Młodziak przygryzł wargę i raz jeszcze wychylił się zza Winkla, po drugiej stronie ulicy niż ten, za którym skrył się Bodo. Nie miał broni, bo miecz i siekierę zmuszony był zostawić strażnikom w kordegardzie.
Ale miał potrzaski, owinięte w koce. Zaczął szybko wygrzebywać jeden z nich, ale pomyślał, że to na nic. "I tak zobaczą, jakby uciekali", pomyślał. "A jakby się straż pojawiła i zaczęła pytać skąd to, źle by się wszystko skończyło". Wziął więc tylko leżącą obok brudną, starą dechę i stał tak, zaczajony za rogiem. |