-Tfu!- brodacz splunął siarczyście pod nogi, gdy ujrzał uciekającego w popłochu hobgoblina. Ścierwojad przeliczył się zdecydowanie i najwyraźniej przypomniał sobie że życie mu miłe. Henk porzucił na ziemię swoje topory i wartko sięgnął po łuk. Prawą ręką nałożył na cięciwę strzałę, przycelował i puścił cięciwę. Pocisk świsnął w powietrzu zmierzając w kierunku uciekiniera. Henk już widział oczami wyobraźni, jak strzała trafia zielonoskórego w nogę, czy plecy ale niestety rzeczywistość okazała się brutalna.
-Mistrz kurwa łucznictwa...- burknął pod nosem, gdy pocisk chybił celu o dobre kilka metrów. Uwagę Tarji przyjął z dystansem i cwaniackim uśmiechem na ustach. Doceniał inteligentne komentarze.
-Hlin jest starsza więc ma pierwszeństwo...- odrzekł.
Na szczęście z pomocą przyszedł jego rasowy kuzyn. Whiteshield poprosił Gonda o łaskę krótką modlitwą i już po chwili rana Henka zasklepiła się, a ból kompletnie ustąpił. Henk nie dziękował. Wiedział, że przyjdzie dzień kiedy odpłaci Aurelio w taki czy inny sposób i wtedy będą kwita.
-Trzeba by było czym prędzej ruszać. Bo z tego co widzę, to nikt nie oponuje za pościgiem?- upewniał się pochylając się nad jednym z trupów. Henk przetrzepał jego kieszenie, sprawdził dokładnie czy nie ma gdzieś pochowanych pod ubraniem fantów, blyskotek czy innych cennych rzeczy, a na koniec podniósł broń zielonoskórego oceniając czy jest sens ją zabierać z sobą na sprzedaż.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |