Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2017, 20:18   #43
Santorine
 
Santorine's Avatar
 
Reputacja: 1 Santorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputacjęSantorine ma wspaniałą reputację
Najemnik zasnął bardzo szybko. Karhu dawała dodatkowe ciepło i magicznie wycieńczone ciało poddało się zmęczeniu. Najedzony mężczyzna odpłynął do krainy snów.

Gveir walczył. Wyprowadzał ciosy raz mieczem, raz młotem, raz włócznią. Każda broń jaką znał pojawiała mu się w ręce, a przeciwnik zmuszał do użycia. Z kim walczył najemnik? Z tymi których wskazywał mu złoty pan. Gdy ruszał ręką dźwięczały pieniądze. Im więcej śmierci tym cięższy był najemnik. Monety kleiły się do jego rąk i nóg. Kleiły się do twarzy, zasłaniały oczy. Gdy poświęcił moment aby je odgarnąć któryś z przeciwników ciął najemnika sprawiając, że upadł. Przez ciężar monet Gveir nie mógł wstać. Pole bitwy pustoszało. Nikt nie szukał najemnika, złoty pan zapomniał zostawiając pieniądze. Był sam, a dookoła tylko oznaki przeszłej bitwy. W powietrzu fruwał popiół kości poległych bielały, ciała nikły, zbroje rdzewiały. Był sam.

Niemoc i pustkę przerwała kobieca postać, która pojawiła się nad najemnikiem. Była umięśniona, a jej ciało ubrane było w skóry.
- Wstawaj, twoja warta - odezwała się nowym głosem Karhu i podniosła najemnika z ziemi. Gveir się obudził na swoją wartę.
Sen był zasłużoną zapłatą za to, co przytrafiło się najemnikowi w przeciągu paru dni - magiczny trans, głód, wycieńczenie, walka pomimo wycieńczenia, gadające zwierzęta i karawana, która zmierzała w stronę podgórza tylko po to, żeby przekonać się, że ich przyjaciele nie żyją. Jak sądził.
-Taa, wiem, że moja... - Gveir podniósł się i przystanął. - No dobra. A teraz powiedz mi, o co tutaj do diabła chodzi. Mówiące zwierzęta, świetnie, widziałem kuglarzy na jarmarku, którzy też są w stanie takie cuda zrobić. Zwierzęta przemieniające się w ludzi, to co innego. Magii nie rozumiem ni w ząb, ale to chyba dobrze, zważywszy, co się dzieje. Zatem, Karhu. Bądź łaskawa wytłumaczyć mi, o co chodzi. Zanim wyrosną ci skrzydełka i odlecisz w siną dal, znaczy się.
Karhu nie odpowiedziała. Dopiero teraz najemnik zobaczył, że zwierzę śpi. Za to przed nim stoi utopiec, którego warta była wcześniej.
Gveir otrzÄ…snÄ…Å‚ siÄ™, przypisawszy wizjÄ™ marom sennym.
- Niezłe to miejsce, co nie? - rzekł do Utopca. - Pierwsze, co się dzieje, to mój niedźwiedź mówi, drugie, widzę Karhu jak zamienia się w kobietę. Nie wiem jak ty, ale takiego delirium nie miałem nawet po najlepszym winie. A wierz mi, przez moją wątrobę przeszło niemało.
Potrząsnął parę razy głową, jakby to miało odpędzić senność i zdezorientowanie.
- Sen o babie przypisałbym paru dniom wędrówki samotnie. Kiedy to wszystko się skończy, nie omieszkam odwiedzić miejskiego zamtuza.
- Siedlisko wiedźmy - odpowiedział rycerz. - Nie spodziewałbym się niczego innego… chociaż przyznam szczerze że brakuje mi do pełni obrazka dziwnych kreatur i mrocznych sług owej wiedźmy.
Uśmiechnął się szereoko i już się miał zaśmiać, ale powstrzymał się z uwagi na śpiących towarzyszy.
- Ale snem o kobiecie bym nie pogardził. Wolałbym tylko by nie była zwierzęciem, ani wiedźmą.
Gveir skinął głową, zajmując swoje miejsce na warcie. Zastanawiał się, jak miałyby wyglądać sługusy - teraz martwej już - wiedźmy. Choć pora była późna, nie pogardziłby okazją do przydania paru szram.
 
Santorine jest offline