Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2017, 19:26   #89
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Ombrose <3


Claire była zaskoczona i przerażona jednocześnie, choć chyba nie aż tak, jak Jerry, na którego spojrzała niemal machinalnie. Nie miała mu tego za złe, rozumiała go jak cholera. Potem wręcz błyskawicznie podskoczyła do Deana, zmartwiona tym, że coś mogło mu się stać, na szczęście pal nie wyrządził mu większej krzywdy. Odetchnąwszy z ulgą Lockhart spojrzała na drzewo, w okolicy którego rozbujała się mogąca przynieść śmierć pułapka.
- Kimberly, skąd to się wzięło? Oni… zastawili to na nas? - spytała cicho koleżanki, oglądając uważnie ściółkę oraz pień, odwiązała też pal, aby go wziąć, podała Jerremu. Miała nadzieję, że ten w panice zadźga kilku, choć może nie był to dobry pomysł, ale na razie niech trzyma. Musiała przyjrzeć się okolicy wraz z Kim. Nie była pewna na ile to dobry pomysł, nie wiedziała nawet co robi. Dwóch uzbrojonych brzydali zbliżało się w ich kierunku i choć póki co byli dla nich niezauważalni, to to mogło się szybko zmienić. I na pewno się zmieni, prędzej niż mogłaby się spodziewać. Claire czuła się nienaturalnie pobudzona, choć mogłaby przysiąc, że Holender nie naszprycował jej morfiną tak jak panią Hoy. Dziewczyna chciała żyć. To było dla niej naprawdę wyjątkowe uczucie, które mogło ją opuścić w kilka sekund, ale teraz… Teraz chciała żyć. Musiała, jednak żeby dobiec bezpiecznie do jeziora, potrzebowali znać ten las tak dobrze, jak znali go wrogowie.

- Dean… biegniemy? - spytała niepewnie, nie przestając w poszukiwaniach. Minęło dopiero pierwsze kilka sekund. Wszyscy wiedzieli, że takich rozstawionych niebezpieczeństw było pewnie mnóstwo. Jak je ominąć?

Van der Veen skinął głową. Uważał, że nie było najrozsądniejszą rzeczą zostać w punkcie, w którym rozległ się wrzask czarnoskórego. Niewiele myśląc splunął na rękę i potarł śliną zaczerwienienie. Piekło jak diabli, lecz nie umrze. A w każdym razie - nie z tego powodu.
- Ale musimy uważać - dodał szybko.
Również zwrócił oczy na mechanizm pułapki. Nie był inżynierem, matematykiem, konstruktorem… co więcej, kiepsko radził sobie nawet z podstawowymi aspektami nauki! Jednak i tak miał nadzieję znaleźć coś charakterystycznego, co pomogłoby mu w przyszłości spostrzec kolejną zasadzkę.

Zwrócił oczy na Claire, chcąc ocenić jej stan ducha. Miał nadzieję, że dziewczyna trzymała się. Najgorsze, co mogłoby się w tym momencie wydarzyć, to gdyby skuliła się w przerażeniu, zaczęła drżeć i krzyczeć. Nawet nie mógłby ją za to winić, zważywszy na okoliczności. Niemniej jednak takie zachowanie zadecydowałoby o ich śmierci. Uśmiechnął się niezauważalnie, gdy ta z takim zaangażowaniem skupiła się na oględzinach. Jej trzeźwy i świeży umysł świadczył o tym, że póki co wszystko z nią w porządku. Całe szczęście.

- Żòłta kropka! - powiedziała cicho i z podekscytowaniem Claire, wskazując palcem znajdująca się na korze drzewa, na wysokości około dwóch metrów, namalowana kropkę w rzeczonym kolorze.
- Ja i Dean patrzymy na drzewa, wy patrzcie też pod nogi. Biegniemy! - wydała komendę, nie mając już więcej czasu na oględziny. To była już ta chwila, jeśli się pomylili, to trudno. To był jedyny punkt zaczepienia, jaki udało się znaleźć. Musiała też zaufać grupie, byli zdani na siebie. Nie mogła zająć się ich zadaniem, musiała skupić się na drzewach. Jedno niedopatrzenie i…

- Tylko uważajcie - Dean syknął. Zaczął rozglądać się po okolicznych drzewach w poszukiwaniu żółtych śladów. Dostrzeżenie takich w porę dosłownie decydowało o życiu lub śmierci. Tuż przed chwilą miał niebywałe szczęście, że przeżył i wyszedł z tego cało. Claire i reszta kiwnęli głową. Nie mieli nawet innego wyjścia, po prostu musieli, ruszyć i skupić się.

Zaczęli biec. Van der Veen obrócił się, próbując zauważyć jakichś oponentów, ale tylko na moment. Ślady farby mimo wszystko były priorytetem. Lockhart nie pomyślała nawet o patrzeniu przez ramię. “Żółta kropka, żółta kropka”, powtarzała sobie w myślach, choć też pomyślała, że kolory mogą być różne, w zależności od rodzaju pułapki. Jej czujność wzmogła się podwójnie, ciężko było biec i rozglądać się jednocześnie, czy to w ogóle było wykonalne? Jej zwinne ruchy starannie mijały przeszkody, starała się dawać sygnały najszybciej jak mogła. Czy uda im się uciec?

 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline