Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-07-2017, 19:40   #87
Asuryan
 
Reputacja: 1 Asuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputacjęAsuryan ma wspaniałą reputację
Yoshiko
Gdy kolory zniknęły zapanowała ciemność i chłód. Zaklęcie widocznie się powiodło tylko dlaczego jest taka cisza?
-Sigma..?- odpowiedziało jej jedynie echo- Selti?! Akuma!
Zawołał głośniej, w jej głosie wyraźnie słychać było niepokój. Dość nerwowymi ruchami wyciągnęła z kieszeni telefon, włączając latarkę. Oświetlając miejsce w którym się znalazła bladym światłem, rozejrzała się dookoła. Jej oczekiwania się potwierdziły. Była całkiem sama…
Znalazła się w jaskini. Małej jaskini, na tyle szerokiej aby pomieścić identyczny krąg kamieni. Od jaskini odchodził dwa korytarze. W powietrzu unosił się bardzo nieprzyjemny odór. Podłoże było grząskie i sprawiało trudności w poruszaniu się.
Dziewczyna z trudem zmusiła się do wyrównania oddechu, świadoma że panika w niczym jej nie pomoże. Podeszła kolejno do każdego z korytarzy, szukając podmuchu powietrza. Po raz pierwszy żałowała że nie była palaczem, zapałki albo zapalniczka bardzo by pomogły… Sięgnęła do plecaka, szukając czegoś co mogłoby jej pomóc. Znalazła latarkę, którą swego czasu porzyczyla od brata, a o której całkiem zapomniała. Bardzo przydałaby się w trakcie ich pierwszej przygody, no ale lepiej późno niż wcale. Poza parasolem, prowiantem i paroma innymi rzeczaminie znalazła niczego waznego. Zajrzala do portfela w którym trzymała zdjęcia nie żyjących już rodziców i uśmiechnęła się smutno. Portfel zadzwonił gdy chciała go odłożyć, co dało jej pewien pomysł. Zajrzala do środka. Miała sporo banknotów i jeszcze więcej drobnych. Włączając latarkę z prawdziwego zdarzenia, weszla w korytarz po lewej z zamiarem zaznaczenia każdego rozwidlenia przy pomocy monet.
Po lewej korytarz ciągnął się wzdłuż, tak że jego kraniec wciąż był niewidoczny. W prawym korytarzu, w zasięgu światła latarki. widać było ścianę. Mogła to być ślepa uliczka albo rozwidlenie.
Dziewczyna postanowiła zajrzeć do korytarza po prawej, jeśli byłby to ślepy zaułek, oczywistym byłoby gdzie się udać.
Korytarz stanowił rozwidlenie. Im bardziej się do niego zbliżała, tym powietrze było bardziej zatęchłe. Co więcej dało się wyczóć dośc specyficzny metaliczny zapach krwii.
Yoshiko zatrzymała się rozpoznawszy zapach. Doszła do wniosku, że woli nie sprawdzać jego źródła. Postanowiła wpierw sprawdzić poprzedni korytarz.
Po przyciśnięciu się przez zwężający korytarz jaskinia się rozszerzała. Podłoże stało się bardziej grząskie, wręcz bagniste. Ale gdzieś pod całą warstwą ziemi dało się wyczuć jakby gałęzie. Korytarz nie miał za wielu odnóg więc nie było większych decyzji co do drogi. W jednym z zaułków korytarza dało się dostrzec stos czegoś. Masa przysypana była ziemią, ale dało się rozróżnić regularne kształty. Które z reguły w naturze nie występują.
Dziewczyna zatrzymała się przy stosiku, przyświecając latarka. Mogło tam być cos co dało by jej wskazówkę co to tego gdzie się znajduje. Schylila się i przegrzebala ziemie.
Znalazły się tam świeże gałęzie, parę desek, garbowane skóry, dwie skrzynie, jakaś kryształowa kula i masa... masa kości. Ludzkich kości. Gdzieś w głębi jaskini słychać było stuknięcie niosące się po każdej z dróg.
