| Telefony, telefony…
- Tylko potem pożycz mi tego magicznego żetonu - powiedział Stefan opierając się o budkę telefoniczną W myślach zaczął przeliczać do kogo ma zadzwonić: - 1. Szkapa w drodze, więc nie ma co... 2. Do dostawcy świń od Greedowców - przyda się dodatkowe mięso. Powinien dostać zniżkę za możliwość pokrycia przez Goliata od Stryja. 3. Do Żółwiastych Braci, by dostarczyli mu dojrzewających wędlin i bimbru 4. Spróbować do Jaglo - sprawdzić jak poszły rozmowy z nim. A w ogóle to śmietanka towarzyska się przyda na weselu. Albo załatwić trochę materiałów wybuchowych… 5. Zadzwonić do Nory, by sprawdzić jak ta się miewa? 6. Zadzwonić znowu do Greedowców, by zadbali o Norę.
Zamierzał zakomunikować Greedowcom że znalazł dobrze prosperujący cyrk którego pracownicy mają podobne “talenty” co niektóre chłopaki. Potrzeba inwestycji i kogoś do zarządzania. Kogoś kto mógłby oczarować obecnych właścicieli i pracowników. Nawiązałem też kontakt z lokalną władzą magister jest chętny do współpracy. Sprawa jest gorąca do załatwienia i to “na teraz”, bo nowa właścicielka i jej facet nie wyrabiają się pod nawałem obowiązków. Dlatego trzeba ich szybko odciążyć! [/i]
Automat znaleźli niedaleko przed hotelem, gdzie był okupowany przez dłuższą chwilę przez otyłego mężczyznę o “Ważnej” aparycji. I zaczęły się telefony. Dostawca świń powiedział, że nie wie czy tak daleko dostarczy towar na czas i będzie to ekstra kosztować. Żółwiaki obiecały, że dostarczą Bimber, ale dojrzewających wędlin nie mają, bo jak coś brzydko pachnie to od razu mielą i sprzedają jako super hot pie, ale plecy przywiozą i coś zrabowanego Shreiderowi... Nora miała się dobrze, tylko pytała czy może Stanisława historię opisać, i że przyjeżdża. Jaglo się ucieszył, powiedział, że z radością spotka się oko w oko z Ravenem, a jego szwagier już zapakował piwo. Greedowcy nieco zdziwili się słysząc o propozycji Cyrku, ale wydawali się być zainteresowani… Nora ponoć cierpi na brak natchnienia, bo pospiesznie w nocy pisząc splagiatowała własną książkę...
- Smutas, myślisz, że powinienem się martwić o Norę? Czy raczej jak Bardzo? -spytał Stefan masując ucho po zbyt długich rozmowach. - Sądzę, że sobie poradzi możemy ją wziąć tu na urlop, bo jak każda artystka potrzebuję agenta który się nią zaopiekuje, ale musielibyśmy ją chronić przed Zakonem Smoka… Rób jak uważasz, a ja cię wesprę w twoim wyborze. A propo wspierania... Załatwiliśmy już wszystkie moje sprawy dziękuję ci za pomoc. Teraz jestem gotów pomóc ci z organizacją ślubu. Pani Ileno chcecie pójść z nami zawsze, to będzie jakieś ciekawe zajęcie ze Stefanem nie sposób się nudzić! - Zaproponował wojowniczce, bo sam pamiętał jak ciężka potrafi być samotność, gdy walczy się z traumatycznymi doświadczeniami.
- Przyjmę każdą pomoc! I mi nie będzie przeszkadzać jak ktoś zamiast mnie kopnie Staśka w tyłek. Moje straciły na mocy… - młodociany Piastianin wyszczerzył zęby.
- No jak się u was ślubuje? U nas to potrzeba było złożyć w ofierze Barana… I jak jest z prawem pierwszej nocy? - rzekła z przestrachem.
-[¡] W Piastii wolą wieprzowinę i drób. A prawo pierwszej nocy znieśli. Kwestie religijne. Choć pewnie i liczne chłopskie widły pomogły. [/¡]
Gdy weszli zobaczyli w kasynie zobaczyli Stacha, Sao w towarzystwie Juliana ze świtą, Ildefonsa prowadzonego przez jakąś ładną Mulatkę i oczywiście Jana. Śluby i inne takie
Stefan ujrzał Juliana, a Julian ujrzał Stefana i Sama.
- O zaprawdę wielki medyk i mniejszy sługa tego tam, co ślub bierze i serce me się raduje na widok, choć zaciekawione ono ten organ bez kości jest gdzie przebywa sługa jego Midorino! - zawołał Julies.
