Ken wydzierał się jak niedźwiedź, rzucając czym popadnie w kogo popadnie. Nie będzie mu tu Japoniec pluł w twarz, nie będzie Meksykaniec kradł pracy, ani żaden Arab nawracał jego laskę na jakiś Judaizm!
Niezależnie od tego, czy był w Ameryce, czy Chinach Północnych, postanowił walczyć za swój kraj i Jezusa.
Gdy udało mu się trafić garem dzieciaka, zawył zwycięsko jak na meczu footballu.
- IN YOUR FACE BITCHEEES!
Taaak! Młode Orły się broniły! Znajcie ich siłę i zdeterminowanie!
Pobladł nieco, gdy bachor nie wstał, uświadamiając sobie, że mógł zrobić mu krzywdę… Nigdy nie podniósł na kogoś słabszego ręki… nie bił też dziewczyn (bo był grzecznym i dobrze wychowanym chłopcem).
A tu… tu chyba zabił… zabił na śmierć. Oby Bóg mu wybaczył i zrozumiał, że to wszystko było w obronie własnej.
Larkins począł się wycofywać, kiedy fala nagich zombie ruszyła w jego kierunku.
Jego plan na brak planu w ratowaniu nauczycielki powiódł się na celujący i… wspaniały obrońca uciśnionych musiał wykminić teraz co zrobić dalej.
Nie dać się zabić… to na pewno…
- Przewróćcie stoły zrobią nam za tarcze! - zawołał od progu, trzaskając w pośpiechu drzwiami i szukając wzrokiem czegoś, co pozwoli choć w mniejszym stopniu zabarykadować wejście. Na olej nie miał żadnego pomysłu. Ani się tym chujstwem nie da rzucać, ani kurwa osłonić… a jak wyleje ci się na rękę to kiła mogiła i łażenie z bólu po suficie. W ostateczności… gdy już reszta zawiedzie i będzie wszystko jedno, czy się poparzy, czy nie… poleje takiego golasa po pysku, ale na walkę improwizacyjną się nie nadawał.
Najważniejsze, że gaśnica i krzesło było pod ręką. Gorzej… że chyba tylko on potrafił się w tej czwórce bić.
Wprawdzie wiedział, że jego Misia potrafi być bojowa, a i tipsy ma całkiem długie… ale jakoś nie potrafił sobie wyobrazić, by te nieogolone bobrzyce bawiły się w drapanie po twarzy i szarpanie za włosy.
Byli jednak drużyną i Ken nie zamierzał wątpić w swoich towarzyszy, ani z nich rezygnować. Football nauczył go współpracy i otwartości na inne umiejętności.
Skoro on najlepszy był w biciu się… stanie w pierwszym rzędzie i da czas innym na wykazanie się.
- Będę trzymać drzwi by nie weszli, jak zaczną włazić oknami to wtedy ich atakujcie, a później wiejemy…