Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-07-2017, 23:49   #16
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację




Dzień Świąteczny (Festag), 20 Vorgeheim 2522,
Obóz warowny uzupełnień Trzeciego Regimentu Armii Wissenlandu
Okolice Maselhof (dzień drogi na południe od Nuln)


Gustaw starał się zachowywać jak prawdziwy sierżant, Detlef obmyślał plany zemsty na Estalijczyku, Oleg i Abelard rozmawiali o zielarstwie i wymieniali się wiedzą, Walter cieszył się wolnością i czyścił mundur, Loftus uczył Berta pisania i czytania, Leo wydał resztki pieniędzy na kiepskiej jakości dłuto i teraz dłubał w drewnie i modlił się do Myrmidii, Karl Altmeier wykorzystywał okazję do odpoczynku jak każdy najemnik, podczas gdy drugi Karl wykorzystał ją na sprawdzanie swojej siły i intelektu. Czy też, mówiąc prościej, do siłowania się na rękę i gry w kości. Jeden pojedynek na siłę rąk wygrał, drugi przegrał. A kości nie szły mu w ogóle. Przegrywał z kretesem. Być może był na tyle mądry by przegrywać... A jego zręczne palce wyłuskały monety z sakiewek zwycięzców i per saldo Diuk wyszedł na swoje. Wydał większość tego na wesołe wdówki (które nie tylko zaszywały rękawy) i alkohol. W każdym razie został zaakceptowany przez wszystkich i był mile przyjmowany w namiotach zarówno żołnierzy, jak i kobiet pracujących. I jakimś cudem po wszystkim miał dwie korony więcej niż gdy zaczynał.

Wspominanie minionych chwil i załatwianie prywatnych spraw podczas służby wartowniczej przerwała ucieczka elfa.

Oleg dotarł na miejsce zderzenia i chciał pomóc podnieść się Detlefowi, ten jednak nie pozwolił na to, wkładając co najmniej tyle samo wysiłku w odrzucanie pomocy co we wstawanie. Obrażenia nie były groźne - duma khazada ucierpiała bardziej niż jego ciało.

Gustaw zajął się raportowaniem i, ku zdziwieniu niektórych, nie tylko nie wyleciał na kopach, ale nawet zdobył jakiś papier. Zanim jednak zebrał wszystkich, poszedł załatwić żarcie i pieniądze.

@ Komtur (i Hakon) ((i inni))


Nowy Kwatermistrz, Otto Austerlitz, nie był tak skorumpowany jak poprzedni. Jak z plotek i strzępów informacji wywnioskował Bert, było tak głównie z dwóch powodów:
a) nowy kwatermistrz nie znał kontaktów starego, a nowych nie zdążył wyrobić za wielu,
b) nie miał zbyt dużo zaopatrzenia - większość się spaliła.

Niziołczy łowca nagród nie tylko trafnie odgadł naturę Otta, ale i potrafił zdobyć jego zaufanie. Zaproponował on Bertowi, że zarówno jego jak i jego drużynę wkręci w ochronę konwojów z zaopatrzeniem. Niedługo ruszać miał transport zapasów z Nuln. Przekonywał, że zawsze to bezpieczniej na tyłach. A i zawsze coś z wozu może spaść, albo z innych źródeł skapnąć... Podzielił się też swoimi zmartwieniami - nie znał lokalnych układów, a bandyci i złodzieje, korzystając z problemów armii, mogli połasić się na zaopatrzenie. Pewnie nie ruszą dużych konwojów, ale te kilka wozów jadących do uzupełnień może być łakomym kąskiem.
Zdziwiło to Berta, zdziwiło też słyszącego końcówkę rozmowy Gustawa, który akurat wszedł do namiotu kwatermistrza - czemu bandyci mieliby rabować zaopatrzenie wojska zamiast kupców? Łupy gorsze, a obrona silniejsza. Kwatermistrz też nie znał odpowiedzi na te pytania, ale zarzekał się, że tak się dzieje. Najwyraźniej było to opłacalne nie tylko ze względu na łupy.
Bert
pewien był, że Austerlitz mrugnął do niego, gdy baron kwitował pobranie jedzenie i pieniędzy.


Gustaw bez problemów dostał żądany prowiant i czternaście koron żołdu wypłaconego awansem. Nie otrzymał jednak kolczugi.
- Nie dam, bo nie mam. Może przyjedzie z transportem. Przy takich rozkazach... gdybyście mogli łapać elfa w kierunku Nuln i przypilnować transportu... jestem pewien, że by się jakaś znalazła.

O ile Baron mógł pomyśleć o cokolwiek dziwnym patriotyzmie kwatermistrza, to Bert z miejsca domyślił się, że sprawa jest prostsza - jeśli wszystko rozkradną po drodze, nie będzie czego kraść na miejscu. Do tego problemy Austerlitza nic nie będą obchodziły Grubera, który to właśnie jego obarczy odpowiedzialnością za wszelkie przerwy w zaopatrzeniu. A kto lubi być opierdalany za nieswoje winy?


Dzień Świąteczny (Festag), 20 Vorgeheim 2522, po ucieczce Allandora
Godzina drogi na północ od Obozu
Okolice Maselhof


@ wszyscy

Ściganie konnego na piechotę wydaje się głupotą. Zwykle nią jest. Ale z rozkazami się nie dyskutuje. Szansę mieli, jeśli krasnolud trafił wierzchowca - na rannym zwierzęciu elf daleko nie ujedzie.
Z tropieniem problemów nie było - ślady krwi były wyraźnie widoczne na drodze.
A Oleg i Bert
byli na tyle doświadczeni by sprawdzić też ślady kopyt - lewa przednia noga była wyraźnie oszczędzana, koń najwyraźniej został zraniony.


Elf jechał na północ. Tyle, że nie ujechał daleko. Choć służył w jeździe i miał duże doświadczenie, nie był cudotwórcą. Koń ze zranioną nogą nie biega. W każdym razie - niezbyt szybko, niezbyt długo i niezbyt daleko.
Po kilkudziesięciu minutach marszobiegu przekonaliście się o tym na własne oczy. Ostrze halabardy nie zraniło konia zbyt mocno, ale skutecznie uniemożliwiło mu szybkie poruszanie się na jakiś czas. Spojrzeliście na Detlefa z szacunkiem - nie okaleczył konia, a pozbawił Allandora przewagi wynikającej z posiadania wierzchowca. Zadanie tak precyzyjnego ciosu przy tak krótkim czasie na reakcję... Chapeau bas.
Khazad
pomyślał tylko "Ja pierdolę, ale fuks"




Elf jednak pewną przewagę miał - wyruszył wcześniej. I był elfem. Był prawdopodobnie szybszy od większości z Was i do tego nie był obciążony ekwipunkiem. Był gdzieś przed Wami, poza zasięgiem waszego wzroku. Zostały tylko ślady pospiesznego przetrząsania juków i ślady jego stóp znikające w lesie kawałek dalej.
Oleg, Karl Altmeier, Loftus i Abelard
domyślili się jednak, że uciekając nie miał czasu na zabranie ze sobą prowiantu na długą podróż i ma tyle ile znalazł w jukach. Spowolni go zatem konieczność poszukiwania pożywienia. I raczej musi unikać dróg i osad - raz, że mogą go złapać strażnicy dróg, dwa, że pojedynczego żołnierza chłopi rozniosą na widłach - dobrze pamiętają co żołnierze robią z chłopami nie przepuszczą okazji by się odwdzięczyć. Duży Karl widział wystarczająco wiele bitew i kampanii by widzieć co chłopi robili ze znalezionymi rannymi na pobojowiskach czy pojedynczymi żołnierzami.


Okolica jest pełna lasów i pól, elf jest świetnym strzelcem, może z łatwością się ukryć i zaplanować pułapkę.
Trzeba dokonać wyboru - czy po prostu podążać za śladami elfa mając nadzieję, że się ich nie zgubi i nie wlezie w zasadzkę czy może spróbować przewidzieć jego trasę i zasadzić się na niego.
Do zmroku pozostały dwie godziny.
 

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 21-07-2017 o 23:55.
hen_cerbin jest offline