- Czy to nie było aby dwuznaczne? - zapytała Gabrysia.
- On jest cały dwu, albo trzyznaczny! A zobacz, tam jest kuzyn Stasia - Sao wskazała na Stefana.
Gabriella zapiszczała i doskoczyła do młodocianego, a potem chwyciła go i uniosła.
- Och, jak miło spotkać przyszywaną rodzinę mojego ukochanego braciszka. Ależ z ciebie słodziaszek - zawołała tuląc go do piersi.
Ildefons stanął za swoją wychowanicą.
- Rysiu, jak wrócimy do zamku, to zaprosimy tego chłopca. - zapytał mrugając porozumiewawczo do Stefana.
- Pomyślę o tym... - wymamrotał młodszy Nowicki, który miał chęć wrzasnąć “Co tu się kurna wyrabia?!“. Choć przytulanie się do czegoś tak miękkiego było miłe.
Gabriella kątem oka zobaczyła Juliesa
- Tak dziadku, a teraz idziemy spać - pospiesznie opuścili Pagodę.
- Do widzenia szlachetnemu panu Stefan lekko się skłonił po “lokajsku”: Potem dał Staśkowi sójkę w bok: - Kto to kurna miał być? Wziąłbyś się do organizacji ślubu
- A ty dokąd? - spytał Stasiek.
- Do Leslie - oświadczył z wysoko uniesioną głową.
- Zaraz wróci… -starszy Nowicki spróbował udać opiekuna, który panuje nad podopiecznym. Wyjątkowo miał rację.
Julian skierował się do kasyna. Zaraz zobaczyli też zbiegających na dół Leslie i Stefana.
- Stefano! Idziemy do! Rozróbę robić… Znaczy się grać. Stefano, masz jakoś zrobić bym wygrała. Uwielbiam wygrywać! - zawołała, a Sao przewróciła oczami.
- Tatko ze Stryjkiem grali z nami w pokera. I trochę umiem w Black Jacka -specjalnie nie protestował, gdy ciągnęła go za rękę. - Panie Vilmundzie, pospieszcie się! Bez pana nas nie wpuszczą!
- No to idziemy, tygrysico? Samuel jest dość duży by się sobą zająć. - piastiański alchemik wyciągnął rękę do Xingijki.
- Tylko gdzie? Nie do kasyna… Może na kolację? A potem do pracy!
- powiedziała Sao.
Tymczasem Vilmund z rezygnacją zaprowadził Dzieciaki do kasyna. Dwie godziny potem musiał oboje wyciągać z kasyna, aby Leslie nie zrobiła rozróby, a Stefan nie dąsał się po przegraniu 150 marek.
Zaś Samuel przeklął w duchu i z daleka skłonił się szalonemu księciu z Arugo oraz swemu pracodawcy “Po co ja się bawiłem w te przebieranki skoro mam sklerozę starczo - młodzieńczą i zapominam nosić ze sobą kostium? Dobrze że mam do czynienia z pół-kretynem” - Skoro już trafił do przybytku hazardu postanowił poszukać dziadka którym się miał opiekować oraz Pana Świętochowskiego żeby przekazać mu dobre informacje o “wiecznym zniknięciu” Twardowskiego. Wiedział że niepotrzebnie ryzykuje ale zamierzał przekazać alkoholikowi pierścień zamordowanego szlachcica jako dowód.
O dziwo Mistrza N musiał wyciągnąć z kasyna, gdzie grał w Mah-Jonga z kilkoma hałaśliwymi Xingijczykami. Potem znalazł Świętochowskiego, który grał w drugorzędnym kasynie z kilkoma wystraszonymi turystami. I pił z braćmi Einz z Rzeszy. Na wieść o udziale Samuela&ski w zamordowaniu Twardego jeno skinął głową i stwierdził, że zjawi się na ślubie. Po kolacji z wieprzowiny w cieście na ostro i dodatków, zaczęła zamawiać muzykę, konfetti oraz Tort. Ubezpieczyła wesele od wojny, pożaru, napadu, porwania, ataku księżycan, potworów, wojowników cienia, smoka, byłych, zatrucia, złamania nogi, złamania ręki, poparzeń, złamania zęba i śmierci uczestników, zamówiła suknie dla druhen czyli siebie, Kate, Ścieżki i Winry. Oraz dla Drużby czyli…
Do tego kazała zamówić stroje dla rodziny Stacha. I prezent od nich dla państwa młodych. Był ranek. Stach się obudził. Właściwie to obudził go telefon z recepcji. Niejaki Roy Mustang przybywa..
__________________ You are braver than you believe, stronger than you seem, and smarter than you think. Kubuś Puchatek aka Winnie the Pooh |