Gustaw popatrzył na Olega.
- Wiesz. Bez rozkazu nie wolno opuszczać armii. Do tego kradzież konia. Utrudnianie pracy armii i poturbowanie żołnierza Jaśnie Oświeconej Księżnej to przestępstwa. Jeśli go nie złapiemy gotów robić tak zawsze. Musi dostać lekcję i nauczkę.- Zwrócił się spokojnie Baron do Frietza.
- Poza tym dostaliśmy rozkaz. A rozkaz wykonuje się bez gadania i nie wnikania czy słuszny czy nie.- Dodał, ale sam nie był co do ostatnich słów przekonany.
- Nasz przyjaciel Allandor mógł być w zmowie z wrogiem Imperium i lub chcieć im pomóc. Do tego jako dezerter może dołączyć do jakiejś bandy zbójeckiej i napadać na podróżnych. Chyba nie chcesz tego i chcesz pewność mieć, że do tego nie dojdzie?- Starał się przemówić do rozumu żołnierza. Ciężko z tym było bo już nie raz Oleg dał dowód, że rozumuje dość specyficznie jak na standardy ludzkie.
- Co do konia. Może się przydać a odsyłanie któregoś z was dla mnie jest bezsensowne. Do eskorty zaopatrzenia potrzebni będziecie wszyscy.- Dodał patrząc po podwładnych.