19-07-2017, 08:53
|
#87 |
Konto usunięte | - Ożeszkurwajapierdole... - Wyrwało się z gardła Danny'ego, gdy przed gębą śmignęła ma metalowa siatka. Mało brakowało, a wpakowałby się w to coś i byłoby po nim. - Trzeba uważać, Marty, te pojebańce chyba pozastawiali tu pułapki.
Kolejne metry pokonywał ostrożnie, patrząc pod nogi i zwracając uwagę na wszystko, co wydawało się nie pasować do okolicznego krajobrazu. W końcu udało im się dojść na skraj lasu, tak, że Calistri widział pole golfowe i znajdującą się nieopodal plażę oraz falujące na delikatnym wietrze wody jeziora. I pomyśleć, że jeszcze dwie godziny temu wszystko było w porządku, a potem stali się bohaterami pieprzonego koszmaru.
Z rozmyślań wyrwał go jakiś krzyk dochodzący z lasu. Nie był pewien, ale głos chyba należał do Jerry'ego. A skoro Jerry krzyczał, to coś musiało być nie tak. A skoro coś było nie tak, to Blake zaraz się zmartwi, bo przecież razem z Gbadamosim i resztą była też Kim. - Wiem, że tam jest królowa twojego serca, Marty, ale musimy iść dalej - powiedział do kumpla. - Kim na pewno sobie poradzi, poza tym są tam we czwórkę, a do nich idzie dwóch dzikusów. Mają przewagę i łby na karku, nie dadzą się zabić. - Niby próbował podtrzymać kumpla na duchu, ale tak naprawdę chciał, żeby ten poszedł z nim, zamiast się cofać, a już tym bardziej zastanawiać, co zrobić. Tracili niepotrzebnie czas. - Kluczyki do autobusów mamy prawie na wyciągnięcie ręki, trzeba tylko przeskoczyć na drugą stronę ścieżki, a potem już z górki.
Nie wiedział, czy przemówił kumplowi do rozsądku, ale nawet się nad tym zbytnio nie zastanawiał, gdy od strony bawialni usłyszał krzyki Kena i Lindsay. Czyli jednak postanowili ratować Marshall? Co za idioci, przecież ten plan był skazany na porażkę! Ale przynajmniej pożyteczni idioci, bo skupili na sobie uwagę większości morderców, przez co Calistri i Blake mieli szansę przemknąć niezauważeni do domku Lambo. - Idziesz, czy nie? - spytał Danny, patrząc w oczy Blake'owi.
Niezależnie od odpowiedzi kumpla i tego, co zrobi, Calistri zamierzał kontynuować wycieczkę po kluczyki, zachowując maksimum ostrożności. |
| |