Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2017, 12:04   #10
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację
Brunetka wślizgnęła się na siedzenie obok unosząc lekko dłoń w odwiecznym geście wskazującym na chęć złożenia zamówienia, ale barman chyba jej nie zauważył. Zaczekała w milczeniu aż Gragg skończy, cokolwiek robił. Nastąpiło to szybko, gdy tylko ją zauważył.
- Seraphine. Miło Cię widzieć - odezwał się wstając.
- I Ciebie. Szkoda, że w takich nagłych okolicznościach. - de Noir skrzywiła się lekko - Słyszałeś już? - skupiła pytające spojrzenie na Gangrelu, a on odwzajemnił je po zdjęciu i schowaniu okularów w kieszeni kurtki na piersi.
- No to nie słyszałeś. - gdy Bryce chował okulary, Seraphine wywołała listę podaną przez Wiedźmę - Znasz murzyna z holotatu na twarzy?
- Jeżeli chodzi Ci o bliższą znajomość, to z całą pewnością odpowiedzieć mogę, że nie. - Bryce przerwał i upił łyk drinka. Był jednym z niewielu nieumarłych co potrafili przyjmować napoje i pokarmy. - Jeżeli z drugiej strony masz na myśli czy kojarzę afroamerykanina z holootatuażem, to odpowiem: owszem, kilkunastu. O ile nie myli mnie oszacowanie z pamięci.
- Zakładając hipotetyczną sytuację, że Twój szef zrobiłby nielegalny wjazd na posiadłość niewampirzą, co według ciebie mogłoby go do tego skłonić? To spore ryzyko i wystawianie się na pręgierz publiczny. Bezsilność? Postawienie pod ścianą?
Wampir milczał dłuższą chwilę.
- Założyłbym trzy sytuacje - rzekł w końcu. - Uderzył w kogoś o małym znaczeniu zostawiając mało dowodów takiego czynu. Mała szansa, że ktoś to zgłosi i w stanie będzie czyn ten udowodnić. Druga, nie martwi się tym, bo jest pod parasolem względem własnych wpływów w policji lub działania za ich wiedzą i w obopólnych interesach. Trzecia opcja to owszem, bezsilność i ostateczność.
- Z twojego doświadczenia gdy w przeszłości chciał kogoś znaleźć, znajdował? Pytam o wasze zdolności, Bryce.
- Wychodzimy z hipotez Seraphine przechodząc na doświadczenie. A ja nie mam szefa.
de Noir skinęła głową:
- Wybacz. - odniosła się do protestu Gangrela dotyczącego szefa - Ale nadal potrzebuję odpowiedzi. Więc hipotetycznie gdyby chciał kogoś znaleźć, mógłby czy nie?
- Jeżeli chodzi Ci o Koeniga, który szefem dla mnie jest tak jak burmistrz dla tego barmana, to moje doświadczenie w tej materii nie jest wiele warte. Wiesz, że staram się unikać zbyt dużych kontaktów z górą, z tego powodu mam dosyć duże trudności z oszacowaniem czy tych co nie znajdował ‘chciał’ znaleźć, albo inaczej mówiąc: czy bardzo mu na tym zależało.
- Bryce, nie obruszaj się - Seraphine zwyczajowo nie podnosiła głosu powyżej szeptu - zrobił mi wjazd do kościoła, napuszczając 6 drabów. - oburzenie de Noir było teraz zupełnie widoczne - Zastanawiam się nad powodem.
Kotołaczka pokrótce streściła wydarzenia upływającego wieczora.
- Jak mówiłam, zastanawiam się nad powodem, skoro może w teorii ściągnąć tego łebka sam. Liczyłam na jakieś sugestie skoro wiesz.. mówimy o nieumarłych. - dokończyła nieco kulawo.
- To… dziwne. - Gragg zmarszczył brwi i starannie starał się kryć jakie emocje wzbudziły w nim te wieści. - To bardzo dziwne… - zamyślił się i jakby sam ze sobą walczył. Tradycja Maskarady nie została zdjęta mimo ujawnienia światu istnienia wampirów, ona ewoluowała i uległa zmianie. Każdy nieumarły miał zakaz rozmów o wpływach i mocach Kainitów z nie-wampirami. Camarilla doszła do wniosku, że skoro ludzie wiedzą o ich istnieniu, to kurtynę trzeba spuścić na ich możliwości.
- Wnioski z tego są dwa. Jeżeli Koenig wie o ucieczce Neesona, to albo nie może ‘sam’, albo nie chce. Czy potrafi… nie wiem, są sprzeczne informacje na ten temat. Czy ci co mieli z nim na pieńku przybywali z własnej woli bo ich wezwał, czy woleli oszczędzić sobie życia w ukryciu i stanąć face to face by rozwiązać nieporozumienia? Czy ci co ukrywali się przed nim do czasu aż przeszła złość księcia, żyli tak miesiącami bo Koenig nie potrafił ich wezwać, czy też wolał trzymać ich w strachu jako karę nie chcąc czynić innej w oficjalnej konfrontacji? Czy kobiety co same go poszukiwały nawet jedynie po przelotnym poznaniu czyniły to “bo chciał” czy powodem był i jest jego potęga, status, pozycja, urok i sława? Nie odpowiem Ci na te pytania Seraphine, staram się unikać i jego i innych wysoko postawionych z tej bandy. Dobrze wiesz, że mam wystarczająco problemów z ludźmi. Przez to kim jestem, nawet wampiry patrzą na mnie podejrzliwie.

