Młodszy Sierżant Gustaw stał i obserwował dziwną rozmowę między jego podwładnymi.
- Kapralu.- Zwrócił się do Detlefa.
- Weźmiecie Olega, Abelarda, Waltera oraz Tophera i ruszycie szlakiem by odciąć drogę dezerterowi. Znajdźcie jakąś przeprawę i tam się zasadźcie.- Wydał rozkaz i zwrócił się do dymiącego Olega.
- Ty odpowiadasz za konia a jeśli Abelard zna się na zwierzętach to liczę, że zadba o jego zdrowie.- dodał zwracając się do cyrulika.
- Ja z resztą idziemy tropem i weźmiemy go w kleszcze.- Popatrzył na żołnierzy czy jakiś ma jeszcze pomysł.
- Bert. Ile czasu będziemy potrzebować na spotkanie się?- Zwrócił się do obeznanego w sztuce tropienia niziołka.
- Czekacie na nas z trzy godziny. Jakbyśmy nie dotarli udacie się do Nuln by wykonać drugie zadanie związane z ochroną.- Mówił spokojnie do Detlefa. Baron wiedział, że krasnolud raczej zrobi wszystko by dorwać elfa a jego niechęć do łażenia po lesie i nowy rozkaz poprawią mu humor.
Sierżant jeszcze przed rozdzieleniem się wyjął kartkę papieru i przybory do pisania. Rozejrzał się szukając w miarę płaskiego podłoża, które znalazł po chwili. Podszedł i po chwili pisania podał kartkę khazadowi.
- Masz tu papier. Bez niego za dezertera mogą Ciebie wziąć.- Schował narzędzia i wydał rozkaz do wymarszu.