|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
13-07-2017, 17:40 | #241 |
Administrator Reputacja: 1 | - Poczekaj, może będzie odpowiedź - powiedział Wilhelm, odbierając pismo. *** Wilhelm nie zaklął tylko dlatego, że komuś takiemu jak on nie wypadało publicznie okazywać negatywnych emocji. - Pijemy i idziemy stąd - powiedział, chowając pismo za pazuchę i starając się zachować w miarę spokojny i obojętny wyraz twarzy. Później miał zamiar wyjaśnić, co się stało. |
14-07-2017, 02:22 | #242 |
Northman Reputacja: 1 | Szczurołap nie zwracał uwagi na kpiny, jak mu się zdawało raczej niegroźnych stałych bywalców i szynkarza. O ile było mu wiadomym, to dbanie o dyskrecję i prawo do prywatności nie było w Imperium przestępstwem, acz przywilejem każdego obywatela. Do czasu rzecz jasna nim inni obywatele dopatrzą się w tym złego, zwłaszcza w czasie pilnej potrzeby ukarania winnych i zatłuką w rynsztoku, oczyszczą w płomieniach, powieszą na gałęzi przy trakcie lub tylko za kudły zaciągną do straży lub inkwizycji. Zdziwił się Bodo, że podrostek od razu wiedział do kogo podejść i nie podobało to mu się nic, a nic. Kiedy szlachcic czytał pergamin, Wanker wygrzebał z kiszeni miedziaka i ciężko położył na stole. - Gadaj synku, a dokładnie to i duże piwo dostaniesz... - trącał od niecenia monetę. - ....jak wyglądała dziewoja, co ten list nadała. No i gdzieś jom spotkał, a?
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
15-07-2017, 21:27 | #243 |
Reputacja: 1 | Chłopak popatrzył na monetę. Potem na Bodo, ale jakoś tak dziwnie, jakby się zastanawiał co ze szczurołapem jest nie tak. Potem znowu na monetę. Najwidoczniej uznał, że miedziak się przyda, a może i to piwo wpadnie. - Żadna dziewka to była, panie - odpowiedział. - Panicz o gładkim licu i młody, ale na pewno nie dziewoja. Znaczy się żadnych takich wypukłości nie miał, gdzie trzeba... Jeśli o to chodzi... Ale zarostu też nie na gębie... Już sam nie wiem... Ale w spódnicy ani w sukni nie był. Spodnie miał i kubrak w ciemnych barwach i czapkę na głowie. Ale włosy krótkie miał, warkocza nie nosił... Na rynku mnie zdybał, jakżem w gnoju patykiem wodził i za czymś do roboty się rozglądał. Dał mi błystka i tę kartkę i powiedział, że w tej karczmie waszmościów spotkam. Opis mi podał, a że pamięć i oko mam dobre, tom spamiętał i teraz was odnalazłem. I... I już iść muszę! |
15-07-2017, 22:21 | #244 |
Northman Reputacja: 1 | Odpowiedź zaspokoiła i uspokoiła szczurołapa, a że u Wankera słowo droższe było od pieniędzorów, to młodziak dostał, i miedziaka, i duże piwo. - To podchwytliwe pytanie było. - uspokoił zmieszanego chłopaczka. - Lisie. - wyjaśnił z powagą kiwając głową. - Wychyl piwko i zmykaj synku. Jako, że wiadomość widocznie strapiła panicza von Dohna, Bodo wcisnął mordę w kufel i też po sobie dawać nie dawał nic w ogóle podejrzanego. Wyczyn to jednak był po trzykroć trudniejszy, gdyż zawartości pisma od pracodawcy jeszcze nie znał, a wyobraźnia wielkie i straszne oczy miała! *** Po opuszczeniu przybytku Bodo ściszonym głosem nalegał towarzyszowi widząc przy uchu szlachcica. - Gadajcie kochany paniczu wartko, cóżeś tam wyczytał od mości Mossbuera, bo mnie denerwuje to niemożebnie, a juści nie mam nerwów! Nie stresujcie mnie panie Wilhelmie, bom wpadne w obsesje...
