Odpowiedź zaspokoiła i uspokoiła szczurołapa, a że u Wankera słowo droższe było od pieniędzorów, to młodziak dostał, i miedziaka, i duże piwo.
- To podchwytliwe pytanie było. - uspokoił zmieszanego chłopaczka. -
Lisie. - wyjaśnił z powagą kiwając głową.
- Wychyl piwko i zmykaj synku.
Jako, że wiadomość widocznie strapiła panicza von Dohna, Bodo wcisnął mordę w kufel i też po sobie dawać nie dawał nic w ogóle podejrzanego.
Wyczyn to jednak był po trzykroć trudniejszy, gdyż zawartości pisma od pracodawcy jeszcze nie znał, a wyobraźnia wielkie i straszne oczy miała!
***
Po opuszczeniu przybytku Bodo ściszonym głosem nalegał towarzyszowi widząc przy uchu szlachcica.
- Gadajcie kochany paniczu wartko, cóżeś tam wyczytał od mości Mossbuera, bo mnie denerwuje to niemożebnie, a juści nie mam nerwów! Nie stresujcie mnie panie Wilhelmie, bom wpadne w obsesje...