Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2017, 10:24   #96
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
5/12
PAN MERCEDES - Stephen King


****** - fajnie się czytało

Niestety, nie znalazłam okładki książki, którą mam u siebie w domu w dobrej jakości, więc napiszę, że u mnie pod tytułem jest dopisek: "Debiut Stephena Kinga w gatunku powieści detektywistycznej".
Dlaczego o tym wspominam? Bo MIŁO, że to napisali. Książka zaczyna się naprawdę mocną sceną i gdyby nie ten dopisek, to byłabym pewna, że mam w mackach kolejny horror autora, a tak... pojawiły się wątpliwości tylko.

Niemniej powieść faktycznie ma charakter bardziej thrillera detektywistycznego niż horroru, choć sama zagadka nie jest może jakoś wybitna, ale też w książce nie do końca chodzi o jej odkrywanie. My wszak, jako czytelnicy, już na początku poznajemy zabójcę i... obserwujemy wydarzenia także z jego perspektywy. King wykorzystał tutaj swój talent do tworzenia wiarygodnych profili psychopatów, dlatego ja bynajmniej nie narzekam - jest to ciekawy zabieg. "Pozytywni" bohaterowie również budzili moją sympatię - są "jacyś" i co ciekawe, dość istotną rolę grają relacje, jakie się między nimi nawiązują. To w moich oczach zdecydowanie na plus.

Kolejny plus to fakt, że pan King w końcu przeprosił się ze współczesną technologią i zamiast cofać czas akcji do bezpiecznej dla niego końcówki lat osiemdziesiątych, jak to nieraz czynił, odrobił zadanie domowe i tym razem mamy śledztwo z wykorzystaniem internetu, gpsa, zamków automatycznych itp. Są tablety, są iphone'y... i jest na końcu książki słodka informacja o tym, kto pomógł Kingowi uwspółcześnić fabułę poprzez zastosowanie obecnie używanych technologii. Dlaczego słodka? Bo rozbroiło mnie zdanie odnośnie tej "nowej" dla pana Kinga wiedzy: "Jeśli mi się udało, to dzięki ich wsparciu. Jeśli nie, to przez mój brak zrozumienia".

Do czego by się więc przyczepić? Do końcówki. Moim zdaniem, trochę to tak wygląda "nakręćmy sytuację, nakręćmy, nakręćmy, ok, starczy, to teraz robimy wielkie jebut". Mam wrażenie, że zakończenie jest po prostu za szybkie i trochę irracjonalne jak na tak sprytne postacie po obu stronach barykady. No ale cóż, nie można mieć wszystkiego.

Książka może nie jest wybitna, ale wciągająca. Przyjemnie się czytało, dlatego polecam, choć nie czaruję, że jest to pozycja obowiązkowa, czy że zmieni Wasz światopogląd. Ot, taka sobie historia do poczytania, gdy dziecko bawi się w piaskownicy ().
 
Mira jest offline