Kopalnia nie była zbyt imponująca; cóż, gdy widziało się choćby kawałeczek Podmroku, który był de facto zupełnie odrębnym światem to żadna dziura w ziemi nie robiła wrażenia. Górników też nigdzie nie było widać; ciekawe jakie straty ponosił dowódca z tytułu ciągłych przestojów...
Tajga uśmiechnęła się ironicznie pod nosem na narzekania Kurga. Jak chciał oddział ciemnowidzących to mógł sobie taki zebrać. Doceniła jednak inicjatywę zębiastego i fakt, że przejął rolę zwiadowcy. Nawet przy jej doskonałym słuchu tupot ich własnych stóp w ciszy podziemia był niemal ogłuszający. Czujka była niezbędna.
Jak niezbędna okazało się niedługo później. Oddział goblinów - ani chybi drowich niewolników, jeśli ktoś chciał znać opinię bardki - zasadził się na nich w rozwidleniu. Tajga zanuciła pod nosem szybkie zaklęcie, które wytworzyło wokół niej kilka kolejnych bardek, po czym nieco głośniej krótką magiczną balladę wzmacniającą siły sojuszników. Zieloni i tak pewnie już wiedzieli o obecności drużyny, toteż nie musiała zbytnio dbać o zachowanie ciszy.
- Mogę przyzwać kilka stworzeń, by walczyły wraz z nami - rzuciła w przestrzeń gdy już skończyła przygotowania do walki.