Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-07-2017, 21:30   #37
Gerappa92
 
Gerappa92's Avatar
 
Reputacja: 1 Gerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwuGerappa92 jest godny podziwu

Morn, karczmarz i skrzynie

- Dosłownie cztery dni temu wypytywała o te ruiny grupka śmiałków. No ale co tu dużo mówić. Idąc starą drogą na wschód można dotrzeć do wielkiego kanionu. Podobno w jego czeluściach znajduję się zapadła Cytadela. Jednak żaden mieszkaniec Oakroad nie jest aż tak szalony by to sprawdzić. - Roześmiał się Karczmarz. - Zawsze to musi być ktoś z zewnątrz. Niestety nie mam dla Ciebie dobrych wieści. Tamta grupa poszukiwaczy jeszcze nie wróciła. A powiem Ci jeszcze między nami, że pamiętam jak dawno temu.. z jakieś 10 lat by było. To o te cytadele wypytywał jakiś dziwny człek. Nie przypominał poszukiwacza takiego jak Ty. Ubrany był w łachmany, broda długa do pasa. No i towarzystwo też miał interesujące.. Ha ha ha. Wyśmiejesz mnie jak Ci to powiem. Przy jego boku niczym pies, kroczyła najprawdziwsza żaba. Tylko wielka jak wilczur jakiś. Ot taka dziwna historyja... No dobra chłopaku. Dzięki wielkie za pomoc. Porządny obiad masz u mnie jak złoto. Pozwolisz, że teraz zejdę na zaplecze. Mam tam trochę rzeczy jeszcze do ogarnięcia.

***

Pierwsza noc w karczmie (jakiś czas przed podróżą)

Miejsce aromatów. Chmiel w kufrach się pienił, dym z fajek się ulatniał, para buchała z misek. Wszystko budziło rozmaite wrażenia. Pod wrażeniem mógł być nie jeden gdy zobaczył kędzierzawą kelnerkę. Niosła na tacy zamówione towary, płynąc między ławami na swoich długich nogach, bujając hipnotyzująco biodrami. Trudno było nie zauważyć spojrzeń zatrzymujących się na jej walorach. Towarzyszyła jej wąska talia co tworzyło paradoks. Taka dziewczyna w tak niewdzięcznym miejscu.

- Wybaczcie że tak długo musieliście na mnie czekać. Dzisiaj wyjątkowo dużo ludzi zagościło. - dziewczyna uśmiechnęła się szeroko, próbując swoim urokiem wymazać czas jaki jej zajęło przyniesienie kilku kufli. Przyglądała się z ciekawością białej brodzie Aurelia, intrygowała ją postać Tarji i dziwiła ją obecność Dhali w tym towarzystwie. - Och przepraszam że się tak gapie. Już sobie uciekam. Jakbyście czegoś jeszcze potrzebowali to mnie wołajcie.

***

W drodzę do Zapadłej Cytadeli

Droga była wyjątkowo zarośnięta i zniszczona. Nikt z niej nie korzystał od wielu lat. Otaczały ją szerokie łąki. Niebo przesłaniały szare chmury, z których wydawało się że lada moment spadnie deszcz. Deszcz jednak nie spadł a chmury chroniące przed słońcem sprawiały że marsz był wyjątkowo przyjemny. W pewnym momencie zauważyliście drewniane pale wbite w ziemię. Idąc dalej drogą zbliżyliście się do nich. Były one wbite w ziemię a na nich wyryte były słowa. Co prawda było to pismo wszystkim dobrze znane. Krasnoludzkie litery niestety układały się w nieznaną nikomu składnie.

Przy słupach w ziemi rozciągał się szeroki na 10 metrów wąwóz. Szczelina w ziemi wyglądała jak pęknięcie w dębowej desce. Do jednego z pali przywiązana była lina spuszczona w głąb tej dziury. Oczy krasnoludów były w stanie dojrzeć, że jej koniec kończy się na jakiejś półce skalnej. Lina mogła sugerować czyjąś obecność jednak nikogo w pobliżu nie było widać.

***

Świątynia Pelora przed podróżą

- Pelor jest też waszym opiekunem.

Na zapleczu świątyni Pelora mieszka Urolini Honesty. Urocza, lekko otyła gnomka, która właśnie niosła pracujący napar. Rozlała go do glinianych kubków przy długim dębowym stole. Stały na nim też pyszne słodkie biszkopty i ciasto śliwkowe. Symbol Pelora - słońce, wisiał na ścianie.

- Nasza świątynia dba o swoich wyznawców. Tutaj ludzie potrzebują wsparcia z góry. Życie dla nich nie jest proste. Świątynia podupada. Chociaż ostatnimi czasy ludzie starają się pomóc. Widać że coś ich trapi. No ale ja chciałabym wiedzieć co was do mnie sprowadza? - na piegowatej twarzy pojawił się uprzejmy uśmiech.

- Znam takich jak wy. Niespokojni, żądni przygód. Powinniście pomyśleć o zdrowiu. Mam pokaźny zapas eliksirów, które mogłyby się wam przydać. A wasze pieniądze pozwolą zadbać o ten przybytek. Na pewno będzie was dobry czyn.

Eliksir Skakania 50 sz
E. Pajęczej wspinaczki 50 sz
E. Leczenia lekkich ran 50 sz
E. Przeszukiwania 150 sz
E. Pływania 150 sz
E. Ukrywania 150 sz
E. Skradania 150 sz



***

Katrina Lovegood o nocnych atakach

- Owszem mamy pewne podejrzenia. Ofiarami byli pasterze wypasający swoje bydło z dala od miasta. Ich ciała przebite były na wylot czymś ostrym jak sztylet. Co dziwne znajdowano też zabite zwierzęta. Dlatego uważamy, że w okolicy pojawił się jakiś nieznany potwór. Trudno jednak powiedzieć po co atakuje swoje ofiary. Gdyby robił to dla pożywienia widać by to było po trupach a oprócz kilkunastu dziur nie ma na nich żadnych śladów.

Na twarzy Katriny Loovgood widać było zmartwienie. Niewątpliwie nosiła wiele na swoich barkach. Taka niewielka mieścina a tak wielu niebezpieczeństwom musiała stawić czoła. W dodatku do dyspozycji miała zaledwie kilkunastu zbrojnych. Elfia krew burzyła się w pani konstabl kiedy niewinni ludzie doznawali cierpienia. Robiła co w jej mocy by w Oakroad można było spokojnie żyć.

- Gdybyście znaleźli jakiegoś trupa z podobnymi śladami, proszę zgłoście to jak najszybciej do mnie. Jak do tej pory nie udało nam się wyśledzić tego koszmaru. Na miejscach zbrodni praktycznie nie było żadnych śladów.
 
__________________
"Rzeczą ważniejszą od wiedzy jest wyobraźnia."
Albert Einstein

Ostatnio edytowane przez Gerappa92 : 29-07-2017 o 20:19.
Gerappa92 jest offline