Dziewczyna cofnęła się odruchowo, zasłaniajac usta dłonią. Czuła jak serce łomocze w klatce piersiowej. Spojrzała ponownie na stos. Mimo szukania, miała nadzieje ze to co zakończyło żywot tych ludzi dawno opuściło to miejsce. Zmusiła się do sięgnięcia w stos. Chwyciła cieższą deskę, która wydawała się być w jako tako dobrym stanie. Prowizoryczny oręż nieco podniósł ja na duchu. Postanowiła zabrać ze sobą dziwną kulę, może w jakiś sposob okazałaby się przydatna. Sięgnęła w jej stronę. Lekko zakopana kula została uniesiona razem z zaciśniętą pod nią kościaną dłonią.
[media]https://www.youtube.com/watch?v=NexzIEiWFWo&list=PLiv9C0j7O4-N1nQvPnPHFr1q8Xwf8jOZJ[/media]
Impuls obudził to co można by nazwać wizją. (Wizja z perspektywy posiadacza kuli)
Grupa pięciu mężczyzn przedarła się do zablokowanej wielkim głazem i nieznanym napisem jaskini. Cel był prosty - skarby. Jednak jaskinia nie była pusta. Coś ją zamieszkiwało. Ludzie znikali. Do celu dotarło raptem dwóch. Na piedestale spoczywała właśnie ta kula. Doszło do sprzeczki... użyto broni. Mężczyzna ( z perspektywy Yoshiko) został dźgnięty a kula zabrana. Zdradzony i pozostawiony na śmierć. Później słychać było potworny krzyk, ostatni z mężczyzn nie uszedł ciało.
Później wizja zaczynała przypominać pokaz slajdów sceny jaskini i ciemność, czołganie się i ciemność. Ucisk na nodze, ziemia zaczęła uciekać. Coś ciągnęło go w przeciwną stronę. Wzrokiem dostrzegł zakrwawioną kulę, którą pochwycił. Znalazł się w tym oto miejscu. W miejscu w którym leżały nadgryzione i niepełne ciała pozostałych z wyprawy.
Nie miał odwagi sporzeć na to co go tu przytargało. Czekał w szlochu i strachu jak to coś powoli na nim ucztowało. Ostatecznie stracił przytomność z utraty zbyt dużej ilości krwi.
Dziewczyna zachłystnęła się głęboko powietrzem. Zdała sobie sprawę że leży na plecach. Poddźwignęła się, zauważając, że ze strachu drżą jej nogi. Spojrzała na kulę, którą kurczowo ściskała w dłoni. Nie wiedziała co się właśnie stało, ale nie zamierzała tego ignorować. Pamiętała o dźwięku który niedawno niósł się echem. Nasłuchiwała.
Ogłos nie nasilał się, ale tak jakby za ścianą lub w równoległym korytarzu coś się czołgało.
Usiłując zachować spokój, tak cicho jak tylko potrafiła podeszło do każdego z wylotów “pomieszczenia” próbując zlokalizować źródło szurania. Skierowała się w przeciwną stronę.
Konstrukcja jaskini przypominała odrobinę drabinę. Od głównego korytarza odchodziły co jakiś czas odnogi prowadzące do małych pomieszczeń. Odgłos szurania wciąż był obecny. To coś poruszała się zapewne po równoległym głównym korytarzu.
W pewnym momencie coś trzasnęło. Tak jakby nadepnięto na kość.
Odgłos niósł się z odnogi , którą yoshiko właśnie minęła.
Dziewczyna poczuła jak serce podchodzi jej do gardła. Naoglądała się wystarczająco dużo horrorów, by mieć świadomość że to “coś” jest na jej tropie. Rzuciła się biegiem przed siebie. Przezornie oświetlała drogę latarką, aby tylko się nie potknąć.
W pewnym momencie odgłosy przestały być tłumione przez ziemię. Widocznie podłoże zmieniło się na bardziej skaliste. Walające się pod nogami kości zaczęły stukać o posadzę dając świadectwo jej obecności.
Odgłos szurania zniknął. Za to przed dziewczyną, na samym środku korytarza leżało coś. Coś było podobne do śpiwora. Choć po dłuższych oględzinach ( bardzo szybkich przez światlo latarki), materiał śpiwora był prawdziwą pofałdowaną skórą jakiegoś robaka

Nie małego. Rozmiarem i szerokością dorównywał dorodnej świni, a długością samochodowi. Jednak co gorsze... ten robak miał głowę.

