Igor swoje odczekał, a następnie spokojnie wysłuchał oferty Babci Kwiatek. Oczywiście dając przy tym wszelkie objawy tego, że jej słucha i co tu dużo mówić... był zadowolony, bo jak inaczej określić wejście w sojusz z babinką na którym mógł tylko zyskać?
Prawda. Był drapieżnikiem. Prawda. Wierzył w prawo dżungli i to, że tylko silni mieli prawo żyć. Prawda... ale jeśli Krwawa Wróblica urządza sobie zwierzęcą arenę śmierci i poi swoje powidła swoją krwią to już było to wynaturzenie. Zrozumiałby, gdyby to było kilka sztuk, ale obraz jaki malowała starowinka był nienaturalny i nie miał nic przeciwko ukróceniu tego procederu. W końcu w życiu jak na ringu. Doping był zakazany. No, powiedzmy...
- Zgoda. Masz mój głos w tej sprawie. - powiedział Babci i skinął głową odbierając buteleczkę - Teraz już nie przeszkadzam, a pomoc przy Zasłonie będzie mile widziana. Jak dobrze pójdzie podreperuje to nasz budżet.
Z tymi słowami i życzeniami spokojnej nocy ruszył do swojego domku sprawdzając na zegarku godzinę. Wszystko od niej zależało. Chciał zadzwonić do sekretareczki, ale... czy nie było a późno na to?