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
16-07-2017, 12:04 | #245 |
Administrator Reputacja: 1 | Nie była to informacja, którą można było wykrzyczeć na środku targowego placu, a i karczmie za dużo było uszu, by się wiedzą dzielić bez obaw, że ktoś nieproszony usłyszy coś, czego nie powinien. Ale po wyjściu z gospody Wilhelm natychmiast przekazał towarzyszowi treść pisma. - Być może to ci sami, co nazwali na nas tego przeklętego łowcę nagród - dodał. - Trzeba powiadomić pozostałych i, być może, wybrać się na spotkanie ze dwie godziny wcześniej. |
16-07-2017, 19:02 | #246 |
Northman Reputacja: 1 | - Aye. A nasza pannica zaiste prawde mówiła. - sapnał z ulga mimo przejęcia. - I mnie siem wydaje, że iść trza nam wszystkim i sidła na złoczyńców zastawić, karczmę i przyległe uliczki obaczać, lecz czym prędzej. Nasz zakonnik w niebezpieczeństwie większym od nas być może.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
17-07-2017, 21:21 | #247 |
Reputacja: 1 | Czym prędzej wrócili do portu, gdzie ich towarzysze dotrzymywali towarzystwa wciąż obrażonej Fraulein Maitner. - No i co kozi bobku? - zwróciła się opryskliwie do Wankera. - Głupio ci teraz, żeś mnie o zmowę podejrzewał? Prawdę mówiłam. Tak jak wtedy, gdym powiedziała, że się nigdzie z wami nie wybieram! Umowe z Mossbauerem miałam na dowiezienie was w całości do Pfeildorfu, a nie niańczenie dalej. Z niej się wywiązałam i basta! - splunęła pod nogi szczurołapa i ze stęknięciem podniosła swój podróżny kufer. Potem dysząc ruszyła wzdłuż nabrzeża, w kierunku przeciwnym do bram miasta. * Odnalezienie Jeleniego Susa okazało się łatwe. Gospoda była powszechnie znana i mieszczanie bez problemów skierowali awanturników we właściwe miejsce. Wypytywanie wewnątrz o mężczyznę pokroju Aldebrandta nie przyniosło rezultatów - najwyraźniej nie zatrzymywał się w tej gospodzie. Można było mniemać, że mieszka gdzieś w mieście we własnym lokum lub coś podnajmuje. * Dobrą chwilę przed wyznaczoną godziną spotkania, bohaterowie obstawili okolice gospody, lustrując uliczki i obserwując kręcących się tam ludzi. Uwagę Elmera i Santiago, którzy razem siedzieli za beczkami stojącymi w zaułku znajdującym się na tyłach karczmy, przyciągnął wolno idący mężczyzna. Ów rozglądał się na boki, jakby czegoś szukając. Przystawał, spoglądał to w prawo, to w lewo, pogwizdując. Zadzierał głowę, drapiąc się w kark i udając, że ogląda wrony, które siedziały na okapach dachów. Gdy znalazł się w pobliżu rogu Jeleniego Susa, podszedł do ściany. Z kieszeni wyciągnął kawałek węgla i na tynku, na wysokości oczu nagryzmolił niewielki okrągły symbol. Gdy to zrobił, z rękami w kieszeniach, gwiżdżąc pod nosem i powłócząc nogami, jak gdyby nigdy nic ruszył dalej. |
18-07-2017, 11:15 | #248 |