Widząc znajdujące się przed nią stworzenie, Yoshiko niemal nie upuściła latarki. Na jej twarzy wyraźnie malował się strach. Sama nie wiedząc kiedy zawróciła. Biegła niemal na ślepo, wciąż widząc przed oczyma wykrzywione w agonii twarze. Biegnąc przewróciła się kilka razy, potykając się na walających się wszędzie kawałkach kości. Zachowując resztki, godnej podziwu, samokontroli zatrzymała się nie mając pewności na co może wbiec. Oddychała ciężko a po jej policzkach spływały łzy. Musiała znaleźć wyjście z tej sytuacji. Jakieś na pewno istniało. Potwory, jaki i ich ofiary, musiały jakoś tutaj trafić.
-Myśl….myśl.. będzie dobrze..- powtarzała cichutko, by podnieść się na duchu. Mocniej zacisnęła dłoń na kiju, który choć mizerny dawał jej cień nadziei. Skierowała się w stronę “drabinki”, gdzie zdawałoby się najłatwiej zgubić pościg. Szła powoli i ostrożnie, uparcie usiłując uspokoić oddech. Może w korytarzu który z początku ominęła znajdzie coś co jej pomoże. Może nawet wyjście z tego koszmaru. Może przeżyje…
Pierwszy szczebel prowadził do pomieszczenia które można było nazwać śmietnikiem. Choć po zobaczeniu poprzedniej istoty mogła to być także wylęgarnia.

Wszystko od ścian po sufit skąpane było w krwi, choć już zaschniętej. Na samym środku pomieszczenia we wgłębieniu znajdowały się resztki identycznego stworzenia. Rozerwane od środka, z wystającymi kośćmi żebrowymi. Wewnątrz panował paskudny smród krwi i rozkładającego się ciała... a może nawet kilku.
Z deszczu pod rynnę… Pozostawało mieć nadzieję że “legowisko” jest chwilowo puste. Trzymając się ścian, z drżącymi dłońmi, przedzierała się przez pomieszczenie szukając wyjścia.
Drugie wyjście z pomieszczenia zaprowadziło ją do głównego tunelu. Jednak zamiast dwóch dróg były trzy. Skrzyżowanie prowadziło także w głąb odbiegając od schematu drabiny.
Postanowiła skierować się na prawo, z dala od niebezpieczeństwa. Idąc pilnie nasłuchiwała, próbowała również wyczuć przepływ powietrza sugerujący wyjście.
Cicho. Cichutko. Każdy krok postępował powoli. Korytarze stały się długie, czas zdawał się praktycznie nie upływać. Jak długo była już w tej jaskini. Kilka godzin, może dni?
OStatnie skrzyżowanie. Przy którym znajdowała się moneta. Wróciła do początku, do przeciwnej drogi, której nie obrała wcześniej.
Coś jednak się zmieniło. Powietrze odrobinę się przerzedziło, ale nadal było czuć zapach krwi. Nie można było powiedzieć, że jest tu przepływ świeżego powietrza, ale na pewno było lżejsze.
Postanowiła jeszcze raz skierować się w stronę wlęgarnii i przejść drugim korytarzem.
Za zakrętem korytarza znajdowała się błona.
Wyglądała jak dobrze naciągnięta skóra, z dziurami tu i tam; albo ściana z jakiejś kleistej wydzieliny.
Po drugiej stronie znajdowała się szeroka przestrzeń.
Jakby w tym samym momencie jej odkrycia, przez jaskinię zza Yoshiko, przeszedł pomruk jakiegoś warczenia. Zapach krwi zaczął narastać.
Nie miała wyboru, musiała spróbować przedostać się przez blokadę. Wbiła ostry koniec kija w skórę, usiłując zwiększyć prześwit.
Materiał ciągnął się i kleił. Rozerwanie go, wymagało sporo czasu i wysiłku. Krople potu spływały po jej policzkach, włosy pozlepiały się od kurzu i rozchaplanego gluta. Odgłos warczenie narastał, z każdą chwilą. Wreszcie błona puściła i przejście stało otworem.
Lecz w momencie, w którym Yoshiko chciała się upewnić, co takiego się zbliżało... było już za późno.

Przerażające groteskowe monstrum stało już za nią. Jedna z macek była już w ruchu, trafiając dziewczynę w pierś. Przez moment dostała bezdechu ulatując kilka metrów do tyłu i koziołkując po twardej powierzchni podłoża.
