Kapłan słuchał z uwagą. W pewnym momencie jakby stracił zainteresowanie i palcem wskazującym pchnął lekko kufel piwa w stronę rozmówcy. Lecz Vlad musiał wiedzieć że klecha się tylko zgrywa i to jego taka gra pozorów. Użył bowiem słowa-klucza. Gdy skończył, Jack jeszcze przez moment kręcił palcem po zewnętrznej szklanej ściance swego nietkniętego wciąż drinka, w którym bordowe wstęgi nieustannie mieszały się z fioletowym dymem.
- Nie myl mnie z korporacją charytatywną drogi chłopcze. Opiekuję się tylko tymi, którzy służą mi niczym samemu Jahwe. Reszta to kwestia przypadku. Lecz skoro przywołałeś w mojej obecności królestwo szatana, jakim jest dziś Cesarstwo Aurory, to musiałeś to dobrze przemyśleć i rozumieć konsekwencje swych słów?
Treacher opuścił głowę, a jego twarz sposępniała. Kolejne słowa wyrecytował z taką powagą, że i sam Vlad choć znał kapłana, musiał poczuć się nieswojo
- "Ja powstanę przeciwko nim - to wyrok Jahwe Zastępów - i wyniszczę w Babilonie wszelkię imię oraz resztę, jako też potomstwo i rasę. To wyrok Jahwe" (Iz 14, 22-23).
Był to cytat, który Jack powtarzał bardzo często i przy każdej okazji. Jednak tym razem brzmiał nieco inaczej. Może i rzadko kaznodzieja roztropnie używał swej mowy, jednak Vlad nie mógł nigdy przypuszczać że ten jeden człowiek zamierza w końcu porwać się na Cesarstwo Aurory. Zwłaszcza teraz, gdy wezbrały w nim siły i zyskało obrzydliwie zamożnego sojusznika. Czyżby szaleństwo całkowicie pochłonęło jego klienta?
- Daj mi namiar na lidera Dystryktu 8, a także zdobądź dla mnie informacje o tym kto zarządza służbami bezpieczeństwa w tym sektorze. Zamierzam się tam udać i spróbuję przemówić mu do rozsądku w imieniu Jahwe. Oby się nawrócił!
Klecha wstał z miejsca i udał się w kierunku wyjścia z tego bezbożnego zakątka, zostawiając nietkniętego wciąż drinka. Nie myślał o przyjemnościach. Takie zadanie wymagało przygotowań. I długich modlitw o pokorę tych których zamierzał niebawem odwiedzić...
[media]http://www.youtube.com/watch?v=h1iz6dyAEJk[/media]