Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2017, 19:12   #101
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację
Claire prawie pisnęła z zaskoczenia, kiedy usłyszała za sobą głośny szczęk metalu, a tuż po tym krzyk bólu przyjaciółki. Rudowłosa podskoczyła w miejscu odwracając się i będąc gotową do boju (o ile w takiej sytuacji można w ogóle być gotowym). Póki co jednak dzikusy nie dobiegły, ale problem był inny.
Krew, czerwona strużka cieczy oblewająca ściółkę płynęła wąskim strumieniem.
- Ożesz kurwa, ja pierdole! - nastolatka nie zapanowała nad słownictwem, doskoczyła do Kimberly i jak robot po prostu chwyciła po obu końcach szczęk chcąc je otworzyć. Pomagał Jerry, po chwili pomógł też Dean. Kim cierpiała, widać było to po jej minie, po łzach które napłynęły do oczu. Przez ten widok i oczy Claire zrobiły się wilgotne, zaszły lekką mgłą ale szybko zamrugała, aby się pozbyć tego i na nowo zyskać ostrość obrazu.

Lockhart nie wiedziała, co robi i dlaczego. Nie było żadnego wyjaśnienia, logiki, nie było nawet zimnej krwi i przerostu inteligencji nad strachem. Bała się, bardzo się bała lecz mimo iż ta sytuacja nie była tak trywialna jak cała akcja z panią Hoy, to potrafiła jeszcze działać. Wtedy jedyną jej reakcją było omdlenie, teraz trzymała się tak, jakby Dean naszprycował ją narkotykiem. Mama, która pracowała w szpitalu, opowiadała jej kilka razy o pacjentach z wypadku, którzy potrafili wiele zdziałać, a kiedy zagrożenie mijało, tracili przytomność i w kilka sekund robili się słabi jak dzieci. Być może właśnie to dzieje się z nią teraz, choć miała nadzieję, że nie zemdleje. Myślała o Holendrze, Kimberly, o rodzicach, siostrze i swojej ukochanej papudze. Trzymała ich w myślach, bo tak jak wielokrotnie myślała o śmierci, tak teraz chciała żyć. Czuła, że musi to przetrwać, aby chociaż powiedzieć im wszystkim jak bardzo ich kocha i ile dla niej znaczą. Wyznać, że sprawili, iż jej życie stało się bardziej znośne, potrafiła dożyć siedemnastu lat i tylko raz omal nie straciła tchu z własnej woli.

- Kim, będziemy uciekać! Nie zostawimy cię, nigdy nie zostawię… - wydukała drżącym głosem rozprawiając się z metalową pułapką, która omal nie odgryzła nogi powyżej kostki jej przyjaciółki. Claire nie potrafiłaby chyba uciec, tak jej się wydawało. Kochała tych ludzi, kochała Kimberly i Deana, wiedziała, że gdyby pozwoliła im umrzeć, zostawiła na pastwę tych dzikusów, którzy mogliby nie tylko ich zabić, ale i mocno skrzywdzić przed tym obrzydliwym aktem, to sama z tą świadomością wolałaby położyć się i dać zarżnąć, zgwałcić, torturować… Wtedy zasłużyłaby na te wszystkie cierpienia, jakie chodziły po głowie potworom w ludzkiej skórze i czuła, że tylko wtedy, gdy zrobi coś naprawdę złego, to to zło do niej wróci.

- Jerry, podrzyj koszulę, obwiążemy ranę, zaciśnij mocno i uciekajmy! Musimy uciekać, ja.. ja pobiegnę pierwsza - powiedziała zupełnie bez przekonania. Nie było co się dziwić, gdyż lęk był blisko, aby ją sparaliżować, aby obniżyć koncentrację. Przecież mogła zginąć, mogła uruchomić jakąś pułapkę i… Umrzeć. Ale przecież nie zrobiła nic złego by na to zasłużyć. Prawda?
 
__________________
Discord podany w profilu
Nami jest offline