Upadając, obtłukła się boleśnie. Szczęśliwie adrenalina pozwoliła częściowo zignorować ból. W szybkich, panicznych, ruchach zerwała się na nogi. Pobiegła w głąb nowo otwartej ścieżki, utykając lekko na lewą nogę i kurczowo zaciskając źródło światła. Biegnąc zdała sobie że słyszy własny krzyk.
Dziewczę dotarło do rozwidlenia dróg. I wreszcie poczuło przepływ powietrza.
Bez zastanowienia rzuciła się w tym kierunku. Nadzieja zagościła w jej sercu, częściowo przezwyciężając strach.
Biegła bez opamiętania. Wpadła na skrzyżowanie i przemierzyła je w dwóch skokach. Gdy...
Będąc jeszcze w locie coś chwyciło ją za nogę. Lekko pociągnięta stopa wylądowała nie stabilnie na podłożu. Yoshiko padła jak długa na nierówne i twarde podłoże. Dosłownie przed jej twarzą znalazła się ludzka czaszka, a obok niej kolejna. Cmentarzysko kości zarówno ludzkich jak i zwierzęcych.
Lecz biedna studentka nie miała nawet chwili by podziwiać ten niecodzienny wystrój jaskini. Owinięta wokół stopy macka zaczęła ciągnąć ją z powrotem ku skrzyżowaniu. Z lewej, mijanej drogi wyłoniła się sylwetka poprzedniego monstrum. Mimo to stwór poza warktaniem-bulgotaniem nie zaatakował. Szurająca brzuchem i plecami po podłożu, dziewczyna, została zaciągnięta w prawą odnogę. Korytarz delikatnie opadał, zapach stał się duszący, z pogranicza zgnilizny i siarki, podłoże robiło się coraz bardziej błotniste.
Koniec korytarza pochłonięty był w mroku. Odgłosy wskazywały na wodę lub bagno, albo dużą ilość czegoś pełzającego. Chaotyczne ruchy latarki nie dawały pełnego obrazu tego co zapewne zamierzało pożreć biedne dziewczę. Widać bylo kilka wijących się macek i rozwartą paszczę.

Krzyk dziewczyny, który ciągnął się od momentu pochwycenia, teraz przybrał na sile.
-Pomocy!!! Ratunku!!- krzyczała dławiąc się łzami. Palce kurczowo wbijała w ziemię, z połamanych paznokci leciała krew- K..Ktokolwiek!!! Bła.a..gaaamm…..-Załzawionymi oczami spojrzała w kierunku wciągającej ją paszczy. Mocno zacisnęła powieki- proszę…
Coś jakby nad nią czuwało. Może bogowie sprzyjali jej w tym świecie, bowiem dziwna siła uderzyła w bestię, rozbijając jej szczękę. Dziweczyna poczuła jak oblewa ją śmierdząca jucha i fragmenty kości. Nadewszystko jednak zwróciła uwagę na rozluźniający się zacisk. Desperacko szarpnęła się uwalniając nogę i starała się pobiec. Poharatane kolana i plecy, oraz obolała od ścisku stopa odmawiały posłuszeństwa. Bieg więc wyglądał wyjątkowo nieudolnie i groteskowo. Chwiejąc i potykając się na nierównej powierzchni parła w stronę w którą, jak sądziła, znajdowało się wyjście.
Kończyny ślizgały się na brejowatym podłożu. Yoshiko nie raz straciła oparcie i toczyła się w dół ku bajorze. Jeden potwór padł, lecz drugi blokował jej drogę. Nogi rozstawiał szeroko opierająć je prawie o ściany korytarza. Szponiaste dłonie zagłębiały się w błoto stabilizując posturę. Poruszał się niezgrabnie, przerażająco i powoli. Ale nieubłaganie zbliżał się do dziewczyny.
Studentka zdobyła się na odwagę, nie miała gdzie sie wycofać, a stwór blokował jedyną drogę do wyjścia. Chcąc powtórzyć wcześniejszą sytuację, skupiła wolę uderzeniu stojącej przed nią potworności. Coś musiało zadziałać, bo choć cios nie był tak silny jak poprzednio, coś trafiło w tors istoty.
Choć stwór stracił równowagę i przestał się zbliżać, wciąż jednak blokował drogę ku wolności. A odgłosy z wnętrza bagna nie wróżyły nic dobrego.
