Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-07-2017, 19:23   #47
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Gveir pozostał sam na warcie. Budząc niedźwiedzicę zaczął z nią chodzić po posiadłości i dookoła. Rozglądał się nieco po korytarzach lecz o ile nie zmierzał splądrować miejsca to nie odnalazł niczego nazbyt ciekawego. Pewnie teraz kiedy nie zabili wiedźmę to miejsce zostanie ogołocone ze wszystkich dóbr. Albo bandyci się osiedlą. Karhu niewiele dodawała od siebie do tych przemyśleń brukając pod nosem. Gdy najemnik w końcu zapytał o to o co wcześniej już chciał niedźwiedzica mu odpowiedziała.
- Nie odlecę. Niedźwiedzie nie mają skrzydeł. Nie wiem o co ci chodzi z tym, że zwierzęta się zamieniają w ludzi. To ludzie i nie tylko dążą do zwierząt nie na odwrót. Słyszałeś kiedyś o druidach, albo o zwierzach? Tak na siebie każecie mówić jak wam wasza forma przeszkadza. Mówicie, o jednoczeniu się z naturą jakby wam wasza własna przeszkadzała. Czasem to rozumiem, bo ze swoją musiałam zawalczyć aby nie zasnąć na zimę. Nie rozumiem jednak wypierania się bycia człowiekiem. Co innego jak szukacie porozumienia. Wtedy mogę uszanować wybór. Co zaś do tego, że się rozumiemy... magia to złośliwa i chaotyczna kobieta. Widać pomimo śmierci jej służki obdarzyła nas zrozumieniem. Nie czuję się jakbym to ja inaczej mówiła niż dotychczas. Może to tylko wy zaczęliście rozumieć. Co prawda wcześniej nie wiedziałam, że ten szczeniak jest takim gadułą. Męczące. - mruknęła ostatnie z dezaprobatą i zaczęła grzebać w śniegu.
- Kości... to miejsce w lecie musi wyglądać znacznie upiorniej niż teraz kiedy zimna woda przykryła świat... - niedźwiedzica podniosłą głowę węsząc w powietrzu. - Trzeba obudzić innych. Ci co nas pogonili poprzednia tu idą.

Najemnik wpadł do środka budząc wszystkich poza utopcem, który sam obudził się wcześniej. Gveri dopiero teraz zauważył, że zbrakło gdzieś białowłosej magini, zaś jeden z koców był zawinięty jakby w środku był człowiek. Szybkie pytające spojrzenie odpowiedziało najemnikowi - a także Diziemu - że coś się stało. Karzeł zdawał się być bardzo zmartwiony tą wieścią, lecz Ristoff nie pozwalał na rozpaczanie kiedy to nadciągali bandyci. Ledwo się wszyscy pozbierali, a z zewnątrz doszło ich wycie. Najpierw zwierzęce, a potem ludzkie. Na czele grupy, która wchodziła właśnie na plac, jechał opętany na swoim wargu. Zwierze wyglądało żałośnie i strasznie zarazem. Wyliniałe futro, wiele blizn, możliwe, że w pewnym stopniu zagłodzone. Objuczone prymitywną skórzana zbroją oraz czaszkami dla straszenia wrogów. Szczerzyło żółte zęby w parodii uśmiechu dodając sobie tylko odpowiednio złowieszczego wyglądu.


Jej właściciel nawet się nie ukrywał jadąc z odsłoniętą głową pokazując swoje spiczaste uszy. Teraz był spięty, lecz za każdym razem gdy coś mówił do swoich uśmiechał sie mrocznie. Jego rozbiegane spojrzenie szukało czegoś wyraźnie. Do jego pasa przytroczony był dwuręczny miecz.


- Wiedźmo! - zakrzyknął - Przybyliśmy po naszą część umowy! -

Reszta grupy bandytów milczała trzymając się kurczowo za swoje bronie. Każdy z nich rozglądał się nerwowo, przebierał nogami. Było ich dużo. Może około dwudziestu wraz z ich hersztem. Ristoff wyglądał przez okno kryjąc się za gzymsem.

- Jest nas... Czworo do walki. Jeśli większość z nich jest podobnie sprawna jak ci co na nas się wcześniej zasadzili to może, może mielibyśmy szansę. Nie podoba mi się jednak ich przywódca. Co robimy? - zapytał się mag spoglądając na dwóch zbrojnych i łowcę. Dzizi znów modlił się o łaskę siedząc gdzieś w kącie. Starzec zdecydowanie nie nadawał się do czegokolwiek ze swoją uszkodzoną ręką.
 
Asderuki jest offline