de Noir spojrzała uważnie na Gangrela.
Nie powiedział jej nic czego sama nie potrafiłaby wydedukować. Za to zmarnował jej czas na ogólniki i nic nie mówiące dywagacje.

- Kojarzysz kolesia z ABSu o nazwisku Nedved? - spytała zupełnie bez nadziei, że Bryce będzie cokolwiek wiedział. Zaczęła się zbierać i pytanie zadała już wstając ze stołka. Gangrel jednak kiwnął potakująco głową.
- Co możesz mi o nim powiedzieć? - Seraphine przysiadła na stołku na jednym udzie.
- Niewiele ponadto, że jest naprawdę dobry i niesamowicie przykłada się do swojej pracy. Jego rodzice zginęli podczas wybuchu jednego borga, który przegrał walkę o siebie z maszyną. Był wtedy operatorem w MiliTech, podobno niezłym Zerwał kontrakt i wstąpił do policji, mocno zabiegał o ABS i w końcu się tam dostał.
- A jakie ma nastawienie do super-ludzi, wiesz? - kotołaczka postukała paznokciami o stolik - Masz z nim jakiś kontakt? Możesz polecić kogoś do kontaktu z nim?
- Byłoby niedopowiedzeniem, gdybym określił to nastawienie jako mocno negatywnie zawzięte. - Wampir skrzywił się obserwując bębniące palce kotołaczki. - Uważa nieludzi za takie samo zagrożenie dla społeczeństwa co cyberpsychole, ale nie jest fanatycznym rasistą. Zimna kalkulacja to lepsze określenie, on raczej uważa że wampiry knują, zupełnie nie wiadomo czemu tak sobie ubzdurał... - Kącik ust gangrela powędrował do góry. - A zmiennokształtni… cóż, dzięki pchlarzom nie macie za wysokich notowań. Nie mam względem niego jakiegokolwiek kontaktu.

- Czyli powołanie się na Ciebie odpada? - Seraphine złapała spojrzenie skupione na jej palcach - Drażni Cię to? - spytała z odrobiną ciekawości.
Pokręcił przecząco głową nie wypowiadając się. Gdy nie było to konieczne wstrzymywał się od werbalnych odpowiedzi.
- Powołanie się na jakiegokolwiek ze spokrewnionych znajdowałbym raczej niezbyt trafionym pomysłem - dodał po chwili jakby uznał, że na pierwsze z pytań potrzeba doprecyzowania.
Czasem Bryce ją potrafił zadziwić, nieumiejętnością wychwytywania subtelności. Tak, jak na przykład teraz. Retoryczne pytanie brał za dosłowne i czuł się w obowiązku tłumaczenia. Chyba tylko dzięki kociej cierpliwości potrafiła zaakceptować takie jego zagrania.
- OK, panie Gragg. Dzięki za spotkanie. - de Noir wstała ze stołka i uśmiechnęła do wampira. Na chwilę wstrzymała dalszy ruch:
- U ciebie wszystko w porządku?
Wampir skinął jedynie głową uśmiechając się.
- To dobrze. - Seraphine zmrużyła lekko oczy i pożegnała się z Graggiem. - Jesteśmy w kontakcie, Bryce. Gdybyś coś słyszał w mojej sprawie, daj proszę znać.

Ruszyła na spotkanie z Sangiem po drodze poprawiając makijaż i związując włosy tak by podkreślić zadbaną niedbałość uczesania.
 
corax jest offline