Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-07-2017, 21:12   #69
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację

Odległość między Bossończykiem a kłębowiskiem małpoludów wokół Draugdina była wystarczająca na oddanie pewnego strzału. Pewnego i zabójczego, jak się okazało. Strzała z potężnego, bossońskiego łuku przebiła jednego z szarych humanoidów, zabijając go na miejscu. Vanir, w bitewnym szale nawet tego nie zauważył. Dwie klingi tworzyły wokół niego świetlisty półokrąg, niemal niemożliwy do przekroczenia. Wszystko co znalazło się w zasięgu mieczy zostawało pocięte, nieważne czy były to kończyny czy głowy, czy prymitywna broń. Ale w końcu małpoludy znalazły sposób na wojownika z północy. W jego stronę poszybowały kamienie i resztki budowli, a biorąc pod uwagę siłę małpoludów, owe pociski miały całkiem spore wymiary... Draugdin nie miał szans odbijać odłamków mieczami, nie nadążał też z uchylaniem się przed nimi. W końcu któryś z pocisków dosięgnął go i powalił. Niemal natychmiast nad upadającym Vanirem znalazło się kilka żądnych krwi małp.

Ten moment wybrał Baahim-Bal aby wycofać się ze starcia. Jego wojownicy, ci którzy byli w stanie, nagle oderwali się od małpoludów i Turańczyków i szybko wycofali w kierunku pustyni. Małpoludy ze zdwojoną energią zaatakowały pozostałych na placu boju Turańczyków. Wyglądało na to, że chwile ludzi Mahath Agi są policzone...

Tymczasem Makhar desperacko pędził na złamanie karku w kierunku małpiego króla. Jego umiejętności w kierowaniu wierzchowcem były gorzej niż marne, ale miał sporo szczęścia. Niemal spadając co najmniej trzy razy, dotarł do podnóża klifu. Czarownik znajdował się kilkadziesiąt metrów powyżej niego. Stygijczyk instynktownie czuł, że zaklęcie rzucane przez wroga właśnie dobiegało końca i właśnie teraz był ostatni moment, aby je przerwać! Mocniej ścisnął fiolkę z alchemicznym specyfikiem i cisnął ją z całych sił w górę, celując w małpoluda.

Pojemnik zawierający wybuchową mieszaninę zatoczył w powietrzu łuk i uderzył w skałę tuż obok czarownika. Potężna eksplozja wstrząsnęła klifem i ruinami. Czarująca małpa zniknęła w kłębie dymu. Z miejsca, w którym stała na głowy Makhara i Theo posypały się skalne odłamki. Inkantacja urwała się, zastąpiona przez ryk bólu i wściekłości.

Gdy tuman dymu i pyłu rozwiał się, na półce skalnej nie było nikogo. Kilkanaście metrów wyżej, po niemal pionowej ścianie wspinał się okrwawiony i osmalony małpi przywódca. Znajdujące się na dole małpoludy, widząc że ich prowodyr został pokonany, straciły chęć walki i rzuciły się do ucieczki.
 
xeper jest offline