Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2017, 15:10   #237
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
-Nie jedziemy do Suzail. Nie ma na to czasu. Starzec już traci kontakt z rzeczywistością i nie możesz sobie pozwolić na nawet jeden dzień zwłoki- szybko zbił rycerkę z tropu.
- A właśnie, że jedziemy do Suzail. Mam swoje obowiązki i obietnice, których muszę dotrzymać - odparła mu niezrażona Venora.
-Jeśli stary kopnie w kalendarz twoje pytania będą już cię do końca życia męczyć. Nikt inny ci na nie nie odpowie. Ale to już nie mój problem. Zrobimy jak tam sobie chcesz…- smoczydło oparło masywne ramiona na opancerzonym torsie.
Paladynka westchnęła długo i przeciągle.
- Czemu zawsze wszystko musi być na już… - prychnęła z niezadowoleniem. - Czemu nie mogliście z tym wcześniej do mnie przyjść?! - dodała z pretensją w głosie.
Smoczydło przekrzywiło wielki łeb. Wykazywało obojętność wobec reakcji rycerki.

- Jak mi los nie będzie sprzyjał to nawet jakbym teraz wyruszyła to pewnie ten mędrzec zmarłby na chwilę przed naszym przybyciem - stwierdziła odwracając spojrzenie od Balthazaara. - Najważniejsze są moje obowiązki względem zakonu i Helma - mruknęła do siebie, jakby chcąc się w tym utwierdzić. Ale po jej minie było widać chęć by się dowiedzieć.
-Twój zakon? Już tam nie jesteś mile widziana, ale zawsze możesz wrócić i się korzyć przed swoimi przełożonymi…- odparł złośliwie.
Venora zmrużyła gniewnie oczy.
- Dokładnie to zamierzam zrobić. Nie tylko przez wzgląd na złożone obietnice - odpowiedziała mu. - Bo jeśli naprawdę okaże się, że mój mentor miał rację, to sama niczego nie wskóram, żeby zapobiec temu... Tej erze smoków. A wydarzenia ostatnich dwóch miesięcy doskonale mnie w tym utwierdziły.
Smoczydło wysłuchało słów rycerki i wzruszyło tylko ramionami.
Paladynkę wyraźnie poirytowało zachowanie jaszczuroczłeka.
- Jutro, przed wyjazdem muszę jeszcze załatwić mnóstwo spraw - oznajmiła, wstając od stołu. - Idę sprawdzić co u dzieci, a później spać - dodała. - Dobrej nocy - rzuciła chyba wyłącznie przez dobre wychowanie. Zostawiając niedopite piwo ruszyła pewnym krokiem na piętro, gdzie mieściły się wynajęte przez nią pokoje gościnne.

Otworzyła drzwi do dużego pokoju, w którym cała dziesiątka dzieciaków właśnie rozrabiała w najlepsze. Widząc Venorę wszystkie, jak na sygnał, zastygły w miejscu wstrzymując się od tego co aktualnie robi. A wspomnieć należy, że jedynie trójka spośród nich siedziała w swoich posłaniach, a żadne z nich nie było jej bratankiem.
- No a czemu wy jeszcze nie śpicie? - zganiła ich wszystkich Venora, lecz ciepły uśmiech nie wskazywał, żeby się złościła na nich na poważnie. - Netir, Ergon, powinniście dawać przykład - pokręciła głową i weszła do środka. Jej bratankowie zostawili poduszki, którymi jeszcze chwilę temu okładali się z pozostałymi dziećmi i usiedli w klęczki na swoich posłaniach ze spuszczonymi głowami.
- Chcemy bajkę… - pisnęła cichutko Maera, która siedziała grzecznie w swoim posłaniu. Była ona jedyną dziewczynką w tej gromadce, co zostało odkryte dopiero gdy wszystkie dzieciaki, jeszcze w posiadłości Okhe, trafiły do balii z ciepłą wodą i zostały wyszorowane z brudu.
- Tak, chcemy bajkę! - odezwały się chórem cała reszta.
Venora uśmiechnęła się. Ta czerada zdążyła się już przyzwyczaić do pewnej rutyny, a w nią wchodziła choćby opowieść na dobranoc. A panna Oakenfold przywykła do zajmowania się tą gromadką. W końcu też zapamiętała imię każdego z nich. Powiodła spojrzeniem po wpatrujących się wyczekująco w nią uśmiechniętych buźkach. Addi, Inso, Shin, Mohan, Kauth, Romero, Diero i najmniejsza z nich Maera. Razem z Ergonem i Netirem tworzyli całkiem wesołą gromadkę.

- No dobrze - a to wywołało okrzyk radości wszystkich. - No już już… - Venora uciszyła ich i usiadła obok Maery, opierając plecami o ścianę. Dziewczynka przytuliła się do rycerki. Panna Oakenfold nie była najlepsza w opowiadaniu, pierwsza bajka nawet została określona jako “Albrecht opowiada fajniejsze”. Nic zresztą dziwnego skoro ona z pamięci opowiadała dziecięcą bajkę, a kapłan nieco okrojone opowieści o walkach jakie toczyły cormyrskie Purpurowe Smoki. Wtedy postanowiła iść za przykładem kapłana i zaczerpnąć odrobinę z własnych przygód. Tak więc dzieci słyszały już opowieść o nierozważnym rycerzu, którego prawie zeżarły ghule, ale dzięki łasce Helma udało mu się przeżyć. Największym zaciekawieniem cieszyła się opowieść o bitwie z królem goblinów. Dzieciaki pokładły się ze śmiechu, gdy w kulminacyjnym momencie walki, goblini władca po prostu potknął się i upadając uderzył się głową o kamień tracąc przytomność.

Po wszystkim ułożyła zadowolone z bajki dzieciaki do posłań i udała do swojego pokoju. Będąc tam sama, wróciła myślami do tego wszystkiego co miała na głowie, a nie miała nikogo kto mógłby jej podpowiedzieć co jest najlepszym wyborem. Pozostawało jej więc iść za głosem serca i opierać się na tym czego uczono ją przez te lata jakie spędziła szkoląc się na paladyna. Balthazaar mógł mieć całkowitą rację, że mędrzec nie dożyje jej przybycia. Ale Venora nie chciała zaprzepaszczać wszystkiego co miała. Nie chciała zostać wyklętą przez własny zakon. A już na pewno nie chciała zawieść przyjaciela, który dla niej ryzykował życie. Panna Oakenfold siedząc już w łóżku, objęła w dłonie święty symbol Helma.
~ Nigdy nie zdradź zyskanego zaufania… ~ z tymi myślami przystąpiła do modlitwy.

23 dzień Przypływu lata 1372 roku rachuby Dolin. Marsember.

Obudziła się jeszcze przed świtem. Wstała i ubrała się. Nie słysząc hałasu dobiegającego z pokoju obok, gdzie spały dzieci, przysiadła do zadbania o swoją broń. A to było czasochłonne. Na szczęscie, jak wypucowała zbroję jeszcze na pokładzie statku Okhe, tak nie zakładała jej jeszcze od tamtej pory. A biorąc pod uwagę to, że towarzyszyło jej smoczydło, nie planowała się męczyć i nosić zbroi półpłytowej, decydując się na założenie kolczugi, dużo wygodniejszej w podróży.
Skończyła czyścić Ślepy Los i schowała go do pochwy. W towarzystwie nieodłącznej Pożogi Venora wyszła z pokoju by obudzić dzieci na śniadanie. Później musiała przekonać służkę pracującą w karczmie by zajęła się tą gromadką na czas jej nieobecności, gdy uda się na miasto w poszukiwaniu maga.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline