Maciej już zamierzał pojechać w stronę jakieś przydrożnej gospody, gdy wreszcie ktoś się zjawił. Chwilę pogłówkował po czym miał ułożony już cały plan. Szepnął coś w stronę rysia, sam ustawił się przy drodze na koniu. Między palcami lewej dłoni trzymał, nic nie wartego na tych terenach, pieniążka.
Nagle z zarośli wyskoczyło zwierzę, prosto na wartownika. Jego ślepia lśniły złowieszczym blaskiem. W tym samym momencie na drogę wyjechał jeździec, ubrany w naprawdę porządne szaty. Na białym rumaku wyglądał dość dobrze w kontraście ciemności nocy.
-Spokój-krzyknął Maciej
Wtedy to ryś natychmiastowo pomknął stronę swego nowego pana. Podjechał trochę bliżej, starając się nie wzbudzać agresji.
-Przepraszam za niego, czasami jest trochę porywczy. Jestem Wojtek, sztukmistrz i cyrkowiec. A Wy Panie?-mówił ze wschodnim akcentem, lecz bardzo wyraźnie i zrozumiale.
__________________ "Tylko uczciwi pozostaną dłużej żywi
Będą umierać powoli
Tak znacznie bardziej boli
Więc zastanów się co wolisz" |