Wątek: Antykreator
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-06-2007, 09:11   #75
denis
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Przez kilka minut rozglądał się ciekawie po lokalu ...
Kilku najwyraźniej bogatych businesmanow ran po raz wtykało banknoty za cieniutkie sznureczki czegoś co przy znacznej dozie wyobraźni można by nazwać majtkami ...
Czerwone , podniecone twarze i niezbyt skoordynowane ruchy świadczyły o tym ze i trunków owi goście sobie nie żałowali ...
Jednak uwagę Orfeusza przykuł mężczyzna , który wyróżniła się sposób bezmózgiej gawiedzi , jaka wypełniała lokal .
Ubrany w ciemny garnitur , w towarzystwie trzech , ubranych w ciemne eleganckie kostiumy ( żakiet + spódnica lekko powyżej kolan ) . On tez bacznie rozglądał się po sali ... Ich wzrok spotkał się na mała chwile ... Orfeusz dał by sobie uciąć ręce ze to anioł ... nie miał na to żadnych dowodów , ale ufał swojej intuicji .
Nieznajomy podniósł kieliszek krwistego wina ( Orfi pomyślał złośliwie , ze pewnie to mszalne ) ...
Na ustach anioła na chwile zagościł uśmiech ...
Nieznacznym gestem przyzwał kelnerkę , która wdzięcząc się przyjęła zamówienie ...
Znał te twarz , imię nieznajomego balansowało gdzieś na samym skraju świadomości ... myślał intensywnie rozglądając się dalej po sali , raz po raz rzucając spojrzenie na intrygującego mężczyznę ...
Katem oka zauważył jak jedna z kelnerek , która usiadła na kanapie obok jednego w „wieprzy „ dyskretnie wsunęła się pod stół , długi obrus zasłonił nastolatkę ... jednak fakt ze twarz grubego stała się jeszcze bardziej czerwona , a grymas na ustać wyrażał zadowolenie ... nie pozostawiał wątpliwość , w jakim celi keleneraczka „ukryła się” pod stołem ...
Obserwacje sali przerwał Orfeuszowi głos znajomej już kelnerki ...
„Pan Remarque przesyła Panu podrwienia „ uśmiechnęła się wypowiadając swoja kwestie ... Orfeusz spojrzał z niedowierzaniem na kelnerkę ... „ kurwa , przecież ten gnojek gryzie ziemie od prawie 40 lat .... „ przez głowę przeleciały mu obrazy zawalającego się budynku ... Z drugiej strony , nie wszystko przecież się udawało w jego karierze ... zamach na papieża , czy otrucie Fidela ...
Jednak butelka calvadosu z rocznika 1967 nie pozostawiała watpliowsci ...
Rzucił spojrzeniem w stronę gdzie przed chwilą siedział anioł ... kanapa była pusta .

Orfeusz czuł ciężar rewolweru ... to dawało mu odrobinę pewności , ze łatwo swojej skóry nie odda . Zantowoał w pamięci ze trzeba będzie te sprawę dokończyć ... dobry wróg – to martwy wróg ... Wrócił do lustrowania sali ... jednak jego instynkt podpowiadał mu , ze będzie musiał uważać ... a nie lubił być zwierzyną .
„na zachodzie bez zmian „ – pomyślał ze skwaszona mina ...
 
denis jest offline