Cytat:
Ale myślę, że i tak drobna część maszyn da się po rozbiciu wypatroszyć ludziom. Więc to regularna loteria jak przy grzybobraniu czy wędkowaniu u ludzi a stawie rybnym i pieczarkarni u Molocha.
|
też sobie nie wyobrażam tego na zasadzie "ok chłopaki dzisiaj potrzebujemy rozwalić 8 maszyn tego typu bo mamy zamówienie na takie a takie części, więc tym razem postarajcie się nie uszkodzić ich bardziej niż potrzeba" a raczej na zasadzie że na pobojowisko wychodzą technicy i patrzą co da się pozyskać z wraków a potem kombinują co z tym zrobić.
Obstawiam ze łatwiej o servomotory z maszyn (bo mogą się znajdować na paryferiach) niż o jednostki napędowe, sterujące i akumulatory bo to główny cel ostrzału
Cytat:
Choć po prawdzie rodzi się pytanie skąd Moloch ma surowce na tych Montanach i Dakotach. Coś tam pewnie z rozbiórki pojazdów i miast ale na specjalnie bogate w surowce tereny to nie wylosował tej swojej lokacji
|
You forgot Alaska
https://pl.wikipedia.org/wiki/Alaska...ctwa_naturalne Cytat:
- Ma sens. Choć to mnie się kojarzy z warsztatowo - garażowym przemysłem do wytwarzania dość prostych rzeczy (w porównaniu do przedwojennego standardu). Coś ja produkcja stena, nowoczesne ammo (proch) czy elektronika to mi się zbyt trudne wydaje.
|
Stąd tworzenie sieci duże bardziej skomplikowane fabryki zaopatrujące mniejszych podwykonawców, jedna fabryczka produkuje proch i spłonki, druga łuski a ich wytwory skupują i składają w całość małe manufaktury
Cytat:
- Ale po prawdzie to chyba już podpada pod gadki o Posterunku a nie NYC
|
zawsze można wydzielić
Cytat:
- Ale mimo to i tak uważam, że takiej globalnej w świecie gry organizacji konecnetrującej się na Froncie to brakuje. Coś większego niż jakieś kontyngenty z NYA czy FA, lokalne milicje czy osławiony Posterunek. Te pomniejsze organizacje mogłyby działać lokalnie, właśnie w takim czy innym akurat miejscu a całościwo chociaż nomnialnie i chociać kontrolował/koordynowałby jakiś większy organizm.
|
Tyle że coś takiego oznacząłoby że musiałby istnieć jakiś uznawany przez wszystkich autorytet (albo chociaż ktoś na tyle silny żeby pozostałych za mordy trzymać)