Istota wciąż stała, a czas zdawał się kończyć. Teraz dziewczyna żałowała, że nie ma kija, który zgubiła gdzieś w czasie ucieczki. Pełna w równej mierze przerażenia i determinacji, szybkim ruchem zdjęła plecak i używając go jako prowizorycznej tarczy naparła na stwora usiłując utorować drogę. Prąc do przodu niemal na ślepo, poczuła nagłe uderzenie w plecak, któremu towarzyszył krótki dźwięk darcia się materiału. Nim zdążyła jakkolwiek zareagować, pojedynczy szpon przebił bok plecaka w cieńszym miejscu i wbił się w ramię studentki. Krzyk bólu zagłuszył warkot i posykiwanie szykującej się do ataku bestii. Ta, czego Yoshiko widzieć nie mogła, zamachnęła się do ciosu drugą z wielu łap. Uderzenie nie nadeszło, szpony miast w dziewczynę uderzyły w tą samą barierę, która uratowała ją kilka dni temu. Przede wszystkim jednak, wznosząca się tarcza ucięła kończynę, która przez nią przechodziła. Istota zaskowyczała i straciła równowagę, upadając zaczęła ześlizgiwać się w dół zbocza. Studentka nie oglądała się za siebie. Przezwyciężając ból, wyjęła z ramienia odrąbaną łapę. Poczuła rosnącą powoli plamę krwi. Rana choć bolesna, szczęśliwnie nie była specjalnie głęboka. Zarzuciła plecak na zdrowe ramie, wolną dłonią ucisnęła ranę, a w zranionej ręce trzymała latarkę. Szła z wielkim trudem, każdy nierówny krok i poślizg odpowiadały bólem w ramieniu i kostce. Mimo wszystko parła do przodu, czy to z determinacji, czy z czystego strachu przed tym co znajdywało się za nią.
Światełko na końcu tunelu zaczynało się zbliżać. Kości i czaszki pękały pod stopami. Chwiejny krok lada moment miał spowodować bolesny upadek. Dziewczyna jednak z całych sił nie mogła na to pozwolić. Nie chciała zpowrotem stoczyć się na dół korytarza. Wreszcie dotarła do celu. Światło i świerze powietrze wpadało przez niewielki otwór prowadzący na powierzchnię.... mniej więcej 20x30 cm.
Dziewczyna zatrzymała się przed otworem, oddychające ciężko. Pierwszy raz była wdzięczna za swoją drobną budowę. Zajęła i przełożyła plecak na drugą stronę, po czym ostrożnie próbowała przecisnąć się przez otwór.
Plecak bez większego problemu znalazł się po drugiej stronie. Co jednak z obiektem którego nie da się złożyć ani zagnieść by się przecisnął. Takim jak ciało drobnego dziewczęcia? Choć na oko widać, że częściowo się przeciśnie, to w praktyce bark czy talia mają szansę utknąć.
Obejrzała otwór. Może jeśli użyłaby tej samej siły co wcześniej, byłaby w stanie się przebić. Rozejrzała się, upewniając się że nic jej nie zagraża, po czym skupiła się na przejściu.
Umysł dziewczęcia zdawał się odpływać w mrok. W ciemności istniało jednak światło. Białe światełko czegoś bliskiego.
Czuła ogrom zmęczenia, i brak sił wynikający z utraty krwi.
“Umarłam?”ta myśl jako pierwsza zagościła w jej głowie. Mimo pochłaniającego ją bezwładu, czuła że wciąż jeszcze żyje. Świtało przybliżyło się, a może to ona zmierzałą w jego stronę. Zdawało się mieć ludzką sylwetkę, a promienie układały się na kształt skrzydeł. Miała dziwne uczucie bliskości, jakby więzi z tym co przed sobą widzi. Ze światła wydzielił się promień przypominający rękę, która dotknęła głowy dziewczyny.
“Żyj” usłyszała “za nas oboje”
Na chwilę blask przybrał na sile, a potem. Potem przyszła ciemność.
Chwilę później dziewczę wyzwoliło siłę, która rozerwała otwór uwalniając ją na powierzchnię. Niestety były to ostatnie resztki jej siły i ostatnie chwili przytomności...
 
__________________
Once the choice is made, the rest is mere consequence
Asuryan jest offline