Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 17-07-2017, 12:04   #36
Leoncoeur
 
Leoncoeur's Avatar
 
Reputacja: 1 Leoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputacjęLeoncoeur ma wspaniałą reputację


To zaczynało wymykać się spod kontroli.

Wizja jakiej doświadczył wytrąciła go z równowagi do tego stopnia, że nie odpisał sailorce odruchowo. Wspomniał dwa sny jakie miał przez dwie ostatnie noce i odnosił wrażenie jakby się zazębiały przynajmniej postacią mężczyzny, z którego perspektywy widział to… coś. Dziwne i niesamowicie realne sny zrozumieć potrafił, bo nie były mu one obce. Identycznie śnił o sobie, o czasach w Szkocji, o tym co skryte było mgłą okresowej amnezji. W nich też były wydarzenia, których był centrum, choć takie które nie miały prawa się zdarzyć.
Czytając artykuły z zakresu psychologii Szkot doszedł do wniosku iż tak bardzo pragnie zrozumieć i dowiedzieć się co stało się w czasie którego nie pamięta, że jego podświadomość w czasie snu tworzy fantastyczne scenariusze. Logiczna część umysłu błyskotliwego Szkota dbała zapewne aby zazębiały się w jedną spójną historię, a bardziej chaotyczna część dba o płaszczyznę fantastycznej nierealności. Nie było dziwne nawet pojawianie się tam i demonów, biorąc pod uwagę jego dzikie fantazje o seksie z diablicą.
Wszystko to zazębiało się i oplatało nierealnym story to co Alice desperacko i rozpaczliwie próbował sobie przypomnieć.
Tu było zupełnie inaczej.
Nie miał przecież żadnych ciągów do jakichś wyimaginowanych tematów rodem z Avatara aby tym tłumaczyć sobie pochodzenie tych snów. Tłumaczyć logicznie dlaczego mózg podczas snu idzie właśnie w tę pojebaną, niebieską stronę. W dodatku to zaczęło przeciekać na jawie.

Nie miał czasu nawet odpisać sailorce, bo grał w pierwszej scenie, a poza tym nie bardzo wiedział co wystukać na klaw. Zastanowiło go czemu wysłała aż trzy sms, jeden po drugim. Trzecią z wiadomości odrzucił jako bzdurę próbującą ukryć fakt, iż sny o niebieskich ludziach mocno zainteresowały dziewczynę. Gdyby ten motyw nie zwrócił w ogóle jej uwagi to nie wspomniała by o tym wcale, a gdyby jedynie lekko zaciekawił to wpisałaby to w sms nr 1, lub dała sobie spokój. Wyglądało to jakby zdecydowała się nie poruszać tej kwestii, ale w końcu nie wytrzymała i zagadnęła o to, a potem usiłowała ukryć to zbyciem w postaci sms nr 3.

Boże jakież to wszystko było popierdolone.
Do tego ten sam tatuaż.
W głowie Szkota zaczęła nieśmiało kiełkować pewna myśl…

[MEDIA]http://i.imgur.com/ROL9MDp.png[/MEDIA]


Pojawiła się już gdy włączono reflektory inicjując początek pierwszej sceny sztuki.
Alice nie musiał się mocno koncentrować, bo jedynie siedział w głębokim staromodnym fotelu i udawał czytanie podniszczonego grubego zeszytu. Karuzela myśli i emocji, oraz resztki roztrzęsienia nie tylko nie przeszkadzały w graniu, co nawet pomagały i nadawały naturalności jego roli w tej scenie, bo Otto Frank czytając po raz pierwszy te zapiski też musiał być roztrzęsiony.
Mocno.
Sama scena dla osoby nie znającej tej historii nie miała większego sensu. Starszy pan siedzący w fotelu. Ani mówionej kwestii ani nic, tylko kilka minut ciszy i przekładanie stron.
I te emocje pojawiające się na twarzy. Jakby miał się rozpłakać z rozpaczy, oraz jakby doznawał ulotnej radości obcowania z niezwykle drogim artefaktem.
Światło zgasło, a operator włączył drugie, oświetlające przeciwną część sceny na której stało proste łóżko, a raczej brudna rozsypująca się przycza. Dwie pielęgniarki zdejmowały z niej właśnie ciało, które grał Iko. Nie był nawet aktorem, a jedynie jedenastoletnim synem bileterki, wysokim jak na swój wiek i wprost przeraźliwie chudym. Nie miał dużo do roboty bo musiał jedynie grać trupa dziewczyny, która w chwili śmierci jedynie umownie przypominała istotę ludzką.
Bardzo umownie.
Pielęgniarki komentowały jej śmierć.
Tyfus, a przecież niedawno na tym samym łóżku zmarła jej starsza siostra. Ot zwykła rzecz w obozie koncentracyjnym gdzie trafiła Anne Frank. W obozie, któremu wystarczyło pół roku by z dziecka zrobić pseudoludzki strzęp.

Każda kolejna scena zaczynała się monologiem Ryōko, grającej tę żydowską dziewczynkę, która zapisała swoje wspomnienia w zeszycie. Wspomnienia paru lat ukrywania się całej rodziny w Amsterdamie podczas niemieckiej okupacji. Ryōko deklamowała to co Anne naprawdę napisała, ale już po kilku zdaniach operator oświetlenia wydobywał z mroku grupkę aktorów odgrywajacych scenę z życia opisywaną w pamiętniku. Ryōko cichła wtedy dołączając do reszty w graniu tego co zanicjowała wstępnym monologiem. Było to niesamowicie płynne, bo reżyser uczulał ich aby do tego przywiązywali największą wagę. Aby zapiski płynnie przechodziły w całą scenę pokazująca strach, zaszczucie i rozpacz rodziny Żydów, ale i małe radości oraz wszelkie inne wycinki ich życia w ukryciu podczas okupacji. Ryōko była ledwie kilka lat młodsza od Alice’a, ale niska i drobna aktorka dzięki charakteryzacji wpasowywała się w nastoletnią dziewczynę wprost świetnie. Dzięki tej samej charakteryzatorce co popracowała nad Ryōko, niespełna trzydziestoletni Lindsay grał tu sześćdziesięcioletniego ojca dziewczynki.
Charakteryzatorka Kumi była prawdziwą arcymistrzynią.

Ostatnia ze scen zagrana była odwrotnie. Zaczynali aktorzy odgrywający ją, by światło przeniosło się na drugą część sceny gdzie Ryoko jako Anne deklamowała ostatni z zapisków kierowanych do swej przyjaciółki Kitty
(...) a w końcu znowu
odwracam swoje serce, to, co złe, wywracam na zewnątrz, to, co dobre, do środka,
i nieustannie szukam sposobu, żeby stać się taką, jaką chętnie chciałabym być i jaką
mogłabym być, gdyby... na świecie nie mieszkali żadni inni ludzie”.
Twoja Anne M. Frank
Czarnego munduru oficera Gestapo z czerwoną opaską ozdobioną swastyką nie pomyliłby chyba nikt na świecie, tak samo jak baniastych hełmów dwóch żołnierzy ze schmeisserami w dłoniach. Gdy Ryōko deklamowała finał dziennika, podeszli do niej od tyłu i jakby jedynie z przyzwoitosci pozwolili jej skończyć.

[MEDIA]http://i.imgur.com/PERfpij.png[/MEDIA]


Światło zgasło dosłownie w chwilę po tym gdy Adam grający nazistowskiego oficera, położył w brutalnym i wymownym geście dłoń na ramieniu “dziewczynki”. Oświetliło za to Alice’a, który tak jak na początku siedział w fotelu i czytał pamiętnik zmarłej w obozie córki, z którą został rozdzielony w chwili aresztowania.
Bezgłośnie płakał.
Tym razem ta scena nie była tak długa jak na początku.
Przeciwnie, spinająca klamrą to wszystko z początkiem, trwała może kilkanaście sekund.
Światło znów zgasło, a gdy zapaliło się znowu przed widownią stała cała trupa “Tokio International Theatre” kłaniając się w podziękowaniu za przybycie widzów na ich występ.

 
__________________
"Soft kitty, warm kitty, little ball of fur...
Happy kitty, creepy kitty, pur, pur, pur."

"za (...) działanie na szkodę forum, trzęsienie ziemi, gradobicie i koklusz!"

Ostatnio edytowane przez Leoncoeur : 17-07-2017 o 12:09.
Leoncoeur jest offline