Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-07-2017, 23:57   #37
Amon
 
Amon's Avatar
 
Reputacja: 1 Amon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputacjęAmon ma wspaniałą reputację


Orochi sam wpatrywał się we własną rękę.
- To królicze uszka. - odpowiedział zbity z tropu, bo nic innego nie przychodziło mu do głowy.
- Eeeej… - jęknął, kiedy jednak coś mu do głowy przyszło, a raczej przypomniało się - w teatrze nie wolno rozmawiać - spojrzał lekko przestraszony na swoją “dziewczynę”. Miał jakieś zwidy, może był chory? Orochi nie rozumiał co się z nim dzieje a do tego cały ten stres związany z randką nie poprawiał jego nastroju.
Arashi zatkała sobie usta dłońmi, nic więcej nie mówiąc. Po chwili też zgasły światła na widowni i rozpoczęło się przedstawienie. Jednakże królicze uszka wciąż tam były na dłoni Okiego, co rusz przyzywając go, by na nie spojrzał.
Orochi zakrywał uszka drugą dłonią licząc, że gdy znów spojrzy już ich nie będzie.
To było jakieś chore! to się nie działo. Chlopakowi robiło się coraz goręcej z nerwów, postarał się odwrócić uwagę od wszystkiego. Co w ogóle powinien zrobić? no chyba objąć “dziewczynę” jego “uszkowata” dłoń powędrowała więc sztywno na ramię Arashi. Może to coś na dłoni wreszcie zniknie… zaraz! czy on niechcący dotknął właśnie jej dekoltu? Arashi nawet nie zareagowała, patrząc w kierunku sceny, choć bez zainteresowania na twarzy, jakby ktoś wcisnął jej przycisk Hibernacji.
ojej, ojej, ojej! - Orochi zamarł a z czoła popłynęła mu kropelka potu.
Najgorszy wieczór w życiu…

W przerwie Orochi czym prędzej podreptał ku toalecie. Oczywiście zaszyta w kimono Arashi dreptała za nim w japonkach. Chłopak ciągnął ją ze sobą za rękę. Przecież rodzice zabiliby go gdyby się nią nie opiekował.
No może nie zabiliby, ale na przykład odłączyli by internet a to przecież prawie jak śmierć.
Prawda?

- Jest dobrze, jest dobrze - tłumaczył podenerwowany Orochi kiedy Arashi przystopowała przed progiem męskiego kibla. Jego “dziewczyna” była przymulona, ale widocznie nie aż do tego stopnia jak bohaterki hentai, które chłopak tak zapalczywie oglądał…
intensywnie…
Orochi energicznie starał się zmyć “króliczka”, a gdy to nie pomagało, tarł go a nawet ślinił.

W pewnym momencie uświadomił sobie, że przecież lada moment ktoś może do szaletu wejść!
Paranoja nakazała chłopakowi już teraz słyszeć “głosy”, chcąc oszczędzić wstydu sobie oraz “dziewczynie”, Oroczi wraz z Arashi zatrzasnął się w jednej z kabin.

Kiedy upewnił się, że jednak nikogo w pobliżu nie ma, poświęcił trochę uwagi samej Arashi, nie mając najmniejszego pojęcia co właściwie powinien powiedzieć, po prostu głupawo zamachał dłonią z “króliczkiem”
- To już. - wydukał wreszcie i pociągnął “dziewczynę” w drogę powrotną… “na teatr”

Teatr oczywiście był stratą czasu, nie było żadnej akcji, krwi, przemocy. Oczywiście Orochi wątpił czy i tak mógłby się na niej skupić, bo przecież te “króliczki”, a nawet gdyby nie to niebieskie gówno, była jeszcze cała ta sprawa z “randką”

Chłopak zerkał co jakiś czas nerwowo na “dziewczynę”. W głowie kołatało mu od tego wszystkiego co mówiła mama i tata. O byciu mężczyzną, taksówkach, rachunkach, ukulturanieniu się, hotelu…

W drodze do wyjścia do Orochiego w końcu dotarło!
- Arashi - chłopak spojrzał dziewczynie prosto w oczy - musimy teraz pojechać do hotelu i być dorośli - oświadczył. - Bo jesteś moją dziewczyną i… - przełknął nerwowo ślinę - bo tak chcą rodzice. - zakończył jeden z dłuższych wygłoszonych w życiu monologów stwierdzeniem, które nadawało wszystkiemu sakrę prawomocności.


 
__________________
Our obstacles are severe, but they are known to us.

Ostatnio edytowane przez Amon : 21-07-2017 o 00:00.
Amon jest offline