Reputacja: 1 | W czasie, gdy połowa z nich ostrożnie sprawdzała miejsce kontaktu ze zleceniodawcą, druga - w której znalazł się również Santiago, miała zaszczyt i obowiązek dotrzymać towarzystwa pannie Meitner. Trzeba rzec jasno, że z takiego podziału zadań Estalijczyk był rad niezmiernie. Jeszcze milej czas mogliby spędzić, gdyby wspomniana dziewoja nie byłaby nadąsana, a wręcz obrażona żądaniem poczekania na wynik spotkania z Mossbauerem, ale Santiago był pewien, że przez towarzyszy przemawiała jedynie troska o pannę Meitner. Wszak w czasie wyprawy spotkały ich różne nieprzyjemne sytuacje związane z celem ich misji - nie można było dopuścić, by to samo przydarzyło się tak cudownej istocie, jak Fraulein Meitner. Niestety próby zabawiania Karelii nie poprawiły jej nastroju, czego wyrazem były niewybredne słowa, jakimi przywitała dzielnego Bodo. Santiago był pod wrażeniem, jak ta dziewczyna pięknie rzucała wyzwiskami. - Maravilhosa... - czemuż nie spotkał wcześniej tak wspaniałej istoty? Niestety chwilę później okazało się, że ich drogi muszą się rozejść, co oczarowany Karelią Estalijczyk przeżył nad wyraz boleśnie. Poczucie obowiązku jednak zwyciężyło i powstrzymał się przed towarzyszeniem pannie Meitner. Wzdychał jednak często i śledził wzrokiem oddalającą się zgrabną postać, nie mogąc skupić się na czymkolwiek innym. Szczęściem ruszyli na spotkanie z Mossbauerem i mógł zająć myśli czymś jeszcze. Gdy zauważył podejrzanego osobnika smarującego jakiś tajemny symbol na murze powróciła czujność i przebiegłość poszukiwacza przygód. - Trzeba dobrze zapamiętać ten znak. - Szepnął do Elmera. - I zamazać go. - Skinął w kierunku muru, na którym widniał symbol. - Pewnie oznaczył miejsce, gdzie mają czekać jego kamraci, gdy będziemy wychodzić ze spotkania. - Wyjaśnił. Gdy tylko tajemnicza postać się oddaliła podszedł do muru, przyjrzał się uważnie śladom węgla, po czym zebrawszy garść piachu z uliczki roztarł symbol na ścianie tak, aby nie był do rozpoznania. Postanowił również obejść okoliczne zaułki i poszukać tego znaku w innych miejscach. Tam także miał zamiar je dyskretnie usunąć.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
18-07-2017, 11:45 | #249 |
Administrator Reputacja: 1 | Dziwną by było rzeczą, gdyby Mossbauer umawiał się na tajne spotkanie w pobliżu miejsca swego zamieszkania. Dlatego też Wilhelm nie zdziwił się, ż próby odnalezienia Mossbauera spełzły NS niczym. I nie przejął się tym. Przejął się jednak znakiem. Santiago miał rację, że go zmazał, ale można było zrobić jeszcze więcej. - Idź w stronę, skąd tamten przyszedł - zaproponował. - Może znajdziesz inne znaki, prowadzące do tego miejsca? Może uda się tamtych skierować w inną stronę? Może warto by narysować taki znak w innym miejscu? |
19-07-2017, 06:15 | #250 |
Northman Reputacja: 1 | - Człekowi szczeremu, gdy racji nie ma zostaje honor oddać i o wybaczenie prosić. - Bodo rzekł obrażalskiej panience Meitner na odchodne, na tyle głośno, aby dosłyszała - Durna koza jeno siem donsa po tym uparcie niczem oślica... - mruknał ciszej, ale za złe jej besztania nie chował w sercu wcale. *** Bodo wprawy w śledzeniu istot innych niż pasożyty nie miał, więc iść za podejrzanym jegomościem, na którego uwagę zwrócili towarzysze nie miał, choć chciał, gdyby umiał. - Jaki był ten znak Elmerku? - Wanker zapytał konspiracyjnie Lutefiksa skrytego za beczka, samemu niewinnie odccedzajac kartofelki z głowa zadarta do góry podziwiajac pierzaste obłoczki. - Zmaluje takiego floresa w innym zaułku i obaczym, czy tam hultajów to zanęci, nie?
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |