego dłoni, nie niosąc z sobą żadnej podpowiedzi.

Przedstawienie się rozpoczynało.
 

Ostatnio edytowane przez Mira : 15-07-2017 o 20:23.
Mira jest offline